Jestem teraz sfazowany na noir, więc sięgnąłem po "Gotham City: Year One" Toma Kinga i Phila Hestera. Kingy był zawsze mocno przereklamowany dla mnie, ale z czasem albo się poprawił jakościowo, albo ja dojrzałem, przynajmniej do niektórych z jego fabuł. Niezłe (odjechane w pomyśle) jest "Batman: Killing time", ale "GC:Y1" to już prawdziwy czad.
Jesli noir to jaki bohater byłby lepszy do takiej opowieści niż Slam Bradley, c-nie? Tak więc: Bradley. Na szpitalnym łożku (łożu śmierci jak mamy prawo domniemywać) znany gothamski detektyw opowiada Gackowi, do którego zwraca się Bruce
, o prowadzonej przez siebie sprawie porwania i zabójstwa Heleny Wayne, córki Richarda i Constance Wayne, dziadków Bruce'a. Czarny kryminał na petardzie. Jest tu wszystko: twardy, ale wrażliwy protagonista, femme fatale, zdrady, mroczne tajemnice, z...ane małżeństwo, morderstwa, bohaterowie poruszający się w moralnych szarosciach i potwory w ludzkiej skórze. Ale NAJLEPSZE jest to jak główni bohaterowie chcąc/niechcac swoimi czynami tworzą grunt pod nowe brudne, złe, okrutne Gotham, które wygeneruje Batmana. Stąd ten Rok Pierwszy. Do tego czadowe odwołania do Gackologii mniej i bardziej czytelne, wszystko w klimacie i prima sort. Dla Gackolubów - warto warto / dla fanów noir i Gacka - muslekturka!