Im dalej czytam (jestem świeżo po złamaniu Batmana) tym bardziej sobie uświadamiam, jak wielką inspiracją dla Kinga była historia napisana przez takie tuzy jak Dixon, Moench i Grant. W końcu mam to odniesienie, o którym tyle się naczytałem/nasłuchałem.
Historie zawarte na cykl Knightfall mają różny poziom, jednakże nie zaliczają wtop, czy mocnych spadków. Dialogi są przemyślanie napisane, chce się je czytać, nie zanudzają. Każdy charakter jest na swój oryginalny sposób przedstawiony. Jest brutalnie, momentalnie trup ściele się gęsto. Giną złoczyńcy, giną policjanci (np. w trakcie ucieczki Stracha z Jokerem). Podobają mi się liczne odniesienia, jak choćby wspomnienie Jokera o zamordowanym przez niego Jasonie, a następnie użycie gazu Stracha na Batmanie, co wywołuje nie aż tak odległe jak na tamte czasy tragiczne wspomnienia.
Samo starcie z Banem też jest fajnie ukazane. Czytelnik z zainteresowaniem śledzi wydarzenia na kartach tego zeszytu, wymianę zdań i ciosów. Widać jak Bruce stawia na szali wszystko, byleby tylko spróbować odeprzeć ataki wroga. Wiadomo jak to się wszystko kończy.
Jestem niezwykle podekscytowany czytając każdy zeszyt tej monumentalnej Sagi. Czasem korzystam z faktu, że żona np. idzie do łazienki, robimy jakąś przerwę w serialu, a ja mogę na chwilę zanurzyć się ponownie w oldsqlowym komiksie z Batmanem
Knightfall pokazuje mi też jak run Kinga i wiele innych współczesnych komiksów z Nietoperzem wypada blado, słabo w obliczu tej klasycznej już historii.
Do boju Egmont! Dawać jak najwięcej starych, uznanych historii z Batmanem w opasłych tomach
Na obecny ongoing szkoda mi monet.