@radef
Jest szansa gdzieś przeczytać komiks milenijny z Kaczor Donalda? Historia m.in. o Magice De Czar, która miała chytry plan na kradzież dziesięciocentówki
To był mix bohaterów, wszystkie postacie z Disneya się przeplatały, a sama historia była rozciagnięta na dwa, lub trzy numery
Empik sprowadził nową porcję nakładu. Takoż i księgarnie, które wcześniej (już) nie miały, tak więc absolutnie nie jest tak, że tylko Egmont ma...Bzdur nie pisz. Egzemplarze, które są w Empiku, leżą tam od listopada. Egmont za dużo egzemplarzy tam posłał, więc w wielu nie sprzedały się.
Myślę że ludzie spokojnie "łykną" wyższą cenę za większy format, zwłaszcza gdy mają możliwość dokonania zakupu z rabatem powyżej 35%.Jak pisałem, to nie jest takie proste. W przypadku włoskich komiksów 250-stronicowe tomy to są chudzinki (patrz Giganty), jest jakaś seria z dłuższymi historiami i nagle tylko 4 historie się mieszczą. A np. takie PKNA (Paperinik New Adventures, jeden z najlepszych komiksów superhero ogólnie) to ok. 70 60-stroncowych zeszytów.
O formacie A4 możemy tylko pomarzyć, ale już w 170x260 mm, czyli rozmiarze "Kaczogrodu" Barksa jak najbardziej chyba można? No i pasowałoby do tejże serii.
Stanowczo się Pan pospieszyłeś z zakupem, gdyż znacznie taniej można owe pozycje nabyć w księgarniach internetowych, np. w Gildii 30% rabatu, a w innych miejscach nawet lepiej, np. w Czytam.pl tom 2 jest za 37%, a może być i więcej, jeśli skorzystamy z programu dla stałych klientów.
Empik sprowadził nową porcję nakładu. Takoż i księgarnie, które wcześniej (już) nie miały, tak więc absolutnie nie jest tak, że tylko Egmont ma... Na przyszłość warto korzystać z wyszukiwarki Ceneo, zanim się rzuci na Empik.
Sugerowałem, że mógł nastąpić "cichy dodruk", bo na stronie Egmontu nie było o tym info ;)
gdzie są jak nie ma;)
https://bonito.pl/k-1614533-kaczogrod-carl-barks-moja-snow-dolina-i-inne-historie-z-lat-1953-1954
chyba jeszcze tego trochę jest skoro z 30% rabatem są dostępne wszystkie :
https://egmont.pl/szukaj?q=carl+barks
Eee "993 wydania sprzedały się w setkach milionów egzemplarzy"? Naprawdę te 1000 numerów zostało wydrukowane w Polsce w ponad 100 milionach egzemplarzy? Nie przesadzasz trochę? Ja bym obstawiał kilka milionów, góra kilkanaście.Każdy numer miał co najmniej 40 tysięcy nakładu, a przez wiele lat pismo sprzedawało się w 70, a nawet 170 tysiącach egzemplarzy. Milionów było kilkadziesiąt jeżeli nie kilkaset.
Ale ostatnio gdzieś czytałem, że podobno wyszło kolejne wydanie poprawione, bo w poprzednim dalej było sporo błędów. Prawda to? I jeśli tak to jak odróżnić te wydania bez zdjęcia folii?W trzecim wydaniu zostały poprawione głównie literówki i parę tytułów komiksów zostało zaktualizowanych (na tytuły z Kaczogrodu Barksa).
20 lat minęło od pierwszej poduszki, a wczorajszy numer znowu ma pierdziuszkę jako dodatek. I co się dziwić, że się tak słabo sprzedaje.Co mam powiedzieć. Też nie widzę sensu.
20 lat minęło od pierwszej poduszki, a wczorajszy numer znowu ma pierdziuszkę jako dodatek. I co się dziwić, że się tak słabo sprzedaje.
Co mam powiedzieć. Też nie widzę sensu.
Po ŻiCzSM zastanawiam się nad wejściem w ten Kaczogród. Nie zawiodę się?To zależy czego oczekujesz. Ogólnie, wydanie jest bardzo przyjemne ale jeśli pamiętasz komiksy z KD możesz mieć dziwne odczucia z tłumaczeniem (pojawił się już ten wątek i ja też uważam, że wyznawca rzucizmu albo Jajecznica Wielka brzmiały lepiej). Sądzę, że warto zaryzykować ;)
(pojawił się już ten wątek i ja też uważam, że wyznawca rzucizmu albo Jajecznica Wielka brzmiały lepiej).Akurat "Wyznawcę rzucizmu" bardzo mocno analizowałem poprawiając tłumaczenie Drewnowskiego i wydaje mi się, że na etapie korekty udało się parę rzeczy polepszyć, ale nie mogłem wymóc by Donald przez pół komiksu rymował, skoro to wymysł Wojnarowskiego, a nie rzecz wzięta z oryginału.
KAI:Co doprowadziło do wydania w świątecznym numerze z 2007 roku Więźnia Doliny Białej Śmierci Dona Rosy? Był to pierwszy tak długi komiks w piśmie.A to tylko fragment dzisiejszego specjalnego tekstu z okazji 25. rocznicy powstania pisma - wywiadu z Grzegorzem Rutke, redaktorem prowadzącym "Kaczora Donalda" od 2006 do 2012 roku.
GR: Bo skoro okazało się, że może być, to dlaczego miałoby go nie być?! Dzieciom, dla których Kaczor był kawałkiem papieru przyklejonym do zabawki i tak nie zależało, który damy komiks. Nawet, jeśli w Polsce było zaledwie kilkadziesiąt osób, które z radością przeczytałyby Więźnia Doliny Białej Śmierci, to po co było publikować jakąś pseudośmieszną, pisaną na kolanie historyjkę typu Marathon Duck z płyt z Kopenhagi.
Pan Tomasz Kołodziejczak powiedział w jednym z wywiadów, że do 2012 roku pracował nad KD, jednak już od 2005 jego nazwisko nie pojawiało się w stopce magazynu, stąd pytanie: Czym zajmował się Tomasz Kołodziejczak podczas pańskiej pracy nad pismem?
Był moim bezpośrednim przełożonym. Wszystkie kluczowe decyzje należały do niego i to on odpowiadał za realizację tych, które zapadały na wyższych szczeblach. Zajmował się stroną finansową, zatwierdzał wybór gadżetów i akcji tematycznych, finalną wersję okładki, etc. Tym niemniej nie wnikał, czy dajemy te komiksy czy inne.
A powstał może komiks na podstawie kreskówki W przyczepie Mikiegio ?Choć akurat komiksowych adaptacji krótkometrażówek wiele nie jest, to w tym wypadku też tak się stało.
A komiks powstał w 1978 r. i rysował go Daan Jippes i jest dokładną adaptacją kreskówki, nie licząc dodanego komentarza społecznego (OK, kreskówkowy Donald też był niezadowolony, że siostrzeńcy rzekomo palą, ale widocznie młodzież w 1948 r. była bardziej słuchliwa).Oczywiście mowa tu o Problemach wychowawczych (https://inducks.org/s.php?c=H+78dd06) z KD 2001-23.
siostrzeńcy kupili Donaldowi cygara na urodziny a Donald myślał ze kupili je dla siebie i na koniec włozył im po kilka zapalonych cygar do dziobów.
Obejrzałem sobie Urodziny donalda w wersji animowanej i widzę , że z siostrzeńcami było jak z żółwiami ninja na początku byli w jednokolorowych czerwonych wdziankach a dopiero potem wyróżnili ich kolorystycznie.Nie do końca. Zarówno w komiksowym i animowanym debiucie siostrzeńcy mieli różnokolorowe ubrania i przez jakiś czas tak było. Główną różnicą było to, że żaden z siostrzeńców nie miał stałego koloru i w zasadzie byli traktowani jako bohater zbiorowy (i w USA zawsze byli dubbingowani przez jedną osobę).
Będąc w temacie, ja miałem zdziwko, gdy ponownie oglądałem stare "Kacze opowieści". Jako regularny czytelnik Kaczora Donalda i Gigantów dla mnie jasne było to, że Hyzio to był ten niebieski, Dyzio ten zielony, a Zyzio czerwony. A w KO Hyzio to ten czerwony, Dyzio to ten niebieski i Zyzio to ten zielony. Ehh...Obecnie (od 10-15 lat) jest to też wersja najczęściej pojawiająca się w wydawanych w Polsce komiksach Disneya.
Obecnie (od 10-15 lat) jest to też wersja najczęściej pojawiająca się wersja w wydawanych w Polsce komiksach Disneya.
Ogólnie jak dla mnie komiksy Miltona i Jippesa (z których chyba wszystkie pozostałe to oryginalne fabuły) są najlepszymi historiami z Donaldem pominąwszy historie Barksa. Nikt inny nie potrafił stworzyć komiksów, które jednocześnie bardzo przypominały fabularnie ten-pagery Barksa, a przy tym były równie śmieszne.Jeśli mowa o Jippesie to ja również bardzo lubię jego komiksy. Duży wpływ mają na pewno fabuły jego komiksów ale osobiście niezwykle lubię jego sposób rysowania i jest on w mojej czołówce najlepszych rysowników komiksów 4-rzędowych. Jako przykład podam komiks ,,Dzieje Donalda mleczarza" (https://inducks.org/story.php?c=D+2014-125) z Kaczora Donalda 2015-15 . Jedna z najładniej wyglądających historyjek w KD w przeciągu ostatnich 5 lat według mnie.
Czyli: 2 komiksy, które są bezpośrednią bazą późniejszych komiksów Rosy oraz 1 przełomowy: pojawiają się po raz pierwszy Sikorki.E, nie, zapomniałeś jeszcze o doskonałym "Złotym runie", bardzo dobrym komiksie o Sknerusie wykorzystującym wątki mitologiczne (+ harpie pojawiły się w obu "Kaczych Opowieściach) i o dwóch innych nie dużo gorszych przygodówkach. Jest też 6-stronicówka o zegarku Sknerusa (patrz ŻiCSM).
Rozważę kupno, ale powiem szczerze, że męczy mnie czytanie tych zwyklakowych "śmiesznych" komiksów z Donaldem biedakiem i Sknerusem skąpcem...Rozumiem, że męczą cię ten-pagery? Okej, nie każdy lubi tego typu komiksy. Po części to też problem tej kolekcji, ponieważ odkąd Barks zaczął regularnie tworzyć historie dla "Uncle Scrooge", to ten-pagery zeszły na drugi plan, stąd też w późniejszym okresie stały się słabsze lub były remake'ami.
najchętniej kupowałbym kolekcję z najważniejszymi komiksami Barksa; wczesne, pierwszy Sknerus, Młodzi Skauci... bez zapychaczy.Jak dla mnie bardzo dobry jest podział w niemieckiej edycji. Osobno przygodowe komiksy z Sknerusem, osobno przygodowe komiksy z Donaldem, osobno ten-pagery i osobno cała reszta. Wtedy każdy kupowałby to co chciał.
Ja bym kupił i przeczytał zbiorczy Trampkor. :) Albo cały CAP Andersena - znaczy te historie nie wydane w Gigantach u nas. No i oczywiście Double Duck. A w ogóle zamiast Kaczogrodu (albo obok) powinien być wydany po polsku Paperinik, czyli naprawdę kozacki Superkwęk. Historie detektywistyczne i walka z tymi kosmitami. A nie że dostaliśmy tylko środek i koniec.Rzadko to mówię - ale praktycznie się pod tym podpisuje. Tzn. w przypadku CAP historii niewydanych w Polsce nie ma wiele (jedna? dwie?), ale całość od początku można byłoby wznowić).
PKNA to najlepsze komiksy z kaczorami wszechczasów, na równi z komiksami RosyKłócić się nie będę, bo dla mnie najlepszy jest Barks, ale pozostawmy wszelkie spory i pytajmy Kołodziejczaka kiedy się da, czy jest szansa na wydanie "Paperinik New Adventures" (koniecznie zaznaczając, że jest to doskonałe kacze superhero z Superkwękiem w roli głównej). Jak to mówią - kropla drąży skałę. Lata się wydawało, że nie ma co liczyć na Rosę i Barksa w KŚK, a jednak się udało.
Dziś na WTK udało mi się nabyć takie zeszyty których mi brakowało. "Wyznawca rzucizmu" rządzi. :) Radef czy mógłbyś mi o nich coś jeszcze ciekawego powiedzieć?Jeżeli chcesz bym analizował każdy przez ciebie zakupiony numer, to niestety nie ma na to szans. Zapraszam na Inducks, tam znajdziesz informacje kogo komiksy są w danych tomach/numerach. Większość to starsze numery, więc DD/MM są średnie, a KD dobre lub bardzo dobre.
Drewnowski dalej w formie. Nadrobiłem sobie Giganta 6/18, a tam jak zawsze wciśnięty dowcip z "Misia" Bareji. Odkąd tylko pamiętam, pan Jacek w tym stylu dodaje dowcipy do Kaczek. I mi się to stale podoba. :)No ja też pamiętam te dowcipy z Seksmisji i jakieś harcerskie nawiązania w Donaldach od samego początku. Miałem 5 lat, nic z tego nie rozumiałem.
A w "Efekcie badyla" jest świetny komiks Scarpy - debiut Protonika Bip Bip.Tylko ma on koszmarne (ale w tym wypadku naprawdę!) kolorowanie. Mam ten komiks po angielsku i wygląda on tam 1000 razy lepiej.
Dynastię i Kaczki w rajtuzach :)W pełni się pod tym podpisuje. Ale reszta tomów też jest lepsza lub gorsza, tak naprawdę szczerze bym odradził z ostatnich lat "Komputerową przygodę", reszta tomów była co najmniej okej.
Nie mam nic przeciwko paragrafówkom czy komiksom w częściach. Ale teraz w dwumiesięcznych Gigantach to się trochę za dużo tego zrobiło.Są komiksy w częściach (tzn. podkreślam, dla osób nie orientujących się, całość w jednym tomie), ponieważ ludzie ich chcą. Choć akurat ostatnio nie trafiają do nas najlepsze wydania, zamiast totalnie świeżutkiego komiksu Casty'ego z Mikim o podróży na Księżyc dostaliśmy... "Zielony wyścig", nie czytałem go jeszcze, ale brzmi jak jakiś słaby komiks proekologiczny.
Nadrabiam Giganta 3/18 "Przytul mnie Glino" i mam pytanie do innych posiadaczy tego tomu. Czy u was w komiksie o walce Superkwęka z robotem też jest taki błąd, że prolog został wydrukowany na samym końcu komiksu, zamiast na początku?? Dla mnie to duża wpadka - ktoś miał problemy ze składaniem.Tak, ale jest temu winna centrala w Danii/Niemczech. Polacy tylko wymieniają czarny tusz.
Ale duży plus dla włoskiego scenarzysty następnej historyjki o numizmatach. Wspomina dokładnie komiks Dona Rosy z ŻiCSM o tym jak w Australii Sknerus natkną się na wielki opal. Zaskoczyło mnie to pozytywnie, bo zwykle każdy scenarzysta wymyśla sobie własne fakty z historii kaczek. Poza tym super zabawny jest tam motyw nie rozpoznawania siostrzeńców.Nowa fala scenarzystów. Do tej pory komiksy tworzyli twórcy urodzeni w latach 70. lub wcześniej, którzy poznawali historie Rosy jako dorośli ludzie, więc podchodzili do nich dystansem. Teraz pojawia się coraz to więcej scenarzystów urodzonych w latach 80. lub na początku 90., którzy już tak nie ograniczają się.
Próbowałem dziś czytać w "Dynastii" "Królową Egiptu", ale na razie dałem sobie spokój. No te komiksy z lat 50-tych to już nie dla mnie. Są nudne i nieśmieszne. I właśnie dlatego odpuszczam MG i Mamuty.
Ale i tak w tej kolorystyce i z tymi scenariuszami czyta mi się te komiksy naprawdę ciężko.W jakiej kolorystyce? Współczesnej, nie różniącej się od dzisiejszych komiksów. A rysunki Scarpy (Carpiego niestety nie) są lepsze niż 95% obecnych twórców.
I pomyśleć że Drewnowski jest przeciwnikiem spolszczania komiksów. A w kaczkach jakoś przeciwności nie widzi. :PWedług mnie wszystko zależy gdzie. W przypadku Barksa czy Rosy trzeba bardzo uważać by nie przesadzić ze spolszczeniami, bo to są komiksy bardzo dobrze napisane same w sobie i trzeba czuć gdzie można coś dać. Jednak w przypadku komiksów duńskich (większość historyjek z KD) scenariusze powstają po angielsku, ale jest to goły tekst, który nie nadaje się do publikacji, potem nawet Amerykanie tworzą własne dialogi wydając u siebie. Wówczas wszelkie odstępstwa są mile widziane.
@UPToż to nie może być Donald z kreskówki, bo ma czarne ubranie jak w komiksach. A to wygląda na jakoś silnie zmodyfikowany obrazek z jakiegoś komiksu, zupełnie nie w moim stylu.
To tu masz ta białą z dymkiem "Are you kidding me" chyba żywcem wyjętą z jakiejś kreskówki.
... i Królem Lwem z 1992
To jak już kupisz dwa randomowe tomy w promce życzę powodzenia w uzupełnianiu tych 200 tomów. ;)a po co uzupełniac, tego akurat nie trzeba czytać ciurkiem po kolei.
Co myślicie o Duck Tales wydawanego przez IDW? Jest jakies 19 numerów.Część historii wydano w zeszłym i tym roku w "Kaczorze Donaldzie". Parę komiksów okej, ale w dużej części przeciętne lub słabe.
Jak zobaczyłem te żałosne inserty w nowym KD, to mi ręce opadły.W tym numerze to chyba z odzysku, bo nie dość, że różne zestawy, to jeszcze dziwnie znajome. Dodatkowo w moim egzemplarzu jeden miał nadszarpnięte opakowanie. Może im się kończą (oby) :)
W tym numerze to chyba z odzysku, bo nie dość, że różne zestawy, to jeszcze dziwnie znajome. Dodatkowo w moim egzemplarzu jeden miał nadszarpnięte opakowanie. Może im się kończą (oby) :)Od dawna zdarzały się numer z powtarzanymi gadżetami, sam pamiętam wiele podwójnych wydań, gdzie dodatkiem były 2 lub 3 prezenty-niespodzianki, ale prawda jest, że ostatnio takie numery są dużo częściej.
W najnowszym Kaczorze Donaldzie jest komiks Dona Rosy pt. Architekt krajobrazu. Polecam.5 dni wcześniej...
Z ostatniej chwili:W najnowszym KD jest komiks Rosy. Po raz pierwszy od 5 lat. Architekt krajobrazu. Choć ta historyjka była już u nas publikowana 10 lat temu. Ale tak czy siak jak ktoś nie ma to może kolekcję uzupełnić.To przy okazji powtórzę i nawet dam pierwszą stronę - w nowym Kaczorze Donaldzie jest komiks Dona Rosy pt. Architekt krajobrazu. W sumie jest to nawet jedna z moich ulubionych historyjek Rosy.
Radef, czy tym razem też będzie pomagał Egmontowi przy wydawaniu kolekcji Dona Rosy?Tak.
Mam nadzieję, że tym razem nie będą tego tłumaczyć, nie wiem, z niemieckiego, i nie będzie tylu baboli. No i czy J. Drewnowski będzie tłumaczył tylko komiksy, czy całą resztę?Z angielskiego wszystko i prawdopodobnie wszystko Jacek (na 99%).
Najbardziej zastanawia mnie, czy E podoła liternictwu. W oryginale jest sporo czcionek, onomatopei itd.Nie widziałem jeszcze tomu, ale sam bym radził użyć albo czcionki z kolekcji Barksa, albo tej stosowanej w nowoliterowanych komiksach w kolekcji Rosy. Nie widzę sensu by dostosowywać czcionkę do każdego komiksu, ponieważ różne amerykańskie wydania miały różne liternictwa, które wynikają najczęściej z zaszłości historycznych, a nie decyzji Rosy.
Boję się że sprzedaż Kaczogrodu Barksa spadnie (Rosa cieszy się większą popularnością) i przestaną go wydawać i nie doczekamy wielu świetnych komiksów.Może się tak stać, ale jednak 40 stron artykułów w każdym tomie Rosy z listami nawiązań do Barksów mogą przekonać parę niezdecydowanych osób do kupna Barksa.
Ogółem Barks ma 30 tomów. Ale nie wiadomo czy wszystko wydadzą. :PJeżeli do wydanych do tej pory tomów dodadzą 6 wydań zbierających z lat 1947-1952 (czyli ciut wcześniejsze), to w ramach 12 tomów pojawi się 75% najsłynniejszych komiksów Barksa. Nie twierdzę, że w pozostałych tomach nie ma dobrych komiksów, jest ich nawet sporo, są też perełki, ale jednak to już trochę inny poziom.
Jeżeli do wydanych do tej pory tomów dodadzą 6 wydań zbierających z lat 1947-1952 (czyli ciut wcześniejsze), to w ramach 12 tomów pojawi się 75% najsłynniejszych komiksów Barksa.I to byłoby jakieś rozwiązanie gdyby się okazało, że sprzedaż Barksa jakoś mocno spadła. Oczywiście najlepiej byłoby żeby wydali wszystkie 30 tomów :)
...choć szkoda mi trochę mniejszego fomatu, no ale za to będzie taniej.
Żal mi cię Szekak że nie czytałeś starego dobrego Kaczora Donalda. Kto nie przeczytał w 1995 roku "Pierwszej Dziesięciocentówki", albo potem "Z annałów Młodych Skautów", ten nie zrozumie o co kaman. :) Dla mnie dołożenie do Barksa również Rosy, to bardzo dobra wiadomość. Będzie co czytać i czym się chwalić.Czytalem ten tygodnik z gadzetami i giganty za dzieciaka, ale nic z niego nie pamietam.
Tylko wychodzi na to, że Egmont będzie to ŻiCSM wydawał w kółko aż do znudzenia. I każde wydanie będzie miało inne błędy. :D
Nie rozumiem? Umknęło mi, że kolekcja Rosy ma być w mniejszym formacie niż Życie i czasy i Kaczogród Barksa?
Edit: już rozumiem, w takim samym, ale mniejszym niż wydanie oryginalne. 8)
Panowie, ja mam takie pytanko - skad taka podjarka? To sa po prostu bardzo dobre historie czy jak? Jaki to jest klimat, bardziej humor dla mlodszych czytelnikow? Rysunki i kaczory mnie odrzucaja, stad pytanie, bo nie wiem czy wchodzic.To przede wszystkim komiksy dla dzieci, w swojej kategorii wcale dobre, a jeśli chodzi o komiksy "kacze", to Rosowe i Barksowe są raczej najlepsze - ci "wychowani" na KD zazwyczaj wspominają przede wszystkim historie autorstwa tych panów; obaj panowie mieli talent do pisania pomysłowych, przygodowych historyjek, często nawiązujących do historii, mitologii (czasem mniej oczywistej, jak Kalevala). Jeśli nie pasują Ci rysunki Rosy, to może być gorzej, bo uważam, że wszystkie te humorystyczne detale na bokach kadrów to spory plus.
To przede wszystkim komiksy dla dzieci, w swojej kategorii wcale dobre, a jeśli chodzi o komiksy "kacze", to Rosowe i Barksowe są raczej najlepsze (...)
Panowie, ja mam takie pytanko - skad taka podjarka? To sa po prostu bardzo dobre historie czy jak? Jaki to jest klimat, bardziej humor dla mlodszych czytelnikow? Rysunki i kaczory mnie odrzucaja, stad pytanie, bo nie wiem czy wchodzic.
To sam nie wiem co robic. I tak noe nadazam z czytaniem tego co mam, wiec chyba odpuszcze, skoro to dla dzieci.
Ps. Czy jest jakiś spis komiksów Rosy, które nie zostały wydane w Polsce? Mam wszystkie opublikowane i chciałbym wiedzieć czego "nowego" można oczekiwać.
Szekak, byłem w tej samej sytuacji co ty. Załapałem się za dzieciaka na pierwsze komiksy Disneya w Polsce - Wehikuł czasu, Mickey Mouse i Donald i spółka, jarałem się tym, ale szybko przerzuciłem się na TM-Semici. I dopiero Życie i czasy Sknerusa McKwacza pozwoliły mi się nawrócić. Na pewno warto spróbować z Życiem..., chyba, że w ogóle komiksy "dla dzieci" typu Lucky Luke, czy Asteriks, nie sprawiają ci frajdy.No wlasnie komiksow typu Lucky Luke, Asterix czy Kaczor Donald unikałem jak ognia do tej pory, wiec ciezko powiedziec.
Weź też pod uwagę, że poruszane są w nich bardziej dojrzałe tematy niż w zwykłych komiksach z Kaczorem Donaldem: śmierć, rozłamy w rodzinie, utrata młodzieńczych ideałów, wątki romansowe...
Właśnie skonczylem czytac Myszke Miki Kawe Zambo ktora wpadla mi w raczki przy okazji wyprzedazy i jak na jej tle wypadaja komiksy Rosy i Barksa?
PS. Wydanie Kawy jest przepiekne, ten papier! <3
A tak serio, to mam ten sam kłopot co Szekak, tzn. "Kawę Zombo" przeczytałem z ogromną przyjemnością, jako pastisz ofkors, ale regularnego Donalda nie tknąłbym nawet kijem, chociaż trzymam kilka w szafie na czarną godzinę (tzn. jak już całkiem zdemencieję)."Kawa Zombo" to żaden pastisz, to po prostu wizualna wydmuszka Loisela, który chciał w ten sposób nawiązać do pierwszych pasków Gottfredsona, które także trudno nazwać skierowanymi dla dzieci - przypominam, że wówczas na kreskówki chodzili dorośli, a jedna z historyjek była o kilku próbach samobójczych Mikiego - dodając do tego podłoże historyczne. Co z tego wyszło? Mocno średni komiks, który także we Francji został przyjęty bez większego entuzjazmu.
"Kawa Zombo" to żaden pastisz, to po prostu wizualna wydmuszka Loisela, (...)
Lepsze historie i czasem lepiej narysowane wychodzą nie raz w Gigantach
Myślałem, że targetem Gigantów jest raczej podstawówka :)Targetem włoskiego "Topolino" (miejsca gdzie oryginalnie ukazują się komiksy) są wszyscy. To taki "Dylan Dog", ale kid-friendly. Gdyby było inaczej, to ciekawe dlaczego po 15 latach przerwy na jego łamach przywracaliby PKNA (taką serię z Superkwękiem) i to będącą ścisłą kontynuacją wcześniejszych historii. Pewnie dla tych dzieci z podstawówki, co nie znają w ogóle konceptu serii.
- Don Rosa jest wielki i to po prostu bardzo dobre (ja w ogóle uważam, że genialne) komiksy same w sobie. Dla mnie najlepsze komiksy Dona Rosy stoją wyżej niż Asteriksy.Tak. I nienawidzi Disneya (korporacji), co też mu się chwali.
Ja mam właśnie problem z tymi Kaczorami.
