W runie Kinga łamie go psychicznie, ale bardziej załamani są czytelnicy.
Został jeden tom do końca, więc sprawdzę jak wypociny Kinga się skończą, ale nie zamierzam potem wracać do jego runu. Nawet 4, uważany za najlepszy, tom nie zrobił na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Sama koncepcja Bruce'a Wayne'a, który w cywilu jest mediatorem między Jokerem a Riddlerem jest idiotyczna. Zresztą sam run jest prowadzony w złym kierunku. Batman to walka z przestępcami, zagadki kryminalne. Relacja z Catwoman może być jednym z wątków, ale nie powinna być dominująca. Tom "Ślub" był dla mnie najgorszym komiksem, jaki przeczytałem w tamtym roku.
mieszane uczucia, które towarzyszyły mi przez cały czas, już mi się przejadły.
(Cześć na Nowym Forum!)
Już kilka razy chciałem się wtrącić, bo naprawdę strasznie przykre rzeczy czytam tu o runie Kinga. I choć rozumiem, dlaczego pewne rzeczy mogą się nie podobać, to tykania #29 numeru Batmana z tej opowieści, do tego nazywania go idiotycznym - bez uzasadnienia - przełknąć bez wyrażenia sprzeciwu nie mogę. Recepta na fabułę Batmana przedstawiona powyżej - "walka z przestępcami i zagadki kryminalne" - mogłaby może określać, dlaczego nie mogło Ci się, OokamiG, podobać cokolwiek odbiegającego sztampy, ale wyrażone wcześniej pozytywne opinie o innych historiach z Gackiem, w tym o "Azylu Arkham", zachęcają do (pozytywnej) zaczepki i zapytania, co właściwie tu nie styka?
(To w końcu scena posiłku i siedzą przy stole psychopaci, wiec uderzmy w stół).
Było, że "idiotyczne", ja powiem, że "arcydzielne". Jest Batman (przebrany za Wayne'a), są łobuzy - i to nie pośledniej rangi, jest napięcie i finezja i jest koncept kompozycyjny, który w ogóle zdaje się nie być brany pod uwagę (jeśli ktoś ileś stron wcześniej zwrócił na to uwagę, chwała mu za to). Tłumione agresja i pogarda bogacza, racjonalizm i ironia Riddlera, nonszalancja Jokera... Ten zeszyt to zresztą przepis na całość opowieści Kinga, gdzie w kostiumach i sceneriach nietypowych są schowane jak najbardziej zgodne z tradycją opowieści. Ja mógłbym - odwołując się i do wspominanej kolacji z #29 zeszytu, i do postu ramireza82 - delektować się tym wszystkim aż do kresu dni. Szkoda, że trzeba było rzecz zamknąć przed czasem.
Jeśli zaś chodzi o tłumaczenie - ja ciągle myślę nad otwierającym zeszyt dowcipem.