Według mnie to największy atut mang i główny (*) powód dlaczego na pewnych rynkach wypiera inne komiksy. Mnie po 10 godzinach pracy umysłowo-fizycznej czasami już kompletnie nie chce się przebijać przez te tony tekstu w komiksach amerykańskich i frankofońskich, wolę opowiadanie obrazem.
(*) Pomniejsze to brak wszelakiej łopatologicznej propagandy, świeże scenariusze (w sensie, że czasami jak czytam jakąś mangę to jestem zaskoczony bo czegoś takiego nie widziałem jeszcze w żadnym medium - komiks, film, gra, książka) a w innych komiksach praktycznie mi to się już nie zdarza. No i w końcu kreska, gdzie wielu autorów naprawdę eksperymentuje ze stylem a nie rysuje jak od sztancy. Np. ostatnio przeczytałem jakiegoś współczesnego Marvela z X-Men, jakież było moje zdziwienie gdy na koniec przestudiowałem dokładniej stopkę i okazało się, że było tam 6 czy 7 rysowników a ja myślałem, że to jedna i ta sama osoba rysowała bo tak mało charakterystyczni byli ci wszyscy rysownicy. W Europie też coraz więcej autorów wali te obrzydliwe komputerowe kolorki, przez co ich kreska traci na jakości niesamowicie. Nawet LEO ostatnio poszedł w tym kierunku
Mangi jak i komiksy są przeróżne, trudno generalizować. Owszem komiksy europejskie mają tendencję do dużej ilości tekstu w dymkach, przykładem jest chociażby Pasażerowie Wiatru, gdyby nie świetna fabuła, to bym odłożył. Komiksy amerykańskie, szczególnie starsze też miewają ten problem. Z kolei w mandze np. pierwszy tom Blame! trudno to nazwać czytaniem, miałem wrażenie, że oglądam film poklatkowy, nie powiem, to było przyjemne uczucie, ale wymuszało styl scenariusza i upraszczało rysunki.
Czytam zwykle w weekendy, więc jestem wypoczęty
Nie lubię czytania przy sztucznym świetle, to jest zabójstwo dla kolorów. No ale mangę dałoby rade, bo jest czarno-biała, z resztą niektóre komiksy również.
Co do propagandy, schematyczności, pełna zgoda, dlatego głównie czytam starsze tytuły.