Zacznę od tego, że kaczki z lat 90' kompletnie mnie ominęły - byłem wtedy w innych rejonach zainteresowań, nawet mimo trwania przy komiksie.
Wziąłem dla próby pierwszy tom Barksa i nie zagrało mi.
Dodajmy, że chodzi o śmierć KACZEK, romanse KACZEK i utratę młodzieńczych ideałów KACZEK. Fascynujące! :)
W późniejszych historyjkach przestał nawet robić aluzje do ich dziobów, płetw i piór, bo czuł przy takich żartach pewien dysonans.
@ Szekak: mimo że uwielbiam Dona Rosę, po namyśle boję się, czy trochę nie przechwaliłem nadchodzącego tomu. Nie chciałbym, żebyś się na nim rozczarował i na jego podstawie dał sobie spokój z Rosą, bo zawiera on komiksy z samego początku jego kariery, jeszcze z nie do końca rozwiniętą kreską i nie tak bardzo dopracowanymi fabułami. Tak jak pisze janjedlikowski wyżej, w tomie 1 i 2 Don się rozkręca, w 3 jest już lepiej, a od 4 wzwyż - rewelacyjnie.Ehh, nie wiem czy kupię wgl, bo mam chwile zwątpienia, robiłem porządek w komiksach kilka godzin i tego jest tyle, że nie mam gdzie mieścić i najchętniej bym już nigdy żadnego komiksu nie kupił... a jutro się obudzę i zrobię kolejne zamówienie. Jak żyć panie premierze?!
Zawsze można sprzedać coś. :P
Ale Rosa dobre komiksy pisał. Dodatkowo jego wydania albumowe są bardzo wypasione dodatkowo. A w tym co teraz będzie kolory najwyższej jakości co sam autor analizował kadr po kadrze. :P Choćby z ŻICSMK warto spróbować.
Pamięta ktoś który to był numer Giganta? I rysunki tam były świetne - kto to rysował?
Oooo tak. Gigant z lipca 2000 to bardzo dobry numer. Pamiętam że kupiłem go w kiosku za pełną cenę bo wracałem do kupowania regularnego. A potem był równie fajny numer z "Wodorostowym Światem".
Ja tak szczerze nie pamiętam tych wszystkich gigantów. :P Ale wiem że ta konkretna historyjka były w którymś Mamucie zreprintowana.
No nie może mieć czasu na tłumaczenie wszystkiego. Ale w sumie mogli zostawić tłumaczenie z pierwszego wydania gdzie on to robił. Bo co im szkodziło? :PMi się wydaje, że tu sytuacja była inna. Drewnowski częściowo tłumaczył ten tom, więc albo redakcja nie wiedziała co kiedyś u nas wyszło i ten komiks poszedł do części dla innej tłumaczki, albo tłumaczenie tego komiksu zaginęło i nikomu nie chciało się szukać papierowej wersji.
No tak, fakt, to kaczki, więc fabuła nie ma szans być poważna. Tak samo jak w tym... jak mu tam... "Usagi Yojimbo". Kogo obchodzą walki, miłość i dramaty królika?
Mam nadzieję, że jeśli zdecydujesz się dzięki temu przeczytać komiksy Rosy, przyniosą Ci tyle przyjemności, co mnie
Sęk w tym, że Usagi nigdy nie był komiksem dla dzieci (taka konwencja), a Kaczor Donald był, jest i będzie. Tylko wy szukacie w tej serii jakichś wyjątków - jako alibi, że niby czytacie komiksy dla dorosłych, a nie dla 10-latków.Mam do ciebie proste pytanie - czytałeś może wstępy do tomów "Usagiego Yojimbo" albo wywiady ze Stanem Sakai? Jeżeli tak, to pewnie zauważyłeś, że pewne nazwisko pojawia się w nich dość często, średnio raz na 3-4 tekst, a jest nim nazwisko Carla Barksa. Ponieważ, o czym mówiłem na swojej prelekcji na Krakowskim Festiwalu Komiksu, geneza komiksów Stana Sakaiego i Dona Rosy jest podobna. W dzieciństwie obaj czytali komiksy Carla Barksa. Jednego z nich zainspirowało to do komiksów o gadających zwierzątkach, ale o japońskich królikach, a drugiego do innych komiksów o gadających zwierzątkach. Efekt był taki sam - obaj dostali Eisnera w tej samej kategorii.
Sęk w tym, że Usagi nigdy nie był komiksem dla dzieci (taka konwencja), a Kaczor Donald był, jest i będzie. Tylko wy szukacie w tej serii jakichś wyjątków - jako alibi, że niby czytacie komiksy dla dorosłych, a nie dla 10-latków. Naprawdę nie ma niczego obciachowego w czytaniu komiksów dla dzieci (no dobra, trochę jest), tylko po co się z tego tłumaczyć? :)Nie wiem co jest śmieszniejsze - uniżanie wartości komiksów z Kaczkami bez ich czytania czy to, że robi to człowiek prowadzący bloga o serii komiksowej dla dorosłych dwunastolatków.
Dzięki, raczej nie. Mam taką przypadłość, że im bardziej mnie ktoś namawia, tym bardziej rośnie mój opór, więc kiepski ze mnie klient. W ogóle nie rozumiem co wam tak zależy, żeby wszyscy czytali te Donaldy? Że niby obciach się rozłoży na więcej osób i będzie mniejszy?
Sęk w tym, że Usagi nigdy nie był komiksem dla dzieci (taka konwencja), a Kaczor Donald był, jest i będzie. Tylko wy szukacie w tej serii jakichś wyjątków - jako alibi, że niby czytacie komiksy dla dorosłych, a nie dla 10-latków. Naprawdę nie ma niczego obciachowego w czytaniu komiksów dla dzieci (no dobra, trochę jest), tylko po co się z tego tłumaczyć? :)Jasne, że nie ma. Ja na przykład kupuję i czytam Hotel dziwny z KG i Hildę Folk z Centrali. :) W przypadku Dona Rosy nie ma żadnego alibi, to dojrzałe komiksy tak jak Usagi Yojimbo. Amen.
Nie wiem co jest śmieszniejsze - uniżanie wartości komiksów z Kaczkami bez ich czytania czy to, że robi to człowiek prowadzący bloga o serii komiksowej dla dorosłych dwunastolatków.W sumie tak, Kokosze bym polecał już od młodszych lat niż Dona Rosę. Żeby w pełni docenić Rosę coś tam już trzeba było przeżyć i mieć trochę więcej lat na koncie. A Kokosze? Od małego.
Mam do ciebie proste pytanie - czytałeś może wstępy do tomów "Usagiego Yojimbo" albo wywiady ze Stanem Sakai? Jeżeli tak, to pewnie zauważyłeś, że pewne nazwisko pojawia się w nich dość często, średnio raz na 3-4 tekst, a jest nim nazwisko Carla Barksa. Ponieważ, o czym mówiłem na swojej prelekcji na Krakowskim Festiwalu Komiksu, geneza komiksów Stana Sakaiego i Dona Rosy jest podobna. W dzieciństwie obaj czytali komiksy Carla Barksa. Jednego z nich zainspirowało to do komiksów o gadających zwierzątkach, ale o japońskich królikach, a drugiego do innych komiksów o gadających zwierzątkach. Efekt był taki sam - obaj dostali Eisnera w tej samej kategorii.Pięknie to napisałeś. Robię zamówienie na Kaczogród wszystkie tomy. <3
Bez Barksa pewnie i Robert Crumb, i Art Spiegelman, i wielu innych twórców komiksowych, którzy pojawili się na rynku w latach 70. czy 80., nie zrobiłoby tego co zrobiło. Bardzo mi się podobała pewna rozmowa z Artem Spiegelmanem, który wspomniał, że Carl Barks jest często bardzo niedoceniany w USA, choć zainspirował całe grono twórców. Tam, tak jak tobie, nie przechodzi ludziom przez głowę, że ktoś kto rysował po prostu dobre historie z kaczkami, jest kimś tak wielkim w historii komiksu, inaczej jest w Europie, gdzie kaczki przez lata zyskały renomę i popularność, nie tylko wśród dzieci.
Inna sprawa, że dojrzałość nie jest konieczna. Przecież dzieci to też nie są debile i widzą co jest infantylne, a co dobre. Problemem sporej ilości komiksów w Donaldach nie jest to, że są dla dzieci, tylko to, że są słabe. Dobry komiks dla dzieci jest dobry. Dzieciakom też byle czego nie wciśniesz.I ja się w pełni z twoim stwierdzeniem zgadzam. Ostatnie lata to dramatyczny spadek komiksów własnych Egmontu. Czasem jeszcze Korhonen, Midthun, czy któryś ze skandynawskich scenarzystów potrafi napisać coś dobrego, ale zdarza się to ostatnio bardzo, bardzo rzadko. Tak np. było z komiksem z okazji 90-lecia Mikiego, który zapowiadał się fajnie, ale wygląda jakby ktoś scenarzystów przystopował i wyszła z tego oklepana historia.
Problemem sporej ilości komiksów w Donaldach nie jest to, że są dla dzieci, tylko to, że są słabe.
Problemem sporej ilości komiksów w Donaldach nie jest to, że są dla dzieci, tylko to, że są słabe.Słowa "w Donaldach" możesz spokojnie zamienić na "superbohaterskich", "frankofońskich", "mang" itp itd.
Co dwa lata każdy Gigant ma sporo komiksów i o Igrzyskach i o Mistrzostwach Świata/Europy. A teraz znowu robią przedrukiTo akurat naturalne biorąc pod uwagę, że piłka nożna cieszy się u nas niesłabnącym powodzeniem. Sami wiecie, że gros dzieciaków męskich w wieku 10-13 lat łazi na różne juniory itd.
Prędzej to można premiery wydzielić do oddzielnego tomu. :PCo zresztą (po części) kiedyś proponowałem. Bodajże przy wizycie Rosy w Polsce (która została totalnie zlekceważona przez Egmont) wpadłem na pomysł i chyba nawet go posłałem, by wydać trylogię rozpuszczalnikową (dwa z trzech komiksów w Polsce niewydane) i dwa komiksy o Caballeros (tu oba) jako osobny tomik.
Ja do kutwy nic nie mam i jako dzieciak nigdy nie kojarzyłem tego słowa z wulgaryzmami. Bardzo mi się podoba jako mniej częsty synonim "skąpca" i jest moim zdaniem przejawem bogactwa językowego, tak jak "centuś", "liczykrupa", "dusigrosz", "skąpiradło" i inne takie, którymi raczą nas tłumacze komiksów ze Sknerusem :)
Poprawcie mnie, jeśli się mylę, ale chyba w dzisiejszym Gigancie po raz pierwszy pada polskie nazwisko Rycha :)Uch... aż tak w tym nie jestem dobry. Szczególnie w przypadku komiksów Gigantowych, ponieważ nie wszystkie tomy mam w kolekcji, ale warto zapisać sobie nazwisko w notatniku, gdyby gdzieś się pojawiło.
Chętnie poznam też wasze przemyślenia.
Ja przede wszystkim, nie chciałbym, aby rynek się zasycił, zanim nie skończą wydawać kolekcji Barksa i Rosy. Te dwie już będzie dużo. Z kolejnymi takimi projektami, mogliby wstrzymaj się, przynajmniej dopóki nie skończą jednej z nich.Też się nad tym zastanawiam i też sądzę, że gdyby Egmont wystartował w tym momencie z kolejną tak ekskluzywną serią, to mógłby się rynek nasycić. Z tego powodu w swoim tekście bardziej się skupiłem na tańszym wydaniach, które mogłyby załatać przepaść cenową pomiędzy MegaGiga za 25 zł, a Kaczogrodem za 70 zł. I one-shotach.
Uch... aż tak w tym nie jestem dobry. Szczególnie w przypadku komiksów Gigantowych, ponieważ nie wszystkie tomy mam w kolekcji
A ja wolałbym, żeby zrobili coś od siebie i stworzyli dużą serię klasyków itp. wybierając najlepsze komiksy, a nie idąc na łatwiznę 8)A kto by wybrał jakie komiksy są dobre, a jakie nie? Ktoś z Egmontu? Podejrzewam, że tam ludzie zatrzymali się na komiksach Disneya sprzed 20 lat, a i ze znajomością bardziej klasycznych komiksów może być słabo. Ja? W przypadku niektórych autorów/okresów - okej, ale też nie jestem jakimś wielkim ekspertem by znać wszystkie komiksy, więc pewnie wybór historii przyprawiłby mnie w najlepszym wypadku o wyłysienie.
Chętnie poznam też wasze przemyślenia.
A ilu tak dokładnie numerów nie masz? Myślałem, że masz całość jak ja. :PKolekcja radefa: https://inducks.org/browsecollec.php?sortbycode=1&user=radef , https://inducks.org/collection.php?statistics=1&bypub=1&c=pl&xuser=radef (statystyki)
I tak off-topowo: mogliby wydać jeszcze taki niekaczorowy one-shot, który wpadł mi w oko na stronie DH. Czasami w tych paskach Kubuś Puchatek bywał naprawdę wredny :)
https://www.darkhorse.com/Books/3005-187/Disney-365-Days-with-Winnie-the-Pooh-HC (https://www.darkhorse.com/Books/3005-187/Disney-365-Days-with-Winnie-the-Pooh-HC)
"Pewnego razu w Ameryce" z Mikim też bym pewnie przygarnął.
Kolekcja radefa: https://inducks.org/browsecollec.php?sortbycode=1&user=radef , https://inducks.org/collection.php?statistics=1&bypub=1&c=pl&xuser=radef (statystyki)
Nie dość, że czcionka w dymkach jest do niczego.Arial lepszy? Według mnie wybór czcionki jest bardzo dobry, ponieważ jest pod pewnymi względami podobna do liternictwa Barksa w oryginalnych wydaniach.
Nie dość że tłumaczenie jest skopane i gorsze od oryginalnego.Powiem tak - to zależy od komiksu i gustu czytającego. Podczas poprawiania komiksów parę razy zerkałem do tłumaczeń Wojnarowskiego i one też nie są tak krystalicznie dobre. W przypadku tłumaczeń Drewnowskiego też tak jest, ponieważ użyte tłumaczenia pochodzą z okresu 18 lat i są lepsze jak i gorsze.
Nie dość, ze zostawiono angielskie nazwy bohaterów przy tytułach historyjek.Takie są obecnie standardy stosowane w Skandynawii.
To jeszcze na dodatek całość jest strasznie wyblakła. Jak można było tak zawalić kolorystykę??Identyczne kolorowanie jest stosowane w przedrukach Barksa w "Kaczorze Donaldzie" od ok. 10 lat. Nie jest tak kontrastowe jak wersje z lat 90., ponieważ obecnie tak nie koloruje się komiksów.
Gorzej niż w moich starych Donaldach sprzed 25 lat. Egmont jak zwykle noobi. Dlaczego to wydawnictwo nawet jak dostanie dobry tytuł, to musi wydać to na odwal się? Tragedia.Egmont przygotował "Kaczogród Carla Barksa" na podstawie najlepszej edycji dostępnej na rynku. To że komiksy nie są wydane identycznie niż 25 lat temu, to nie oznacza, że są źle wydane. Pewne amerykańskie wydawnictwo chciało zrobić taką nostalgiczną edycję (tylko w ich wypadku z nostalgią za wydaniami z początku lat 50.), ale była to tak naprawdę retrowydmuszka. Zmienił się kolorysta i jakość materiałów drastycznie spadła.
Stare kolory były o wiele lepsze. Jak dorzucisz jeszcze ten błyszczący papier, plus białe marginesy, to te kolary wyglądają strasznie biednie. I to odbiera przyjemność z lektury.W KD w latach 90. nie było błyszczącego papieru i białych marginesów? Oczywiście marginesy były ciut mniejsze, ale wynika to z innego sposobu klejenia i innej grubości książki/magazynu.
Kardynalny błąd - jak z "Jajecznicy Wielkiej" która jako nazwa miasteczka brzmi dość prawidłowo, można było zrobić tylko "Jajecznicę". To jest groteskowe i zwyczajnie głupie.Decyzja tłumacza - oryginalnie jest "Omelet", więc nie będę się wypowiadał co jest lepsze. Podobnie z rymami w "Orzeł czy reszka", w tłumaczeniu Wojnarowskiego Donald rymował przez cały komiks, oryginalnie i w wersji Drewnowskiego tylko w kilku dymkach. Która decyzja była lepsza? Nie wiem.
ale mnie osobiście brakuje większej liczby dodatków iWolę już to niż gadanie dla samego gadania w kolekcji Fantagraphics. Poziom tekstów w tamtej kolekcji czasem jest dramatyczny i są poważne błędy rzeczowe.
Ja kupię te wszystkie Kaczogrody i Rosy tylko dlatego, że są tam nowe materiały. Jeśli byłyby to tylko duble jak ŻiCSMK to bym nie brał i pozostał przy swoich starych Donaldach sprzed 25 lat. "Orzeł w lewo, reszka w prawo - takie jest rzucizmu prawo". :D
Tłumaczenia - rozumiem, że Bazyliszek jest zaopatrzony w oryginały i może nam wskazać, co jest nie tak na konkretnych przykładach. ;) Chociaż przyznaję, że tłumaczenia Michała Wojnarowskiego były kultowe i jedyne w swoim rodzaju, a niektóre "stare" tytuły trafniejsze niż "nowe" (ale i niektóre "nowe" są lepsze, np. "Psie gadanie" zamiast "Za wszelką cenę" - taki tytuł bardziej mi się kojarzy z konkretną historyjką i mogę skojarzyć, co w niej było).I o tym mówiłem na początku. Analizowałem trochę komiksów w taki sposób (część w sumie parę lat temu, przed "Kaczogrodem") i są komiksy, które wychodzą lepiej u Wojnarowskiego, a są też takie, w których wypadku lepiej wyda tekst Drewnowskiego. Według mnie Egmont podjął dobrą decyzję, że ujednolicił wydanie, ponieważ według mnie trochę zgrzytałoby, gdyby w jednym tomie były i stare, i nowe tłumaczenia.
Tak samo jak czekam na pierwszy tom kolekcji Rosy, mimo że komiksy pokrywają się chyba w 100% z czwartym tomem Kaczogrodu, który mam od 15 lat - ale perspektywa 40 stron dodatkowych materiałów na temat chyba ulubionych komiksów z dzieciństwa wydaje mi się dużo ważniejsza niż powtórka samych historii.Aż 40 stron nowych dodatków będzie? Chyba... tzn. zależy co liczyć jako nowe. Wstęp Rosy do tomu jest nowy, zostały także dodane ilustracje Rosy i pierwsza część "Życia i czasów Dona Rosy" (czyli autobiografii). Natomiast teksty odnośnie poszczególnych komiksów są mieszanką - część to trochę poprawione teksty z "Kaczogrodu", a część to zupełnie nowe artykuły. Ale summa summarum - jest sporo nowych dodatków.
Ale na serio. Trzeba kupować i pokazać że jest zainteresowanie.e tam, lepiej kupić Kaczogród i pokazać że jest zainteresowanie komiksem a nie chińską tandetą ;)
Oczywiście. Jak Egmont rusza z nową serią to oczywiście musi być dubel, który mam. Grrrr - jestem wkurzony jak Forsant na Sknerusa. Dziękuję, postoje do drugiego tomu z jakimś materiałem komiksowym którego w Polsce jeszcze od Rosy nie było.doskonale cię rozumiem. Miałem to samo gdy startowała WKKDC ze swoimi dublami.
Oczywiście. Jak Egmont rusza z nową serią to oczywiście musi być dubel, który mam. Grrrr - jestem wkurzony jak Forsant na Sknerusa. Dziękuję, postoje do drugiego tomu z jakimś materiałem komiksowym którego w Polsce jeszcze od Rosy nie było.
e tam, lepiej kupić Kaczogród i pokazać że jest zainteresowanie komiksem a nie chińską tandetą ;)Z takim komiksem nie kupić "Kaczora Donalda"? Oj, nieładnie, od 10 złotych nikt nie zbiedniał.
Z takim komiksem nie kupić "Kaczora Donalda"? Oj, nieładnie, od 10 złotych nikt nie zbiedniał.
sa lepsze, wrzuciłam tylko część plansz ;)Lepsze? Nie sądzę. Tzn. tej historii nie czytałem (bo skąd, jest całkowicie premierowa), ale Korhonen to najlepsze co spotkało ostatnio "Kaczora Donalda". Choć ciekawie zapowiada się holenderski komiks o Sknerusie i inflacji.
Ten 3 tom komiksów z Kaczogrodu też mam, więc parę dych w kieszeni zostanie w takim razie. A to że Egmont lubi duble to znany fakt, ale ja im nie muszę się do nich dokładać.niby tak z drugiej strony tamta seria padła a teraz jest popyt na nową serię to czemu nie wydać dla tych co tamtego nie mają? Dziwie się że tak krytycznie do tego podchodzisz, jakby nie patrzeć nawet i WKKM zdublowała nie jeden wcześniejszy komiks Egmontu (jedne z pierwszych dubli to Wolverine, Daredevill - Diabeł Stróż, 1602)
Z takim komiksem nie kupić "Kaczora Donalda"? Oj, nieładnie, od 10 złotych nikt nie zbiedniał.Niezmiernie irytują mnie te tandetne gadżety. Starałem się zbierać Kaczora, ale na plastikowym nożu wymiękłem.
@Cringer
Miałeś Husha z 2005 na miękko? Nice
Ten 3 tom komiksów z Kaczogrodu też mam, więc parę dych w kieszeni zostanie w takim razie. A to że Egmont lubi duble to znany fakt, ale ja im nie muszę się do nich dokładać.
I Barks, i Rosa to kolekcje chronologiczne. Mieszanie zawartości tomów mija się z samym ich pierwotnym założeniem. Te komiksy po prostu wychodzą (z grubsza) w takiej kolejności, w jakiej kiedyś się ukazywały.Jeżeli dobrze pamiętam, to Rosa jest w kolejności powstawania, a Barks w kolejności publikacji. Oczywiście w przypadku Barksa nie zaczęto od początku, ale taka była decyzja Norwegów.
Ten 3 tom komiksów z Kaczogrodu też mam, więc parę dych w kieszeni zostanie w takim razie. A to że Egmont lubi duble to znany fakt, ale ja im nie muszę się do nich dokładać.Tak tylko dodam, że trzeci tom "Komiksów z Kaczogrodu" tłumaczyła Joanna Janiszewska-Rain i było to tłumaczenie bardzo... średnie. Nie dało się znaleźć w nim większych błędów, ale czuć było, że komiks tłumaczyła osoba aż tak nie obeznana z kaczym uniwersum i historiami Rosy.
No dobra, ale powtarzać wydany już raz na twardo jeden Kaczogrod to trochę za dużo jak dla mnie. W Barksach to przynajmniej mieszają premiery i duble z Donaldów.Koledzy już odpowiedzieli, ale porównywanie sytuacji Rosy i Barksa jest po prostu bezsensowne. Rosa doczekał się przed wydaniem swojej kolekcji aż 8 tomów poświęconych jego twórczości (Komiksy z Kaczogrodu 2000 x3, 2010 x3, Kaczogród i ŻICSM), a Barks jednego i to fatalnego. Biorąc pod uwagę, że Rosa stworzył tylko 1/4 ilości komiksów co Barks, to oczywiste, że kolekcja Rosy będzie najeżona powtórkami, a w przypadku Barksa każdy tom będzie w większym lub mniejszym stopniu nowością.
Egmont mógłby wydać całość Wehikułu czasu.Mógłby, ale obstawiam, że ludzie zawiedliby się po reszcie albumów. 3 z pozostałych 4 albumów narysował Santanach i, delikatnie mówiąc, nie są to dobrze oceniane komiksy.
Ja nie mam kompletu 25 lat Kaczora Donalda, więc wielu Rossowych komiksów nie mam. Ale do 2000 jak najbardziej, plus wszystkie 5 Kaczogrodów, jedyne słuszne wydanie ŻiCSMK, Komiksy z Kaczogrodu itp. Z Annałów Młodych Skautów na twardo poczytam, ale nie będę drugi raz płacił za Syna Słońca, który na dodatek pewnie będzie miał zbyt jaskrawe kolory.Będzie miał kolory zatwierdzone przez Rosę, czyli... w sumie w większości komiksów będzie to identyczne kolorowane co w "Kaczogrodzie", gdzie przecież były mega jaskrawe kolory (więc nie wiem co narzekasz na obecnego Barksa).
No dobra, ale powtarzać wydany już raz na twardo jeden Kaczogrod to trochę za dużo jak dla mnie. W Barksach to przynajmniej mieszają premiery i duble z Donaldów.Nie, oni niczego nie mieszają. Nie wydają tej kolekcji specjalnie dla ciebie ani nawet nie jest to żadne wydanie dostosowane do polskiego rynku. Oni wydają te komiksy w kolejności chronologicznej, co znaczy że może pojawić się tom złożony w 100% z rzeczy nie publikowanych w Polsce, jak i takie w 100% złożony z powtórek.
Co do kolorów w Kaczogrodzie Rosy - znowu nie mam pod ręką w tej chwili swojego egzemplrza. Ale naprawdę nie pamiętam by kolory w tamtym wydaniu aż tak niekorzystnie uderzyły mnie po oczach. Bardzo chętnie zobaczę porównanie w grudniu, jeśli ktoś je będzie robił.Po co czekać na grudzień? Mogę to porównanie już zrobić teraz, oczywiście bazując na amerykańskim wydaniu.
@UpSpecjalnie właśnie sprawdziłem - na 87 komiksów, które stworzył Rosa, w Polsce nie ukazało się tylko 10, z czego trzy mają odpowiednio: jedną, dwie i cztery strony. Co znaczy, że na dobrą sprawę brakuje nam tylko siedmiu historii. W tej sytuacji KAŻDY JEDEN TOM BĘDZIE POWTÓRKĄ. Więc skończ może z gadaniem, że Egmont kocha wydawać duble, bo sam sobie przeczysz. To wydanie kompletnej twórczości autora, komiksy są ułożone chronologicznie i tyle, jak inaczej mają zrobić? W jakiej kolejności nie wypuściliby tych tomów, to i tak dla kogoś któryś tom będzie samymi powtórkami.
Jak najbardziej ma prawo wydać sobie co tylko chce. I oczywiście że drugie wydania są potrzebne. Ja tylko mówię, że mi osobiście się to nie podoba że pierwszy tom to dubel, a nie że cała inicjatywa jest zła. Dobrze że są takie foruma, że jest @radef, który poinformuje innych, że to nowe wydanie w I tomie zawiera komiksy już drukowane w Polsce na twardo. I że drugi tom będzie miał tylko jeden nowy komiks wobec wydania "Komiksy z Kaczogrodu III". I tylko o to mi chodzi.
