@xanar Ale mechanizm jest ten sam, to że coś jest bardziej popularne to nie znaczy że jest dobrej jakości. Porównaj sobie wyniki finansowe praktycznie dowolnej serii filmowej, zwykle jakościowo spadają a kasowo rosną. A King to pierwszy Eisner dla scenarzysty Batmana od czasu Killing Joke.
Tylko jak dla mnie ludzie po prostu nie skumali konwencji. Stary prosty mroczny batman ma sens, wszystko inne jest za dziwne. Zresztą wyżej widać przytyki że Batman w tomie JESTEM SAMOBÓJCĄ rzuca się na karabiny. Są powtórzenia o kręgosłupie, ale to trochę jak Princess Bride i "My name is Inigo Montoya, you killed my father, prepare to die". Ja sam nie lubię storyline'ów jak War of Jokes and Riddles czy słabe rozwiązanie "Ślubu", rozumiem że nie każdemu musi się podobać ten run, ale to czy się komuś podoba a czy jest słaby to są bardzo różne rzeczy. Wg mnie po prostu King zrobił Batmana trochę bardziej ryzykownie, ludzie tego nie skumali, krytycy docenili,a domorośli znawcy toczą pianę z pyska.
Bo ja wiem czy ludzie nie skumali... Frank Miller tak samo zrobił odważniejsze Batmany. W "Year One" to był Batman bardzo przyziemny, w "Dark Knight Returns" zmagający się ze starością. Grant Morrison zrobił przy dłuższym runie Batmana odnoszącego się do poprzednich epok komiksu, często bardziej kiczowatych, wrzucił dużo psychodeli, odszedł bardzo mocno od "realizmu" i poszedł bez kompleksów w totalną komiksowość. Żeby było jeszcze bardziej skomplikowanie to jego run przenikał się z bardzo specyficznym eventem "Final Crisis".
Morrison w "Arkham Asylum: A Serious House on Serious Earth" zamieszał robiąc historię psychologiczną do tego stopnia, że dla laika komiksowego, któremu sh kojarzy się głównie z rozwałką może być sporym szokiem, że takie komiksy istnieją .
Te story arci, runy maja masę fanów, chociaż Morrison ze swoim runem 2006-2012 ma równie dużo przeciwników, ale jednak nie odczuwam takiego efektu odrzucenia co przy runie Kinga. Może to wynika z tego, że Morrison zdaję się bronić większą wiedzą o komiksowej narracji, miłością do medium i to jednak jest dużo bardziej doświadczony scenarzysta. King zrobił sporo dobrego grzebiąc w psychologii trykociarzyków szukając tam czegoś więcej niż tylko rozrywki i show do mordobicia, ale przy Batmanie to jak dla mnie dialogi tego typu co wyżej wspomniane są po prostu głupie. Konwencja miała taka być? Ok, ale dalej to brzmi kretyńsko. To coś jak mówienie, że powiedzmy ktoś nakręcił film z dialogami rodem z "The room", no i mam to docenić, bo to taka konwencja, tylko dalej brzmi to słabo i głupio. Przy czym ten ktoś się zapiera, że to jest na serio i mam to doceniać ¯\_(ツ)_/¯
Ja tam generalnie do Kinga nic nie mam. Chłop chciał wydobyć więcej z gatunku, zrobił sporo dobrego Visonem, Mister Miracle i Omega Man ale przy Batmanie totalnie się wyłożył.