Rok pierwszy, Zabójczy żart.
Czyli dobrych-bdb-wybitnych komiksów z Batmanem są tylko dwa? Słabo : /
Oczywiście oba doskonale znam. Year One do czasu Długiego Halloween był chyba moim ulubionym komiksem z Batmanem, ale spadł na drugie miejsce, bo jest mniej detektywistyczny, a w jego finale brakuje mi Batmana-in-costume. The Killing Joke też uwielbiam, na pewno zmieściłbym go w subiektywnym Top10, może nawet w top5.
Historia ma sensowne zamknięcie.
To otwarte zakończenie, które do dziś jest kwestionowane, czy Batman zabija w nim Jokera, czy też nie?

Trochę już zamykając tę dyskusję... Podoba mi się ona znacznie bardziej niż forumowe miauczenie w kółko o literówce i za cienkim papierze.
Zdecydowanie wolę dyskutować o komiksie (na forum komiksowym - duh!) niż ciągle czytać marudzenie na polskich wydawców i kto/co powinien u nas wydać. Ale dyskusja ta podobałaby mi się jeszcze bardziej,
@bibliotekarzu, gdybyś nie ignorował tylu moich pytań (tylko w moim poprzednim poście zadałem ich z 10, a odpowiedziałeś na jedno)

Odnośnie opinii o DH postanowiłem wczoraj wieczorem sprawdzić czy rzeczywiście jestem wyalienowany ze środowiska odbiorców i przejrzałem kilka filmów na YT. Wszystko co obejrzałem tylko potwierdziło moje przypuszczenia. Ci bardziej rozgarnięci odbiorcy dostrzegają zarówno zalety DH jak i jego wady i np. określają Gildę jako "obvious killer"
.
Nie podoba mi się uwaga o
"bardziej rozgarniętych odbiorcach", a zarówno zalety, jak i wady najczęściej bywają kwestią subiektywną (co doskonale widać po naszej rozmowie - dla ciebie jakieś niedopowiedzenie to wada, a dla mnie to samo niedopowiedzenie to zalet tego utworu).
W tym roku moja żona pierwszy raz obejrzała film
Se7en Davida Finchera. Z wyprzedzeniem przewidziała dwa największe twisty z filmu, choć wcześniej nikt jej o nich nie mówił. Czy to znaczy, że film jest przewidywalny i nie ma zaskakującego/wstrząsającego finału? Czy w takim razie ja jestem
małokumaty, bo gdy oglądałem film po raz pierwszy 20 lat temu niczego nie przewidziałem? Nie i nie. Po prostu, żona wiedziała kto jaką karierę zrobił na tym filmie i w jakich rolach był później obsadzany, w dodatku widziała sto innych filmów i seriali, które powstały później, a inspirowały się
Siedem, lub jego podróbkami, więc współcześnie odebrała go już zupełnie inaczej od widowni z 1995-1996. I tak samo może być z
The Long Halloween - pierwszy raz przeczytałem je w 2010, kiedy moja znajomość komiksów z Batmanem, jak i komiksów w ogóle, była niewielka (na tle dzisiejszym mikroskopijna). Zarówno ja, jak i moi dwaj bracia byliśmy totalnie zaskoczeni każdym zwrotem akcji i nie podejrzewaliśmy kto jest Holidayem do samego końca. Jeśli ty, lub jakikolwiek
jutuber, sięgnął po to arcydzieło 20-25 lat po jego publikacji, już wcześniej czytał inne komiksy/powieści graficzne z tajemnicami i zaskakującymi zwrotami akcji (np.
Watchmen), to nie dziwota, że wiedział w którą stronę kombinować i był mniej zaskoczony w trakcie lektury. M.in. dlatego
Dark Victory nie dorównało w moich oczach poprzedniej części (drugi raz to samo nie jest już tak zaskakujące).
Są też inni, którzy forsują własne interpretacje, czyli że prawdziwym Holidayem był .
No bo w pewien sposób (nie dosłownie) mógł nim być, pisałem już o tej teorii

No i same tytuły typu "Who was the Holiday Killer?" wskazują, że czytelnicy po przeczytaniu całości czują się skonfundowani i nie są pewni, kto w końcu zabijał.
Zdaję sobie z tego sprawę, bo sam byłem zdezorientowany za pierwszym razem, ale w żadnym wypadku nie uważam tego za wadę. W
Długim Halloween sprawa przedstawiona jest następująco:
"Świątecznym Zabójcą" była Gilda Dent (pierwsze trzy zabójstwa) i Alberto Falcone (po Nowym Roku).
Przy tym rozwiązaniu pozostawiono jednak kilka spraw bez ostatecznej odpowiedzi, dzięki czemu fani mogą snuć różne teorie i debatować jak to ostatecznie było i kto naprawdę zabijał. Loeb/Sale świetnie to pociągnęli w sequelu, wszak
rzeczywiście ostatnie cztery strony z wyznaniem Gildy są takim "WTFem" i budzą wątpliwości (czy aby naprawdę tak było, czy może po prostu jej odbiło?), a jeżeli to prawda, to kto o niej wiedział? Harvey na pewno. Calendar Man też (pierwszy to sugerował). Batman? Wygląda na to, że skumał co i jak, a Gordonowi ściemnił teorię, że drugim Holidayem, o którym wspomniał Dent był sam Harvey. Ale to budzi kolejne wątpliwości - czemu Batman postanowił to przemilczeć i nie robił Gildzie problemów? Jest taka scena w Mrocznym zwycięstwie, w której Calendar Man próbuje powiedzieć kto był prawdziwym Holidayem, ale Harvey go nokautuje i czytelnik nie otrzymuje ostatecznej odpowiedzi = nadal musi żyć wyłącznie z teoriami, z wysokim prawdopodobieństwem wydarzeń, ale nie z pewnością.
I tutaj pojawia się ten
Holiday Special #1 z 2021 roku, w którym twórcy mówią wprost o
...i jest to dla mnie słabe. Dlatego średnio podobał mi się ten special i dlatego obawiam się jak to Loeb pociągnie w nowej maksiserii.