Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Nawimar III

Strony: 1 [2] 3 4 ... 72
16
Dział ogólny / Odp: Komiksowe [*]
« dnia: Cz, 04 Kwiecień 2024, 14:22:20 »
Studio_Lain: "Tak patrzę na tą rozmowę i jak zwykle nikt się nie dogada  i nie przekona". 

Bo i po co. Ważne, że mamy (jeszcze) możliwość wyrażenia opinii bez celebryckiego zadęcia typowego dla wspomnianej przez Ciebie Kurdej-Szmatan i jej podobnych. Szkoda tylko, że bohater tej rozmowy niepotrzebnie przejął się ciskającymi się w sieci Kowalczukami. Trzeba było olać to całe "plemię" i jechać dalej z tym co tworzył.

17
Komiksy amerykańskie / Odp: Strażnicy
« dnia: Cz, 04 Kwiecień 2024, 12:52:10 »
Aż trudno uwierzyć, że ciepłe okazały się wówczas jedynie promienie  ;) ;D

18
Dział ogólny / Odp: Komiksowe [*]
« dnia: Cz, 04 Kwiecień 2024, 12:49:14 »
"Falkowska poddaje pod publiczną debatę swoje badania nad polskim komiksem"
 
"Badania"  ;D ;D  Widzę, że humor "koledze" niezmiennie dopisuje  :D

19
Komiksy amerykańskie / Odp: Strażnicy
« dnia: Cz, 04 Kwiecień 2024, 11:40:29 »
Mnie również "Zegar..." bardzo mile zaskoczył. Nie da się ukryć, że to najbardziej wymagająca realizacja w dotychczasowym dorobku Geoffa Johnsa, scenarzysty bardzo sprawnego, ale jednak nie tej klasy co ów cały kultysta węża Glykona. O tym, że Johns srodze się przy tej pracy napocił znać już tylko po przedłużającym się trybie publikacji poszczególnych epizodów. Przed lekturą spodziewałem się, że będzie gorzej, choć równocześnie bez tragedii. A tymczasem obyło się bez obrazoburstwa. Stąd nie trzeba się na tę pozycje obrażać i mimo wszystko warto ją rozpoznać. Gdyby nie natłok czytelniczych zaległości chętnie bym sobie to albumiszcze przypomniał.

20
Dział ogólny / Odp: Non Stop Comics
« dnia: Śr, 03 Kwiecień 2024, 12:03:45 »
Fantastycznie! Dzięki za info!

21
Dział ogólny / Odp: Non Stop Comics
« dnia: Śr, 03 Kwiecień 2024, 11:51:50 »
Swoją drogą coś cicho w temacie komiksów osadzonych w uniwersum "Diuny". NSC ładnie prowadziło ten temat, a tymczasem mamy już nie tylko kompletną adaptacje "Rodu Harkonnenów", ale też pierwszy epizod "Rodu Corrinów". Czyżby odbiór u nas tych produkcji okazał się niewystarczający...
 

22
Marzec

The Adventures of Superman nr 435
- Ostatni Syn Kryptona w roli Michela Vailanta? Tak bowiem wynikać może już z ledwie pierwszej planszy tego epizodu. Jak się jednak rychło okazuje to ledwie preludium do zasadniczego wątku w którym Superman zmuszony będzie stawić czoła potencji być może go przerastającej. Plus okładka od której trudno oderwać oko. Do tego i jedno i drugie.
 
Firestorm nr 62 - najwyraźniej John Ostrander również nie zdołał mentalnie wybronić się przed nachalnie suflowaną w toku lat 80. propagandą ,,rozbrojeniową", a przynajmniej tak można przypuszczać na podstawie niniejszej odsłony perypetii Firestorma. Stan zdrowia profesora Steina gwałtownie się pogarsza. Zanim jednak zgaśnie resztka ,,ognia" jego życia, zamierza skorzystać z możliwości Firestorma, przyczyniając się do znacznego przyspieszenia procesu rozbrojenia. Oczywiście nawet nie przypuszcza jaki ogrom problemów szykuje dla siebie i dla Ronnie'go. Uruchamia bowiem moce sprawcze o których mało kto ma pojęcie.
 