Specjalnie właśnie sprawdziłem - na 87 komiksów, które stworzył Rosa, w Polsce nie ukazało się tylko 10, z czego trzy mają odpowiednio: jedną, dwie i cztery strony. Co znaczy, że na dobrą sprawę brakuje nam tylko siedmiu historii. W tej sytuacji KAŻDY JEDEN TOM BĘDZIE POWTÓRKĄ.Żeby zachęcić niezdecydowanych dodam tylko, że siedem brakujących historii to długie komiksy (m.in. z tego powodu nie pojawiły się w KD), czyli łącznie zajmują 194 strony. Czyli tak naprawdę chyba ok. 12% kolekcji to będą nowe historie.
w "Kaczorze Donaldzie" dawano najwięcej komiksów Rosy (czyli lata 2007-2011), to jeszcze skandynawska kolekcja Rosy nie była w całości wydana. Jednocześnie były to komiksy z końca lat 90., które prawdopodobnie nie były odpowiednio niezdigitalizowane, więc wówczas redakcja nie miała dostępu do materiałów.
(https://d1w7fb2mkkr3kw.cloudfront.net/assets/images/book/lrg/9781/6069/9781606997420.jpg)(https://1.bp.blogspot.com/-L1SBcFF7RaI/XXDcMSTLV-I/AAAAAAAAKI0/qNQmVUc_oNANUnNg-0HIxCXuR6yJt7MtACLcBGAs/s400/donrosakolekcja.jpg)
Nie znam się na druku itd., ale zastanawiam się, czemu nie możemy mieć takiej samej czcionki jak w oryginale? To wszystko było wpisywane ręcznie?Kolekcja Rosy od Fantagraphicsu nie powinna być jakimkolwiek wzorem typograficznym (przynajmniej jeżeli chodzi o tekst w dymkach), ponieważ w niej różne ręczne liternictwa z lat 80., 90. i 00. mieszają się z komputerowo wpisanymi komiksami na potrzeby tej kolekcji. Z jednej strony wpisanie tekstu na nowo było logiczne - pod koniec lat 90. Gladstone było tak biednym wydawnictwem, że stosowało w komiksach Rosy Wild Wordsa (taka już prehistoryczna czcionka komiksowa, którą uwielbia m.in. nasz JPF), z drugiej strony zdarzają się przypadki, że komiks, który był oryginalnie ręcznie literowany, został przepisany (np. 1-stronicówka z 2. tomu). Warto także zaznaczyć, że przez komiksy Rosy przewinęło się kilku różnych literników, więc w całej kolekcji można dostrzec w dymkach z co najmniej kilka różnych stylów pisma.
Dodatkowo w oryginale mamy w wielu miejscach pogrubioną czcionkę. U nas nie dałoby się zrobić tak samo?W kolekcji Rosy jak i we wszystkich XXI-wiecznych polskich wydaniach komiksów Disneya została przyjęta zasada, że nie pogrubia się pojedynczych słów. Czyli jeżeli bohater krzyczy, to może być pogrubienie, natomiast nie ma sytuacji, że jedynie jedno słowo ze zdania jest pogrubione. Trzeba przy tym pamiętać, że pomijając pierwszy tom i część drugiego, amerykańskie wydania komiksów Rosy nie są oryginałami, lecz przedrukami komiksów stworzonych dla Egmontu. W Egmontowskich plikach, jeżeli dobrze pamiętam, nie ma żadnych pogrubień, więc nie widzę sensu by kopiować amerykańskie rozwiązanie do polskiego wydania.
W kwestii kolorów, pewnie już o tym było, ale dla tych co mają ŻiCSM, w kolekcji to będzie zupełnie inne kolowanie.I tak, i nie. Niektóre rozdziały kopiują kolorowanie Egmontowskie i pomijając kilka szczegółów, są dość podobne, a w przypadku innych zostało zastosowane amerykańskie, zupełnie inne kolorowanie. Trochę mnie to gryzło podczas premier tomów Fantagraphics, ale co mam zrobić, Rosa tak wybrał.
Poniżej zamieszczone już wcześniej przeze mnie okładki nasza i oryginalna. Mam nadzieję, że w środku komiksu kontrast i nasycenie nie będą tak podciągnięte jak to widać na okładce, no ale zobaczymy...Huh... ciężko mi powiedzieć. Też jest zawsze różnica pomiędzy materiałami digital, a skanami oraz przy konwencji z RGB na CMYK i na odwrót.
Egmontowe współczesne czcionki w ogóle są bezduszne, patrz Iznogud czy Umpa-Pa (i porównaj z np. jak to wyglądało w Świecie Komiksu 20 lat temu) :)Na Iznogudową czcionkę to narzekałem chyba wszędzie, ale ta z Umpa-Pa jest po prostu okej. Szczególnie jak na wydanie z 2007 roku.
Radef, nie możesz ich tam spytać czy by nie dali takiej czcionki jak powyżej?Będzie inna czcionka, bardziej zbliżona do ręcznych liternictw.
Magazyn Kaczor Donald ukaże się po raz tysięczny! Numer 11/2019, dostępny w sprzedaży od 25 października br., będzie wydaniem jubileuszowym. Wielkie świętowanie rocznicy to jak zwykle świetne komiksy autorów takich jak: Korhonen, Branca, Pineda, Fernandez czy Murry na łamach pisma, a także 5 prezentów i wielki konkurs z setką nagród.
Kaczor Donald to jedno z najstarszych dziecięcych pism komiksowych w Polsce. Kolejne pokolenia Kaczkofanów zachwycają się przygodami Donalda, Sknerusa, Myszki Miki i Goofiego. Na łamach najzabawniejszego miesięcznika, oprócz historii kipiących humorem, czytelnicy mogą znaleźć najnowsze informacje o kultowych grach, sporcie i sportowcach, nowych technologiach oraz łamigłówki, inteligentne zabawy słowne, konkursy czy ciekawostki. Magazyn prezentuje klasyczne komiksy disnejowskie, takich twórców jak: Carl Barks, Don Rosa, Vicar, a także współcześnie rysowane opowieści tworzone przez artystów z całego świata. Ich siłą są humor, wartka akcja, zaskakujące puenty, grupa różnorodnych bohaterów i doskonały przekład. Popularnością cieszą się również żarty i oryginalne prezenty „kaczorowe” dołączane do magazynu - zabawki, gadżety do robienia kawałów.
A może by jakaś prezentacja z fotogalerią numeru na KAI?Będzie w piątek rano jak kupię numer. No chyba, że Egmont mnie zaskoczy i prześle egzemplarz wcześniej.
Dobra - tylko trzy dni pozostały do premiery 1000. "Kaczora Donalda". Ostatecznie już z daleka będzie widać, że jest to numer tysięczny.
Tak nawiasem mówiąc, na ostatnim MFKiG udało mi się dorwać jeden z nielicznych brakujących mi numerów. Obecnie mam 992 z 999, które się ukazały (choć niektórym może brakować kilku stron od częstego czytania). Ktoś mnie przebije? :)974 z 999. Na ostatnim MFKIG udało się 25 braków załatać, więc zbliżam się.
974 z 999. Na ostatnim MFKIG udało się 25 braków załatać, więc zbliżam się.
A jak przechowujecie te Donaldy?
Segregatory? Kartony?
To trzeba kupić! :P
eNty raz dają drzewo genealogicze - teraz malutkie.Mogło być większe, ale dla mnie format jest w porządku. I wcale nie dają n-ty raz, nie licząc tego przedruków w środku tomów oraz naklejek z 1996 roku, to było tylko raz, 12 lat temu.
Kołodziejczak na tej wkładce, zamiast dać na niej taki wywalony w kosmos reprint 1 okładki KD.Jest na tylnej okładce przedruk 1. okładki.
Papier w środku - tragedia. Toż 1 numer wyglądał bardziej elegancko.Przez pierwsze 8 stron i ostatnie 8. W środku aż tak dobrze nie było. A co do obecnego papieru - taki sam jest w Skandynawii i wole to niż supercienką kredę z KD lata 2001-2010. Teraz strach tamte komiksy dotknąć.
Liternictwo tytułów też leży.A to zupełnie nie rozumiem. Jest według mnie okej, inaczej niż kiedyś, ale okej.
A i same komiksy to żałośc. Gupie, krótkie zlepki stron dla naprawdę małych dzieci.Ech... kiedyś miałeś np. 37 stron komiksów, w tym 3 po 8-12 stron, jeden krótki i jeden gag. Teraz nadal masz 3 komiksy po 8-12 stron, ale jest po prostu więcej stron komiksów, a przez to krótszych jest więcej. Nie czytałem jeszcze, ale Klondike'owy komiks Korhonena wygląda bardzo dobrze, a ostatnio historie Korhonena są często najlepsze w KD.
, Choć przydałby mi się KD 24-25 z 2010 gdzie pojawiają się Indygo i Schakal.
"The Lost Charts of Columbus". Fajny komiks Rosy. Będzie w szóstym tomie jego kolekcji.Szkoda, że na "Golden Helmet" (czyli pierwszy występ obu panów, ale też chyba mój ulubiony komiks Barksa z Donaldem) poczekamy sobie jeszcze trochę. Bodajże do 28. tomu kolekcji.
Szukam i nic. I zdaje sobie sprawę że to drzewo genealogiczne to jeden plakat. Nie wiem co jest drugim?
Komiksy jak komiksy.Co podkreślałem w każdym poście na blogu (i chyba tutaj też). To jest po prostu jeden z 52 norweskich corocznych numerów "Donald Ducka". W żaden sposób specjalny, po prostu zwykły. Są w nim i lepsze historie, i gorsze, ale to że jest on 1000. "Kaczorem Donaldem" to nikt nie wiedział poza Polską. Po numerze doskonale widać, że decyzja o świętowaniu okrągłego numeru zapadła w ostatniej chwili, ponieważ w środku nie ma żadnej wzmianki o tym.
Jak Gogus wyjął smartfona to padłem.A ja padam jak czytam takie komentarze. Mamy XXI wiek i komiksy Disneya też są w XXI wieku. Jak ktoś chce robić historie rozgrywające się w realiach historycznych - wolna droga, ale jeżeli ktoś chce użyć smartfona - śmiało. Szczególnie w "Gigantach" widać, że można nowe technologie w fajny sposób ugrać.
Slabe to uczczenie.Sam też mam spory niedosyt, ale biorąc pod uwagę, że jeszcze miesiąc temu nic nie wskazywało na jakąkolwiek pozytywną niespodziankę, to i tak nie jest źle. Już Egmont ostatnio pokazał, że nic się nie zrobić, ponieważ z okazji wydania 200. Giganta czy 25-lecia KD (kwiecień tego roku) nic nie było. A przecież czasem to nawet specjalniejsza okładka by wystarczyła.
Te 25 lat temu to pamiętam jak na osiedlu jako małe 8azylątko spierałem się z kolegami z podwórka czy lepszy jest Kaczor Donald, czy Królik Bugs. A brałem jeszcze Toma i Jerrego. Teraz już to wszystko takich emocji nie wzbudza.
Te 25 lat temu to pamiętam jak na osiedlu jako małe 8azylątko spierałem się z kolegami z podwórka czy lepszy jest Kaczor Donald, czy Królik Bugs. A brałem jeszcze Toma i Jerrego. Teraz już to wszystko takich emocji nie wzbudza.
Szkoda, że nie mam pod ręką mojej skrzynki ze starymi, dobrymi Donaldami, to mógłbym zrobić porównanie z tym obecnym produktem donaldopodobnym.
Ja rozumiem że smartfon jest na czasie, ale co ten smartfon daje samej historii? Ja to odbieram jako coś nienaturalnego dla tego świata. Wokol same kapelusze na głowach i stare auta.Obecnie nie tylko w disnejowskich komiksach widzę taki trend, że łączona jest klasyczna stylistyka lokacji/bohaterów z nowoczesnymi technologiami, póki jest to racjonalne robione, to nie widzę problemu. W komiksach Barksa z lat 50. też znajdziesz ówczesne nowinki techniczne, więc nie widzę powodu do czepiania.
Szkoda, że nie mam pod ręką mojej skrzynki ze starymi, dobrymi Donaldami, to mógłbym zrobić porównanie z tym obecnym produktem donaldopodobnym.Znając twoje marudzenie, nawet gdyby Egmont wydał coś typu "Gigant Klasyka" z jakimś niewydanym w Polsce tomem Giganta (np. Komiks Gigant 1992-02 zawierał komiksy z niemieckiego LTB 177, a Komiks Gigant 1993-01 z niemieckiego LTB 180, czyli w tym wypadku byłby to tom 178 lub 179) i nawet gdyby ściągnęli Michała Wojnarowskiego do tłumaczenia, to i tak byś narzekał na komiksy. Moja opinia jest niezmienna, były lepsze czasy, były gorsze czasy, nie jest tak źle. Wolę to niż Kaczora Donalda 2004 (pod względem komiksowym).
Archiwalne premierowe historie wezmę zawsze. Mam wszystkie Donaldy i Spółka z tamtych czasów i mi się podobają. Byle nie w tragicznym kolorowaniu jak w MG i MAM.Okulary nostalgii. W "Donaldzie i spółce" często były podobne kolorowania.
No bez przesady. Donald i Spółka nie miał tak słabych kolorów jak te gupie stare Scarpy z MG i MAM. W styczniu bedę miał całe swoje zbiory pod ręką to powrzucam porównania.Podaję przykłady:
W zasadzie wyglądało to jak defekt techniczny, jakieś przesunięcia itp.Bardzo proste - reszta komiksów miała już kolorowanie komputerowe, te jeszcze z ręcznym dawali. Choć akurat przesunięcia (Z tego co teraz patrzę) są jakieś nadzwyczajnie duże. W MAM/MGG takich nie ma.
Ale czcionka i kolory dalej są słabe.Nadal nie odpowiedziałeś na zadane przeze mnie pytanie parę stron temu - a jaka czcionka byłaby dobra?
Albo taka jak w komiksach superhero Egmontu czy Hachette - duh.Czyli mówisz o co najmniej 10 różnych czcionkach, które mają jedną wadę - są za wąskie. Pismo Barksa było szersze, więc była potrzebna komiksowa czcionka o szerszych znakach i taką wybrano.
Co do czcionki, w zasadzie nie mam zdania, byle była czytelna ;) Jasne, że jedziemy na sentymencie, w końcu oprócz seksu to najlepszy towar do sprzedania. Niżej norweska wersja z 2017.Norweska wersja "Giganta" warto dodać. W polskim "Gigancie" też nadal jest ta sama czcionka, na co od lat sporo ludzi narzeka (szczególnie po tym jak wprowadzono komiksowe czcionki w 512-stronicowych tomach).
A to, że w MG i MAM jest nowa, tylko potwierdza jak słabe są to publikacje. Nie dość że duble, nie dość, że gorsze tłumaczenie to jeszcze czcionka nie ta.Czcionka bodajże identyczna co w "Krzyzysie na nieskończonych ziemiach" i paru innych superhero Marvela. No więc te czcionki w tych komiksach superhero są dobre, czy nie, bo w końcu już nie wiem.
A jeszcze co do tłumaczenia "Powrotu do Klondike" - no po prostu no nie. "Dom na sprzedaż" czytało mi się naprawdę słabo. Stare tłumaczenie było lepsze.
Ale jak mówię, że kiedyś było lepiej bo mnie historyjki z KD bawiły lepiej niż jak je czytam teraz to powinieneś mi wierzyć bezwarunkowo i nie kwestionować moich słów. :) :P
@UP
No bardzo chętnie, ale najwcześniej w grudniu a najpewniej dopiero w styczniu. Teraz nie mam pod ręką mojej skrzyneczki z Donaldami, która dosłownie jest na drugim końcu Polski w moim domu rodzinnym. Jak się znowu zintegruję ze wszystkimi moimi komiksami to powrzucam zdjęcia i porównania. Do tego czasu pewnie przeczytam też resztę tych nowych Barksów.
A jeszcze co do tłumaczenia "Powrotu do Klondike" - no po prostu no nie
Nie dość że duble, nie dośćNo ale fajnie gdyby Egmont wydał takiego dubla jak Kingdome Come c'nie?
A jeszcze co do tłumaczenia "Powrotu do Klondike" - no po prostu no nie. "Dom na sprzedaż" czytało mi się naprawdę słabo. Stare tłumaczenie było lepsze.
@KadetTouche!
I jeszcze ktoś tu napisał, że Wojnarowicz robił swobodne tłumaczenia. Sz.p. Jacek Drewnowski TEŻ. Sam tak odpowiedział gdy go na WTK w zeszłym roku spytałem skąd tyle "Misia" i innych bareizmów w Kaczorach
I jeszcze ktoś tu napisał, że Wojnarowicz robił swobodne tłumaczenia. Sz.p. Jacek Drewnowski TEŻ. Sam tak odpowiedział gdy go na WTK w zeszłym roku spytałem skąd tyle "Misia" i innych bareizmów w Kaczorach.Ale wszędzie na siłę nie wstawisz nawiązania. Tak jak piszę od kilku tygodni - są i lepsze tłumaczenia Drewnowskiego, i lepsze Wojnarowskiego. Nie generalizowałbym, że starsze tłumaczenia Drewnowskiego są lepsze niż nowsze, bo to też zależy od danej historii.
Co kto woli. Dla mnie długość ma mniejsze znaczenie niż jakość :) A Miguel był kiedyś w mojej "czarnej trójce" rysowników w Gigantach - razem z Bancellsem i Fecchim. Kiedy podrosłem, bardziej się do nich przekonałem.Fecchi >> Miguel >>>>> Bancells
Piszesz w nim, że "Ostatnia podróż do Dawson" to jedyny komiks Dona Rosy, który nawiązuje do historii Tony'ego Strobla - a co z "Pierwszą dziesięciocentówką" i "Ostatnim z klanu McKwaczów"? Sposób, w jaki mały Sknerus zarabia swoją pierwszą dyszkę, jest również wzięty z komiksu Strobla - podają to nawet dodatki w kolekcji Fantagraphics:Masz mnie... na śmierć o tym zapomniałem. Czasem się zdarzy, że przy tworzeniu ciekawostki po prostu czegoś nie sprawdzę i potem rodzą się takie błędy. A sam komiks kojarzę, choć jakoś zawsze zapominam o jego istnieniu (łączy mi się w jedną z historią Lockman/Barks o małym Sknerusie).
Przeczytałem właśnie O kawałek sznurka i bardzo mi się podobał ten tom. O wiele bardziej niż poprzednie. Nie wiem na ile to zasługa samych historii, a na ile tłumaczenia czy redakcji, ale odniosłem wrażenie, że ta część jest luźniejsza :)Zgadzam się w 100% z tym że wydaje mi się że to nie tylko zasługa luźniejszego bardziej potocznego tłumaczenia (w duchu oryginału) ale też i dopracowania komiksów Barksa (vide komiks z wolframikiem i gęsiami)
W których tomach kolekcji będzie dublowany materiał z wydanego przez Egmont "Życia i Czasów Sknerusa McKwacza"?Głównie w 4. i 5., ale też w 6., 7., 8., 9. i 10., a nawet 1. (tylko będzie cała "Ostatnia podróż do Dawson").
Czy w takim razie można z powodzeniem sprzedać to wydanie, czy będzie coś ekskluzywnego dla czego warto je trzymać?Artykuły Rosy będą ciut inne, co oczywiste nie będzie wstępu Rosy do całego ŻiCSM, dodatków będzie więcej, ale też trochę inny wybór.
Myślisz, że wydania zbiorcze w stylu "Kaczogrodu" mają taki nakład? :)Nie mam jakichkolwiek danych, ale obstawiam, że "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" z 3 nakładami pewnie zbliżyło się do przeciętnej sprzedaży "Kaczora Donalda".
Poza tym... te 41%, o których piszesz, to ok. 14 000 sprzedanych egzemplarzy. Myślisz, że wydania zbiorcze w stylu "Kaczogrodu" mają taki nakład? :)
Ale "Kaczor Donald" ma szansę trafić, nawet przypadkiem, do większej liczby odbiorców, w tym młodych odbiorców, zamiast stosunkowej garstki komiksofanów kupujących głównie przez internet, wiedzących, czego szukają i gotowych wyłożyć parędziesiąt złotych na komiks.
No i, gdyby nie wydawano u nas "Kaczora Donalda", nie byłoby tego uznania i podziwu dla opowieści Barksa i Rosy, który odegrał moim zdaniem dużą rolę przy decyzji o wydaniu "Kaczogrodu" w obu formach :)
1. Myślę, że owa "garstka" jest całkiem pokaźna ;) Ja tam nie patrzę na interes młodszych odbiorców. Komiksowy, rzecz jasna ;)Egmont za to patrzy i wychowuje sobie kolejne pokolenia czytelników. Jedyne co to moim zdaniem mogliby wywalić gadżety i zwiększyć ilość stron. Albo jak już koniecznie go chcą zostawiać to niech będzie związany z Disnejem. Kupując magazyn Psi Patrol dostaje się chińską tandetę z logo i postaciami z tej animacji. Jakiś wtedy to ma sens.
A teraz dostajemy sedes co w sumie podsumowuje stosunek wydawcy do klientów. :)
W najnowszym numerze KD kosmita w kształcie jajka. Geeeezzzz - czego to Egmont z półek magazynu w Bangladeszu nie zabrał.Tylko akurat ten kosmita jest jak najbardziej na temat. W środku numeru dwa komiksy z udziałem istot pozaziemskich.
Drugi ma fajne rysunki i historyjke niezłą, ale skopane kolory. I tak przez 100 stron - kolory i kolorystyka tragiczna albo jacyś trzeciorzędni rysownicy na których słabo się patrzy."Powrót z przeszłości" ma skopane kolory? "Heraldyczna herezja" jest słabo narysowana? 8azyliszek, naprawdę nie przesadzaj. Nikt nie każe czytać "MegaGiga".
Ciut starsze? Ty widziałeś np. jak wychodzi biały kolor z brody Dziadka Be poza linie? Kto to robił?Tak wyglądały komiksy (nie tylko Disneya) w latach 60., 70. czy 80., gdy kolorowano je ręcznie. We włoskich komiksach Disneya widać to tym bardziej, ponieważ rozmiary oryginalnych plansz były mniejsze niż w przypadku innych komiksów, więc przekłamania były większe.
Tymczasem ja nie mogę się doczekać jutra. ;)
W pierwszym tomie będzie cała "Ostatnia podróż do Dawson", z której w ŻiCSM była tylko retrospekcja.Tak, ale był tylko w fragmencie, więc nie traktuje tego jako reprint.
, natomiast w 5. "Skarbnica wiedzy", czyli według mnie najlepszy komiks Rosy, doskonała historia o Młodych Skarbach.To o tej księdze i Kleopatrze? Rzeczywiście dobre, zachęca do zwiedzania świata niczym Assassin's Creed. ;)
Jakby ktoś chciał opuścić 4. i 5. tom to mam złą wiadomość. W 4. tomie znajduje się "Pierwsza dziesięciocentówka", najlepszy komiks Rosy wg Macieja Kura, historia często uznawana za rozdział 0 ŻiCSM, natomiast w 5. "Skarbnica wiedzy", czyli według mnie najlepszy komiks Rosy, doskonała historia o Młodych Skarbach.
No chyba, że ktoś ma oba komiksy w KD. ;)
Prawdziwy 100% mężczy... tfu, komiksiarz, znaczy się, musi mieć full collection! Tym bardziej, że wydanie nie wygląda jak "d... zza płota" w przeciwieństwie do "KD", przy całym dlań szacunku ;)
Tak, ale był tylko w fragmencie, więc nie traktuje tego jako reprint.
Jakby ktoś chciał opuścić 4. i 5. tom to mam złą wiadomość. W 4. tomie znajduje się "Pierwsza dziesięciocentówka", najlepszy komiks Rosy wg Macieja Kura, historia często uznawana za rozdział 0 ŻiCSM, natomiast w 5. "Skarbnica wiedzy", czyli według mnie najlepszy komiks Rosy, doskonała historia o Młodych Skarbach.
A po czym można rozpoznać czy kolorowanie jest duńskie czy amerykańskie?Ja rozpoznam po samych kolorach. Ale - tak, choć po części, bo niektóre były częściowo przekolorowywane, więc nie raz nazwisk jest dużo.
Po nazwiskach kolorystów?
Ja rozpoznam po samych kolorach. Ale - tak, choć po części, bo niektóre były częściowo przekolorowywane, więc nie raz nazwisk jest dużo.Wiem, że wyjdę na malkontenta, ale muszę zapytać, bo porównuję ze zdjęciami starego Kaczogrodu Dona Rosy i aż trudno mi uwierzyć. Czy te niektóre kolory w wydaniu oryginalnym też wyglądają tak blado czy to jest problem z nasyceniem po stronie Egmontu? Np. "zieleń" (w cudzysłowie, bo to bardziej przechodzi w żółtość-szarość) czy "róż" na stronach 154-156 czy nawet stronach 54-55. W starym Kaczogrodzie Dona Rosy w tych historyjkach kolory są te same lub prawie te same (bo w niektórych historyjkach kolory sa w ogóle zupełnie inne), ale są dużo mocniej nasycone. Zieleń drzew czy traw jest naprawdę zielona. Czy to mnie się trafił jakiś felerny egzemplarz?
Ale tak w skrócie, kolory duńskie, czyli więcej gradientów, bardziej "komputerowe" kolorowanie, są w "Synu Słońca", "Płynnej gotówce", "Choince jak marzenie" i "Kosmicznych rozbitkach". Teoretycznie też w "Pieniądz robi pieniądz", ale tam chyba sporo poprawiono, ponieważ po nim prawie tego nie widać.
Po czym najbardziej widać? Po dziobach.
Wiem, że wyjdę na malkontenta, ale muszę zapytać, bo porównuję ze zdjęciami starego Kaczogrodu Dona Rosy i aż trudno mi uwierzyć. Czy te niektóre kolory w wydaniu oryginalnym też wyglądają tak blado czy to jest problem z nasyceniem po stronie Egmontu? Np. "zieleń" (w cudzysłowie, bo to bardziej przechodzi w żółtość-szarość) czy "róż" na stronach 154-156 czy nawet stronach 54-55. W starym Kaczogrodzie Dona Rosy w tych historyjkach kolory są te same lub prawie te same (bo w niektórych historyjkach kolory sa w ogóle zupełnie inne), ale są dużo mocniej nasycone. Czy to mnie się trafił jakiś felerny egzemplarz."Dzień z życia wagarowiczów" ma tym razem zupełnie inne kolory.
Po drugie - czyżbym się mylił czy to wydanie też cierpi na syndrom pospiesznego oddania do druku (jak w wypadku grudniowego ŻiCzSM). Wszystkie wyrazy dźwiękonaśladowcze zostały w oryginale i np. zamiast "plask" (jak w starym Kaczgrodzie Rosy) mamy "splat", zamiast "szust" mamy "flump" (?), zmiast "mrug mrug" mamy "blink blink" (!), zamiast "chlup" mamy "splash", a zamiast "kops" mamy... "clout"Niestety nie mogę zdradzać pewnych informacji, ale sam konsultowałem się z Donem Rosą odnośnie tego co może być przetłumaczone, a co nie może. Nie zawsze się z tym zgadzam (choć w części tak, np. nie ingerowałbym w onomatopeje, które po prostu pięknie wyglądają), ale trzeba się zgodzić z decyzją autora. Tym bardziej, że pomijając parę drobnych detali, kolekcja pod tym względem nie wyróżnia się na tle "Kaczogrodu" Barksa, tam też są oryginalne onomatopeje i nazwy bohaterów po angielsku.
