@michał81To nie poprawka

Przecież sam napisałem, że wyszły trzy zeszyty począwszy od #0 i wyjaśniłem czym jest ten zeszyt "zero". A seria wychodzi raz na miesiąc, więc jak już napisałem, w PL będzie w 2026 (liczę, że na wiosnę).
Inna sprawa to umieszczenie go w Długim Halloween też ma sens, bo jest to swoisty epilog tej historii.
Ale jego akcja toczy się już po
Mrocznym zwycięstwie, więc sensu miałoby więcej jakby to do niego zostało dołączone.
Zwracam honor, faktycznie go nie ma. Jestem więc zdania, że raczej nie ma przypadku w tym, że Egmont dał go nam już teraz. Zapewne ominie go więc w wydaniu zbiorczym The Last Halloween.
No właśnie to był czysty przypadek (i bezsens jak się okazało), Egmont dał nam ten Special już teraz, bo polskie wydanie było już wydrukowane i trafiło do sklepów zaledwie 4 dni po tym jak Jeph Loeb ogłosił sequel i to, że Special sprzed półtora roku będzie jego częścią. Teraz muszą go wydać ponownie, bo jeśli go pominą,
Ostatnie Halloween będzie zaczynało się bez pierwszych +50 stron dla tych, którzy
Długie Halloween posiadają jedynie w którymś z poprzednich trzech wydań, a nie w DC Deluxe.
Ten zwrot akcji wygląda tak, jakby Loeb się zorientował, że niektórzy czytelnicy domyślają się, kto jest mordercą i postanowił wprowadzić dodatkowego mordercę. Tylko historia w tym momencie przestała się trzymać kupy. Tożsamość drugiego mordercy jest kompletnie od czapy a poza tym oni się ze sobą dogadywali czy jak? Bez sensu zupełnie.
To nieprawda. Od niemal samego początku (zdaje się od trzeciego rozdziału) Calendar Man sugeruje Batmanowi i Gordonowi, że mordercą jest
, więc wątek ten zaczyna się zanim czytelnicy zaczęli podejrzewać kto jest mordercą po zakończeniu czwartego rozdziału (to dowód na to, że Loeb ewidentnie planował to wszystko od początku). I nie, nie dogadywali się, nie musieli
(oryginalnym Holidayem była Gilda, Alberto się nią zainspirował, aby samemu wyrobić sobie renomę w półświatku Gotham, a Gilda - głęboko przekonana, że to jej mąż kontynuuje zabijanie - ustąpiła mu miejsca). Jedyne wątpliwości z jakimi się spotkałem w tej kwestii to:
1) niektórzy fani nie są przekonani do tego, że Gilda miała możliwość wymknąć się ze szpitala;
2) Alberto miał mega farta, bo upozorował swoją śmierć w święto, w które akurat Gilda nie mogła wyjść zabić, bo miała niespodziewanych gości + i tak myślała, że wyręczył ją już Harvey.
Ale dla mnie taki przebieg wydarzeń nigdy nie wydawał się nieprawdopodobny i naciągany, także wszystko ma sens i nic nie jest "z czapy"

str. 1 - dosłownie kalka z otwarcia filmu (Bonasera u Corleone) włącznie z tekstem
I dalej dosłownie kalka za kalką:
scena wesela z komentarzem kto wpływowy się na nim pojawił
przyjmowanie gości przez szefa mafii w swoim pokoju podczas wesela
oczekiwanie pod drzwiami szefa
niezdarny najbliższy krewny bossa, którym trzeba się zaopiekować (a który ostatecznie dopuszcza się zdrady)
spisywanie numerów rejestracyjnych aut gości
robienie zdjęcia na weselu
narada u bossa
scena zamachu
postać consigliere
Dopiero w drugim zeszycie autorzy trochę folgują z kalkowaniem sceny za sceną.
Ale ty tak na serio?
Scena ≠ sceny

Stwierdziłeś, że
"początek jest toporny" i że tam nie ma
"inspiracji" tylko
"kalkowanie w kółko scen z Ojca chrzestnego", a sam opisałeś wyłącznie JEDNĄ SCENĘ z komiksu (wesele), czyli jakieś 14 stron, które właśnie są tylko
Ojcem chrzestnym inspirowane. Tam na samym początku gość był u Vito bo miał do niego sprawę, tutaj Bruce gości u Carmine'a, ale to boss mafii chce czegoś od swojego gościa. Tam chajtała się córka bossa mafii, tutaj hajta się jego siostrzeniec (i z zupełnie innych powodów). Tam numery aut spisywał statysta i scena służyła do pokazania charakteru Sonny'ego, tutaj robi to jedna z głównych postaci i tak jest tutaj wprowadzona (a cały moment rozegrany jest zupełnie inaczej). Narady "rodzin" w historiach gangsterskich i sceny zamachów to codzienność,
Ojciec chrzestny mógł być ich prekursorem, ale nie ma na nie wyłączności i nigdy czytając
Długie Halloween nie naszła mnie myśl, że sceny w Batmanie są jakoś szczególnie podobne akurat do tych z filmu Coppoli / powieści Mario Puzo. A "consigliere" to akurat w Batmanie nie ma.
Ale okej, dobra, nawet przyjmując twój opis i uznając, że to są scenY - wciąż są to wyłącznie inspiracje, a nie kalkowanie, które im zarzuciłeś. I nie jest to napisane topornie, wręcz przeciwnie, czyta się to bardzo płynnie, no i jak sam wspomniałeś - dotyczy to wyłącznie pierwszego z trzynastu rozdziałów tej historii. Więc o co chodzi, w czym problem?