Bohaterowie i Złoczyńcy t.67. Superman: Odrodzenie legendy – takiego Człowieka ze Stali niezmiennie uwielbiam. Do tego nie tylko z powodu podobieństwa jego oblicza do młodej wersji jednego z najbardziej udanych prezydentów Stanów Zjednoczonych (tj. oczywiście Ronalda Reagana). Wszak za tę rewitalizowaną od samiuśkich podstaw wersję Supermana odpowiadał sam „Doktor Komiks”, wyjątkowy i nieprzecenialny John Byrne. Masa kipiącej emocjami (a przy tym wprawnie rozrysowanej) rozrywki oraz spora dawka publicystyki. I jak tu nie wielbić tej kolekcji!
 
The Fury of Firestorm Annual nr 3 - chwilowa retrospekcja do czasów, gdy mimo wszystkich problemów z cyklicznie powracającymi przeciwnikami, ogół spraw wydawał się łatwiejszy do ogarnięcia niż na etapie kierowania serią przez Johna Ostrandera. Udany rozrywkowiec z udziałem będącego wówczas w pełni zdrowia i mocy umysłowych profesora Steina.
 
Operacja „Freston”. Spóźniona aliancka misja – historia operacji, która już na starcie była jedną wielką ściemą i zasłoną dymną ze strony Anglików. Ci bowiem na bieżąco informowani byli z różnych źródeł o sytuacji na ziemiach polskich w trakcie ich zajmowania przez nowego, tym razem sowieckiego okupanta. Ta kolejna komiksowa inicjatywa z udziałem Tomasza Kleszcza to jeszcze jeden zapis drogi rozwojowej tego autora, który najwyraźniej ani myśli zwalniać. I oby tak dalej, bo efekty jawią się jako w pełni przekonujące. 
 
Świat Mitów: Orfeusz i Eurydyka oraz Demeter i Persefona – pomimo astenicznej postury oraz zamiłowania do szarpidructwa miast wywijania maczugą tudzież puklerzem to właśnie Orfeusz dokonał prawdopodobnie najbardziej widowiskowego wyczynu spośród helleńskich herosów. Przespacerował się bowiem do siedziby samego Hadesa i co więcej zeń powrócił. Co prawda sprawy z którą się tam wybrał nie załatwił, niemniej taki np. Tezeusz to co najwyżej po labiryncie wędrował. Stąd warto poznać losy właśnie Orfeusza, a przy okazji również okoliczności matrymonialnego triku zastosowanego przez władcę krainy umarłych, który najwyraźniej również cenił sobie kobiece towarzystwo.
 
The Adventures of Superman nr 436 - część większej intrygi, którą wobec ziemskich herosów uknuli niegdyś służący Strażnikom Wszechświata Manhunterzy. Okazują się oni przy tym względem zabójczo wręcz metodyczni, a przy tym cierpliwi. W niniejszym epizodzie dotkliwie przekonuje się o tym również jego tytułowy bohater.
 
Firestorm nr 63 - Nuklearny Heros pokusił się na inicjatywę godzącą w status sprawczy obu globalnych supermocarstw. Tego typu inicjatywa oczywiście nie może pozostać bez stosownej reakcji ze strony włodarzy tych struktur politycznych. Stąd do akcji wkraczają ,,odpowiednie środki nacisku bezpośredniego” (co znać już po okładce tego epizodu). Dzięki temu John Ostrander umiejętnie powiązał serię ,,Firestorm” z dwiema innymi, wówczas popularnymi inicjatywami DC Comics.
 
Reckless t.4 – przekierowanie uwagi czytelnika na królową drugiego planu tej serii w osobie Anny okazało się pomysłem trafnym. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że opowieść z jej udziałem, pomimo lepszych momentów, w zestawieniu z większością realizacji Eda Brubakera, okazuje się nadspodziewanie… zwyczajna. Brak tu zatem fabularnego iskrzenia i błyskotliwości za które zwykło się tego scenarzystę doceniać. Co nie zmienia okoliczności, że mimo tego warto się z tą realizacją zapoznać.

