Scenarzysta bardzo płodny, rozpoznawalny i niezwykle popularny na naszym rynku. Autor "Kaznodziei", "Chłopaków", "Hitmana", kilku serii i miniserii "Punishera", jednego z bardziej znanych runów "Hellblazera" oraz wielu komiksów wojennych, superbohaterskich i horrorów. Jego twórczość charakteryzuje różnego rodzaju obrazoburczość, wulgarność, przemoc, krytyka religii, naśmiewanie się z superhero i zamiłowanie do tematyki wojennej. W Polsce wydawany od niemal 20 lat, odkąd Mandragora w 2002 roku opublikowała jego "Pielgrzyma" - obecnie do dostania mamy większość jego najsłynniejszych serii. Sporo z jego komiksów ma już swoje osobne tematy, brakuje jednak miejsca do wymieniania opinii o reszcie jego twórczości, a poza długimi seriami, jest też autorem wielu jedno- czy dwutomowych historii, z których sporo ukazało się również w Polsce.
Ennis tak jak popularny, tak jest i bardzo nierówny. O ile w większości jego dzieł można odnaleźć podobne motywy i zagrania, tak nie zawsze to jego przełamywanie granic się sprawdza i niestety część jego komiksów to takie tanie szokowanie dla samego szokowania, podczas gdy inne idealnie balansują na granicy i poza łamaniem standardów, posiadają również inteligentną fabułę, świetne dialogi i ogólną zaje***tość. Kiedyś Garth był moim ulubionym twórcą, teraz się to trochę zmieniło, ale dalej całkiem sporo jego komiksów znam, posiadam i lubię.
Do założenia tematu skłoniła mnie niedawna lektura kilku jego starszych albumów.
PielgrzymCzyli pierwszy wydany u nas komiks Ennisa. Solidna mieszanka post-apo i westernu, w której odnaleźć można typowe dla tego scenarzysty motywy - tytułowy bohater jest więc kompletnym psychopatą, a zarazem bezwzględnym religijnym fanatykiem. Komiks został już raczej u nas zapomniany i nie jest to też najlepsze dzieło Ennisa, jednak historia trzyma się kupy i całość ma zadowalający poziom. Jest to taka bardziej przegięta wersja Mad Maksa, scenariusz momentami jedzie po bandzie, ale unika nadmiaru takich momentów, główny bohater zapada w pamięć, a graficznie album wypada dobrze (rysunki Carlos Ezquerra). Trochę wkurzała mnie narracja - wystylizowana na pamiętnik 10-letniego chłopca, więc słownictwo i celowe błędy ortograficzne czasami przeszkadzają w lekturze, ale na szczęście nie ma tego dużo. 6-7/10
Pielgrzym: Rajski ogródCzyli kontynuacja powyższego, w oryginale wydana w rok po oryginale. Nie przypadło mi do gustu. Za komiks odpowiada ten sam duet, co poprzednio, jednak zarówno od strony scenariuszowej, jak i rysunkowej wszystko stoi o poziom niżej. Nie podoba mi się pomysł na antagonistów (jakieś pseudo-zombie i zmutowane meduzy - serio?), a zmiana w głównym bohaterze zachodzi zbyt nagle i nie wydaje mi się zbytnio przemyślana. Ogólnie niestety zawód i niepotrzebny powrót do tego świata, a szkoda, bo pierwsza część pozostawiła mimo wszystko pozytywne wrażenie - na szczęście to tylko 4 zeszyty, więc można przeboleć. 4/10
Pro.Czyli wariacja na temat superhero i zdaje się, że taka wprawka przed "Boysami" od wydawnictwa Image. A tutaj akurat zaskoczenie na plus, bo nie spodziewałem się wiele dobrego, a komiks całkiem mi się spodobał. O ile "Chłopaków" czyta mi się strasznie ciężko (aktualnie utknąłem na początku drugiego tomu i nie mogę się zmusić, żeby ruszyć dalej), tak tutaj całość jest zaskakująco udana. Ponownie mamy do czynienia z parodią superbohaterów, tym razem kosmiczny obserwator postanawia obdarzyć supermocami ziemską prostytutkę, a następnie wcielić ją w skład tutejszej Ligi Sprawiedliwości, by udowodnić, że każdy ma w sobie dobro i może zostać bohaterem (a przy okazji pooglądać trochę jej wdzięków). Okazuje się, że wcale tak bardzo się nie pomylił, a w międzyczasie dostajemy całkiem sporą dawkę przegiętego humoru Ennisa, a całość jako zwięzły one-shot bardzo dobrze się sprawdza, jako krótka i przyjemna lektura. Rysunkowo jest raczej bez fajerwerków, ale ten prosty styl całkiem dobrze tutaj wypada i pasuje do klimatu całości. 7/10