Sluchajcie dluzszy okres przedsprzedazy to proba poradzenia z problemem o ktorym pisaliscie czyli odsprzedawanie z z duzym zyskiem - pomyslalem zeby sprobowac takiego mechanizmu zobaczymy jak zadziala
Rozpisałem się trochę, pewnie większość pominie, ale chciałem napisać bo tym mnie @studio_lain 'zasmuciłeś'.
Dlaczego? Bo ogólnie 'wszyscy' wydawcy/dystrybutorzy (różnych mediów) albo w temacie milczą, albo wypowiadają się wprost negatywnie grożąc przy okazji 'konsekwencjami'. Przyznam że nie przypominam sobie, aby jakiś podmiot podchodził do tego z taką obojętnością...
Cofnę się do lat 90/00, mury runęły, płoty obskoczone to zachód mógł się do nas dostać i pokazać co ma do zaoferowania, w kwestii mediów były to komiksy, ale też filmy, gry, kolorowe magazyny... Wszystko takie nowe, takie ładne i zachęcające, na półkach tyle rzeczy a pieniędzy na to wszystko nie ma, ale były za to targowiska czy inne 'stadiony' gdzie w zasadzie dużą część tych mediów można było nabyć taniej. To oczywiście miejscowo dalej funkcjonuje i pozwolę sobie pominąć wiele aspektów, bo chcę wskazać na konkretną rzecz, która właśnie w tamtych czasach do mnie docierała - na każdym magazynie, okładce płyty itp. napisane były formułki w stylu: "sprzedaż w cenie innej niż widniejąca na okładce jest zakazana", to w różnych wersjach widniało wszędzie, stąd każdy kto miał z tym styczność wiedział, że sprzedawca na ryneczku nie robi tego legalnie. Jako obiektywnie młoda osoba miałem wówczas przeświadczenie, że biorę udział w czymś 'złym' (nie że robię coś złego, bo kupowałem oryginalne rzeczy, ale kupowałem taniej i to sprzedawcy działali na niekorzyść wydawców/dystrybutorów), gdzieś z tyłu głowy wiedząc, że organy ścigania mogą mieć obiekcje do tego 'procesu'. Później trochę już starszy widziałem, że nikt sobie z tym nie radzi, a obok tej 'nielegalnej' sprzedaży kwitła faktycznie szkodliwa sprzedaż podróbek/kopii produktów komercyjnych, i z tym też nikt (w domyśle wydawcy, policja itp.) nic nie robił...
Z tego wnioski już obecnie, aczkolwiek nie znając prawa w tym zakresie, że skoro nikt z tym nie walczył to znaczy, że nie były to przestępstwa ścigane urzędowo, a wymagały zgłoszenia przez stronę zainteresowaną (np. wydawcę), rozumiem dlaczego wydawcy nie chcą 'ścigać' drobnych sprzedawców z ryneczków czy teraz skalpera jednego z drugim, ale tak jak 20 lat temu, tak i teraz starają się wciąż to potępiać, tymczasem @studio_lain marginalizujesz to zjawisko i próbujesz 'utrudniać'... Po co w ogóle cokolwiek z tym robić, przecież skalper też kupi od wydawcy i wydawca sprzedał, na tym może się interes wydawcy kończyć i jest zadowolony, prawda?
Ale o czym w ogóle piszę, przecież w taki sposób podchodząc to cały rynek wtórny powinien być zakazany (a interpretując wczesne tj. 90/00 podejście dystrybutorów np. filmów - odsprzedaż faktycznie była 'nielegalna', dopiero później zaczęło się to kłócić z ustawami/kodeksami itp. i różne formułki nabrały innych brzmień), a do tego sam jestem hipokrytą kiedy kupuję np. 8 tomów danej serii z drugiej ręki, bo wychodzi taniej kiedyś sprzedać z tych ośmiu dwa, które już mam, niż kupić drożej tylko 6, których mi brakuje...