Marvel Origins t.31: Spider-Man 6 - po niniejszym tomie znać już, że na główne nemezis Pajęczaka (obok Jonaha Jamesona rzecz jasna) wyrastać będzie Green Goblin. Trudno bowiem przegapić narastającą zajadłość tego indywiduum oraz zaczątki obsesji wykazywanej przezeń wobec Spider-Mana. Brawurowo prowadzony tytuł. Im dalej, tym lepiej.
 
Waleczny Tadzio - łódzki oddział IPN już od kilku lat robi w zakresie komiksowego medium dobrą robotę. Dość wspomnieć wspólne inicjatywy Bartłomieja Kluski i Tomasza Kleszcza (m.in. ,,Majora Hubala"). Do tego grona dołączył również znany m.in. z adaptacji ,,W pustyni i w puszczy” Tomasz Wilczkiewicz, którą swoją klarowną i urokliwą zarazem kreską rozrysował losy nastoletniego harcerza, uczestniczącego w obronie Płocka przed bolszewicką hałastrą. Jak czas pokazał nie po raz ostatni zachował się on jak należy. Oby tak dalej łódzki IPN-ie.
 
The Adventures of Superman nr 437
- aż chciałoby się rzec: kiedyś to się pisało. Mamy tu bowiem do czynienia z kompletną, opowiedzianą od początku do końca opowieścią, mimo że równocześnie stanowi ona część większej całości; do tego nie tylko w ramach tej serii, ale też wydarzenia znanego jako Millenium. No i Jerry Ordway w doskonałej formie, co w przypadku tego artysty jest po prostu standardem.
 
Firestorm nr 64 - no i się tytułowy bohater doigrał. Nie da się bowiem zadzierać z tzw. wielkiego tego świata i równocześnie oczekiwać, że nie podejmą oni ciśniętego im wyzwania. Stąd ,,ciężka artyleria” wytoczona przeciwko niemu. Tym sposobem John Ostrander, połączył obie rozpisywane wówczas przezeń serie, tj. niniejszą oraz ,,Suicide Squad vol.1”. Nie ma opcji na branie jeńców.

Nathan Never: Czarny monolit
– bardzo się cieszę, że doczekaliśmy się kolejnego epizodu tej serii; tym bardziej, że jej protagonistą jest mój ulubiony bohater komiksu włoskiego. Nawet jeśli fabuła okazuje się nieco przewidywalna to i tak dobrze było znowuż „zanurzyć” się w tym wyjątkowo udanym świecie przedstawionym. Tym bardziej, że nieczęsto jest ku temu okazja.
 
Bohaterowie i Złoczyńcy t. 68. All-Star Squadron: Kryzys na Ziemi Prime – jak dla mnie herosów Złotej Ery DC Comics nigdy za wiele; stąd lektura tego obszernego i na „gęsto” rozpisanego zbioru była dla mnie radością w najczystszej wręcz postaci. Raczej nie odważyłbym się polecić opowieści o zmaganiach z Per Degatonem czytelnikom preferującym współcześnie obowiązujące formuły narracyjne. Dla antykwarystów superbohaterskiej konwencji (a za takiego się uważam) jest to jednak pozycja nie do przecenienia.
 
Firestorm Annual nr 4 - typowa historia z wczesnego okresu tej serii (czego proszę nie traktować w kategorii zarzutu): tytułowy bohater zmuszony jest zneutralizować zagrożenie ze strony kolejnego tworu naukowego eksperymentu. Do tego umiejętnie wątek rodzinny. Nic ambitnego, po prostu fachowo wykonana rozrywka.
 
Brigantus t.1 - Hermann Huppen to bez cienia wątpliwości tzw. żyjący klasyk. Do tego z gatunku takich, którzy nie kontentują się swoją w pełni zasłużoną sławą i chwałą. Stąd kolejne jego realizacje, w tym właśnie rozrysowany według scenariusza jego syna, Yvesa H., ,,Brigantus". Tym razem, miast anturażu Dzikiego Zachodu (,,Comanche”) tudzież sponiewieranej pełnowymiarowym konfliktem zbrojnym Ameryki (,,Jeremiah”) przenosimy się na dalekie rubieże Imperium Romanum. Zawarta w tym albumie opowieść to na ten moment przybliżenie tytułowej osobowości oraz jeszcze jeden popis plastycznej maestrii ,,Ardeńskiego Dzika”. Zdecydowanie chcę więcej!

