Po prostu wyrażają swoją opinię wygodnymi dla siebie narzędziami. Dotykają zazwyczaj kwestii im bliskich i ogólnie rozumianych a nie próbują np ustalać przyszłoroczny budżet za pomocą rysunku. Nie są i nie muszą być autorytetami do wyrażenia opinii w taki sam sposób jak Ty nie musisz być rysownikiem, żeby powiedzieć na forum, że komiks Ci się nie podoba.
Jeżeli ta opinia jest wyrażona w postaci emocjonalnych wyrzygów (z których zasłynęła np. aktorka Janda) to wtedy jest to właśnie żałosny spektakl o którym pisałem. Oczywiście ekstrema są najbardziej widoczne, a pewnie "cicha większość" wyraża swoje opinie w sposób mniej agresywny, ale tez i mniej zauważalny.
Dzisiaj każda kwestia może być bliska każdemu i wszędzie, bardziej niż kiedykolwiek. Niedawno grupka ludzi w Poznaniu poczuła bliskość z ofiarmi rasismu w Ameryce (które zapewne nie wiedza co to Poznań), a właściwie to bardziej bliskośc ze sprawcami tego rasizmu chyba, bo uznali że powinni przeprosić w imieniu tychże sprawców kładąc się na ziemi symbolicznie. Taki publiczny performance i mają do niego prawo, tak jak postronni obserwatorzy mają prawo uważać to za żałosne, bo takie też było. Ale takie już ryzyko publicznego prezentowania swoich poglądów że można wyjść na przysłowiowego głupka. Tym większe im większe dyletanctwo w danej dziedzinie.