Chodzi mi więc o to, że - to co ma miejsce na ryneczkach czy na dworcach w punktach z 'tanią prasą' miejsca mieć nie powinno z tego względu, że 'zasilane' jest przez osoby, które wprost łamią prawo, może za przyzwoleniem 'góry', może nie, ale towar tj. magazyny, gazety, filmy itp. tam dostępne pochodzą z 'nieoficjalnej' dystrybucji. Przynajmniej kilka lat temu tak było i nie ma podstaw żeby twierdzić, że teraz jest inaczej (a tym bardziej dawniej). Przykładem łańcuch dystrybucji magazynu/prasy - po zejściu z półki w kiosku taki magazyn dalej istnieje, może ma trafić do przerobienia (makulatura) ale jakieś ogniwo łańcucha zrobiło biznes z przekierowywania transportu do dalszej dystrybucji na np. targowiskach (rzadziej online, to co trafia na portale sprzedażowe to zwykle małe partie wyciągnięte 'bokiem' z drukarni, nie to co duża część nakładu magazynu itp., która po prostu została podpisana ale nie dotarła itp., w to się nie chcę zagłębiać, bo magazyny czy inne media to zdecydowanie najmniej istotne z towarów jakie są tak 'wynoszone'). Są wydawcy, dla których to nie ma znaczenia istotnego, finansowo wszystko się spina a może sprzedaż w taniej prasie nawet reklamę im robi, plus widać że mało kto tego pilnuje (chociaż są tytuły, których na targowiskach po prostu nie ma i nie było, bo właśnie ktoś pilnował żeby ww. łańcuch nie został przerwany). To nie jest tajemna wiedza, niejeden artykuł przez lata czytałem o różnych metodach działania takich 'organizacji', przyznam że nie czytałem żadnych 'oficjalnych' dokumentów (wyroków sądów itp., ale jw. to działa od kilkudziesięciu lat [w kraju, a 'podłapane' na zachodzie oczywiście...], więc jestem pewien że ktoś złapany został i chociaż jeden wyrok z uzasadnieniem znaleźć można).
Więc to wprost jest czymś, czego wydawca nie powinien przemilczeć ani marginalizować, oczywiście z komiksami sprawa wygląda inaczej, nakłady względem takiej prasy to zupełnie inny rząd wartości i co najwyżej na rynek trafiają egzemplarze 'wyniesione' z drukarni, albo egzemplarze recenzenckie (plus czasem te wprost wyniesione z empiku czy innej księgarni/biblioteki bez płacenia, tego też jest trochę, co nieraz było wskazywane np. na grupach komiksowych) - więc to powinno 'rozwiązać' wątpliwości co do prawdziwości tych "nietrafiony prezent" w ogłoszeniach rzeczy nowych/w folii itp..
Skalperzy to jest niby inna para kaloszy, jak wyżej wskazałem - kupują produkt więc wydawca zarabia, tyle że nie stanowią oni oficjalnego kanału dystrybucji, a np. przy wspomnianych wyżej biletach na koncerty/wydarzenia jest/powinien być zakaz sprzedaży poza ww. oficjalną dystrybucją. I tutaj odnosząc się do zacytowanego u góry fragmentu, stanowisko wydawcy jest takie, że 'dajmy im działać, to jest marginalne zjawisko, mogę trochę utrudnić ale i tak chodzi o to, żebym sprzedał, więc niech sobie skalpują'...
Jakbym był skalperem to nie chciałbym żebyś mnie 'ścigał', ale że nie jestem to dziwię się, że skalperów nawet nie postraszysz paragrafami itp., będzie to źle widziane? No może, nie bez powodu wydawcy co puszczają egz. recenzenckie nie 'ścigają' osób co jeszcze przed premierą sprzedają te egzemplarze co dostali wcześniej...
Wybacz jeśli ton wypowiedzi jest krytykujący, po to się rozpisałem o targowiskach itp., żeby tło rozszerzyć wobec mojej własnej perspektywy, nawet kupując z 'niepewnych' źródeł czułem że coś w tym 'złego' może być, łudziłem się że kogoś to interesuje i zmierza do ukrócenia takich praktyk, przez lata widziałem że chociaż przekaz medialny, czyli ogólne potępienie takich działań było obecne, tymczasem Arku pisząc cytowane jako wydawca pokazujesz wprost, że 'walczyć' się nie da, albo nie ma sensu, po prostu akceptujesz to. I w moich oczach mogłeś przemilczeć temat, oczywiście może tylko mnie 'zasmuciłeś', w każdym razie uznałem że napiszę to co myślę.
Moim zdaniem dowodzi to dokładnie czegoś odwrotnego - tego, że drugi obieg nowych (zafoliowanych) komiksów jest naprawdę spory i można czerpać z tego przychody.
Ja widziałem też na portalach naprawdę mnóstwo komiksów, nowych, zafoliowanych, za ceny znacznie niższe niż dostępne w najtańszych sklepach.