Czy to jest takie zamierzenie - by nie ingerować w oryginalne liternictwo (bo to w Kaczogrodzie było polskie, ale pisane taką prostą powiększoną czcionką, teraz mamy rysunkowe)? Tak samo zamiast napisu "poczta" na worku mamy "u.s. mail" a na ubrankach braci be "Beagle boys" (to ostatnie mi akurat najmniej przeszkadza), czego nigdy wcześniej nie widziałem w polskich komiksach - acz czytam raczej rzadko Donaldy .
Jeśli to celowe to mnie osobiście nie przekonuje - zdecydowanie bardziej podoba mi się spolszczenie tych wyrazów (nawet kosztem brzydkiego liternictwa), bo te polskie "kopsy" czy "chlupy" współtworzyły klimat tego świata i tych historii... teraz z dźwiękami po angielsku staje się to po prostu bardziej chłodne, sterylne.
I po trzecie - wiem, że to pomysł amerykańskich kolorystów, ale skąd w ogóle idea by Bracia be mieli pomarańczowe ubrania (miast czerwonych)? Od kiedy pamiętam byli przecież na czerwono. To jakiś powrót do korzeni (coś jak szary Hulk) czy swobodna inwencja kolorysty??Bracia Be w USA mieli zawsze pomarańczowe ubrania. Czerwone ubiory zostały wymyślone we Włoszech i później zaimplementowane do większości europejskich przedruków komiksów Disneya. Jednak ich pomarańczowe stroje nie są nowością w Polsce, ponieważ takie same mają w "Kaczogrodzie Carla Barksa", w dwóch ostatnich wydaniach ŻiCSM i w większości komiksów Barksa i Rosy drukowanych w KD w ciągu ostatniej dekady.
Bracia Be w USA mieli zawsze pomarańczowe ubrania. Czerwone ubiory zostały wymyślone we Włoszech i później zaimplementowane do większości europejskich przedruków komiksów Disneya. Jednak ich pomarańczowe stroje nie są nowością w Polsce, ponieważ takie same mają w "Kaczogrodzie Carla Barksa", w dwóch ostatnich wydaniach ŻiCSM i w większości komiksów Barksa i Rosy drukowanych w KD w ciągu ostatniej dekady.
Niestety nie mogę zdradzać pewnych informacji, ale sam konsultowałem się z Donem Rosą odnośnie tego co może być przetłumaczone, a co nie może. Nie zawsze się z tym zgadzam (choć w części tak, np. nie ingerowałbym w onomatopeje, które po prostu pięknie wyglądają), ale trzeba się zgodzić z decyzją autora. Tym bardziej, że pomijając parę drobnych detali, kolekcja pod tym względem nie wyróżnia się na tle "Kaczogrodu" Barksa, tam też są oryginalne onomatopeje i nazwy bohaterów po angielsku.No to się wyjaśniło. Choć mnie to podejście autora nie przekonuje. I przyznam, że nawet "December 1899" czy "livery" na sklepie mnie jakoś mniej przeszkadza, niż te angielskie onomatopeje, które - tu zgoda - wyglądają pięknie, ale sprawiają, że trudniej wczuć się w klimat opowieści (może to kwestia przyzwyczajenia, w superbohaterszczyznie mi to nie przeszkadza... ale też u Rosy te wyrazy są zdecydowanie bardziej wpisuję się w budowanie klimatu opowieści niż w superhero)
"Dzień z życia wagarowiczów" ma tym razem zupełnie inne kolory.Rzeczywiście, racja. To w takim razie miałbym pytanie - czy w oryginale (strony 154-156) to ta zieleń też wpada "stepową" żółć (jest mało intensywnie zielona), a róż na kokardzie Daisy jest ledwo co widoczna?
Będą The Money Well i The Golden River? :)"The Money Well" tak, natomiast w 7. nie będzie "The Golden River" (które pojawi się w 8. tomie), lecz "City of Golden Roofs".
Czy były podejmowane jakieś próby albo może są plany, aby wydać w Polsce (na wzór Barksa) historie stworzone przez Gottfredson'a?Ja bym bardzo chciał je zobaczyć po polsku, ale czy Egmont jest zainteresowany? Szczerze wątpię, jednak komiksowy Miki nie ma dobrej prasy w Polsce.
A byłoby możliwe wydanie w Polsce (jak będą kończyć Rosę) kolekcji na wzór Disney masters?Pewnie szanse są, lecz podkreślałbym w każdym momencie dwa słowa - NA WZÓR.
Tak się zastanawiam w kontekście prezentów świątecznych. Jaki jest minimalny wiek dziecka, żeby zrozumiało "Życie i czasy Sknerusa McKwacza"? Oczywiście nie mówię o takim odbiorze jak przez osobę dorosłą, ale aby przynajmniej zainteresowało się historią.Ja miałem dyche jak dostałem to pierwsze wydanie i b. mi się podobało
W związku z inauguracją kolekcji Dona Rosy trafiłem na jego wypowiedź na jednym z forów, w której opisuje, dlaczego wydanie Fantagraphics dużo dla niego znaczy:Czytałem to swojego czasu i swego zdania nie zmieniłem. Kolekcja Rosy od Fantagraphics niestety mogłaby być znacznie lepsza, gdyby Rosa nie był tak uparty jak jest. O czym już wspominałem parę razy tutaj, nie rozumiem jego decyzji odnośnie kolorowań, raz bardziej mu się podobały nowsze kolory, raz starsze i przez co (co widać głównie w dwóch pierwszych tomach kolekcji) paleta barw w poszczególnych następujących po siebie komiksach jest bardzo różna. Pod tym względem są lepsze wydania, też zatwierdzone przez Rosę (takich w sumie wydań to są już co najmniej 4).
Poza autobiografią Rosy jego komentarze wydają mi się słowo w słowo skopiowane z Kaczogrodu z 2006 roku (choć dawno temu czytałem ten tom i to wrażenie może być błędne),Nie do końca. Są zarówno teksty będące kopiami tych z "Kaczogrodu", są też częściowo zmienione jak i całkowicie nowe.
a co gorsza strasznie kuleje korekta. A właściwie to może i jej brak, bo pełno tu literówek, pominiętych słów w zdaniach (np. brak w zdaniu kluczowego słówka "nie"), poprzekręcanych tytułów.Hm... to ciekawe, ponieważ teksty uważnie przeglądałem i podesłałem sporo błędów. Może w wyniku jakiegoś niedopatrzenia nie wszystkie uwagi zostały uwzględnione, albo na etapie DTP wkradły się jakieś pomyłki. Chętnie bym poznał jakieś przykładowe błędy, ponieważ dwie tego typu sytuacje zauważyłem, ale np. kojarzę tylko jeden przekręcony tytuł.
Aktualizacja: Niestety na wskutek błędu nie zostały uwzględnione moje poprawki do "Życia i czasów Dona Rosy".
Popsuli pierwsze wznowienie ŻiCSMK, nie wyciągnęli żadnych wniosków i tak samo z błędami wydrukowali 1 tom Kolekcji Rosy. No śmiać się czy płakać?? I ja mam niby za takie niedorobione wydanie płacić 50 zł? Guzik. To ja już wolę swoje stare wydania i Życia i Syna Słońca z poprzedniej dekady. Egmont to Egmont - fajny prezent na święta.Totalnie zawalone tłumaczenie ŻiCSM porównujesz do kilku błędów w 1. tomie Rosy? Powiem całkowicie szczerze - ilość błędów jest proporcjonalnie podobna co w 2. wydaniu ŻiCSM, tam też sporo literówek w komiksach się ostało, które dopiero zostały poprawione w 3. wydaniu.
Mam nadzieję, że jak już kolekcja Rosy dotrze w okolice Życia i czasów (zdaje sie czwarty tom), to w piątym wydaniu (Sknerus, KzK, z nalepką, bez nalepki niby poprawione ) tego komiksu w Polsce obędzie się już bez błędów. No bo szanujmy się, Egmoncie.W samych komiksach błędów już raczej nie ma (choć pewnie kilka rzeczy można ciut poprawić), natomiast raczej na pewno artykuły będą tłumaczone od nowa. Ich zawartość jest ciut inna niż w ŻiCSM, więc nie sądzę by ktoś bawił się w ich zmienianie.
Tak, tak jasne - kupujecie panowie nowe wydanie w powiększonym formacie.Co by nie mówić, to w bezpośrednim porównaniu różnica jest kolosalna i stare Kaczogrody mimo mojej wielkiej sympatii przegrywają w przedbiegach.
Nie ma co wyliczać, bo musiałbym praktycznie przeczytać od nowa, jednak przy pierwszej lekturze tego tomu wszystkie te błędy mocno rzucały mi się w oczy. Rozumiem, że jakaś literówka zawsze się zdarzy, ale przynajmniej dla mnie tu było tego za dużo.Spierać się nie będę, ale wydaje mi się, że to w 90% dotyczy końcowego tekstu.
@Eguaroc - daj spokój - rozmiar nie ma znaczenia. :) Inaczej dawno bym zrezygnował z czytania B5 Gigantów. A one są naprawdę w większości dobre, bo mają spoko zawartość.Gratuluję, w tym momencie dostałeś się do elitarnego klubu nie rozróżniających 3-rzędowych komiksów Disneya od 4-rzędowych. Niektóre osoby w Egmoncie też miały z tym problem, więc nie jesteś jedyny. Jeżeli jednak nie widzisz różnic w ilości szczegółów, czy w ilości kadrów na stronę, to polecam się jeszcze raz przejrzeć "Giganty" i "Kaczora Donalda".
A z nowymi kaczkami chodzi jak zawsze o zasadę. O to że Egmont się nie przykłada i kolejny raz dostajemy towar wybrakowany. Bo nie chciało się przysiąść i naprawdę poprawić tekst. Wszystko robione na odczepnego bo i tak "Ciemny lud to kupi, bo nie ma wyboru". I tak zarzynają Kaczora Donalda a Marvel Komiks im się kończy nim naprawdę zaczął.Nie chce mi się już kontynuować dyskusji, więc dam słowo-klucz - Święta.
@UP
Dlaczego na okładce "Siedmiu Miast Ciboli" nie wycięto płetwy?? Ja jestem ślepawy, ale Eguaroc mnie uświadomił.
ale już rozumiem co miały na myśli osoby które mówiły że komiksy Dona Rosy czyta się jak fanfiki. Każda historia którą czytałem to dla mnie mniej oryginalności a bardziej nawsadzanie jak największej możliwej ilości nawiązań do Barksa. Rysunki są co prawda cudowne, ale dla mnie czyta się to jak ogląda nową trylogię Star Warsów. Zamiast czegoś nowego, puszczanie oka do starych fanów.Aż tak bym w całości nie demonizowałbym Rosy. Jednak "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" to według mnie w większości (w momentach kiedy nie przekracza granicy usilnego dopasowywania wszystkiego do Barksa) bardzo dobry komiks, Wydaje mi się, że polscy czytelnicy mogą mieć też częściowo błędne wrażenie, ponieważ wszystkie sequele komiksów Barksa po polsku wyszły, a kilka najbardziej oryginalnych historii nie. A były to naprawdę dobre komiksy z masę świetnych nowych pomysłów. Niestety większość sequeli już tak dobra nie była, często była to dość uboga kopia oryginału Barksa z niewielkim wkładem własnym. Nadal są to fajne historie, ale odtwórcze.
Teraz siłą rzeczy inaczej się na to patrzy, mając wszystko rozpisane, znając inducks i co kilka miesięcy otrzymując nowe tomy kolekcji obu panów.
Ja np. jako dziecko bardzo lubiłem Siedem dni w Tybecie Rosy. A później przeczytałem tomik, w którym ukazały się Koroną krzyżowców i List z domu. Zachwycilem się tymi komiksami nie mając pojęcia o tym że to wszystko sequele Barksa, że ten wcześniej stworzył historie Tralla La i Kamień filozoficzny, na których swoje historie oparł Rosa.Teraz już nie pamiętam w jakiej kolejności czytałem te historie, ale "Korona krzyżowców" i "List z domu" są całkiem zdatne do czytania bez znajomości Barksa, ponieważ nie są to stricte sequele jego historii (choć sporo nawiązań jest w nich). Natomiast "Siedem dni w Tybecie" zawsze było dla mnie komiksem, który sporo traci dla osoby nie znającej "Tralla La" (choćby z serialu).
- These Americanos are crazy! - Ale głupie te kaczory! (jak rozumiem nawiązanie do Obeliksa)W tekstach na koniec tomu Rosa dokładnie tłumaczy, że jest to nawiązanie do słynnego tekstu Obeliksa. W polskim tłumaczeniu zdecydowano na użycie farmy "kaczory" zamiast "Amerykanie", ponieważ według mojego jak i Jacka zdania ten tekst w takiej formie bardziej pasuje do kaczego uniwersum. Jednak nie kojarzę żadnej historii, w której podkreślano by amerykańskość kaczek.
- Take your best shot duck! We'll even pose for you! - Strzelaj kaczorku! Śmiało! (i tyle, brak drugiego zdania)Zdarzały się sytuacje, że podczas redakcji prosiłem Jacka o przetłumaczenie pewnych brakujących sformułowań, tutaj nie wiem czy był taki sens. Jednak "Śmiało" już wystarczająco podkreśla, że Bracia Be oczekują na strzał Donalda. Nie w każdym momencie najlepszą opcją jest przetłumaczenie dialogów 1:1.
Jednak nie kojarzę żadnej historii, w której podkreślano by amerykańskość kaczek.
A tłumacz sprawił, że gdzieś tam ich wyzywają od kaczorów. A to mają być po prostu Amerykanie.
Ogólnie rzecz biorąc, odnoszę wrażenie, że zaczyna się tu jakaś burza w szklance wody. Osoba postronna mogłaby pomyśleć, że "Syn Słońca" to jakiś nowy "Powrót Mrocznego Rycerza". Natomiast o tym, co w porównaniu z poprzednim tłumaczeniem zostało poprawione i ulepszone, jakoś się nie mówi :)Moim jak i celem Jacka podczas poprawiania tłumaczenia było oddanie jak najwierniej oryginalnej wizji Rosy, jednak stosując przy tym pewien umiar. Ostatecznie poprawiono ok. kilkadziesiąt dialogów, w niektórych pojawiły się brakujące frazy, a w wielu miejscach zmieniono dialogi tak by polski czytelnik mógł doświadczyć tych samych nawiązań do klasyków Barksa (nie tylko tych wymienionych w artykułach na końcu) co amerykański.
Jednak nie kojarzę żadnej historii, w której podkreślano by amerykańskość kaczek.(https://assets.gildia.pl/system/thumbs/000/343/264/343264/1502310614/800.jpg)
W tej historii to na mój gust bardziej niż amerykańskość podkreślane są szkockie korzenie głównego bohatera :)Jedno i drugie się nie wyklucza a wręcz przeciwnie: McKwacz to jednocześnie Szkot oraz self-made-man od pucybuta do milionera ucieleśnienie nigdy nie występującej w realu bajki o American Dream. Co więcej: jest cały rozdział, gdzie Sknerus bierze udział w zawodach w Szkocji i uznaje, że on już tu nie pasuje, bo jest globtroterem-Amerykaninem, a Szkotem tylko z urodzenia (i skąpstwa).
We wzmiankowanym komiksie to, że przyjechali Amerykanie, ma znaczenie. Kaczory to kaczory i mogą być zewsząd, ale tu chodzi o Amerykańców.
Co więcej: jest cały rozdział, gdzie Sknerus bierze udział w zawodach w Szkocji i uznaje, że on już tu nie pasuje, bo jest globtroterem-Amerykaninem, a Szkotem tylko z urodzenia (i skąpstwa).
W wypowiedzi łowcy wikunii przez "Americanos" Rosa miał chyba na myśli raczej ogólnie "obcych" niż konkretnie "obywateli USA". Inaczej trudno byłoby wyjaśnić, czemu objął tym mianem również Forsanta, który zgodnie z historiami Barksa jest przecież Południowoafrykańczykiem z holenderskimi przodkami bez związków ze StanamiSerio jakiś dziad siedzący przy drodze przy zamienieniu kilku zdań miałby dociekać dokładnych korzeni wszystkich przyjezdnych?
(jest chyba nawet taka kwestia w "Liście z domu": [o zamku McKwaczów] "Tu był mój dom, zanim przybyłem do Kaczogrodu").Co oznacza nie mniej, nie więcej, że kiedyś tam mieszkał, a później przeprowadził się gdzieś indziej... Nie ma się tu co doszukiwać jakiejś deklaracji przynależności narodowej.
Co oznacza nie mniej, nie więcej, że kiedyś tam mieszkał, a później przeprowadził się gdzieś indziej... Nie ma się tu co doszukiwać jakiejś deklaracji przynależności narodowej.
W marcu drugi Rosa to chyba to se już wezmę. Tylko powiedzcie mi w którym KD, był komiks "Powrót na równinę okropności"?W żadnym. Komiksy z tego tomu (poza bodajże trzema wyjątkami) nie były w "Kaczorze Donaldzie". Były natomiast praktycznie w całości (bez dodatków, jednego komiksu i z średnim tłumaczem) w 3. tomie "Komiksów z Kaczogrodu" z 2011 roku.
W żadnym. Komiksy z tego tomu (poza bodajże trzema wyjątkami) nie były w "Kaczorze Donaldzie".
Ja bym raczej powiedział, że takich wyjątków jest pięć i trzy ósme :)A tak, bo jeszcze te holenderskie były... Zapomniałem o nich, ponieważ one pojawiły się w KD niedługo po publikacji w "Komiksach z Kaczogrodu" (i z tym samym, średnim tłumaczeniem). Warto jednak podkreślić, że dotyczy to jedynie najkrótszych historii. Wszystkie dłuższe nigdy nie były w KD.
Choć radef na FB Centrum Komiksów Disneya (https://pl-pl.facebook.com/pg/Centrum.Komiksow.Disneya/posts/?ref=page_internal/) zapowiada ciekawe niespodzianki w nowym Mamucie, więc może jakieś zmiany nadchodzą... :)W końcu mogę zdradzić - http://www.komiksydisneya.pl/2020/01/gigant-mamut-31-koniec-gry-skad-i.html
Biorąc pod uwagę, że ta seria była wydana 20 lat temu, jej tematyka jest całkiem zdezaktualizowana i tylko w jednym kraju na świecie pojawiło się wydanie zbiorcze, to szczerze wątpię, żeby takie miało się u nas pojawić.Tak naprawdę, jeżeli Egmont ma cyfrowe materiały (a wydaje mi się, że ma), to nie powinno być większego problemu. Tzn. problem jest taki, że Egmont sam musiałby złożyć wydanie, ale mam nadzieję, że w kontekście nie tylko tego wydania, zostanie to kiedyś przezwyciężone.
Hej. Może wydadzą taki album z jakiejś okazji? Albo zakończeniu kolekcji Barksa i Rosy? :)Może. Ale szczerze - jest kilka ciekawszych rzeczy do wydania wcześniej. Choćby wspomniana przeze mnie w artykule "Wyspa Mitos", która nigdy nie została wydana w całości w Polsce.
Scenariusz zarówno do sagi "Millennium Orb", jak i do "Wyspy Mitos" pisało małżeństwo McGrealów, więc może by wydać obie te historie razem jako tom poświęcony tej parze twórców? Mamy z Feriolim w Polsce dobre układy, mógłby machnąć okładkę łączącą motywy z obu serii... :)A o wspólnym wydaniu obu serii nigdy nie myślałem. Zawsze jednak patrzyłem na te serie osobno w kontekście dwóch tańszych wydań zbiorczych. A jednak - 206 stron razem. Hm.... Interesujący pomysł.
Miejsce 9. - Myshboor - Kaczor Donald 2008-25
Myshboor jest cyklem składającym się z 4 komiksów stworzonym przez McGrealów i Ferioliego opowiadających o przygodach Mikiego w magicznej krainie do której dociera poprzez zapisywanie stron książki. W 2008 roku w Polsce wydano czwartą, ostatnią część serii. Choć komiks opowiadał odrębną historię to znajdowało się w nim wiele odniesień do wcześniejszych komiksów cyklu.
Akurat dziś przeglądałem Twoje topki @radef i tak przy okazji podrzucę jeszcze jedną rzecz, która ładnie uzupełniłaby ten album McGrealów:Też o tym wczoraj pomyślałem. W ogóle takich fajnych 4-rzędowych serii jest trochę, choć też nie aż tak wiele. Jako że w większości zlecał je Egmont, to tak jak pisałem wcześniej, nie powinno być aż tak wielkich problemów by coś z nich wydać. Tym bardziej, że zwykle są to zamknięte cykle liczące max. po sto kilkadziesiąt stron.
Sknerus jest bardzo nietypowy wśród bogaczy, boPłaci podatki, ale i tak je optymalizuje w sposób maksymalny. Po prostu - w stosunku do reszty Kaczogrodu jest tak bogaty, że i tak jego pieniądze stanowią większą część budżetu miasta.jest kaczkąpłaci podatki. Potwierdził to jeden z komiksów Dona Rosy.
Ma każdą możliwą firmę z branży (poza śrubkami i nakrętkami :) ), więc wydając osobiste pieniądze i tak je odzyska, bo wrocą jako zyski jego przedsiębiorstw.nie do końca. Przychód - koszty = dochód. Stary centuś wie co robi.
Płaci podatki, ale i tak je optymalizuje w sposób maksymalny. Po prostu - w stosunku do reszty Kaczogrodu jest tak bogaty, że i tak jego pieniądze stanowią większą część budżetu miasta.
ale wiadomo, że to zależy od człowiekaLub od kaczki :)
Był to odcinek Duck to the Future, gdzie Sknerus za sprawą intrygi Magiki przeniósł się w przyszłości, gdzie to ona rządziła Kaczogrodem, a siostrzeńcy wyrośli na chciwych biznesmenów (z powodu głupiej rady Sknerusa).
Ostatni obrazek pochodzi prawdopodobnie z któregoś odcinka ,,starych" Kaczych Opowieści, choć nie mogę sobie przypomnieć z którego dokładnie.
Przeczytałem w końcu nowe wydanie albumu Życie i Czasy Sknerusa Mckwacza, chociaż czytałem je kiedyś parę lat temu. Moimi ulubionymi rozdziałami są: Rozdział 1 - Ostatni z Klanu Mckwaczów oraz rozdział, który stawiam na pierwszym miejscu jeśli chodzi o mnie jest to Rozdział 5 - Nowy Pan na Zamku. Jeśli chodzi o ostatni komiks w albumie Czy to Jawa czy Sen? Uważam, że jest dobry, ale najbardziej lubię te rozdziały, które wymieniłem. Jedynie dodam jeszcze, że nie czytałem chyba komiksu o tym jak Sknerus powrócił do Doliny Białej Śmierci jak uwięził Złotkę O'Gilt. Ale głównie uważam, że cały album warto przeczytać, wolę takie historie o Sknerusie bardziej niż te zwykłe o Kaczorze Donaldzie. :)
Czy ktoś ma może najnowsze wydanie Kaczogrodu? Zdaje mi się, że ostatnio są zmieniane okładki w kolekcji. Mam na myśli sam kolor?A co masz konkretnie na mysli? Co wedlug ciebie jest w tych okladkach zmieniane? Tlo? Kolor grzbietu? Kolor fontu tytulowego? Czy cos jeszcze innego? I w stosunku do czego sie zmienia?
Czy ktoś może wie czy w którejś z Kolekcji Barksa czy Rosy ukaże się komiks z Magiką De Czar? Nie ukrywam, że lubiłem czytać komiksy z jej udziałem. I kiedy można się spodziewać komiksu, zależy w jakim roku ukazała się po raz pierwszy? :)Tak. Don Rosa robił komiksy z Magiką de Czar. Niektóre komiksy z nią:
Czy ktoś może wie czy w którejś z Kolekcji Barksa czy Rosy ukaże się komiks z Magiką De Czar? Nie ukrywam, że lubiłem czytać komiksy z jej udziałem. I kiedy można się spodziewać komiksu, zależy w jakim roku ukazała się po raz pierwszy? :)
Czy ktoś może kojarzy serię KOMIKSOWO, które było kiedyś wydawane z Gazetą Wyborczą? Kiedyś miałem parę numerów, seria kojarzona głównie właśnie z Kaczorem Donaldem. Po jakimś czasie zaczęły dochodzić inne komiksy Disneya. Zastanawiam się nad kupnem kompletu, to była bardzo fajna gazetka... :)Tak, ja kojarzę.
Czy ktoś może kojarzy serię KOMIKSOWO, które było kiedyś wydawane z Gazetą Wyborczą? Kiedyś miałem parę numerów, seria kojarzona głównie właśnie z Kaczorem Donaldem. Po jakimś czasie zaczęły dochodzić inne komiksy Disneya. Zastanawiam się nad kupnem kompletu, to była bardzo fajna gazetka... :)
To chyba nie mam innego wyboru jak upolować i skompletować serię!!! :)
czy "Komiks Gigant" jest jakąś pracą zbiorową, angażującą wielu scenarzystów i rysowników, naśladujących styl, klimat i aspekt techniczny Rosy i Barksa, próbujących niby ,,dorysować" coś swojego, ale przeważnie jeżdżących na profesorskiej klasyce tej dwójki. Nie wiem także, czy ta seria jest kanoniczna dla Uniwersum Kaczogrodu, czy mogłyby to być historie funkcjonujące, tak jak w komiksach superbohaterskich działają światy równoległe.
Giganty czy mamuty są o tyle fajne, że w komiksach prezentowane są różne szkoły, style i twórcy ;) Z kanonami bywa i tak i siak. Oględnie rzecz ujmując twórcy trzymają się pewnych zasad, nazwijmy umownie, uniwersum Myszo-Kaczogrodu, ale dorzucają też własne pomysły albo tworzą od nowa swoje kanony, np. Dynastia:
http://www.komiksydisneya.pl/2018/02/megagiga-49-dynastia-z-dziejow-kaczego.html
https://kaczordonald.fandom.com/pl/wiki/Kanon_Disneya
Barks to klasyka. Rosa to hołd dla klasyki - wielu może się to nie podobać. Najlepiej czytać wszystko. Starsze i nowsze KD, Giganty, Mamuty, Barksy i Rosę.
zacząłbym od pozycji "Kaczogród. Powrót do Klondike i inne historie z lat 1952-1953. Tom 1", co domyślam się, że jest to ten definitywnie rzeczywisty tom pierwszy z cyklu ,,Wydań Zbiorczych" (Nie mam pojęcia czy w Uniwersum Kaczogrodu istniało i istnieje pojęcie zeszytów komiksowych), które kolejno tom po tomie przedstawiają całą twórczość Barksa.
nope, tomy z lat czterdziestych będą na koncu kolekcji Barkca (ale to na pewno Radef zaraz rozwinie).Tak. O czym pisałem przy ogłoszeniu publikacji:
Cała norweska kolekcja składa się z 30 tomów zbierających wszystkie komiksy narysowane albo napisane przez Barksa. Pierwsze 18 tomów to historie od "Powrotu do Klondike" (1952) do "The Doom Diamond" (1967), kiedy Barks skończył swoją rysowniczą karierę, kolejne 10 tomów wraca do początku (1942) i zbiera wcześniejsze historie , natomiast 2 ostatnie tomy składają się z późniejszych komiksów, które Barks tylko napisał. Taki układ powoduje, że najlepsze komiksy Carla Barksa są w kolekcji na samym początku i na samym końcu (w tomach 26-28), gdzie dopiero pojawią się takie klasyki jak The Golden Helmet, Only a Poor Old Man czy Dangerous Disguise. Nie wiadomo czy kolejność w Polsce będzie identyczna i czy zostanie wydana całość.
