Kiedyś, gdzie kiedyś to dwa lata temu też tak mówiłem, aż przyszła pandemia mnóstwo wolnego czasu i jaki był jej efekt czy kupki wstydu zmniejszyły sie do pojedynczych albumów i książek? absolutnie nie. Może coś drgnęło ale nie w jakiś zauważalny sposób. Tak więc moim zdaniem temat emrytury to takie kłamstwo w które lubimy wierzyć i które lubimy sobie sami powtarzać, że jak będziemy mieli czas to wszystko nadrobimy
Osobiście uważam że "problemem" jest przeładowanie różnego rodzaju rozrywkami jeśli ktoś lubi czytać książki i komiksy, ma ulubione seriale a i czasami jakis film chce obejrzeć do tego chce ograć x gier mieć czas na inne hobby czy też sport/podróże to wtedy z puli wolnego czasu którego nie poświęcamy rodzinie, pracy zawodowej zostaje na pojedynczą rozrywkę żałośnie mało czasu.
Problem współczesności. Przez globalną sieć, świadomość ogromu kultury popularnej wzrosła w niesamowity sposób. Ludzie urządzają sobie challenge, żeby przeczytać jak najwięcej książek w roku itd. Moim zdaniem to nie do końca dobra droga. Zawsze będzie coś czego nie będzie się znać, zawsze coś kogoś ominęło, umknęło.
Sam się łapę na tym, że tego i owego mi mało. Jednak na dobrą sprawę pewną wiedzę o kulturze mam, sporo już przeczytałem, ograłem itd. Wiadomo, że zawsze będzie ktoś z większym portfolio w temacie, ale tak już jest.
Mądre nadrabianie zaległości w ogóle zawsze cieszy, ale moim zdaniem niebezpieczne jest ideologiczne zacięcie w tym wszystkim. Coś na zasadzie "czytam książki, głównie beletrystykę to stanę się superior inteligent". Inne hobby też mają takie zagrożenie, ale chyba z ksiązkofilami to najczęściej spotykana postawa. Nie mówię, że obcowanie z kulutrą nie daje nic, bo to też przekłamanie, ale jednak syndrom czucia się lepszym w tym wszystkim jest zwyczajnie głupi.