"BoJack Horseman" obejrzany... Całość 6 sezonów ,,wpadła" mi na watching przez dobre kilka tygodni: krok po kroku, odcinek po odcinku, a nie speedrunie cały sezon naraz.
Jeden z najlepszych odcinków w tej animacji, to ten słynny - bo takowy on jest! - monolog BoJacka z 5-ego sezonu, a tak właściwie z odcinka nr 6 pt. "
darmowy churro". Ależ w nim było prawdy, dużo ważniejszej i bardziej życiowej niż całe te kościelne kazania lub przemowy polityków. W swym ,,runie" monologowym, BoJack, zdaje się obalił mit, że ,,świat może być idealny i każdemu wszystko w końcu się ułoży''. To był przekaz skierowany do każdego z nas: pędzącego na złamanie karku cywilizowanego człowieka! 26 minut, które przyszpiliły mnie do surowego emocjonalnego muru! Przemowa pana Horsemana zaskoczyła, zniewoliła umysł i coś uświadomiła: świat nie jest krainą pełną lukru, pierniczków i pól pełnych słoneczników. Każdy z nas powinien krwawić za siebie... i tylko za siebie. I nie ma ludzi na tym padole, którzy w jakiś sposób nie są wewnętrznie rozdarci, niespójni, niespokojni. I to wyłożył nam pięknie BoJack, i to z jaką puentą w finale... Main Gott!
Kadr z omawianego odcinka:
Żegnaj BoJacku, dobry człowieku! Obyś kiedyś do nas powrócił.
.... Ocena dla tego serialu: 10/10
Aha, szukałem coś podobnego do bojackowego cudenka.. Zacząłem "Nie ma jak w rodzinie"; pierwszy odcinek. Jest nieźle, bez głębi i dramy, ale wszystko jakby leci, co przychodzi scenarzystom na myśli, co do tamtych czasów, lat 70-tych XX wieku w USA. Dość specyficzne!