Rozumiem, że ze zbiorowiska komiksowej treści Giganta mogę czytać komiksy bez jakiejkolwiek numeracji, kolejności itp., czyż nie?Tak. W zasadzie tomy Kaczogrodów Carla Barksa też można czytać achronologiczne (w dowolnej kolejnośći).
Tak. W zasadzie tomy Kaczogrodów Carla Barksa też można czytać achronologiczne (w dowolnej kolejnośći).
Większość komiksów Disneya można czytać w dowolnej kolejności i rzadko komiksy nawiązują do innych historyjek (choć się to zdarza, u np. Dona Rosy jest to bardzo częste). Wyjątkiem są serie komiksowe np. :
- Czarodzieje i ich dzieje
- Saga o Donaldzie
- Doubleduck (choć do pewnego stopnia też można czytać niechronologicznie)
- PKNA
- Wyspa Mitos
- Millennium Orb
"
Nie wyczuwam w stylu Rosy żadnej schematyczności i kopiowania któregoś kadru z postacią z, danym akcentem ruchu na któryś kadr.
Poczekam na tom, który będzie zbierał to co się tylko w Kaczorach Donaldach ukazywało, a nie w polskich zbiorczych.Już niedługo - w trzecim tomie, choć wszystkie komiksy są reprintami, to głównie były publikowane w KD w latach 2008-2010 - http://www.komiksydisneya.pl/2020/03/kolekcja-dona-rosy-3-pod-kopua-pierwsza.html
Sorry, że nie wrzuciłem własnych zdjęć, ale nie miałem czasu. Może gdzieś w lipcu.
Mam pytania dotyczące poszczególnych komiksów z udziałem Kaczora Donalda. Nie ukrywam, że interesują mnie tylko ładne wydania. Dlatego nie kupuję takich wydań jak SERIA GIGANT, GIGANT MAMUT czy MEGAGIGA. (...)
Te dwa tomy Kaczora Donalda i Wehikułu czasu mimo wszystko bym brał
Co do wydań specjalnych to się nad tym zastanowię, ale może też je uzupełnię. ;)
NA może się wkrótce okazać chociaż nie wiadomo jak będzie u nas jak dałem znać w wątku o Hachette, że jest również możliwa potencjalna Kolekcja Komiksów Disneya od Carla Barksa właśnie od Hachette liczona na 48 tomów to może i warto na nią poczekać?
Rosa również wyraził dość specyficzne zdanie tudzież stanowisko na temat serialu animowanego a lat 1987-1990, "Kaczych Opowieści". Autor stwierdził, cytuję: ,,Zawsze postrzegałem serial Kacze Opowieści jako coś w rodzaju 'sfałszowanej' wersji barksowskiego Kaczogrodu i mieszkających tam postaci". I przyznam szczerze, jest to fundamentalne stanowisko, dość konserwatywne podejście. Co autor, to autor, każdy ma prawo głosu i wolności słowa... Ale i tak obejrzę "Kacze Opowieści" sprzed 30 lat, bo serial ten dla ogólnego Uniwersum Kaczogrodu to rzecz święta, dość mocno go rozbudowywująca i jakoś spajająca.
@ramirez82
W związku z epidemią trzeba zachrzaniać dwa razy więcej i dłużej by zdołać opłacić wydatki i rachunki. Na razie nie mam czasu na dłuższe teksty, czy katalogowanie swoich zbiorów.
Szczerze mówiąc, mam trochę podobne do Rosy odczucia w tym zakresie.
(https://images.gildia.pl/_n_/komiks/komiksy/wujeks-sknerus-i-kaczor-donald/2/okladka-600.jpg)
Krótkie podsumowanie czasu spędzonego przy bardzo miłej lekturze drugiego tomu kolekcji Rosy.
(...)
Wydaje mi się, że tutaj już w pełni widoczny jest styl autora, który będzie szlifowany w następnych latach. Zawarte tu komiksy wszystkie narysowane są tą charakterystyczną kreską, a kadry wypełnione niuansami i drobnymi szczegółami, wzmacniającymi komizm przedstawianych sytuacji. Pod względem scenariuszy również są to kacze historie na bardzo wysokim poziomie. Praktycznie w każdym przypadku fabuła jest przemyślana, pomysłowa i oparta na ciekawych założeniach, zarówno w przypadku tych dłuższych, jak i krótszych, bardziej humorystycznych historyjek. Również humor wpleciony jest w akcję w bardzo fajny i naturalny sposób.
Fakt, Rosa jest po Barksie drugi - w sensie chronologicznym, bo gdyby jako pierwszy Don Rosa rysował i pisał historie dla Kaczogrodu, a po nim dopiero zaistniałby niezrównany Carl Barks, wtedy to samo mówilibyśmy o Barksie: że jest mało oryginalny i nie aż tak niepowtarzalny, jak Rosa.
według mnie nie jest to celowe kopiowanie.
dosłownie, linię w linię, krawędź w krawędź, starannie kopiował i przenosił na kartkę,
Każdy (no może większość) dodawał coś od siebie, zmieniał co mu nie pasowało, tylko Rosa ma jakąś chorą manię zbudowania głupiego kanonu, który przy kaczkach nie ma racji bytu.
Sęk w tym, że z mojego fanowskiego punktu widzenia, Rosa, nawet jeśli fizycznie zbliża się do kreślenia rysunków w swych dziełach podobnie do Barksa - a tych podobieństw o dziwo trochę jest - to według mnie nie jest to celowe kopiowanie.
Wcale nie wstydzę się przyznać, że jedynym sposobem, by błyskawicznie i od zera (!) nauczyć się rysowania tych kaczorów, było powielanie póz z komiksów Barksa. Wybrałem okres, kiedy moim zdaniem Barks był u szczytu formy, czyli 1952 rok. Zaniosłem sterty komiksów do punktu ksero, skopiowałem setki stron, wyciąłem pojedyncze kadry, a potem posortowałem je w stosy (...). W celu narysowania danej pozy danej postaci w swoim kadrze brałem wzorcową pozę ze swojego pliku wycinków z Barksa.
Moim zdaniem jeżeli przyjął takie założenie u siebie, to ma do tego prawo. "Chorą manię" widziałbym raczej, jakby zaczął ganiać innych twórców komiksów i mieszać z błotem ich dzieła, bo to NIE KANON! NIE MA PRAWA ISTNIEĆ! ;)Jasne że ma prawo, ale właśnie Rosa mi się kojarzy z takim mieszaniem z błotem innych twórców. "Oni traktują kaczki jak kaczki a nie jak ludzi", "jak można pisać że Donald ma płetwy", "komiksy z telefonami komórkowymi są głupie, bo Sknerus dawno już by umarł zanim powstały" itp. To nie są bezpośrednie cytaty, ale ogólnie wyczuwam u Rosy dużo niechęci i rezerwy do wszystkiego co go otacza. Nawet komentując sytuację kolekcjonerów krytykował, że teraz kolekcjonerzy kupują komiksy tylko po to żeby je potem sprzedać, a nie po to żeby je mieć i to jest nie do pojęcia. Już pomijam fakt, że w tym samym wywiadzie mówi że tych komiksów nie ma nawet czasu czytać, po prostu musi je mieć, do czego też można się przyczepić.
Fajne jest to że postawił się (nie pamiętam czy disneyowi czy egmontowi) odnośnie płacenia artystom i to pewnie poprawiło mocno sytuację następnych twórców.
Nawet komentując sytuację kolekcjonerów krytykował, że teraz kolekcjonerzy kupują komiksy tylko po to żeby je potem sprzedać, a nie po to żeby je mieć i to jest nie do pojęcia. Już pomijam fakt, że w tym samym wywiadzie mówi że tych komiksów nie ma nawet czasu czytać, po prostu musi je mieć, do czego też można się przyczepić.
Jasne że ma prawo, ale właśnie Rosa mi się kojarzy z takim mieszaniem z błotem innych twórców. "Oni traktują kaczki jak kaczki a nie jak ludzi", "jak można pisać że Donald ma płetwy", "komiksy z telefonami komórkowymi są głupie, bo Sknerus dawno już by umarł zanim powstały" itp. To nie są bezpośrednie cytaty, ale ogólnie wyczuwam u Rosy dużo niechęci i rezerwy do wszystkiego co go otacza.
Rosa nie lubi takich zbieraczy, których interesuje wyłącznie wartość finansowa zbiorów i uważa, że prawdziwy kolekcjoner tworzy swoją kolekcję tylko dlatego, że lubi to, co zbiera. Dlatego nie znosi ludzi, którzy zbierają zabawki w oryginalnych opakowaniach, ale nigdy nie wyjmą ich z pudełek, żeby się nimi pobawić, albo osób, które kupują drogie zafoliowane komiksy na późniejszą odsprzedaż, ale nigdy ich nie przeczytają. Swoje zbiory tworzy nie w oparciu o to, co jest "dużo warte", ale o to, co sam lubi.Ja nawet wierzę że to powiedział, ale sam mówił, że po prostu kupował wszystko co wychodziło i tego nie czytał tylko chciał to mieć. Rzeczy które lubi, nie lubi, bodaj w latach 50tych czy 60tych kupował każdy komiks na rynku, dla samej chęci posiadania. A kiedy pokazuje swoją pracownie, sa tam takie kwiatki typu "nie wiem co tu jest, bo nigdy tego nie otwierałem i tak to stoi od 40 lat.
Mnie się wydaje jednak, że Rosa ma do różnych innych komiksów raczej stosunek typu "róbcie, co chcecie, ale to nie moja bajka"... Coś w stylu "każdemu jego wizję Donalda". Nie pamiętam, żeby kiedyś mieszał z błotem konkretne osoby, raczej pewne koncepcje.Pewnie masz rację, ja sam rozumiem że może się wkurzac jak podchodzą do niego ludzie po autograf na koszulce z Duck Tales i może z tego wynika ta jego niechęć.
Wiadomą rzeczą jest, że Rosa ubóstwia wręcz np. twórczość Marco Roty :)A to ciekawe, bo nie słyszałem żeby się zachwycał kimkolwiek poza Barksem, ale fajnie wiedzieć. I w sumie znając Rotę, to jestem w stanie w to uwierzyć.
Ja nawet wierzę że to powiedział, ale sam mówił, że po prostu kupował wszystko co wychodziło i tego nie czytał tylko chciał to mieć. Rzeczy które lubi, nie lubi, bodaj w latach 50tych czy 60tych kupował każdy komiks na rynku, dla samej chęci posiadania. A kiedy pokazuje swoją pracownie, sa tam takie kwiatki typu "nie wiem co tu jest, bo nigdy tego nie otwierałem i tak to stoi od 40 lat.
A to ciekawe, bo nie słyszałem żeby się zachwycał kimkolwiek poza Barksem, ale fajnie wiedzieć. I w sumie znając Rotę, to jestem w stanie w to uwierzyć.
Podsumowując - bardzo fajne wydanie, bardzo dobrze przygotowane, fajniejsze komiksy i lepsze dodatki - czekam na więcej. Liczę, że wkrótce zaliczę udaną powtórkę do tych historii Rosy, które najbardziej wspominam z dzieciństwa: "Siedem dni w Tybecie", "Korona krzyżowców", "List z domu", "Pierwszy wynalazek" czy "Z annałów młodych skautów".
Na www.komiksydisneya.pl jest tyle postów o Kaczych opowieściach, że zanim znajdę odpowiedź, to minie cały wieczór.To nie moja wina, że nawet przy ok. 1,5 poście o KO tygodniowo, są osoby, które narzekają, że nadal za mało o nich pisze, ale tak na serio.
Czy możecie mi napisać jak się mają nowe Kacze opowieści (serial animowany), do komiksów?Są to nowe historie, które nie raz nawiązują do komiksów Barksa i Rosy, ale są to raczej pojedyncze motywy (np. jak Sknerus zarobił pierwszą dziesięciocentówkę) lub oczka dla fanów (np. posążek z "Siedmiu miast Ciboli"). W wielu momentach są też sprzeczne z komiksami, np. w przypadku genezy Granita Forsanta.
Scenariusze poszczególnych odcinków są oparte na komiksach, a może to nowe historie?
Czy w zbiorczych wydaniach Dona Rosy będzie powtórka z Życia i czasów Sknerusa?Tak, ponieważ, co wielokrotnie powtarzałem, jest to kompletna kolekcja dzieł Dona Rosy.
Dlatego na 5 pierwszych tomów ja kupuję tylko trzeci, bo reszta to duble.Jeżeli ktoś kupował KD z lat 2007-2012, to tak samo może powiedzieć o trzecim. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Dlatego na 5 pierwszych tomów ja kupuję tylko trzeci, bo reszta to duble.
Mam od jakiegoś czasu Życie... Nie widzę potrzeby dublowania, ale pewnie ten tytuł będzie rozłożony na kilka tomów w których będzie też inna zawartość. W takim wypadku nie widzę powodu robienia dziury w kolekcji.
Czy możecie mi napisać jak się mają nowe Kacze opowieści (serial animowany), do komiksów?
Scenariusze poszczególnych odcinków są oparte na komiksach, a może to nowe historie?
Pytam, bo właśnie moja córka zainteresowała się ŻiCSM i bardzo jej się podoba. No to naprędce kupiłem komplet Barksa i drugi tom Rosy. Do komiksów chce dorzucić serial, ale chciałbym uniknąć sytuacji, że najpierw historię poznają w TV, a dopiero później w komiksie. Wolę odwrotnie.
Jeżeli ktoś kupował KD z lat 2007-2012, to tak samo może powiedzieć o trzecim. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Jest różnica jak takie zbiorcze wydanie zbiera pojedyncze historyjki publikowane do tej pory tylko w KD a kiedy powtarza inne zbiorcze wydanie tych samych komiksów. Jako posiadacz Kaczogrodu Rosy, Komiksów z Kaczogrodu oraz ŻiCSMK nie potrzebuję jeszcze raz tego samego. Zwłaszcza, że jeszcze dwa tomy Barksa czekają bym je kupił. Gdy tyle komiksów do kupienia dookoła, a budżet jest ograniczony, daję sobie spokój z takimi dublami.Wiesz, że używasz argumentów takich samych jakich używały osoby w przypadku kolekcji Hachette/Eaglemoss, kiedy wychodziły, a teraz ty używasz ich w przypadku tych dwóch kolekcji? Do twojej informacji bo pomijasz to: "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" nie są już dostępne. Wydanie w kompletnej kolekcji Rosy ma jak najbardziej sens. Ten komiks to klasyka, powinien być dostępny w każdej możliwej formie jak Stażnicy Moore'a.
\z samymi premieramiNo nie. Będą powtórki. Kilka krótszych komiksów było już w Polsce. Ale z długich wszystkie są nowe.
A w Polsce Egmont nie może już utrzymać jednego miesięcznika! I to nieważne czy KD czy Giganta. Nawet mogłem się skłaniać ku teorii, że ludziom i dzieciom kaczki już się nie podobają.
Że niby tradycyjne pisma umierają.
Jakby tak było to by nie było dwóch kolekcji o Kaczkach w katalogu, nie mówiąc o ciągłych dodrukach brakujących tomów.Są dwie kolekcje - fakt, ale można powiedzieć, że są tylko dwie kolekcje. Biorąc pod uwagę, że sprzedają się na pniu, widać, że popyt jest. Potencjał komiksów Disneya jest jednak większy, co widać choćby po Rosji. Nic nie wydawano od lat, aż się pojawiło wydawnictwo, które trzaska Rosę, Barksa, Gottfredsona, różne inne komiksy z Donaldem i Mikim (w tym "Kacze Opowieści" Wolfmana). Skoro superhero jest w modzie, to może warto wydać Paperinik New Adventures? Niestety Egmont gra z kaczkami bardzo zachowawczo, co wynika z przeszłości. W 2010 roku rzucili do kiosków tyle serii jednocześnie, że dobre parę lat te tomy leżały na taniej książce.
Powiedz to czytelnikom CD-Action. Ten rynek umiera.I to jest fakt. Według mnie w tym momencie nie należy dawać żadnych nowych tytułów do kiosków, lecz obecne serie poważnie zrestrukturyzować. Bo co obecnie mamy? Kaczora Donalda, w którym choć są fajne historie, to w sumie jest wydawany dla nikogo? Giganta Poleca, w którym ukazuje się co drugi tom niemieckiego LTB, przez co tracimy wiele doskonałych historii, a część serii poznajemy w części? Mamuta i MegaGiga, które de facto są tym samym pismem będącym z roku na rok coraz to bardziej powtarzalnym.
Powiedz to za Odrą, gdzie gazety komputerowe i WKKM ciągle wychodzą w zwykłych kioskach.Nie żyjemy za Odrą (albo i żyjemy zależy jak na to patrzeć). U nas prasa umiera i to jest fakt, którego nie da się ukryć.
W innych krajach gdzie TK nie niszczy rynku kaczek, normalne kanały dystrybucji mają się bardzo dobrze.Tylko, że TK nie zajmuje się działem prasy, pod który podlegają KD i Giganty.
Tylko, że TK nie zajmuje się działem prasy, pod który podlegają KD i Giganty.
Zajmuje się za to wydawaniem Barksa i Rosy, których po kilku miesiącach trzeba już dodrukowywać...
Nie rozumiesz, że Kołodziejczak nie jest szefem Egmontu? I nie zajmuje się działem prasy?To akurat prawdopodobnie nieaktualna informacja, ponieważ z najnowszych informacji przekazanych przez jeden z portali, po zmianach TK właśnie kieruje całym działem wydawniczym Egmontu.
Co do prób, to 10 lat temu była taka próba. Był KD, były Giganty 13 razy w roku, były MegaGiga i Mamuty, były tanie 4-rzędówki w postaci trade'ów (Komiksy z Kaczogrodu). Był kontakt redaktorów z fanami (na forum Disney Polska), były starania o klasyczne komiksy w KD, plany na trade'y innych twórców poza Rosą (Gottfredson, Scarpa, Barks), plany na osobną serię Giganta złożoną ze starych tomów z innych krajów...I wszystko fajnie się sprzedawało - póki nie zaczęło dochodzić do takich absurdów, że w tydzień wydawano Giganta, MegaGiga, Mamuta, Komiksy z Kaczogrodu i KD. Prawie 100 zł do wydania w tydzień, dla klienta kioskowego, to musiało runąć.
Szansa na komiksy Disneya jest właśnie w TK. To on wznowił ŻiCSM, on zaryzykował i wypuścił Barksa, teraz uruchomił kolekcję Rosy. Wbrew temu, co się tobie wydaje, Egmont będzie wydawać to, co przynosi mu zyski, więc pewnie coś się jeszcze w temacie ruszy, patrząc na tempo w jakim znikają niektóre tomy tych kolekcji. Co nie oznacza, że trzeba od razu zalać rynek, i tak już drugą połowę roku będzie jeden tom na miesiąc.Wznowił ŻICSM robiąc na szybcika wydanie w 4 miesiące, ponieważ ktoś mu powiedział, że stare wydania sprzedają się po kilkaset złotych. Tak naprawdę jedyna decyzja, która była choć w niewielkim stopniu odważna, to wydanie Barksa. Reszta dawała bardzo niewielkie pole do ryzyka.
To akurat prawdopodobnie nieaktualna informacja, ponieważ z najnowszych informacji przekazanych przez jeden z portali, po zmianach TK właśnie kieruje całym działem wydawniczym Egmontu.No OK, nawet jeżeli ostatnio zaszła taka zmiana (w sieci znalazłem tylko informację z maja 2019), to sądzę, że dla Bazyla TK niszczy kaczki w Polsce już od lat.
I wszystko fajnie się sprzedawało - póki nie zaczęło dochodzić do takich absurdów, że w tydzień wydawano Giganta, MegaGiga, Mamuta, Komiksy z Kaczogrodu i KD. Prawie 100 zł do wydania w tydzień, dla klienta kioskowego, to musiało runąć.Jest w tym racja. Ale z drugiej strony większość tych tytułów to były miesięczniki lub dwumiesięczniki, więc zakup można sobie było rozłożyć. Nie trzeba było wszystkiego kupować jednego dnia czy nawet tygodnia, bo te komiksy leżały w kiosku przez dłuższy czas. Nie wiem, czy by to wiele zmieniło, gdyby były np. wydawane tydzień po tygodniu. Jeżeli chce się mieć coś więcej niż KD i Giganta, to siłą rzeczy będzie się trzeba wykosztować, a szczególnie jeśli chce się mieć w kioskach takie półki, jak na zdjęciach.
Nie zapominajmy, że Egmont też sporo "dołożył" do porażek niektórych publikacji. O nowym wydaniu "Życia i czasów Sknerusa McKwacza" wiedzieli jedynie czytelnicy KD i wspomnianego przez ciebie forum. Informacja o komiksie na stronie Egmontu pojawiła się w momencie kiedy 1. tom był już wycofywany z kiosków.Patrząc na formę wydania, to chyba do nich właśnie było kierowane. Dopiero teraz Egmont celuje w komiksiarzy, bo też dopiero teraz zajął się tym dział komiksowy, a nie prasowy.
Wznowił ŻICSM robiąc na szybcika wydanie w 4 miesiące, ponieważ ktoś mu powiedział, że stare wydania sprzedają się po kilkaset złotych. Tak naprawdę jedyna decyzja, która była choć w niewielkim stopniu odważna, to wydanie Barksa. Reszta dawała bardzo niewielkie pole do ryzyka.Bardzo dobrze. Niech zaczną od pewników i zarobią na bardziej ryzykowne projekty. Inaczej się tego nie da zrobić.
Oczywiście, nie można zalać rynku kaczymi komiksami, ale co wspominałem wyżej, obecnie mamy bardzo dziwną sytuację, w której nie ma kaczego komiksu środka. Są albo tanie i często niedopracowane wydania, albo drogie wydania kolekcjonerskie.Myślę, że i na to przyjdzie pora.
No OK, nawet jeżeli ostatnio zaszła taka zmiana (w sieci znalazłem tylko informację z maja 2019), to sądzę, że dla Bazyla TK niszczy kaczki w Polsce już od lat.Choć nie zgadzam się z opiniami formułowanymi przez bazyliszka, to jednak ciężko uznać wszystkie pomysły TK związane z komiksami Disneya za w pełni trafione. Oczywiście - nie widzę w nich jakiejkolwiek celowości, ale kilka decyzji mógł podjąć innych.
Jest w tym racja. Ale z drugiej strony większość tych tytułów to były miesięczniki lub dwumiesięczniki, więc zakup można sobie było rozłożyć. Nie trzeba było wszystkiego kupować jednego dnia czy nawet tygodnia, bo te komiksy leżały w kiosku przez dłuższy czas. Nie wiem, czy by to wiele zmieniło, gdyby były np. wydawane tydzień po tygodniu. Jeżeli chce się mieć coś więcej niż KD i Giganta, to siłą rzeczy będzie się trzeba wykosztować, a szczególnie jeśli chce się mieć w kioskach takie półki, jak na zdjęciach.Tylko nawet tu nie chodzi o tydzień, ale nawet o okres miesiąca. Czasem był takie, w których był tylko Gigant, a w innych wychodziły 3 jednocześnie. Tak się po prostu nie robi, szczególnie, że kioski mają bardziej ograniczoną pojemność niż księgarnie internetowe.
Bardzo dobrze. Niech zaczną od pewników i zarobią na bardziej ryzykowne projekty. Inaczej się tego nie da zrobić.I w pełni się z tobą zgadzam, ale od wydania ŻICSM za chwilę miną 2 lata, a my w sumie obracamy się nadal w tym samym grajdołku. Oczywiście, sytuacja z koronawirusem pewnie wprowadziła masę komplikacji, ale nie trudno zauważyć, że Egmont w sprawie kaczek jest bardziej zachowawczy niż w przypadku innych tytułów.
Choć nie zgadzam się z opiniami formułowanymi przez bazyliszka, to jednak ciężko uznać wszystkie pomysły TK związane z komiksami Disneya za w pełni trafione. Oczywiście - nie widzę w nich jakiejkolwiek celowości, ale kilka decyzji mógł podjąć innych.
Tylko nawet tu nie chodzi o tydzień, ale nawet o okres miesiąca. Czasem był takie, w których był tylko Gigant, a w innych wychodziły 3 jednocześnie. Tak się po prostu nie robi, szczególnie, że kioski mają bardziej ograniczoną pojemność niż księgarnie internetowe.
Według mnie jednak zaczątkiem załamania kaczych pism prasowych był bałagan jaki powstał z "MegaGiga" i "Mamutem", który niestety jest ciągnięty do dziś. Jak pewnie wiecie, na początku były to dwa różne pisma, MGG był tematyczny i miał 448 stron, a MAM miał 512 stron i był podwójnym Gigantem. Ale w tym momencie Norwegowie stwierdzili, że ich "MegaGiga" będzie miał 512 stron i wydawany będzie częściej. U nas doprowadziło to do tego, że obie serie de facto stały się jedną. Wprowadziło to mętlik u czytelników, a w połączeniu z tym, że przez pewien czas premiery obu serii mocno się ze sobą nakładały, pewnie mocno się odbiło na sprzedaży.
Dla mnie tempo jest dobre. Trzeba brać pod uwagę, że w zalewie komiksów od Egmontu, komiksy z KD to tylko niewielka część oferty. Minęły 2 lata i mamy co miesiąc tom klasyki w HC. Czy to mało? Jakby tak to wyglądało 10 lat temu to chyba spłonąłbym z wrażenia.
I w pełni się z tobą zgadzam, ale od wydania ŻICSM za chwilę miną 2 lata, a my w sumie obracamy się nadal w tym samym grajdołku. Oczywiście, sytuacja z koronawirusem pewnie wprowadziła masę komplikacji, ale nie trudno zauważyć, że Egmont w sprawie kaczek jest bardziej zachowawczy niż w przypadku innych tytułów.
Zawsze coś mozna było zrobić inaczej. Tylko dlaczego winić za stan KD personalnie Kołodziejczaka, który jeszcze rok temu mówił, że nie ma z tym tytułem kompletnie nic wspólnego i nawet nie wie, co robią z nim jego koledzy z sąsiedniego działu?Sam TK tytułuje się redaktorem naczelnym KD w latach 1995-2012 (choć nie jest to do końca prawda, ale to temat na inną dyskusję), więc ciężko też nie powiedzieć, że obecny stan KD to nie jest po części jego wina.