Więc moim zdaniem jeśli rozpatrujemy to jako 'inwestycję', to dowodzi to, że można na tym jak na każdej inwestycji zarówno zarobić jak i stracić.
Tak jak pisał ukaszm84, ludzie sprzedają zafoliowane bo np znudziło im się hobby, bo zmusiła ich do tego sytuacja, bo kupili impulsywnie bez wcześniejszego sprawdzenia bo promocja albo FOMO że się wyprzeda.
Odniosłem się dwa akapity wyżej... Plus wnioski nie są tak oczywiste uwzględniając poniższe...
Ale ty sławnych Button Manów są na Allegro i Olx w sumie 4 (cztery) egzemplarze.
To jest niby logiczne, ale... to że 'wciąż są 4 oferty, co znaczy że nikt nie kupuje'... to nic nie znaczy. Przecież mając 20 egzemplarzy czegoś rzadkiego nie wystawię wszystkich naraz (robią tak tylko zarejestrowane działalności, antykwariaty typu tezeusz czy zaszyba). Ale to trzeba się 'przestawić' jak/co może myśleć inna osoba, czyli trochę wyjść ze swojej bańki, no albo być za każdym razem zaskoczony że ma miejsce coś, co dla innych jest naturalne... Ciebie też proszę abyś nie odebrał tego jako 'atak', jest masa tematów, w których też poza własny sposób myślenia nie wychodzę i dopiero ktoś musi mi uświadomić, że 'wszystkiego nie wiem'
Oczywiście, nikt nie właduje paru stów / paru tysięcy (zależy ile egzemplarzy by miał niby wziąć "na spekulację") mając szansę, że to sprzeda z jakimkolwiek zyskiem bliską zeru. Niech nawet kupi 5 egzemplarzy za 130 zł i próbuje sprzedać za 200. Gdzie prawdopodobnie nie sprzeda, ale załóżmy. Zarabia na tym 350 zł. Bądźmy poważni.
A jak zrobi tak z 10 mediami w miesiącu (1 komiks, 3 filmy, 6 płyt z muzyką) to ma 3500, jak orientuje się szerzej, albo nawet 'zatrudnia' do tego ludzi to ma wielokrotność powyższego, "bądźmy poważni"
Ale czego to dowodzi? Zupełnie niczego. Ani tego, że jedna osoba przeznaczyła większe środki na zakup większej liczby egzemplarzy z zamiarem odsprzedaży. Ani nawet tego, że w ogóle ktokolwiek z tych ludzi dokonał zakupu nawet jednego egzemplarza w tym celu.
Ale co do fragmentu o tej "szansie zysku" to się zgadzam, jak pisałem w innym temacie:
Co do skalperów - jakby to nie było obarczone ryzykiem (zarówno legalność jak i pewność zysku) to pewnie sam bym się w to bawił (tak jak masa innych osób, które obecnie tego nie robią, tyle że jakby wszyscy byli skalperami to długo by to nie pociągnęło ).
Wszystko żeby robić inwestycję na poziomie kilkuset złotych...
Dobre to może dla licealistów czy studentów, którzy nie mają stałych dochodów, operują tak niskimi środkami których nie mają jak inaczej lokować/inwestować, i dla których 50zł to sporo kasy.
Zgadza się, albo dla zwykłego 'dorobienia' sobie, naprawdę nie wiem co jest trudne do wyobrażenia, jest procent (!) ludzi, który wyprzeda wszystko za grosze żeby tylko mieć na flaszkę, a z takich bardziej racjonalnych - "grosz do grosza(...)", jasne że nie działa to tak jak gdyby urodzić się w zamożnej rodzinie, ale lepiej tak niż... No i oczywiście to co pisałem też wyżej - jak obserwujesz wiele rynków (np. komiksy+muzyka+filmy) to już nie jest kilkaset, a więcej, dorzuć do tego np. wspomniane koncerty i dopóki cię nie 'złapią' (a jak widać mogą tylko 'utrudniać') to masz konkretne sumy...
Nie jest to może biznes życia, ale naprawdę bardzo wiele osób zarabia w ten sposób i nie mam tu na myśli wyłącznie komiksów, ale wszystko co jest w jakiś sposób ograniczone ilościowo i bez dużych szans na "doprodukowanie".