The Adventures of Superman nr 438 - dobrze znany polskim czytelnikom debiut post-kryzysowego Brainiaca (vide ,,Superman” nr 5/1991) może nie zapowiada jeszcze skali problemów z którymi zmuszony będzie się borykać Człowiek ze Stali; niemniej miło przypomnieć sobie tę opowieść i mimochodem przyjrzeć się scenie wyciętej przez ,,nożyczki" szwedzkiego redaktora.

Kapitan Żbik: W potrzasku - jak w swoim czasie stwierdził nieoceniony Stefan Kisielewski ,,(...) socjalizm to system, który bohatersko zmaga się z problemami nie występującymi w żadnych innych systemach”. Konkluzja opowieści rozpoczętej w epizodzie ,,Kto zabił Jacka?” to jeszcze jeden argument na rzecz zasadności tej tezy. Niedobory w dostępie do mięsa, charakterystyczne dla każdej mutacji socjalizmu, wymusiły bowiem aktywność kłusowniczą dwóch szubrawców z którymi ,,Superman z MO” poradził sobie oczywiście wzorcowo. Dodajmy, że wysługując się przy tym dziećmi. Nie pierwszy już zresztą raz, co zresztą jest jeszcze jedną regułą ,,realnego socjalizmu”. Podsumowując: bywały lepsze odsłony tej serii.
 
Firestorm Annual nr 5 – okazuje się, że pacyfistyczna inicjatywa Firestorma sprowadziła mu na kark nie tylko przedstawicieli rządowego Oddziału Samobójców (notabene w tej jego odsłonie złożonej głównie z jego przeciwników), ale też Ligi Sprawiedliwości oraz jednego z żołnierzy Czerwonej Brygady Rakietowej. Fabuła tego wydania specjalnego upływa zatem pod znakiem zintensyfikowanej konfrontacji na wszystkie strony. Do tego z autentycznie emocjonującym finałem.
 
Firestorm nr 65 – kontynuacja opowieści zawartej w chwilę temu przybliżonym wydaniu specjalnym jest wyjątkowa chociażby z powodu udziału w tym przedsięwzięciu Rossa Andrew (współtwórcy m.in. Punishera); do tego prezentującego nietypową jak dla niego manierę, która, co tu kryć, intryguje. Jest eksplozywnie i bezkompromisowo. Stąd niniejszy epizod okazuje się jednym z najbardziej udanych w całej tej serii.

Rozkwit i upadek Imperium Triganu księga II - kolejny popis talentu Mike’a Butterwartha i Dona Lawrence’a na miarę wystawnych produkcji historycznych Holywood doby lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Rozmach i skala tej realizacji wciąż urzeka, a przy tym wzbudza wątpliwość czy aby na pewno drugi z wspomnianych twórców postąpił właściwie, porzucając to przedsięwzięcie dla ,,Storma”.
 
Bohaterowie i Złoczyńcy t.69. Nieskończony Kryzys: Zemsta i sumienie - przynajmniej jak dla mnie Amerykańskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwości nigdy za wiele. Niniejszy tom fabularnie ustępuje jednak wcześniej prezentowanym opowieściom z udziałem tej formacji. Choć zarazem to wciąż emocjonująca rozrywka, sensownie pomyślana i fachowo rozrysowana.

Marvel Origins t. 32: Fantastyczna Czwórka 9 - tak się fortunnie złożyło, że niniejszy zbiór na upartego mógłby zostać uznany za opowiedzianą od początku do końca osobną i kompletną opowieść o konfrontacji ,,Pierwszej Rodziny Marvela” z Przerażającą Czwórką. Fakt, że urozmaiconą brawurowo rozrysowanym starciem z Doktorem Doomem; niemniej w kontekście całości opowieści to jedynie przerywnik. W moim przekonaniu F4 to niezmiennie najlepsza z serii prezentowanych w tej kolekcji.
 