W obecnej formie wydawanie dwóch serii ma sens o tyle, że dwa numery można wydać równocześnie i oba są w sprzedaży przez te 3 miesiące.Ekchu... obecnie nie ma sensu, ponieważ "MegaGiga" i "Gigant Mamut" wychodzą co pół roku i są dostępne przez kwartał, czyli nigdy się ze sobą nie stykają w punktach sprzedaży. A niestety z doświadczenia wiem, że bardzo, ale to bardzo dużo osób zastanawia się dlaczego jedna seria nazywa się tak, a druga tak. Więc, tak jak pisałem wcześniej, przynajmniej to należałoby zrebrandigować, ponieważ obecna sytuacja wprowadza tylko zamęt.
Tyle że to, co jest teraz bazuje na nostalgii. Myślę, że jest szansa, że następnym krokiem mogą być nowsze rzeczy wydane już na miękko w formie trade'ów.Tylko że ja nie mówię o nowych rzeczach. Kolekcja Rosy i Barksa ma grunt w postaci czytelników "Kaczora Donalda" przełomu wieków. Jednak sam na różnych grupkach widzę, że część osób nie jest do końca zadowolona z tego stanu rzeczy, ponieważ przez lata czytali jedynie Giganty i chcieliby jakieś fajne Gigantowe wydania. I jest naprawdę wiele serii, które zaczęto wydawać w Gigantach 10, 15, 20 lat temu i przynajmniej część czytelników kojarzy oraz ma do nich nostalgię, a z różnych przyczyn nie zostały wydane w całości. Z drugiej strony są to tyle dobre i nie aż tak stare rzeczy, które można byłoby wydać w standardzie podobnym do Marvel Now czy Komiksy są super i sprawdzać czy w taki sposób nie dotrze się do odbiorców, którzy niekoniecznie chcieliby klasykę w HC, ale przyjemnie serie w SC.
Teraz nadal dobrze czyta mi się Rosę, ale już takiego Barksa chwilowo zawiesiłem, bo jak przy dwóch pierwszych tomach zadziała nostalgia (i to że główne historie znałem z dzieciństwa), tak trzeci już strasznie długo męczyłem, a czwarty doczytałem gdzieś do połowy i jakoś nie mogę się przemóc, żeby wrócić.Każdy ma własną opinię. Ostatnio czytałem opinię jednej osoby, której nie spodobały się dwa pierwsze tomy Barksa, a już kolejne przeczytał za kolejnym zamachem. Poza tym trzeba pamiętać, że Barks, choć doskonały, to jest jednak klasycznym komiksem.
Takich osób jest na pewno więcej, a w Polsce nie mamy takiej kultury czytania KD, jak w Niemczech, Włoszech czy Skandynawii (nie, nie przez TK), gdzie te komiksy są obecne ile? 70 lat? Teraz czasy są inne i te postacie nie osiągną już takiej popularności.Ale co nas łączy z tymi krajami? Przez pewien czas tygodnik z komiksami Disneya rozchodził w gigantycznych nakładach. Biorąc pod uwagę, o czym pisałem wcześniej, jak rosyjskiemu wydawnictwu udało się praktycznie z niczego zbudować linię składającą się już obecnie z kilku serii, to szczerze wątpię, żeby nie dało się tego powtórzyć lub nawet stworzyć coś większego w Polsce, gdzie masę czytelników na jakimś etapie swego życia czytało komiksy z Donaldem. Nikt (poza bazyliszkiem) nie mówi tutaj o wydawaniu 25 komiksów Disneya miesięcznie jak to bywa w Niemczech, Norwegii, Włoszech czy Holandii. Po prostu sądzę, że potencjał kaczych komiksów nie ogranicza się jedynie do serii Rosy i Barksa, lecz jest zdecydowanie większy.
Sam TK tytułuje się redaktorem naczelnym KD w latach 1995-2012 (choć nie jest to do końca prawda, ale to temat na inną dyskusję), więc ciężko też nie powiedzieć, że obecny stan KD to nie jest po części jego wina.Dobra, ale to dalej było 8 lat temu.
Ekchu... obecnie nie ma sensu, ponieważ "MegaGiga" i "Gigant Mamut" wychodzą co pół roku i są dostępne przez kwartał, czyli nigdy się ze sobą nie stykają w punktach sprzedaży. A niestety z doświadczenia wiem, że bardzo, ale to bardzo dużo osób zastanawia się dlaczego jedna seria nazywa się tak, a druga tak. Więc, tak jak pisałem wcześniej, przynajmniej to należałoby zrebrandigować, ponieważ obecna sytuacja wprowadza tylko zamęt.A no to w takim wypadku się zgadzam, szczerze nie wiedziałem, że aż tak to ograniczyli. Tylko, że to świadczy jedynie o sprzedaży, sama zmiana tytułu nie sądzę, żeby wiele dała.
Tylko że ja nie mówię o nowych rzeczach. Kolekcja Rosy i Barksa ma grunt w postaci czytelników "Kaczora Donalda" przełomu wieków. Jednak sam na różnych grupkach widzę, że część osób nie jest do końca zadowolona z tego stanu rzeczy, ponieważ przez lata czytali jedynie Giganty i chcieliby jakieś fajne Gigantowe wydania. I jest naprawdę wiele serii, które zaczęto wydawać w Gigantach 10, 15, 20 lat temu i przynajmniej część czytelników kojarzy oraz ma do nich nostalgię, a z różnych przyczyn nie zostały wydane w całości. Z drugiej strony są to tyle dobre i nie aż tak stare rzeczy, które można byłoby wydać w standardzie podobnym do Marvel Now czy Komiksy są super i sprawdzać czy w taki sposób nie dotrze się do odbiorców, którzy niekoniecznie chcieliby klasykę w HC, ale przyjemnie serie w SC.Opcji jest wiele. W teorii jest dużo możliwości, w praktyce może się okazać, że klienta masowego nie ma i niższa cena nie przełoży się na większe zyski. Na pewno różne opcje są kalkulowane, zwłaszcza w sytuacji, jaką teraz mamy.
Każdy ma własną opinię. Ostatnio czytałem opinię jednej osoby, której nie spodobały się dwa pierwsze tomy Barksa, a już kolejne przeczytał za kolejnym zamachem. Poza tym trzeba pamiętać, że Barks, choć doskonały, to jest jednak klasycznym komiksem.No ja w sumie czekam bardziej na te tomy ze starszymi historiami. No ale może to też znak, że sam Barks trochę jednak nuży i przydałaby się jakaś odmiana.
Ale co nas łączy z tymi krajami? Przez pewien czas tygodnik z komiksami Disneya rozchodził w gigantycznych nakładach.Liroy też sprzedał kiedyś 500 tys szt. swojej płyty. A dzisiaj, aby otrzymać złotą płytę wystarczy 15 tys...
Biorąc pod uwagę, o czym pisałem wcześniej, jak rosyjskiemu wydawnictwu udało się praktycznie z niczego zbudować linię składającą się już obecnie z kilku serii, to szczerze wątpię, żeby nie dało się tego powtórzyć lub nawet stworzyć coś większego w Polsce, gdzie masę czytelników na jakimś etapie swego życia czytało komiksy z Donaldem.No i ja się z tym zgadzam. I sądzę, że takie kroki zostaną poczynione.
A no to w takim wypadku się zgadzam, szczerze nie wiedziałem, że aż tak to ograniczyli. Tylko, że to świadczy jedynie o sprzedaży, sama zmiana tytułu nie sądzę, żeby wiele dała.No to niestety świadczy o tym jakie masz stare wiadomości. Zmiana częstotliwości "MegaGiga" i "Giganta Mamuta" nastąpiła w 2013 roku, czyli 7 lat temu. Obstawiam, że była to jedna z reperkusji szaleństwa Egmontu w latach 2010-2011 z kaczymi komiksami, która doprowadziła do wielkiej fali egzemplarzy składowanych lata na tanich książkach. Więc tak naprawdę nic nie wiemy o obecnej sprzedaży "Giganta Mamuta" i "MegaGiga", ponieważ pisma trwają i mącą głowy czytelników swoimi tytułami - a według mnie zawsze bardziej przejrzysta oferta broni się lepiej niż nadmiernie skomplikowana.
Opcji jest wiele. W teorii jest dużo możliwości, w praktyce może się okazać, że klienta masowego nie ma i niższa cena nie przełoży się na większe zyski. Na pewno różne opcje są kalkulowane, zwłaszcza w sytuacji, jaką teraz mamy.Dopóki nie zostanie to przetestowane, to skąd mamy wiedzieć? Jest kilka fajnych one-shotów, od 150 do 300 stron. Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji, w której jednak jest spora faza nostalgii do kaczych historii, nadal mamy obecny serial "Kacze Opowieści" w telewizji, a wkrótce na Disney+, to warto próbować jakoś to wykorzystać. Szczególnie, że za chwilę, o czym też wspominasz w swojej wypowiedzi, Egmontowi tylko Barks zostanie do wydawania.
Liroy też sprzedał kiedyś 500 tys szt. swojej płyty. A dzisiaj, aby otrzymać złotą płytę wystarczy 15 tys...Czyli identycznie - kiedyś KD sprzedawał się w 300 tysiącach egzemplarzy, a teraz 5 tysięcy egz. to wielki sukces komiksowego działu Egmontu. A na pewno na to kaczki - a przynajmniej dobrze dobrane kaczki, bez problemu stać
Bo co jeszcze można podciągnąć pod klasykę komiksu i wydawać jako kolekcję? Chyba jedynie Gottfredsona,Tylko dlaczego mamy wydawać kolekcje twórców? Wydaje mi się, że nie licząc Barksa i Rosy, i może, jak wspomniałeś, Gottfredsona, nie ma sensu po polsku wydawać tego typu kolekcji, ponieważ przeciętny czytelnik nie kojarzy na tyle tych nazwisk by wydać kilkadziesiąt złotych na kolekcję. Nie wspominając o tym, że każdy z tych twórców miał masę świetnych historii, ale też gigantyczną ilość znacznie słabszych.
który niby nie jest u nas bardzo znany, ale jednak mógłby zainteresować też czytelników innych komiksów pokroju jakichś "Fistaszków".
W Czechach próbowali z ich "Złotą klasyką", ale chyba też padło po kilku tomach, więc też nie zawsze jest tak, że nawet te teoretycznie "lepsze" nazwiska się sprzedadzą.Czechy to jednak zupełnie inny rynek, gdzie np. Giganty były wydawane łącznie przed 6 lat. Sprawa z "Złotą klasyką" jest jedna bardzo skomplikowana, ponieważ ją nie wydawał Egmont Egmont, lecz dział Egmontu przejęty przez inne wydawnictwo. Z tego co słyszałem od czeskich fanów, tłumaczenie było w nich koszmarne, więc nie dziwię się, że kolekcja długo nie pociągnęła. Po za tym trzeba pamiętać, że
Wiem, że HoF to nie jest idealna seria, ale taki przekrój przez twórców wraz z omówieniem też byłby przynajmniej dla mnie ciekawy."Hall of Fame" był gigantyczną porażką Egmontu na całym świecie. Nawet w Niemczech, gdzie wychodzi z 200 komiksów Disneya rocznie, "Hall of Fame" doczekał się jedynie 20 tomów, z czego prawie połowa była poświęcona Rosie i de facto trzymała przy życiu serię. Różne próby na całym świecie pokazały, że autorskie kolekcje serie inne niż o Rosie, Barksu, Gottfredsonie czy lokalnych twórcach, nie sprzedają się. Natomiast świetne sobie radzą przedruki włoskich historii (praktycznie w każdej formie) i mniej eksluzywne tomy o autorach.
No to niestety świadczy o tym jakie masz stare wiadomości. Zmiana częstotliwości "MegaGiga" i "Giganta Mamuta" nastąpiła w 2013 roku, czyli 7 lat temu. Obstawiam, że była to jedna z reperkusji szaleństwa Egmontu w latach 2010-2011 z kaczymi komiksami, która doprowadziła do wielkiej fali egzemplarzy składowanych lata na tanich książkach. Więc tak naprawdę nic nie wiemy o obecnej sprzedaży "Giganta Mamuta" i "MegaGiga", ponieważ pisma trwają i mącą głowy czytelników swoimi tytułami - a według mnie zawsze bardziej przejrzysta oferta broni się lepiej niż nadmiernie skomplikowana.Nie twierdzę, że jestem ekspertem o kaczek, bo nie siedzę w tych komiksach gdzieś od 2011 roku. Ale tym bardziej 7 lat to aż nadto, żeby odrobić straty i gdyby nagle te serie znowu super się sprzedawały, to częstotliwość byłaby zwiększona. Tak samo Gigant, który już ledwo te 6 tomów na rok wyciąga, a tytuł ugruntowany na rynku od 2001 roku.
Dopóki nie zostanie to przetestowane, to skąd mamy wiedzieć? Jest kilka fajnych one-shotów, od 150 do 300 stron. Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji, w której jednak jest spora faza nostalgii do kaczych historii, nadal mamy obecny serial "Kacze Opowieści" w telewizji, a wkrótce na Disney+, to warto próbować jakoś to wykorzystać. Szczególnie, że za chwilę, o czym też wspominasz w swojej wypowiedzi, Egmontowi tylko Barks zostanie do wydawania.To cały czas piszę, że według mnie jest kwestią czasu, aż wypuszczą coś następnego. Ale nawiązując do poprzedniego punktu - nic dziwnego, że się nie spieszą, jeżeli poprzednim razem popełnili taki błąd i latami odrabiali straty. Dla mnie to naturalne, że tym teraz są ostrożniejsi. I to dobrze, bo przemyślane decyzje mogą zbierać owoce długo po emisji tego serialu.
Tylko dlaczego mamy wydawać kolekcje twórców? Wydaje mi się, że nie licząc Barksa i Rosy, i może, jak wspomniałeś, Gottfredsona, nie ma sensu po polsku wydawać tego typu kolekcji, ponieważ przeciętny czytelnik nie kojarzy na tyle tych nazwisk by wydać kilkadziesiąt złotych na kolekcję. Nie wspominając o tym, że każdy z tych twórców miał masę świetnych historii, ale też gigantyczną ilość znacznie słabszych.Nie napisałem, że "mamy wydawać kolekcje". Napisałem, że nawet gdyby Egmont wolał pozostać przy takim formacie (bo jak widać się sprawdza), to wielkiego wyboru nie ma i może albo puścić Gottfredsona (a to jednak inny klient, zwłaszcza jeżeli puściliby w czerni i bieli) albo reaktywować HoF, na którym inni już się przejechali.
komiksy z "Życia i czasów Sknerusa McKwacza" pojawią się w ramach kolekcji Rosy.
Oprócz Disney Masters i Hall of Fame są jeszcze jakieś zbiorcze wydania wg. twórców?Z takich ekskluzywnych to jest jeszcze inna niemiecka seria, lecz ona padła bardzo szybko, po 10 tomach, mimo gigantycznej promocji i limitowanych wydań z podpisami np. Cavazzano.
PKNA to jednak bardzo długą seria i przed nią warto byłoby przetrzeć szlaki np. Pełnym wydaniem "Czarodzieje i ich dzieje" według niemieckiej edycji.Można też byłoby wydać "Ultaheroes", jeden tom 380-stronicowy lub dwa krótsze. Można też popróbować z seriami typu "Kaczor Donald i wehikuł czasu", "Wypa Mitos" (razem z "Sagą Milejnijną"), serią komiksów Roty z Donaldem Niewielkim itp.
A także z parodiami znanych książek czy filmów :)Tu mówimy o jeszcze innym gatunku tomów, czyli tomach tematycznych (w przeciwieństwie do tomów zbierających komiksy danego autora czy z danej serii), też całkiem słusznym kierunku, jeżeli jest to poprowadzone dobrze i z pomysłem.
Ja właśnie czekam najbardziej na Sagę Milenijną. Zobaczymy dopiero co będzie się działo za rok. :) A o czym jest seria PKNA?PKNA to taka włoska odpowiedź na komiksy superhero. Dojrzalsze podejście do przygód superkweka, dużo nowych ciekawych postaci drugoplanowych, zupełnie inna skala zagrożenia. Poza tym wiele numerów, mamy zarówno wątki krótkie jak i te ciągnące się cała serie. Krótko mówiąc, Superkwek kontra rasa obcych, walka rozgrywająca się na wielu poziomach. Genialne rysunki - najlepsi włoscy twórcy maczali w tym palce. Seria ma rzesze fanów we Włoszech, jest tam prawdopodobnie najbardziej kultowa "modern" seria wśród komiksów Disneya.
Według mnie, ale to jest moja własna opinia, poza jakimiś pojedynczymi przypadkami, nie powinno się takich autorskich serii wydawać w HC. Np. takiego Vicara - kto jest w stanie wyłożyć 70 zł na... kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt tomów po prostu dobrych komiksów.
Zrobiłem taką oto graficzkę do artykułu o kolekcji
PKNA to taka włoska odpowiedź na komiksy superhero. Dojrzalsze podejście do przygód superkweka, dużo nowych ciekawych postaci drugoplanowych, zupełnie inna skala zagrożenia. Poza tym wiele numerów, mamy zarówno wątki krótkie jak i te ciągnące się cała serie. Krótko mówiąc, Superkwek kontra rasa obcych, walka rozgrywająca się na wielu poziomach. Genialne rysunki - najlepsi włoscy twórcy maczali w tym palce. Seria ma rzesze fanów we Włoszech, jest tam prawdopodobnie najbardziej kultowa "modern" seria wśród komiksów Disneya.
Ok, ale grafika porównuje najnowsze wydanie ze starszymi. A ja pytam o przyszłe wydanie ZiCSMK w kolekcji Rosy, w tomach, które mają ukazać się w październiku i listopadzie.Ale nie będzie żadnego nowego wydania "Życia i czasów Sknerusa McKwacza", nowe wydanie "Życia i czasów Sknerusa McKwacza", to 4. i 5. tom kolekcji Dona Rosy, które są pokazane w tabelce. Tomy, które będą zawierały wszystkie 12 podstawowych rozdziałów cyklu, "Pierwszą dziesięciocentówkę" i dwa komiksy kompletnie niezwiązane z ŻICSM.
i dajmy na to 2-3 tomy po 200-250 strn, dla jednego twórcy. Oczywiście jestem realistą, to pewnie też ujechałoby z 15 tomow, max.Tylko też twórca twórcy nierówny. Np. w przypadku Roty takimi 2-3 tomami po 200-250 stron praktycznie wydasz wszystko co ciekawszego zrobił, a np. w Scarpie ledwie byś ruszył najlepsze komiksy. Natomiast w przypadku Vicara prawdopodobnie należałoby wprowadzić losowanie, który komiks powinien zostać wydany, bo ciężko u niego wybrać najlepsze historie. Stworzył wiele dobrych, ale wyróżniających kilka, max. kilkanaście.
Z niej możesz wyczytać, że "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" nie pojawią się jedynie w 4. i 5. tomie kolekcji, lecz także (po 1-2 komiksach) w tomach 6-10.
Z tabelki także wynika, że "Skarb Holendra" pojawi się w 8. tomie kolekcji Rosy, czyli gdzieś we wrześniu przyszłego roku.
Imperator kontratakuje to 3 rozdziały z środka tej serii.
To czy jest szansa na nowe wydanie Superkwęk - Imperator Kontratakuje?
Tylko też twórca twórcy nierówny.
No i jak oceniacie teraz szanse na PKNA, skoro TK powiedział, że będą tylko twardookładkowe ekluziwy pokroju Barksa/Rosy?Tak jak wspomnieli już niektórzy to jednak dość długa seria aczkolwiek myślę iż jak najbardziej można by ją wydać w twardookładkowych eksluzivach pokroju Barksa/Rosy . W Niemczech PKNA zostało tak wydane w ramach serii ,,Lustiges Taschenbuch Premium" w tomach po 300-400 stron, bodajże całość zamknięto w ok. 11 tomach.
Jeszcze mam pytanie jeśli chodzi o Kolekcję Carla Barksa. Tutaj nie są numerowane tomy tylko są wydane datami. Czy jak cała Kolekcja się ukaże to czy te tomy z Kolekcji będzie można poprzestawiać od daty najstarszej do daty najpóźniejszej?Tak.
Czy coś by się później stało jak by się wróciło z powrotem do czytania tych komiksów w takiej kolejności? :)Nie.
nowe wydanie "Życia i czasów Sknerusa McKwacza", to 4. i 5. tom kolekcji Dona Rosy, które są pokazane w tabelce. Tomy, które będą zawierały wszystkie 12 podstawowych rozdziałów cyklu, "Pierwszą dziesięciocentówkę" i dwa komiksy kompletnie niezwiązane z ŻICSM.
Trochę słabe rozwiązanie, szybki czasowo dubel.No tak, lepiej wydać kolekcję czyjejś kompletnej twórczości i wyciąć z niej najważniejszy fragment.
@radef będzie miał 5 wydań i nie narzeka. :)
@radef: Dziękuję za tabelkę. Świetna robota. Wiem, że było już wielokrotnie to wyjaśniane ale nadal się gubiłem w zawartości gdzie co było i będzie. Teraz już wszystko wiem.Tabelka była robiona w poprzednim roku, kiedy ludzie mnie pytali "mam x tom, co z tego będzie w kolekcji Rosy". Teraz, ale jeszcze nie wiem kiedy, pojawi się jakaś grafika związana z tym w których tomach kolekcji Rosy będą rozdziały ŻICSM. Pewnie też pojawi się wkrótce jakaś grafika tłumacząca kolejność kolekcji Barksa.
Aha, czyli rozkład komiksów w danym tomie to nie jest taki do końca chronologiczny?Jest praktycznie chronologiczny z małymi odchyłami. Należy też pamiętać, że Barks tworzył też komiksy w trochę innej kolejności niż były wydawane, więc każda kolejność ma swoje wady i zalety.
Trochę dziwne rozwiązanie. Przecież ten Holender to tylko 20 stron, a i tak te tomy mają różną grubość. Jak dla mnie zbędne mieszanie.Wydaje mi się, ale są to tylko moje rozważania, mogło to też wynikać z tego, że chciamo by zarówno "Latający Holender" i "Prize of Pizarro" były komiksami "okładkowymi".
kolekcje Romano Scarpy (https://inducks.org/publication.php?c=it%2FGSD)O matko : o
Trochę słabe rozwiązanie, szybki czasowo dubel.Ja robili "ŻiCSM" to nie było wiadome na 100%, że ruszy Barks. A jak ruszył w końcu Barks to zakładano bodajże, że do zakończenia kolekcji nie wystartują z kolejną. Czyli w tempie wydawania Egmont dawało to 7,5 roku na 30 tomów Barksa. Cóż, stało inaczej prawdopodobnie przez dobrą sprzedaż pierwszej kolekcji, dlatego wszystko uległo przyśpieszeniu.
(…) wydając Rosę nie mogli pominąć tych opowieści które były relatywnie niedawno w ŻiCSM.
Problemem może być także potencjalna wysoka cena wydania.
Te 70 urodziny Sknerusa były w zeszłym roku. Czyli jakieś usprawiedliwienie na wydanie ŻiCSMK przez nasz Egmont było.Debilizm twoich postów to aż wali po mordzie. "Usprawiedliwienie" lol. To wydawca ma się usprawiedliwiać, że coś wydał? Pewnie, lepiej jakby sobie darowali tego strasznego dubla (w końcu już to wydali w 2000 i 2010 roku), co z tego, że bez tego nie byłoby teraz Barksa, Rosy i następnych zapowiedzi. Przynajmniej możnaby trochę więcej ponarzekać jaki to Egmont zły, że nic nie wydaje i czekać na super kolekcję Hachette.
A to nie byłoby w zasięgu przedziału cenowego Garfielda? Podobna ilość stron (za wyjątkiem I tomu myszy), Garfield trochę bardziej kwadratowy, Myszy większe, prostokątne, choć kwestia wielkości wydania pewnie do obgadania, ale jednak komiks głownie czarno-biały (+ kolorowe dodatki), a kot chyba w całości kolorowy. Gdyby udało się uzyskać taką cenę, to imo byłaby ona do akceptacji.No właśnie nie wydaje mi się. Liczba stron niby podobna, ponieważ 272-288 stron, lecz trzeba pamiętać o trzech czynnikach:
Co do Gottfredsona, to wbrew swojemu pomysłowi na 'best of', ja bym chyba jednak postulował wydanie wersji amerykańskiej, zamiast tej okrojonej norweskiej. Skoro Egmont i tak tymi myszami by ryzykował, to czemu nie? Jedyny zysk z wersji norweskiej jest taki, że zbiją cenę okładkową, bo mniej stron ma, ale jednocześnie, jeżeli się sprzeda, będą mieć tylko 6 tomów do wydania, a później koniec. Amerykańska natomiast, 14-tomowa, nie jest jeszcze aż tak długa, żeby zmęczyć sobą czytelnika. A jak się myszy nie sprzedadzą no to można anulować, czy to ta wersja wydana czy druga. Czytelnik co najwyżej zostanie z: jednym tomem okrojonego wydania/ jednym tomem nie okrojonego wydania.Z drugiej strony w jednym tomie takiej edycji "the best of" byłoby więcej dobrych komiksów. Jak widzisz - jest to skomplikowana sytuacja i ciężko powiedzieć, które wyjście jest najlepsze.
Przy czym ja oczywiście bym wydawał bez numerków na grzbiecie i nie chronologicznie.
No i zahaczając jeszcze o Superkwęka. Porównałem sobie te wydania w różnych krajach. Redef przywołuje tutaj masywne wydanie z niemieckiego Lustiges Taschenuch Premium. Ale kurczę, strasznie ono suche w porównaniu z innymi. Sam komiks i tyle. To już lepiej wygląda niemal bliźniacze holenderskie:Wydanie niemieckie jest tutaj pokazywane tylko dlatego, że jest to wydanie Egmontu, więc jest najłatwiejsze do zdobycia przez polski oddział. Oczywiście - brak jakichkolwiek ilustracji w LTB Premium uważam za niedopuszczalny i nawet, gdyby to właśnie na tym wydaniu miałaby być oparta polska kolekcja, to walczyłbym z całych sił o okładki, które PKNA ma przepiękne.
A już tak w ogóle, to do tej całej eksluzywności kaczych wydań, forsowanej przez TK oraz do kolekcji Barksa/Rosy najbardziej pasuje to włoskie:Niech Egmont nawet się do tego nie zbliża. Jest to już kilkuletnia kolekcja, a PKNA jest nadal żywym tworem. W ramach tej kolekcji komiksy zostały wydane w następujący sposób PKNA -> PK2 -> PK3. I niby wygląda to dobrze, ale nie do końca takie jest. Tak naprawdę kontynuacją PK2 jest PKNE obecnie wydawane, a PK3 jest rebootem. Jeżeli już Egmont koniecznie chce mieć dodatki, to niech je przekopiują z włoskiej edycji do holenderskiej i wyjdzie świetne wydanie.
https://inducks.org/issue.php?c=it%2FCPK+++1#db
Tomy po 212-260 str. + okładki + cała masa dodatkow.