Idzie do ludzi zainteresowanych, ale nie tylko do takich, którzy są w stanie pilnować w każdej sekundzie czy coś się nie pojawi. Przecież docelowo ci skalperzy odsprzedają właśnie ludziom zainteresowanym używaniem. Jeszcze raz - przy tak małej dostępności i dużym popycie trzeba się bardzo spieszyć (do granic absurdu) jeśli cena jest stosunkowo niska. "Scalperzy" powodują, że aż tak spieszyć się nie trzeba, za to trzeba zapłacić więcej. Dokładnie tak samo działałaby wyższa cena pierwotna, z tym że więcej zarobiłby producent. I dla wielu ludzi to jest pozytywny efekt - też wolę zapłacić więcej niż przepychać się z innymi zainteresowanymi.
@ukaszm84 szanuję Twoje zdanie w różnych tematach, ale tutaj po prostu nie masz racji i jeszcze sam sobie przeczysz. Jakoby zysk mieli kupujący z tego, że kupił skalper - nie, zysk ma skalper, gdyby on nie kupił to może kupujący kupiłby w normalnej cenie. Że zysk ma 'producent', no ma, ale po pierwsze zysk ma skalper w takim przypadku (sam napisałeś "(...)więcej zarobiłby producent")... Reszta jak wyżej.
Olx -owi Janusze właśnie osiągnęli maksymalny poziom zcebulenia
Nie "właśnie", tylko od kiedy pamiętam, a w przypadku różnych targowisk (i ich online odpowiedników) to jest to sposób na całe życie takich osób
Z grubej rury, bo co spekulacja ma do przestępstwa to żywcem nie rozumiem.
PS. @death_bird może trochę moja perspektywa jaką tu opisuję odpowie Tobie na powyższą wątpliwość.
PS2. Chcę już kliknąć "wyślij wiadomość", a tu ciągle ktoś pisze
...
Jak dla mnie win-win dla producenta. A to nie o to chodzi w biznesie?
Niby tak (bo są plusy i minusy jak wyżej wskazuję), ale jak dla mnie to producent mógłby przemilczeć temat (albo kitrać w piwnicy i samemu sprzedawać na targach za dwukrotność okładkowej niedostępne już komiksy, bo takie praktyki też były - nie u Studia Lain jakby co!).
No a ewidentnie kupujesz te towary z nadzieją, że ich cena wzrośnie.Odwieczny temat, który przewija się też chociażby przy temacie mieszkań kupowanych na flipy itd. "Gdyby nie Ci zas***i handlarze to kupiłbym mieszkanie 2x taniej"
Wygląda na to, że każdy inwestuje w co może lub uważa za rozsądne. Niektórzy inwestują w mieszkania, niektórzy w komiksy. Dźwigni finansowej na 'inwestycje komiksowe' jednak nikomu bym nie polecał.
"Problem" w tym, że są przepisy, ustawy, kodeksy itp., które regulują możliwości "inwestycji", nie możesz sobie flipować mieszkaniami, tzn. możesz, ale trzymając się przepisów nie osiągniesz szybkiego i wysokiego zarobku. A z komiksami i innymi mediami jak wyżej - dawniej 'producent' określał zasady - nie można 'flipować' i tyle, teraz wygląda to inaczej, ale z samego założenia komiks, film czy płyta z empiku nie jest produktem inwestycyjnym (chyba że jest, tylko nikt mi nie powiedział
).
Edit: raz piszę, że temat nie powinien być przemilczany, a innym razem zalecam jednak przemilczenie - miałem na myśli, że lepiej przemilczeć niż marginalizować i akceptować.
A i jak tak sobie leży zdublowany komiks z jakiegoś większego zakupu i po x czasu się wyprzeda i rynkowo będzie się sprzedawał za dwukrotność okładkowej to też za tyle wystawię, tu też widać moją 'hipokryzję'. Z tym że skalpowaniem w takim znaczeniu o jakim piszemy (spekulacje faktycznie mające wpływ na kształt sprzedaży od 'producenta')... W moich oczach między tym a 'przestępstwem' nie ma przepaści (jest szczelina, którą nadzwyczaj łatwo można przeskoczyć), jeśli trochę zbyt ściśle łączę sprzedaż kradzionych czy 'spadniętych z ciężarówki' towarów a skupywaniem nakładów itp., to moja wina, książki nie będę o tym pisał a żeby to ująć krótko, treściwie i konkretnie na tyle, żeby wszystkie zależności jakie wymieniam były jasne - najpewniej nie potrafię tak tego opisać, także wyżej 'przemyślenia' tylko.