The Adventures of Superman nr 439 - ujrzenie obok siebie Clarka Kenta i Supermana z wiadomych względów już samo w sobie uznane mogłoby być za osobliwość wyższego rzędu. A to właśnie ów wątek uczyniono w tym epizodzie wiodącym. Całość jednak nieszczególnie porywa.
 
Firestorm nr 66 - brak profesora Steina w kontekście Nuklearnego Herosa okazuje się niepowetowany. Znać to już po okładce niniejszego epizodu w którym skądinąd znany Hal Jordan zmuszony będzie do ,,polemizowania” z radykalizmem odmienionego Firestorma. Przy czym po raz kolejny znać, że wybór Johna Ostrandera na scenarzystę tej serii okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

23
Dział ogólny / Odp: Komiksowe [*]
« dnia: Wt, 02 Kwiecień 2024, 08:11:12 »
27 marca zmarł Mark D. Bright, znany u nas przede wszystkim ze ,,Szmaragdowego Świtu", czyli początków Hala Jordana. Wciąż czekam na polską edycje ,,Armor Wars", przy której opowieści również był zaangażowany.

24
Dział ogólny / Odp: Elemental
« dnia: Pt, 22 Marzec 2024, 10:18:17 »
"Wygnaniec" to udane i zachęcające otwarcie serii "Brigantus". Akcja rozwija się niespiesznie, aczkolwiek kluczowe informacje związane z tytułowym bohaterom zostają przybliżone. Na tyle umiejętnie, że losy tej postaci mocno intrygują. Stąd ciekaw jestem w jakich kierunkach rozwinie się ta fabuła.
 
Jak nietrudno się domyślić niniejsza realizacja to również kolejny popis kumulacji talentu i umiejętności wyjątkowego twórcy, którym jest Hermann. Nieprzesadne nasłonecznienie lokalizacji w której osadzono tę opowieść sprzyja jego uwielbieniu dla scen ze symbolicznym jedynie oświetleniem. Oczywiście (co zresztą widać na wyżej zaprezentowanych planszach) wielbiciele tzw. ryjów Hermanna rozczarowania nie doznają.
 
Uwzględniając błyskawiczne tempo pracy rzeczonego zasadnie przypuszczać można, że na drugą odsłonę tej serii nie będziemy musieli zbyt długo czekać. I bardzo dobrze.

25
Bohaterowie i Złoczyńcy t. 68. All-Star Squadron: Kryzys na Ziemi Prime – i po lekturze. Chwilę to trwało, bo i zbiór rozpisany „na gęsto”, a do tego całkiem obszerny. Osobom odchowanym na współcześnie rozpisywanych komiksach tej realizacji bym nie polecał. Chyba że wykazują co najmniej okazjonalne zacięcie antykwaryczne.
 
Jako wielbiciel Złotej Ery DC miałem mnóstwo radości z rozpoznawania perypetii „Stowarzyszonych i Sprawiedliwych” w wersji Ultimate A.D. 1981. Znać przy tym, że Roy Thomas (tj. szanowny pan scenarzysta, który zmuszony był wówczas pożegnać się z Marvelem) dołożył starań by nie zabrakło licznych smaczków i nawiązań do przygód tych postaci publikowanych w toku lat 40. Ma się zatem poczucie łączności z superbohaterską prehistorią, która gdyby nie zamiłowanie do „trykotów” takich twórców jak Gardner Fox i John Broome, być może okazałaby się epizodem w dziejach komiksowego medium bez na szczęście zaistniałej kontynuacji.
 
Przy okazji udało się nie tylko podarować drugą młodość Amerykańskiemu Stowarzyszeniu Sprawiedliwości, ale w dalszej perspektywie powołać do życia nową generacje metaludzi skupionych w drużynie Infinity Inc. (notabene bardzo urokliwa seria). Ponadto udzielał się w tym przedsięwzięciu rozpoczynający swoją aktywność Jerry Ordway, co dla mnie już samo w sobie jest bardzo dużą wartością. Krótko pisząc: rzecz w dobrym guście, choć nade wszystko dla wielbicieli rozrywkowej klasyki.