Te 70 urodziny Sknerusa były w zeszłym roku. Czyli jakieś usprawiedliwienie na wydanie ŻiCSMK przez nasz Egmont było.Nie w zeszłym roku, a w 2017, i jakbyś miał wydanie, to byś doskonale o tym wiedział, ponieważ identyczne logo urodzinowe z Sknerusem, które pokazujesz na zdjęciu, było na okładce 1. wydania ŻICSM.
Z drugiej strony w jednym tomie takiej edycji "the best of" byłoby więcej dobrych komiksów. Jak widzisz - jest to skomplikowana sytuacja i ciężko powiedzieć, które wyjście jest najlepsze.Byłbym za. Chętnie poczytałbym coś Gottfredsona, w Polsce wyszła tylko garstka jego historii, a zawsze podobał mi się jego styl rysowania i w tych kilku rzeczach, z którymi miałem styczność czuć było bardzo fajny klimat. Taki tom (czy nawet kilka tomów) z najlepszymi historiami chętnie bym przygarnął, na całą kolekcję szczerze nie wiem, czy bym się pisał. Generalnie bardziej mnie interesują te dłuższe komiksy niż gagi i jednak też wolałbym w kolorze.
Mi się jednak wydaje, że znacznie lepszą opcją dla polskiego czytelnika byłaby włoska kolorowa kolekcja - https://inducks.org/publication.php?c=it%2FCAT Składa się ona niby z 38 tomów, lecz - 38. tom zawiera tylko dodatkowe ilustracje i niemysie komiksy Gottfredsona, a tomy 17-30 składają się z gagów stworzonych przez Gottfredsona w latach 1955-1975 (które zostały pominięte we wszystkich wcześniejszych kolekcjach). Czyli de facto zostają 23 tomy przedstawiające to samo co wcześniejsza kolekcja Gottfredsona, zawierające dodatki, ale wydane w pełnym kolorze. Także liczba stron jest dość przystępna - 160 stron, co nawet uwzględniając większy format (takie B5+) może dawać cenę zbliżoną do kolekcji Barksa i Rosa, a kolorowe paski spowodują, że będzie bardziej przystępna do "przeciętnych czytaczy".
Wydaje mi się, że z Gottfredsonem można powtórzyć podobny manewr co z Rosą. W USA ostatnio została wydana następująca publikacja - https://inducks.org/issue.php?c=us%2FMMGA+1
320 stron "the best of", kolor, format zbliżony do B5, jak się sprzeda, to wydawać więcej Mikiego, a jak nie, to przynajmniej zostanie taki tom.
To jeszcze pytanie o Rosę, czy to, że na grzbietach tytuł serii jest raz zielony, a raz niebieski ma jakieś odniesienie do zawartości? Czy to taka czysta losowość?
- tłumaczenie/DTP - często na jednej stronie pasków Gottfredsona jest tekstu tyle co na kilkunastu stronach przygód Garfielda, nie wspominając o często kilkudziesięciu stronach dodatków, to jednak generuje koszty
- druk - nie wydaje mi się, że dałoby się sporo zaoszczędzić na druku, ponieważ, jak wspomniałeś, jest to istny przekładaniec, w którym strony kolorowe są praktycznie w każdym momencie (na początku, w środku, na końcu), więc oszczędność z tego jest niewielka
Mi się jednak wydaje, że znacznie lepszą opcją dla polskiego czytelnika byłaby włoska kolorowa kolekcja - https://inducks.org/publication.php?c=it%2FCAT
(...)
Wydaje mi się, że z Gottfredsonem można powtórzyć podobny manewr co z Rosą. W USA ostatnio została wydana następująca publikacja - https://inducks.org/issue.php?c=us%2FMMGA+1
320 stron "the best of", kolor, format zbliżony do B5, jak się sprzeda, to wydawać więcej Mikiego, a jak nie, to przynajmniej zostanie taki tom.
Niech Egmont nawet się do tego nie zbliża.
skoro mam najlepsze z 2000? Poza tym pierwsze z 2017 miało sporo błędów w zawartości.
To jest bardzo dobre pytanie, albo też spostrzeżenie, które warto przekazać gdzieś wyżej. Ja początkowo myślałem, że parzyste tomy będą mieć zielony napis, nieparzyste niebieski, tak naprzemiennie, ale okazuje się iż w oryginale wygląda to jak dzieło przypadku:No właśnie już jak oglądałem oryginalną edycję mnie to zastanawiało.
Ach tak, to wierne tlumaczenie, dziesiątki błędów merytorycznych. Trochę dziwnie mówić o wyższości wydania z 2000 (do którego podchodzisz mocno zbyt nostalgicznie, było po prostu amatorsko wydane) i wypominać błędy 2017, nie uważasz?To Bazyl, więc nie musi być logicznego wyjaśnienia. Gdyby nie miał pierwszego wydania, to by płakał, że Egmont ciągle nie chce wznowić (vide Kingdom Come), a wtedy nie miał internetu i nie mógł kupić.
To jeszcze pytanie o Rosę, czy to, że na grzbietach tytuł serii jest raz zielony, a raz niebieski ma jakieś odniesienie do zawartości? Czy to taka czysta losowość?
Rozumiem, że w tomach V i VI będą odcinki ŻiCSM, ale poza tym będą też inne historie.Chyba ci chodziło IV i V.
Czyli na dwa całe tomy będzie 45 stron (trzy historie), a reszta to opowiadania zawarte w wydaniu zbuorczym Życia i czasow Sknerusa...Tak, ogólnie w ogóle komiksów w obu tomach będzie chyba najmniej z całej kolekcji, za to będzie naprawdę dużo dodatków (w tym wiele nieznajdujących się we wcześniejszych wydaniach). 4. tom to 192 strony w tym 130 stron komiksów, a 5. tom to 192 strony w tym 137 stron komiksów.
Tom i Jerry 7/1995 – Miś Bruno i Osiołek Benny, sygnatura O.G. 27/1946 (Bruno hyclem)Wielkie dzięki.
Tom i Jerry 1/1996 - Miś Bruno i Osiołek Benny – brak sygnatury: Bruno odwiedza Meksyk i zaleca się do seniority
Tom i Jerry 5/1996 – Miś Bruno i Osiołek Benny, sygnatura O.G. 23, 1946 (Brunona boli głowa, Benny stara się dbać o ciszę, wywołując coraz większy hałas)
To książki.Dzieki za info. Znalazłem w dziale komiksy i sie zdziwilem.
http://www.komiksydisneya.pl/2020/05/znamy-okadki-kolejnych-tomow-cyklu.html
Dzięki współpracy z HarperCollins będę mógł je prawdopodobnie w tym tygodniu zaprezentować na blogu.
Wreszcie dziś wszedłem do jednego supermarketu i znalazłem to co powinno być u nas od dawna. Taka właśnie seria o Superkwęku, zamiast drogich dubli z MG i Mamuta.Drogich? O Premium (niemieckim/holenderskim) pisałem tu parę razy (jakbyś czytał ten temat uważnie to byś wiedział), ale polska edycja tej serii by kosztowała 30 zł, jeżeli nie więcej.
Wydaje mi się, że to będzie to:dzieki :D
https://inducks.org/story.php?c=I+TL+1713-B
Czyli Donald i spółka #2
Oprócz Mega Giga który ma aż 750 stron,Niemiecki MegaGiga, czyli Lustige Taschenbuch Spezial, ma 512 stron i zawiera te same komiksy co nasz i kosztuje "jedynie" 10 euro. Ty prawdopodobnie mówisz o "Mega Magnum" (jedyna 750-stronicowa seria w Niemczech), ale to jest budżetówka totalna. Łączą 3 Giganty sprzed paru lat w jeden tom i wydają to po taniości.
są tam trochę większe niż Giganty Classici, gdzie na setkach stron są komiksy Barksa. Tylko nie jest to rocznikowo, a po jednym-po dwa z kolejnych lat, dobrze opisane w spisie treści.Po prostu tomy są grubsze, więc zawierają ciut więcej materiału. Nasze "Kaczogrody" zawierają ok. 10 miesięcy materiału jeden (oczywiście - zależy to od okresu w karierze Barksa), a tamte ok. 15 miesięcy. Poza tym są jednak identyczne, lecz kolekcja nie zamknie się w 30 tomach, lecz ok. 20 i jest wydawana od najwcześniejszych do najnowszych.
Ale żeby nie było że w Niemczech jest tak różowo, bo nie ma tam TK. Ich Mickey Mouse w aktualnym numerze dodaje plastikowy selfie stick z plastikową komórką. Straszna tandeta. Choć chyba naszego sedesu to nie przebija.MM jest takie jak każdy widzi - słabe. Tylko że Egmont niemiecki wydaje dwa inne pisma w tym samym formacie. Klasyczne TGDD, w którym w każdym numerze jest ok. 60 stron klasycznych komiksów (głównie lata 70.-90.), a także Micky Maus Comics, który zawiera nowe historie, prawie 100 stron w każdym numerze. Cena obu pism nie jest wysoka, ok. 4 euro.
Nie lubię zmian formatów długoletnich serii które zbieram, bo potem to okropnie na półce wygląda.Ale to nie jest Gigant, to jest wydanie specjalne "Giganta". W Niemczech (które tak chwalisz), są obecnie wydawane "Giganty" w trzech formatach - normalnym (zwykły), powiększonym (taki jak ten powiększony tom) i A5 (Premium i inne specjalne).
No i nie mogę znaleźć tego komiksu Barksa z 1949 roku, w którym to Donald był dobrym kowbojem. Szukałem w KD do końca 1996 roku i nie widzę. A przecież nie mam tylko KD 1-4,12,15-16/94 i wydawało mi się, że czytałem ten komiks. Znalazłem tylko "Nikt nie rodzi się kowbojem" z 18/95, w którym to Donald był złym kowbojem.Kaczor Donald 1998-50 - Koń by się uśmiał
Egmont Polska sam drukuje nasze Giganty, czy Egmont drukuje wszystko w jednym miejscu, a potem rozsyła wersje do oddziałów krajowych?Nie wiem jak w przypadku tego specjalnego "Giganta", ale w przypadku normalnych wydań (GP/MGG/MAM), to wygląda dokładnie tak jak piszesz. Egmont drukuje wszystko w jednym miejscu, kolor jest taki sam dla wszystkich wydań, a dla poszczególnych krajów wymienia się czarny druk z tekstem.
Ale u nas od 23 lat Gigant ma jeden format. A wcześniej Donald i Spółka miały ten sam format.Polecam weryfikować informacje, które się pisze w internecie. "Donald i spółka" był o 3 mm niższy od "Giganta" i 7 mm szerszy od "Giganta".
o jasne - Donaldy i Spółka były cięte na oko i moje egzemplarze nawet wobec siebie nie są równe. Ale do Gigantów pasują - te 3mm są pomijalne.Na wysokość - okej, to jest pomijalne, ale pod względem szerokości widać różnice.
Trafiłem dziś na ten wątek na wykopie. Wiadomo ile KD w historii miało żywcem przeniesione te same okładki?Z co najmniej kilkanaście razy, parę było nawet trzy razy - polecam Inducks, tam wszystko znajdziesz.
https://www.wykop.pl/wpis/43167421/dzisiaj-sie-zorientowalem-ze-numer-8-1998-oraz-50-/
Okładka miększa niż kiedyś,To akurat prawda.
druk/papier słabszy,A z jakim okresem porównujesz? Bo fakt faktem, z 5-10 lat temu druk i papier były ciut lepsze, za to 20 lat temu, pod koniec lat 90., papier w "Gigancie" był znacznie gorszej jakości, co ostatnio doświadczyłem podczas ustawiania Gigantów na półce, w przypadku tych z końca lat 90. mieści się na półce więcej.
format też wydaje mi się lekko mniejszy,Widocznie urosłeś, ponieważ format jest co do milimetra identyczny.
Do tego już w pierwszej historii 2 błędy niewyłapane przez korektę, niechlujstwo w stylu podwójnych nadruków (dane twórców i informacja o dacie pierwodruku).Tutaj akurat bronić nie mogę - to niestety problem ostatnich wydań prasowych Egmontu (w większej mierze KD, w mniejsze Gigantów), że korekta niby jest, ale tak nie do końca. Nie wiem z czego wynika błąd z datą pierwodruku/twórcami, ale pierwszy raz coś takiego w "Gigancie" się stało (i oby ostatni).
Tłumaczenie Drewnowskiego też jakieś takie sztywne (choć tutaj na niekorzyść mogło robić to, że czytałem na głos :) ale patrząc ile on tłumaczy myślę że leci byle szybciej, szkoda że dostał np. Doom Patrol bo tam też były niedoróbki/skróty).Jacek i tak wydaje mi się, że tłumaczy trochę mniej niż kiedyś (niegdyś 52 KD rocznie, masę Gigantów, masę SWK). Co do jakości jego tłumaczeń - raz są lepsze, raz są gorsze, ale nie powiedziałbym, żeby ostatnio były ogólnie słasze.
Inne wydawnictwa dla najmłodszych wywindowały poziom znacznie a kaczki poleciały na dziób (KD też zdziadział - kilka nr na przestrzeni ostatniego czasu nabyłem).Tak z ciekawości - mógłbym prosić o namiary na tego typu wydania. Ponieważ swego czasu (parę lat) nabywałem parę innych, nieEgmontowskich gazet dziecięcych i o żadnej z nich nie mogę powiedzieć, żeby prezentowały jakikolwiek poziom.
A z jakim okresem porównujesz? Bo fakt faktem, z 5-10 lat temu druk i papier były ciut lepsze, za to 20 lat temu, pod koniec lat 90., papier w "Gigancie" był znacznie gorszej jakości, co ostatnio doświadczyłem podczas ustawiania Gigantów na półce, w przypadku tych z końca lat 90. mieści się na półce więcej.
Widocznie urosłeś, ponieważ format jest co do milimetra identyczny
Nie wiem z czego wynika błąd z datą pierwodruku/twórcami, ale pierwszy raz coś takiego w "Gigancie" się stało (i oby ostatni).
Tak z ciekawości - mógłbym prosić o namiary na tego typu wydania. Ponieważ swego czasu (parę lat) nabywałem parę innych, nieEgmontowskich gazet dziecięcych i o żadnej z nich nie mogę powiedzieć, żeby prezentowały jakikolwiek poziom.
Papier porównuję z pierwszymi pięcioma-sześcioma rocznikami Giganta, to chyba były wczesne lata 90-te. Papier był bielszy i mniej chropowaty.A to się zgodzę, że pod koniec lat 90. był ciut bielszy, ale za to był zdecydowanie chudszy i prześwitujący. Coś za coś, ja wolę ten obecny.
Pierwszy raz to nie był na pewno, bo parę lat temu kupiłem ze 3 numery, które polecałeś i w jednym też podobne babole były z twórcami - nie sprawdzę teraz w którym, bo leżą z tyłu na półce.Tego typu błąd jest na pewno pierwszy raz (wcześniej inaczej prezentowano rok premiery). Od czasu do czasu zdarzyły różne błędy, ale innego typu. Nie dziwię się, ponieważ "Giganty" są koprodukcją i pewnie niektóre rzeczy nie do końca są ustalone i potem zdarzają się pomyłki.
Przez wydawnictwa chodziło mi o wydawnictwa książkowe (np. Dwie siostry, ale również Krótkie gatki Kultury Gniewu), tam edytorsko to często są perełki, kaczki przy nich wyglądają jak bardzo ubogi krewniak. Wiem, że to trochę inny segment rynku, ale walczą częściowo o tą samą pulę pieniędzy nabywców.Niby tak, ale jednak nie. Wszystko o czym mówisz to publikacje zdecydowanie droższe. Gigant to masówka wydawana w dużym nakładzie na kilka krajów i publikowana w zdecydowanie niższej cenie. Co powtarzam od lat - polski rynek potrzebuje porządnych wydań kaczek, ale nie tylko ekskluzywnych i kolekcjonerskich, ale też wydań po prostu porządnych - w stylu "Komiksy są super". "Gigant" to po prostu dawka 250 stron losowych historii z kaczkami i myszami - raz lepszych, raz gorszych, ale to nie było nigdy przedstawiane jako coś wybitnego i wyszukanego.
Grrr. Wkurzają mnie te nowe tłumaczenia Jacka Drewnowskiego. Tak jak z "Jajecznicą Wielką", po co zmieniał tytuł "Agenta Ubezpieczeniowego" na "Wszelki Wypadek"?? Przez to traci trochę wydźwięk osobisty tej historii, który jest tu bardzo istotny. I skąd mu się wziął miliard dolarów, skoro wcześniej był milion?? Jaki miliard w latach 50-tych? To bez sensu. Wojnarowski znowu górą.
Ale jak pamiętam i mi się wrył w pamięć komiks "Pomnik Sknerusa" o tym jak się ścigał na pomniki Kwaczaka z jednym takim maharadżą, a czytam w "O kawałek sznurka", że jak w końcu wyjdzie tom z innymi komiksami z 1952, to się to będzie nazywać "Stawiłem sobie pomnik", to jestem na nie. Znaczy jak już się odwołujemy do Horacego, to czy nie lepszy tytuł byłby już "Wybudowałem pomnik", jeśli mamy zmieniać?
Ale np. przy tłumaczeniu tytułu "Searching for a Successor" z "O kawałek sznurka" nie rozumiem ani Wojnarowskiego ani Drewnowskiego. Znaczy "Na własny rachunek" ma więcej sensu niż "Co przyniesie wiatr", ale czemu żaden z nich nie dał po prostu "Poszukiwanie następcy", czy "W poszukiwaniu dziedzica"?? Jako, że J.Drewnowski tłumaczył to do KD z 2015 roku, to tutaj już nie musiał robić drugi raz, tylko przepisał swoją pracę.O czym pisał Kadet - ten-pagery Barksa (w większości) nie miały tytułów, więc wspomniany przez ciebie "Searching for a Successor" to tylko jeden z tytułów wybranych w późniejszym czasie dla łatwiejszej identyfikacji. Nie jest to jednak w żaden sposób oficjalny tytuł, a często Egmont w swoich bazach stosuje inne nazwy (co czasem prowadzi do pewnych nieporozumień).
Tak sobie czytam te historyjki i mnie trochę nużą, bo znowu wychodzi, że mam większość tych Donaldów, w których te były co były i pamiętam ich treści. Cenię takie tytuły jak prześmieszny "Strażnik jeden z wielu", ale kasy trochę szkoda. Że też nie można wziąć komiksów premierowych i upchać ich w jednej części Kolekcji, a duble w drugiej i sprawa byłaby załatwiona.
Oj, no wiem że się nie da wydać Classiców jak w Niemczech, ale nie lubię dubli i sobie trochę narzekam.Ale przecież w Classicach są dokładnie te same duble. Tylko są to tomy ciut grubsze i wydane w mniejszym formacie.
No ale można by było połowę Classiców wyładować polskimi premierami (bo tam nie są roczniki tylko przekroje)Przecież NASZA KOLEKCJA JEST IDENTYCZNA pod tym względem. U nas też nie ma roczników, lecz każdy tom zawiera komiksy Barksa z okresu ok. 10 miesięcy. W niemieckim "Classicu" jest podobnie, lecz każdy z tomów zawiera historie z ok. 15 miesięcy. Więc Bazyliszek, nie pleć bzdur.
No przykro mi ale się mylisz. Miałem w ręku 5 tom, otworzyłem spis treści. I tam pierwszy komiks to ten "Nikt nie rodzi się kowbojem" z 1949 roku. A potem lecą coraz wyższe roczniki aż do lat 60-tych. Przy każdym tytule (po niemiecku) była data. Ślepy nie jestem.Mam przed sobą spis treści tego tomu. Jest dostępny tutaj - https://www.amazon.de/Lustiges-Taschenbuch-Classic-05-Comics/dp/3841324142/ . Najstarszy komiks jest z marca 1949 roku, a najmłodszy z marca 1950 roku. No chyba, że patrzysz na daty premier w Niemczech, ale chyba nie popełniłeś tak głupiej pomyłki
Pytanie - czy "Zakazana Dolina" z tomu "W krainie Wielkich Jezior", powraca potem w którymś komiksie Barksa lub Rosy?
Tak jeszcze powiem od siebie, że w sumie fajnie, że wszystkie dotychczasowe Barksy z Kolekcji, wcześniej publikowane w Polsce, to mieszczą się w Donaldach z XX wieku. Bo akurat te numery prawie wszystkie mam. Dopiero od 2001 roku całkowicie przeniosłem się prawie wyłącznie na Giganty.Co za bzdury pleciesz? Przecież w tych tomach jest masę komiksów, które były w Polsce po raz pierwszy w XXI wieku. Choćby wspomniana przez ciebie "W Krainie Wielkich Jezior" - komiks był w KD w 2009 roku. "Handel wymienny" z tego samego tomu, 2008 rok KD, parę historii z Diodakiem z tego samego wydania było w KD w 2007 roku. No chyba, że ci chodziło, że wszystkie Barksy, które masz, pochodzą z KD z XX wieku. Ale to wynika samo z siebie, jeżeli nie masz późniejszych KD, bo w Gigantach nigdy Barksa nie było (poza jedną historią inspirowaną jakimś niedokończonym szkicem).
I wiem, że Barksów nie ma w Gigantach bo on trójrzędówek nie pisał/rysował.
Ponieważ sporo Rosy jest w tych późniejszych KD, to mam nadzieję, że dobrze będzie mi się czytało "Pod Kopułą".
A trzeci tom Rosy jest w mojej opinii najlepszy w całej kolekcji. Ale jestem chyba w mniejszości, która woli Rose w krótkich formach niż epickich przygodowkach.
A jednym z lepszych numerów jest chyba KD 31/1998. To własnie tam znajduje się pierwsze polskie wydanie genialnego komiksu Rosy "Z annałów Młodych Skautów". Każdy kaczkofan powinien je przeczytać, bo jest to genialnie śmieszna historia.Pomijając wartość sentymentalną i inne historyjki w tym numerze Kaczora Donalda, to tłumaczenie komiksu Rosy z KD 1998/31 zawiera kilka dość znaczących błędów w tłumaczeniu np :
Z moich obserwacji wynika, że 4.3. Wersji z logiem zarówno na przedniej jak i tylnej okładce nie było.
- Wersja z logo na przedniej i tylnej okładce
- Wersja z logo na przedniej okładce
- Wersja z logo na tylnej okładce
- Wersja bez logo
To jest HC? Wziąłbym bez wahania, mimo że mam wszystkie historyjki w Gigantach :) A może to wydanie z Włoch?Akurat zalinkowałeś pakiet zbierających 6 tomów Kwantomasa wydanych trochę w stylu "Marvel Now" (więc już Kołodziejczak się burzy: przecież to tanie wydanie, zbyt blisko "Gigantów"!). A tak na serio - obecnie w ramach "Definitive Collection" ukazało się 7 tomów "Kwantomasa". W każdym jakieś szkice są (jeżeli Kołodziejczak aż tak potrzebuje dodatków). Materiał na 8. tom już pojawił się w "Topolino". Można łączyć tomy po 2, co daje ok. 250 stron, czyli +/- wymiary "Kaczogrodu" Barksa.
https://inducks.org/issue.php?c=it%2FDDCO+29C (https://inducks.org/issue.php?c=it%2FDDCO+29C)
Ważne, żeby w środku było trochę artykułów i grafik, bo widzę na INDUCKS, że są dostępne dla serii.
Ja mam wszystkie Giganty z ostatnich lat i nie chce reprintów.
Szanowny Panie Radef, do którego tomu kolekcji Barksa kaczki są "warte grzechu"? ;)Wszystkie. A tak na serio (co widać po części na tej grafice) - na razie nie ma tomu, który mógłbym nazwać słabszy. Potem będą, ale na razie nie.
I jeszcze to wakacyjne wydanie specjalne Giganta - o wiele cieńsze, formatowo nie pasujące do niczego i tańsze tylko o złotówkę. A po co to komu? A na co to potrzebne? Trzeba by dać normalny lipcowy niemiecki Gigant i byłoby ok. Egmont miota się i sam nie wie jak to poprowadzić.
Lepiej więc nic nie robić, dalej przedrukowywać kropka w kropkę niemieckie MegaGiga tematycznie, olewać sprawę, że 3/4 zawartości to duble, a potem się dziwić, że sprzedaż spada. :-\
I jeszcze to wakacyjne wydanie specjalne Giganta - o wiele cieńsze, formatowo nie pasujące do niczego i tańsze tylko o złotówkę. A po co to komu? A na co to potrzebne? Trzeba by dać normalny lipcowy niemiecki Gigant i byłoby ok. Egmont miota się i sam nie wie jak to poprowadzić.
Podobnie jak Ty, wolałem dawne 448-stronicowe MegaGiga - także dlatego, że dobór opowieści wydawał mi się celniejszy. Bardzo podobało mi się wydawanie wielu opowieści z jednego cyklu w jednym tomie, np. Morskich Opowieści czy pierwszej sagi o Mikim i Magach. Teraz niestety tego nie ma i faktycznie rozróżnienie między Mamutem i MegaGiga jest wyłącznie formalne.Muszę jedną sprawę sprostować (trochę to źle ująłem w tekście, może jeszcze przejrzę). Pierwsze lata "MegaGiga" 512-stronicowych były pełne znakomitych tomów. Choćby 2010 rok, który był według mnie najlepszym rokiem serii (albo ex aequo z 2008), gdzie były tak doskonałe tomy jak "Złota gorączka" czy "Kuzyn czarodzieja". To nie jest tak, ze zmiana ilości stron na 512 stron, od razu spowodowała spadek jakości, nie - tu akurat bardziej chodziło o to, że nagle w "Mamucie" zaczęły się ukazywać tematyczne tomy, co mogło zdezorientować czytelnika. Doskonałe tomy pojawiały się jeszcze długo, choćby w 2. połowie 2015 roku mieliśmy "Wyprawę do Indii" (0 reprintów, masę długich komiksów) i "Przebudzenie siły" (w końcu publikacja pozostałej części "Władców galaktyki"!).
Lepiej więc nic nie robić, dalej przedrukowywać kropka w kropkę niemieckie MegaGiga tematycznie, olewać sprawę, że 3/4 zawartości to duble, a potem się dziwić, że sprzedaż spada.Połowę. Akurat Niemcy się pilnują, żeby było trochę nowych komiksów, ale też nie za dużo. Niestety widać w tym "autopilota", połowa historii będących powtórkami sprzed 10-15 lat, połowa historii nowych i jakoś to będzie.
I jeszcze to wakacyjne wydanie specjalne Giganta - o wiele cieńsze, formatowo nie pasujące do niczego i tańsze tylko o złotówkę. A po co to komu? A na co to potrzebne? Trzeba by dać normalny lipcowy niemiecki Gigant i byłoby ok. Egmont miota się i sam nie wie jak to poprowadzić."Przygoda na balkonie" nie jest może najlepszym wyborem, ale na pewno fajną próbą wydania czegoś ciut innego. Ja tej inicjatywie kibicuje i liczę, że nie będzie to ostatni specjalny tom.
