A co to w kontekście Knightfallu w ogóle znaczy?
1) komiksowość Bane'a oznacza dla mnie, iż jest postacią rodem z komiksu, czyli jest nieco karykaturalny, ale jednocześnie wiarygodny w osadzonym świecie. Bane to de facto jeden z najtrudniejszych przeciwników batmana - silny fizycznie, inteligentny, sprytny, oczytany i do tego cierpliwy. W realnym świecie postać absolutnie nierealna, ale w komiksowym świecie ze względu na wiarygodny origin postać autentyczna.
2) komiksowość powrotu Bruce polega na tym, że historia szybko zmierza do przodu, każdy zeszyt popycha historię, zaś samo stracie z Azraelem jest również dość komiksowe, czyli do kupienia jako historia obrazkowa z jakimś satysfakcjonującym finałem.
3) komiksowa historia to historia która korzysta z pełnego spectrum możliwości jakie daje komiks, a przy tym jest wartka. Odbiorca może dzięki temu zawiesić swoją niewiarę w faceta latającego po mieście w rajtuzach na czas czytania komiksu. Rozpisywanie pojedynczej historii z batmanem na ponad 3000 stron jest dla mnie po prostu przerostem formy nad treścią (ciekawe czy odszczekam swoje słowa po 12 tomach Invincible).
Dla mnie nie ma nic gorszego niż kolejne i kolejne zeszyty z pojedynczymi historiami zamknięte na 20 stronach, które robią się coraz bardziej kuriozalne, tłuką jeden motyw ("Azrael jest brutalny") i w żaden sposób nie popychają historii do przodu. Ostatnio podobne odczucia miałem przy czytaniu Jonaha Hexa, gdzie zamiast 11 czy 12 tomów ze wszystkimi historiami wystarczyłyby 4 tomy z najlepszymi i niepowtarzalnymi opowieściami.