26
Dział ogólny / Odp: Biblia w formie komiksu
« dnia: Pn, 18 Marzec 2024, 22:44:10 »
Zaiste Turucorpie jesteś człowiekiem licznych talentów. Nie dość, że robisz za forumowego rozśmieszacza to jeszcze objawiłeś się jako moralista łamane na sumienie forum. Pięknie. Tego jeszcze nie grali.

27
Dział ogólny / Odp: Biblia w formie komiksu
« dnia: Pn, 18 Marzec 2024, 14:21:38 »
Bibliotekarz: "Tzn. nie ma tam czego konkretnie?"
 
Sformułowanej przez Ciebie tezy jakoby: „Tak właśnie wyglądała chrystianizacja większości Europy - była skuteczna o ile znalazła wsparcie u władcy dysponującego armią”.
 
W tym tekście niczego takiego nie ma, co czyni tę tezę niczym więcej jak osobistą projekcją bez jej źródłowego potwierdzenia.
 
„Wśród Franków bywali chrześcijanie”.
 
A skąd u Ciebie z kolei ta informacja? Podobnie jak poniżej:

„Czyli nie był to ruch oddolny tylko oparty o odgórnie ustanowione prawo, którego egzekucja była powiązana z resortami siłowymi”.

Pytam nieprzypadkowo, bo mamy świadectwa (choćby u pisarzy wczesnochrześcijańskich takich jak np. Justyn Męczenik) w myśl których gminy chrześcijańskie rozwijały się na terenie galijskich prowincji Cesarstwa już w drugiej połowie I w. Do tego całkowicie oddolnie. Bo niby kto miał je tworzyć „odgórnie”? Domicjan? I jak wyjaśnić „odgórną” egzekucje biskupa Lugdunum (współczesnego Lyonu) przez urzędników cesarza Marka Aureliusza (zabrał się chłopak na tamten świat w 180 r.)?
 
Mniej więcej 70 lat później sytuacja się powtórzyła, tyle że na większą skalę i z inicjatywy cesarza Galeriusza. Dodam, że ponownie "odgórna". Nic to nie dało.

„W momencie nawrócenia Chlodwiga połowa biskupstw Galii Północnej pozostawała nieobsadzona a jedna czwarta przechodziła finansowy kryzys”.

Skąd zatem wzięły się te wakaty, skoro jeszcze chwilę temu twierdziłeś: „Archeologicznie ślady chrześcijaństwa są niezwykle słabo poświadczone dla północnej Francji i przypuszcza się, że ten region realnie schrystianizował się dopiero w X wieku”.

A tu nagle mamy nieobsadzone ośrodki funkcjonującej od dawna struktury kościelnej…

„Aby była skuteczna musi oprzeć się a aparat administracyjny i wojsko. Misje pozbawione takiego wsparcia przechodzą bez większego echa”.

Twierdzenie z gruntu nieprawdziwe i to nie tylko w kontekście starożytności (by wspomnieć hiszpańskich misjonarzy na obszarze współczesnej Kalifornii i Teksasu). Chrześcijaństwo jest idealnym wręcz przykładem możliwości rozwojowych nie tylko bez poparcia ze strony „czynników siłowo-resortowych”, ale nawet wbrew nim – vide wysiłki Pliniusza Młodszego na rzecz wyplenienia chrześcijaństwa na zarządzanych przezeń obszarach Bitynii i Pontu (beznadziejnie nieudane). Stąd także ta Twoja teza nie znajduje potwierdzenia w dostępnych nam źródłach.
 
„Od tego schematu nie odbiega również przypadek Polski”.

Wprost nie mogłem się już doczekać kiedy w końcu o tym wspomnisz : )
 
Tzw. nauka marksistowska faktycznie przez kilka dekad namolnie usiłowała narzucać wszystkim naokoło tego typu interpretacje. Sęk w tym, że ślady regularnie sprawowanego kultu na ziemiach polskich (m.in. na Kujawach) jeszcze przed chrztem Mieszka odnajdujemy od prawie stu lat. Podobnie zresztą było na Litwie właściwej (m.in. na obszarach Auksztoty), jeszcze w czasach przed przyjęciem chrześcijaństwa przez Mendoga, gdzie również funkcjonowały wspólnoty chrześcijańskie; do tego w dwóch obrządkach – rzymskim i bizantyjskim.

