Z Andreasem jest tak, że fabuły są dość mocno zakręcone, a tropy wiodące do ich zrozumienia porozrzucane w postaci ciężkich do identyfikacji, na pierwszy rzut oka, wskazówek. Rozumiem zachwyt nad wizualną stroną Cromwell'a, natomiast w przypadku Arq, nie musi już tak być. Przyznam się, że po porażce z Koziorożcem, kiedy biorąc do ręki ostatni wydany u nas tom, zdałem sobie sprawę, że nic z niego nie rozumiem i muszę łyknąć na raz pozostałe 20, żeby wgryźć się ponownie w opowieść, ochota na Andreasa trochę mi przeszła. Problem polegał na tym, że przeczytałem pierwsze 19 tomów jeden po drugim i jakoś w głowie zaczęło się to wszystko układać, a potem nastąpiła przerwa.
Komiksy Andreasa na pewno nie są dla początkujących czytelników. Wymagają dużej uwagi i skupienia, ale wynagradzają najbardziej wytrwałych i dociekliwych.
Arq jest trochę łatwiejszy w odbiorze i moim zdaniem zdaniem warto jeśli zamierzasz ciurkiem łyknąć trzy tomiszcza. Ponieważ to Andreas, to nie potrafię znaleźć analogii, do czego to jest podobne :-)