Podobnie jak Ty, wolałem dawne 448-stronicowe MegaGiga - także dlatego, że dobór opowieści wydawał mi się celniejszy. Bardzo podobało mi się wydawanie wielu opowieści z jednego cyklu w jednym tomie, np. Morskich Opowieści czy pierwszej sagi o Mikim i Magach. Teraz niestety tego nie ma i faktycznie rozróżnienie między Mamutem i MegaGiga jest wyłącznie formalne.Co prawda minęły już długie lata, odkąd ostatni raz czytałem te serie, ale odniosę się do tego punktu, bo jest mi bardzo bliski. Tematyczne 448-stronne MegaGiga było super. Do momentu, kiedy były wydawane w takiej formule bardzo podobał mi się każdy tom (a czytałem od pierwszego, zresztą na początku nie wiedziałem, że będzie z tego cos więcej niż dwa tomy, które reklamowano w KD). Kiedy wystartowali z Mamutem poczułem ogromny przesyt ilości wydawanych komiksów i zaczęło mi nie starczać na wszystko, czego efektem były coraz większe braki, czasami kończące się domawianiem kilku tomów naraz (co powodowało masowe czytanie i zero radości z nowego komiksu), a później coraz większym olaniem tematu. A kiedy MegaGiga urosły do 512 stron od razu poczułem spadek klimatu i zaczęło coś mi nie grać, było czuć, że nie tylko dodano te kilka stron więcej, ale coś się zmieniło w zawartości i jakościowo to już nie było dla mnie to samo. Plus budziło skojarzenia z Mamutem, który nigdy mi nie podpasował i był dla mnie najsłabszą serią. Więcej nie znaczy lepiej.
@EguarocPrawdopodobne, że tak było, piszę tylko, jakie wtedy miałem odczucia. Swoje zrobiło wydawanie 4 czy nawet 5 serii naraz, a zmiany i upodobnienie MegaGiga do nielubianego przeze mnie Mamuta okazały się być gwoździem do trumny. Teraz to pewnie przemawia przeze mnie sentyment, chociaż pamiętam, że pierwszy grubszy MG średnio mi się podobał ("Kaczory i potwory"), a wydany następnie ostatni 448-stronny bardzo mi podpasował ("Poszukiwacze zaginionych skarbów"). Później przerobiłem jeszcze kilka kolejnych tomów, ale niedługo potem odbiłem od kaczek.
Z tego co piszesz wynika bardziej, że miał na to wpływ twój przesyt tymi historiami. Poziom tomów spadł znacznie później niż zwiększenie liczby stron, a i wśród tych liczacych 448 znalazły się trochę słabsze tomy. Rok 2010 i 2011 są przecież topowe pod względem wydanych tomów, a są tu same 512, z jednym wyjątkiem.
Tak samo z tłumaczeniem w najnowszym tomie - komiks Żabie skoki - żaba teraz nazywa się Sprężyna...W KD była Katapulta. Wg mnie to wszystko tłumaczone jest zbyt poważnie.Jacek Drewnowski tłumaczy od nowa komiksy i nie można od niego wymagać, żeby tłumaczył je tak samo jak Michał Wojnarowski. Jak dla mnie tłumaczenia obu panów mają swoje plusy i minusy. Jednak zupełnie nie wiem w jaki sposób "Katapulta" jest lepsza od "Sprężyny" (czy w drugą stroną) - dwa równorzędne imiona.
Ale jaka Kamienna twarz? Jaka Kamienna Twarz? Był Ładny Gips i komu to przeszkadzało? "Jako pierwszy kaczor zrobiłem z góry małpę". WUT?? Genialna historia, tutaj z gorszym tłumaczeniem.Oczywiście, że w tym wypadku Wojnarowskiego wygrywa (z senatora zrobił szympansa jest po prostu lepsze), ale ponownie - nie wymagajmy, żeby Drewnowski dośmieszał w tych samych miejscach co Wojnarowski. Identyczne porównania można byłoby zrobić w drugą stronę, ponieważ nie raz jakiś kadr brzmiał śmiesznie w nowej wersji, a w starej już nie (nie przypomnę teraz sobie który, ale chodzi o historię, w której Donald chciał zostać muzykiem).
Ale jaka Kamienna twarz? Jaka Kamienna Twarz? Był Ładny Gips i komu to przeszkadzało? "Jako pierwszy kaczor zrobiłem z góry małpę". WUT?? Genialna historia, tutaj z gorszym tłumaczeniem.
Tak sobie myślę czy swoistym kompromisem nie byłoby od nowa tłumaczenie komiksów ale z zachowanym starym tłumaczeniem tytułu komiksu.
Dobra, mam te same uwagi, bo błędy są ciągle te same w kolejnych tomach. Niech przestaną je robić, to będę siedzieć cicho.
I dlaczego Gęsiowo zmieniło się w jakieś Łabędziowo, o którym pierwszy raz słyszę??
Łatwo można to zauważyć porównując pierwsze tomy kolekcji Barksa z następnymi, gdzie już Radef wziął udział :)
Myślę, że jeszcze większe poluzowanie tłumaczenia wyszłoby na dobre kolekcji.
No sorry ale co to za tłumaczenie. Drewnowski za szybko wierszyk przerwał, który moim zdaniem jest clou "Kaczej Poczty". I w jednym tłumaczeniu perfumy kosztują 49 dolarów, w drugim 49 centów. Tutaj helikopter zwraca się po 6 latach, a tam po 3 latach. W takich wypadkach ktoś błąd popełnił, bo liczby są stałe.Ponownie (co powiedział wyżej Eguaroc) - jest to wesoła twórczość Wojnarowskiego. Oryginalnie były 49 centy (trzeba pamiętać, że w czasach, w których powstawał komiks 49 dolarów to była mała fortuna) i 3 lata, i dokładnie tak jest w "Kaczogrodzie Carla Barksa".
I malowanie orła w KD i w Kaczogrodzie jest inne. Wie ktoś z czego to wynika?Po prostu - różne schematy kolorystyczne. Komiksy Carla Barksa pojawiały się na całym świecie w kilkudziesięciu różnych kolorowaniach i trudno jakiegokolwiek z nich określić jednym najlepszym.
Eeeehhh - stare Donaldy były najlepsze. Dobre, śmieszne komiksy i redakcja Bronisława Skibińskiego.Większość komiksów Carla Barksa była w "Kaczorze Donaldzie" "za czasów" Tomasza Kołodziejczaka. Redaktor Skibiński pracował jedynie nad pierwszymi 38 numerami.
Tutaj tłumacz miał chyba medalion Nostradamusa, bo spojrzał ponad dwie dekady w przyszłość ;)(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20200712/bfe364bc7cabd61c336b2dac8942b37e.jpg)Rozbrajający fragment. Swoją drogą tomik Vicara chętnie bym przygarnął, bardzo fajny twórca z charakterystycznym stylem.
To były lata 94-95... Lata mojego rozwoju psychologicznego...
@UPKto powiedział, że nie kupowałem?
To czemu nie kupowałeś Kaczogrodów jak były dostępne? :)
Rozbrajający fragment. Swoją drogą tomik Vicara chętnie bym przygarnął, bardzo fajny twórca z charakterystycznym stylem.Ja to bym w ogóle Vicara wydał w formacie dawnego "Kaczogrodu", ale w standardzie dzisiejszych "Marvel Now". Gość narysował tyle dobrych komiksów, że wydawanie go w ramach superekstraekskluzywnych tomów wydaje mi się pozbawione sensu.
Kto powiedział, że nie kupowałem?
Ja to bym w ogóle Vicara wydał w formacie dawnego "Kaczogrodu", ale w standardzie dzisiejszych "Marvel Now". Gość narysował tyle dobrych komiksów, że wydawanie go w ramach superekstraekskluzywnych tomów wydaje mi się pozbawione sensu.Nie mówię, że nie (ale błagam nie powracajmy do mikro-formatu starego "Kaczogrodu"!), tyle że wnioskując po podejściu Egmontu na razie nie ma na to szans, więc choćby nawet pojedyncze wydanie chętnie bym przyjął, bo autor się super sprawdzał w tworzeniu zabawnych 10-pagerów. Zresztą też nie wiem, czy wydawanie całej serii mniej znanych twórców ma u nas sens. Chyba wolałbym trochę mniej monotematycznie i bardziej przekrojowo, niech zrobią serię, ale można prezentować tomy różnych autorów na zmianę.
No to powinieneś mieć tomik z Vicarem.No to gdzieś tam mam, podobnie jak całą resztę. Ale na dzisiejsze czasy ten mały format jest dla mnie mało akceptowalny, a po drugie z ilości komiksów, jakie wydał można by złożyć takich tomów mnóstwo, więc nie widzę przeszkód na wydanie czegoś nowego. Ale dla ciebie jak zwykle jak coś się ukazało 15 lat temu, to nie ma już po co do tego wracać.
Swoją drogą - komiks o pracy Donalda w wydawnictwie komiksowym był dobry.
Nie mówię, że nie (ale błagam nie powracajmy do mikro-formatu starego "Kaczogrodu"!), tyle że wnioskując po podejściu Egmontu na razie nie ma na to szans, więc choćby nawet pojedyncze wydanie chętnie bym przyjął, bo autor się super sprawdzał w tworzeniu zabawnych 10-pagerów. Zresztą też nie wiem, czy wydawanie całej serii mniej znanych twórców ma u nas sens. Chyba wolałbym trochę mniej monotematycznie i bardziej przekrojowo, niech zrobią serię, ale można prezentować tomy różnych autorów na zmianę.Jak dla mnie Vicar nie był twórcą, który rysował jakoś wybitnie i dlatego takie wydanie sprawdziłoby się. Nie widzę sensu w wydawaniu Vicara jak Barksa, ponieważ nie są to dla historie warte takiego wydania. W przypadku Barksa jednak w każdym tomie masz różne historie, a u Vicara (poza naprawdę pojedynczymi wyjątkami) wszystko to Donaldy pomiędzy 10 a 14 stronami. Wszystkie bardzo dobre, ale nie jakieś wybitne.
Jak dla mnie Vicar nie był twórcą, który rysował jakoś wybitnie i dlatego takie wydanie sprawdziłoby się. Nie widzę sensu w wydawaniu Vicara jak Barksa, ponieważ nie są to dla historie warte takiego wydania. W przypadku Barksa jednak w każdym tomie masz różne historie, a u Vicara (poza naprawdę pojedynczymi wyjątkami) wszystko to Donaldy pomiędzy 10 a 14 stronami. Wszystkie bardzo dobre, ale nie jakieś wybitne.Nie mówię, że musi być koniecznie wydane jak Barks, chodzi mi tylko, żeby nie pomniejszać formatu. Niech będzie miękka oprawa, ale niech zostanie standardowe B5 jak w KD.
Trzeba także dodać, że Vicar stworzył masakrycznie dużo komiksów. Tylko od 1990 roku (okres, z którego jest znany w Polsce) było to prawie 600 historii. Biorąc pod uwagę, że każda z nich średnio liczyła 10 stron, to daje 6 tysięcy stron, czyli materiału na ok. 25 tomów w formacie "Kaczogrodu". A we wcześniejszej fazie kariery stworzył drugie tyle.
Stare, dobre czasy są najlepsze. :)To czemu nie porównujesz tłumaczeń WKKM z Tm-Semiciem? Przecież to jest identyczna sytuacja. Tłumaczenia w WKKM i KSM są tak różne od tego co było w semicach, ale tu siedzisz cichuteńko.
Całości twórczości to wiadomo, że nie ma co oczekiwać i chyba nikomu z nas to nie jest potrzebne do szczęścia, ale właśnie tom lub kilka z wybranymi historiami dla mnie jak najbardziej. Ja ogólnie najchętniej po Barksie i Rosie przyjąłbym taką przekrojową serię, gdzie dostawilibyśmy na zmianę tomy poświęcone różnym autorom, mogłoby wychodzić cyklicznie, a nie mieć jakiejś określonej liczby tomów.Co powtarzam wiele razy - wiele kolekcji na wielu rynkach pokazało, ze autorskie rzeczy nie sprzedają się. Skoro na takim gigantycznym rynku szwedzkim, gdzie wychodzi jednocześnie kilkanaście serii, "Hall of Fame" zwinął się po 27 tomach (z czego 10 było Rosy i pewnie dzięki nim seria przetrwała tak długo), to nie wiem po co wchodzić w to jeszcze raz.
A równolegle możnaby wydawać jakieś współczesne rzeczy.Jak dla mnie w tą stronę należy pójść, co widać po kolejnych ruchach różnych wydawnictw. Amerykańskie Yen Press, które do tej pory wydawało m.in. disnejowskie mangi czy komiks "Witch", pod koniec tego roku ruszy z anglojęzyczną edycją "Wizards of Mickey" (Czarodziei i ich dziejów).
Co powtarzam wiele razy - wiele kolekcji na wielu rynkach pokazało, ze autorskie rzeczy nie sprzedają się. Skoro na takim gigantycznym rynku szwedzkim, gdzie wychodzi jednocześnie kilkanaście serii, "Hall of Fame" zwinął się po 27 tomach (z czego 10 było Rosy i pewnie dzięki nim seria przetrwała tak długo), to nie wiem po co wchodzić w to jeszcze raz.Ale ja nigdzie nie piszę w kontekście, czy takie coś by się sprzedało czy nie, tylko że osobiście jako czytelnik chciałbym coś takiego dostać. Po prostu taka moja preferencja - dla mnie jest czymś fajnym móc przekrojowo poznać (czy tez przypomnieć sobie) twórczość autorów, których znałem wcześniej z kioskowych publikacji. I tyle. Kwestię zdecydowania, czy taka lub inna forma wydania byłaby opłacalna pozostawiam wydawcy.
Vicar to dla mnie taki typowy twórca solidnych 10-pagerów (w tym kontekście może i faktycznie następca Barksa).Po pierwsze - historie Vicara liczyły 12 stron zwykle, a nie 10.
Jak dla mnie to, że w tomie jemu poświęconym nie byłoby dłuższych komiksów, nie musi wcale być wadą. Szczerze to czytając Barksa nieraz lepiej trafiają do mnie właśnie 10-stronne humorystyczne historie niż te dłuższe przygodówki - a np. w przypadku Rosy mam odwrotnie. Każdy twórca jest inny.Tylko ja tu pisałem o czymś innym. Nie widzę sensu w wydaniu jednego, pojedynczego zbioru z komiksami Vicara, ponieważ jego historie prezentowały tak wyrównany poziom, że każdy wybór spotkałby milion przeciwników i każdemu brakowałoby jakieś jego ulubionej historii.
Co powtarzam wiele razy - wiele kolekcji na wielu rynkach pokazało, ze autorskie rzeczy nie sprzedają się.
Po trzecie - jednak są to o klasę gorsze historie od Barksa (pomijając z kilkanaście najlepszych historii).
Tak naprawdę to znam tych jeden duet twórców, któremu udało się zaprezentować podobny poziom ten-pagerów co Barks. Millton i Jippes w latach 70. zaprezentowali całą serię 10-stronicowych komiksów, który zarówno pod względem scenariuszy i rysunków wyglądał niczym nigdy nie wydane komiksy Barksa.
Teraz doszedłem do wniosku, że jeszcze jeden argument, dlaczego nie warto wydawać Vicara (ani żadnego twórcy ściśle kojarzonego z KD z lat 90.) w najbliższym czasie - to jest praktycznie ten sam target. Z tego powodu uważam się, że Egmont powinien pójść w bardziej włoskie i nowoczesne klimaty.
Z Vicara to bym co najwyżej widział takie 2-3 tomy "the best of", zresztą jak z innymi autorami. Tylko wybierać musi ktoś obeznany w temacie, dopasować to pod polskiego czytacza, bo kopia Disney Masters by była co najwyżej średnim pomysłem.
Ale pewnie nie obraziłbyś się o kolekcję wszystkich komiksów ze scenariuszem Casty'ego, co?Akurat Casty jest według mnie bardzo fajny do wydawania tematycznie. Np. "Przygody Mikiego i Ele-Mele", "Przygody Mikiego i Eustazji", "Przygody Mikiego i Protonika". Poza tym - nie obraziłbym się na jakąkolwiek kolekcję włoskiego twórcy. To jednak zupełnie inne klimaty, bardziej bym jednak poszedł w wydania dostępne choćby w Niemczech - "Saga o Lodowym Mieczu" De Vity czy też "Pewnego razu w Ameryce" (w czym zadzam się z tobą).
Być może rozwiązaniem problemu z ogromną ilością materiału od Vicara byłoby wydawanie tomików tematycznych (trochę podobnych w duchu do starego, małoformatowego tomiku "Kaczogrodu" o Carlu Barksie, który zawierał tylko historyjki o samochodach)? Powyższe komiksy można by potraktować jako trzon tomu "1001 zawodów Kaczora Donalda", dodać trochę historyjek niewydanych w Polsce i mamy gotową koncepcję :)To jest właśnie bardzo dobry koncept i sam w takich kategoriach myślałem (mówiąc o serii w mniejszym formacie w SC), ale nie bardzo widzę taki cykl w formacie "Kaczogrodu Barksa". Mam wrażenie (może to być mylne wrażenie), że z Vicarem jednak trzeba byłoby celować w ciut niższą półkę cenową, aby czytelnicy wytrzymali ciut dłużej przy serii.
Powiem tak przekornie, że Egmont może równie dobrze z biznesowego punktu widzenia uznać, że "klimaty z lat 90." to jest to, co się sprzedaje - i wypuścić jeszcze więcej tomów w podobnym duchu :) Wiemy, że czasem E. ma skłonność do przesycania rynku.A to akurat znany fakt. Doskonale wiemy co było z "MegaGiga" i "Mamutem".
Z kopiowaniem "Disney Masters", albo jakichkolwiek innych amerykańskich wydań europejskich komiksów Disneya, jest jeszcze taki problem, że być może będą pewne zawirowania z plikami ze scenariuszem. Nie wiem, jak to wypada od strony technicznej, ale trzeba będzie wtedy chyba pozyskać od Egmontu/Panini itd. oryginalne europejskie scenariusze, żeby zapewnić wierne tłumaczenie.Egmont co do zasady ma bardzo duże archiwum i skoro przy komiksach z "Gigantów" takiego problemu nie ma, to tutaj też raczej nie powinno być. Trzeba jednak o tym pamiętać, ponieważ inaczej mogą powstać potworki.
Chodzi o to, że Amerykanie (a przynajmniej ta ekipa, która odpowiada za "Disney Masters" i dawniej odpowiadała też za komiksy Disneya wydawane przez IDW) mają swój charakterystyczny styl tłumaczenia komiksów, który opisałbym skrótowo jako "Wojnarowski do piątej potęgi" :)Tak... To i tak nic w porównaniu z tym co się działo kiedyś, ponieważ z tego co się dowiedziałem, w latach 90. Amerykanie potrafili tłumaczyć włoskie komiksy ze starych niemieckich przekładów, które już były w pewien sposób "poprawione", a na to jeszcze dokładali swoje żarty. Nie dawno odkryłem, że w jednym z komiksów Scarpy z Protonikiem wydanym w USA jeden z bohaterów nagle stał się kuzynem O'Hary, choć oryginalnie nie zostało to w żaden sposób ujęte
Tak... To i tak nic w porównaniu z tym co się działo kiedyś, ponieważ z tego co się dowiedziałem, w latach 90. Amerykanie potrafili tłumaczyć włoskie komiksy ze starych niemieckich przekładów, które już były w pewien sposób "poprawione", a na to jeszcze dokładali swoje żarty. Nie dawno odkryłem, że w jednym z komiksów Scarpy z Protonikiem wydanym w USA jeden z bohaterów nagle stał się kuzynem O'Hary, choć oryginalnie nie zostało to w żaden sposób ujęte
Macie pozytywne czy raczej neutralne nastroje i oczekiwania przed premierą tomu Rosy "Pod Kopułą"?Wszystkie te komiksy już czytałem i to będzie znakomity tomik. Szczególnie dobre są podróżnicze Xanadu i Pod kopułą oraz ten o zabawie czasem. Fajny jest też komiks z Indianami. Reszta też. To w końcu Don Rosa. :)(https://cf2-taniaksiazka.statiki.pl/images/large/9A6/9788328198111.jpg)
Kto ma Kaczora Donalda 11/2017? Bo ja kupiłem okazyjnie nr 10/17 i tam na ostatniej stronie jest o tym, że coś miało być o urodzinach Sknerusa. I było coś?Mówisz o 12/2017?
Przecież każdy ma pierwsze wydanie z 1998 roku.W tym momencie powinienem skończyć wypowiedź, ponieważ tylko ośmieszasz się takimi zdaniami, ale... niestety... "Z annałów Młodych Skautów" to prawdopodobnie jedne z najgorszych tłumaczeń Wojnarowskiego. Jak zwykle - podłożyłeś się.
Po co? Dlaczego? Przecież każdy ma pierwsze wydanie z 1998 roku. Niech już zamkną tego Kaczora, jak to ma tak wyglądać.
Tylko nie rozumiem po co powtórzyli to zaledwie 8 lat po premierze w KD z 2006 roku?Obstawiam, że w 2006 roku co najmniej 95% czytelników KD nie miała na oczy żadnego numeru z 1998 roku. A tak dostali w ramach pisma świetny komiks Rosy, który może sprawił, że do dziś interesują się kaczkami. A dlaczego go powtórzyli? Bo tak samo zrobiły skandynawskie redakcje wówczas - i według mnie to była dobra decyzja.
No i po jaką cholerę zmienili tytuł?? Bo Batman: Początek wyszedł rok temu? Ale śmieszne.Nikt nie zmieniał tytułu. Po prostu Jacek stworzył swój własny przekład i nadał komiksowi nowy tytuł nie wiedząc o starym. Tak nawiasem mówiąc, dziwię się, że żaden z polskich przekładów nie skopiował pomysłu z oryginału, czyli tytułu będącego skrótowcem.
Zwłaszcza, że w 2006 Egmont Polska już wygaszał swoje komiksy superhero.Akurat Batmana wydawali - znowu zakłamujesz fakty.
Zwłaszcza, że w 2006 Egmont Polska już wygaszał swoje komiksy superheroHachette to marny nasladowca Egmontu, zawsze spoznieni, teraz zaczeli wygaszac tez swoje superhero.
Ja nie mam pretensji o to, że "Z Annałów Młodych Skautów" wejdzie do twardej Kolekcji Rosy, bo to oczywiste, że musi wejść (podobno w tomie 6).
Tak nawiasem mówiąc, dziwię się, że żaden z polskich przekładów nie skopiował pomysłu z oryginału, czyli tytułu będącego skrótowcem.
Tylko nie rozumiem po co powtórzyli to zaledwie 8 lat po premierze w KD z 2006 roku?Bo to pismo dla dzieci i docelowy odbiorca KD z 2006 roku był niemowlakiem w 1998.
W KD 10/07 pierwszy jest komiks Roty o Mikim i Goofym a nie o Donaldzie. Nie wiedziałem, że potem w KD były Miki na pierwszym miejscu.Zdarzało się i to nie raz, i nie dwa. Trochę dobrych komiksów z Mikim udało się opublikować w czasach redagowania przez Rutke.
@radef przepraszam ale pożyczam z CKDCzemu oni tak dziwnie kadrują te okładki? W oryginale wygląda, że ten szablon z trójkątem jest na każdym tomie mniej więcej wypośrodkowany, a u nas jest przesunięcie w każdą możliwą stronę.
Cała kolekcja
(https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/117713679_3503119799719103_6760489498876379193_o.jpg?_nc_cat=105&_nc_sid=8024bb&_nc_ohc=uqFN26yWgCMAX8BZzHm&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&_nc_tp=7&oh=46581cc1dfcae30ce955134d7c0925fe&oe=5F55E413)
Dziwna odmiana w "Skarbie dziesięciu awatar".
Awatar? Dlaczego nie awatarów? Ale to chyba kwestia przyzwyczajenia do danej formy ->
Właśnie. Otwarty na doświadczenia zakupiłem 5 tomów Barksa i sprzedałem po przeczytaniu. Nie twierdzę, że to było złe, ot sympatyczne historyjki. Nic ponadto. Warto spróbować jeszcze z Rosą? Zauważalnie lepsze?
Awatar? Dlaczego nie awatarów? Ale to chyba kwestia przyzwyczajenia do danej formy ->Znamienne, że hasło "awatara" mieści się w kategorii "Dziesięć awatarów Wisznu".
https://pl.wikipedia.org/wiki/Awatara
https://sjp.pl/awatar
Znamienne, że hasło "awatara" mieści się w kategorii "Dziesięć awatarów Wisznu".
Właśnie. Otwarty na doświadczenia zakupiłem 5 tomów Barksa i sprzedałem po przeczytaniu. Nie twierdzę, że to było złe, ot sympatyczne historyjki. Nic ponadto. Warto spróbować jeszcze z Rosą? Zauważalnie lepsze?
Zastanawiam się teraz czy warto wejść w Rosę lub ewentualnie od którego tomiku. Może spróbuje z drugim, bo od trzeciego, jeśli dobrze się orientuję, zaczyna się ŻiCSM
Ja do Kolekcji Barksa mam to zastrzeżenie, że te komiksy które znam, mają gorsze tłumaczenie. Orzez co żarty nie są tak dobre, jak podczas pierwszej lektury w latach 1994-96.
2 tomy "Kaczor Donald i wehikul czasu"Liczę, że na fali popularności kolekcji Barksa i Rosy i ogólnie kaczek Egmont wyda (kiedyś) kompletne wydanie tej historii, tym bardziej że takowe się ukazały.
Ja do Kolekcji Barksa mam to zastrzeżenie, że te komiksy które znam, mają gorsze tłumaczenie.Inne, nie gorsze.
@gashu
Może czytałeś nie te Giganty co trzeba? Może minąłeś się z wiekiem i dlatego ci nie podeszło? Dla mnie rocznik 97 i 98 to najlepiej wspominane numery i historie.
Jeśli dobrze kojarzę, to była to stawka najczęściej używana przez Barksa w jego komiksach. Dodatkowo pojawia się w "Only a Poor Old Man", najsłynniejszym komiksie Barksa ze Sknerusem i pierwszym, w którym McKwacz przybrał w pełni znany nam dzisiaj charakter.Nie tylko "Only a Poor Old Man", ale też "Zmartwienie dużego kalibru" (pierwszy występ Braci Be), "Do chrzanu" czy "Szał konsumpcji". Ogólnie sporo historyjek ze "złotego okresu" kariery Barksa.
Liczę, że na fali popularności kolekcji Barksa i Rosy i ogólnie kaczek Egmont wyda (kiedyś) kompletne wydanie tej historii, tym bardziej że takowe się ukazały.Też na to liczę, ale obawiam się trochę reakcji na ten cykl. Scenariuszowo są to po prostu komiksy okej, natomiast po dwóch wydanych w Polsce albumach narysowanych przez Rotę i Vicara było znacznie gorzej. 3 z 4 albumów narysował Santanach (kto zna, ten wie, że nie był to zbyt dobry rysownik), a zaledwie 1 Rota.