Wchodzę do kina i widzę michę na popcorn z pieskiem Krypto. Bajońska cena. Sobie myślę, że gdybym był psychofanem, to bym sam taką kupił, ale na szczęście mi to nie grozi. Jeszcze nie wiedziałem, że zastawiłem na siebie pułapkę.
Już na wstępie zwróciłem uwagę jak rewelacyjnie jesteśmy wprowadzeni do świata Supermana. Bez żadnej genezy, ale jednak elementy jego originu pojawiają się w tle i stają się już na starcie kawałkami fabularnej układanki. Choć jeszcze o tym nie wiemy. I w tym filmie jest wszystko takie naturalne. Pojawiają się postacie, to nie trzeba ich tłumaczyć. Nie trzeba ich wyjaśniać. I co najlepsze, od razu ich lubimy (albo nie), ale żadna z postaci z pierwszego frontu nie pozostaje obojętna. Justice Gang to rewelacja, choć przyznam, że Shayera mogłaby mieć ciut więcej jakiś fabularnych twistów, a nie tylko walić buławą i
, ale to niewielka wada.
Lex to niesamowite zaskoczenie. Od czasu Rosenbauma nie mieliśmy takiej klasy Lexa na ekranie. Martwiłem się, czy Holt pociągnie rolę. Niepotrzebnie. Przecież to przeciwnik na miarę całej Justice League, a nie tylko Supermana. Widzę, że na tej postaci będą budowane przyszłe intrygi. I to jeszcze jakie. Tam mamy wszystko to co lubię. Zakulisowe działania. Pełno tajemniczych panów, którzy podają sobie ręce i robią interesy. Nie wiadomo kto jest kim i komu ufać. Nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłych filmach okazało się, że to co widzieliśmy w Supermanie to część jakiejś większej układanki. I to jest fajne, że superbohaterowie to są tylko pionki na szachownicy. Sami nie wiedzą z kim się na prawdę mierzą. Klimaty jak z najlepszych lat i najlepszych seriali - Justice League Unlimited i Young Justice. A mimo wibe supermanowy i tego jaka jest postać dominuje do samego końca.
A skupiając się na filmie to bardzo fajnie jest on zamknięty. Choć są klamry na szerokie uniwersum, to cała historia spina się bez zarzutu. I film nas na prawdę zaskakuje, nawet na samym końcu, gdy uświadamiamy sobie dlaczego Krypto jest taki "niesforny".
Najebana Kara jest przesłodka. Nie mogę się doczekać filmu z jej udziałem.
Sala kinowa nie była przepełniona, a nawet w Imaxie widziałem nie było tłoczno. Jednak jestem przekonany, że zaraz nienachajpowane jednostki zobaczą i usłyszą pozytywne opinie i stabilnie będą atakować kina w najbliższych dniach i tygodniach. Ja jutro atakuję drugi raz. A z kolegami z pracy jestem już umówiony na kolejny seans za kilka dni. I ta miska z Krypto tam jest...
Postacie powrócą w Peacemakerze, James Gunn lepiej nie mógł powiązać produkcji. Liczę także, że serial Waller będzie tym czymś co jeszcze bardziej zbuduje ten klimat zakulisowych działań. DC Universe po prostu jest. Nie trzeba go budować, tylko pokazać, np. w filmie z Supergirl będzie Lobo i pewnie trochę znajomego kosmosu, podobnie przy Latarniach.