Przemyślałem sprawę i wycofuję się z twierdzenia, że Moore powinien napisać "Strażników" w formie książki. Chciał stworzyć komiks, stworzył komiks, nie ma co na tym debatować.
Natomiast to nie zmienia faktu, że komiks mi nie podszedł. Zacząłem nawet pisać rozprawkę w tym temacie, ale stwierdziłem, że szkoda mojego czasu, lepiej coś poczytać.
Zakończę trzema tezami.
Moore tak bardzo skupił się na dekonstrukcji komiksu SH, iż ten mu po prostu odjechał. To anti-SH, post-SH, czy jak nie nazwiemy "Strażników" to na poziomie literackim nieskomplikowana historia, która tak mocno dotyka "wielkich problemów", że zapomina o podstawach, czyli ciekawej fabule w kanonie superhero.
Filozofia i światopogląd są przez Moore'a wyłożone dość prosto żeby nie powiedzieć ... nachalnie. Wszystkie referencje filozoficzne, dylematy moralne, nawiązania do czasów powstania komiksu są tak oczywiste, że trudno je przeoczyć. Krytyka reganizmu, samotność człowieka, alienacja, spór utylitaryzmu z deontologizmem, deep state, pozycja i rola Ameryki w świecie. Wszystko podane na tacy i to w takim natężeniu, iż ciężko odczuć wagę poszczególnych zagadnień.
Komiks choć promowany hasłem "Who will watch the watchmen themselves?" (Quis custodiet ipsos custodes?) nigdy nie odpowiada na to arcyważne pytanie. To jest chyba mój największy zawód wobec "Strażników". Spośród wszystkich zagadnień, które porusza komiks to pozostaje zasadniczo nietknięte. "Strażnicy" to komiks post-SH, skoro więc nie ma w nim supków trudno pisać przed kim odpowiadają. Komiks nie wyjaśnia nawet powodów ich delegalizacji. Dlatego też nawet finałowego rozstrzygnięcia i gambitu Ozymandiasza nie można rozpatrywać w kontekście powyższego pytania.
Co mi się podobało?
Sama intryga i sposób jej prowadzenia, to chyba najbardziej "klasyczny" motyw SH w "Strażnikach".
Postać Rorchacha (nie wiem czy dobrze napisałem) - chyba najbardziej kompletny i ludzki z bohaterów. Świetnie poprowadzony, przekonujący w swojej motywacji i działaniach.
Rysunki są ponadprzeciętne. Gibbons znakomicie oddaje mimikę postaci.
Z pewnością sięgnę jeszcze do innych dzieł Moore'a.