Czy chciałbyś coś jeszcze dodać?

28
Dział ogólny / Odp: Biblia w formie komiksu
« dnia: Pn, 18 Marzec 2024, 12:30:41 »
Bibliotekarzu, Przejrzałem fragmenty dotyczące nawrócenia i chrztu Chlodwiga u Grzegorza z Tours (w polskiej edycji tego źródła z 2012 r.). Nie ma tam niczego, co potwierdzałoby Twoje twierdzenia. Przybliżona zostały po prostu okoliczności zmagań z Alamanami oraz podjęcie decyzji przez tego władcę o jego nawróceniu.

A przy okazji: skąd pomysł, że wśród Franków, którzy w tym czasie już co najmniej od dwóch pokoleń wchodzili w bezpośrednią interakcje w mieszkańcami post-galijskich prowincji Cesarstwa Rzymskiego (nie wyłączając mieszanych małżeństw) nie było ortodoksyjnych chrześcijan, skoro wiemy, że takowi bywali również wśród ariańskich Wizygotów, jeszcze przed ich osiedleniem się w Mezji (czyli „parę" lat wcześniej)?
 
Rezygnacja z zapisów majątkowych na rzecz lokalnych struktur kościelnych jako świadectwo duchowej powierzchowności wśród nawróconych Franków to teza mocno dyskusyjna. Bardziej prawdopodobne wydają się znacznie bardziej przyzimne przyczyny tego typu procederu, o ile faktycznie takie sytuacje się zdarzały. Trzeba byłoby się przyjrzeć skali tego zjawiska.

W północnej Francji (m.in. w Paryżu czy okolicach współczesnego Lille, ale nie tylko) życie monastyczne kwitło co najmniej od VI w., także za sprawą Merowingów. Owszem, „turyści” ze Skandynawii dokładali starań (w tym zwłaszcza w toku wieku IX, choć wybrzeża tej części przyszłej Francji „odwiedzane” przez nich były już u schyłku poprzedniego stulecia) by za wiele do znalezienia tam nie było. Nie zmienia to okoliczności, że teza o nawróceniu mieszkańców tego regionu dopiero w wieku X (a może XX?) nie znajduje potwierdzenia w danych, którymi od dawna dysponujemy.
 
Przy czym oczywiście pamiętam, że w rozpisywanym przez Yvesa  Sente „Thorgalu” było inaczej. To akurat „źródło” proponuję traktować jednak ze znaczną dozą sceptycyzmu.

29
Dział ogólny / Odp: Motyw walk gladiatorów w komiksie
« dnia: Pn, 18 Marzec 2024, 09:08:46 »
Komiksów z najsłynniejszym gladiatorem w dziejach nie brakuje (tj. Spartakusem rzecz jasna). Jednym z nich jest seria publikowana na fali popularności serialu sprzed kilku lat "Spartacus: Blood and Sand":
 

30
Dział ogólny / Odp: Biblia w formie komiksu
« dnia: Pn, 18 Marzec 2024, 08:51:26 »
Nie jestem specjalistą od Merowingów, choć lata tamu pewne okoliczności skłoniły mnie do więcej niż tylko pobieżnego rozpoznania tego tematu. Z tego co wynikało z zapisów źródłowych z którymi miałem wówczas do czynienia wynikało, że większość mieszkańców obszarów przezeń kontrolowanych była już schrystianizowana według modelu ortodoksyjnego. Istotna część rekrutów zaciągających się do frankijskich drużyn wywodziła się spośród tej ludności. Po co zatem Chlodwig miał wymuszać kinetycznie przyjęcie ortodoksji w swojej armii, skoro bez przymusu i nacisku już wcześniej szerzyła się ona w jej szeregach? Skąd zaczerpnąłeś to twierdzenie?
 

Strony: 1 [2] 3 4 ... 72