Autor Wątek: Alan Moore  (Przeczytany 103178 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline chch

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #315 dnia: Śr, 26 Styczeń 2022, 22:26:31 »
Ja pod koniec poprzedniego roku przeczytałem wreszcie prometheę i polecam - lektura wymagająca, ale nie aż tak jak się obawiałem. Super te wszystkie wyjaśnienia i wprowadzenie do magii i tarota. Nie interesuję się takimi tematami a tu mnie zaciekawiło.

Online Leyek

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #316 dnia: Śr, 26 Styczeń 2022, 23:19:37 »
@up
To ja tak miałem z Providence. Średnio mnie ciekawi Lovecraft, a po komiksach kupiłem sobie i zbiory opowiadań i grę co akurat wtedy wyszła The Sinking City :) Gry trochę przeszedłem, choć teraz wyszedł remaster na PS5 lepszy to czekam, żeby dorwać w dobrej cenie i jeszcze raz zagrać, książek jeszcze nie ruszyłem.

Offline death_bird

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #317 dnia: Cz, 27 Styczeń 2022, 00:46:39 »
A poza tym mam jedną uwagę ogólną. Wątek jednego z najciekawszych (dla mnie też najlepszych) scenarzystów komiksowych, a postów tutaj co kot napłakał. Nie wierzę, że nikt nie czytał nic Moore'a w ostatnim czasie, więc dzielić się opiniami ;)

Swego czasu własny wątek dostała "Promethea", ale o samym komiksie jakoś nikt nie chciał dyskutować.  ::)
Także tego...  ???
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline laf

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #318 dnia: Cz, 27 Styczeń 2022, 08:09:05 »
@Leyek
Z tej trójki Skizz faktycznie był najsłabszy, ale w tym komiksie robotę robią też rysunki, stąd wyższa ocena.
Halo Jones też dałbym 9, ale jednak ta pierwsza część zaniżyła moją ocenę. Początek Halo Jones to naprawdę najsłabsza rzecz jaką czytałem od mistrza Moore'a. No cóż, nie można być wiecznie na pełnym gazie.
Kompletne szoki przyszłości są niestety niedostępne w normalnym obiegu, więc akurat ten tytuł musiałem sobie odpuścić  :(

Co do samego Moore'a to jestem pewien, że jest obszernie czytany przez wielbicieli powieści obrazkowych  :). Ja sam zacząłem od Sagi o potworze z bagien, później był Kapitan Brytania, a teraz te trzy dzieła z 200AD. Następnie moim łupem padną w następującej kolejności: V jak Vendetta, Miracleman, Z piekła rodem, Top 10, Promethea, Tom Strong oraz Neonomicon i Providence. Te tytuły mam zamiar przeplatać opowiadaniami Lovecrafta ze zbioru Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści.
W planach mam również Strażników, ale ten tytuł chcę przeczytać w momencie kiedy zacznę ogarnianie całego DC Odrodzenie. Poza tym uśmiecha się jeszcze do mnie Joker z okładki Zabójczego żartu, ale będzie musiał poczekać na wydanie Uniwersum DC wg Alana Moore'a, które Egmont zapowiedział w DC Deluxe (tak na marginesie czy coś wiadomo o tym albumie, bo na razie słuch o nim zaginął). No i czekam również na zapowiedziane Tomorrow Stories.
Tak to sobie wymyśliłem i na razie konsekwentnie moje plany realizuję. Jak tylko coś przeczytam to na pewno w tym wątku się o tym dowiecie  :D

Offline Gazza

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #319 dnia: Cz, 27 Styczeń 2022, 08:56:02 »
Po Twoim avatarze nie spodziewałem się, że nie czytałeś jeszcze WATCHMEN (moim zdaniem opus magnum Moore'a).
Polecam również Prosto z piekła  i Ligę Niezwykłych Dżentelmenów - kapitalna erudycyjna jazda w wiktoriańskim (i nie tylko w dalszych tomach Ligii) sosie!

Offline Simon

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #320 dnia: Cz, 27 Styczeń 2022, 09:02:38 »
@laf
Wydanie Egmontu będzie bazowało chyba na najnowszym wydaniu The DC Universe by Alan Moore z 2012 roku, które nie zawiera Zabójczego żartu.

Zawartość The DC Universe by Alan Moore (464 strony):
Cytuj
ACTION COMICS #583, BATMAN ANNUAL #11, DC COMICS PRESENTS #85, DETECTIVE COMICS #549-550, GREEN LANTERN #188, THE OMEGA MEN #26-27, SECRET ORIGINS #10, SUPERMAN #423, TALES OF THE GREEN LANTERN CORPS ANNUAL #2 & 3, SUPERMAN ANNUAL #11 and VIGILANTE #17-18, plus VOODOO #1-4, DEATHBLOW: BY BLOWS #1-3, WILDSTORM SPOTLIGHT #1 AND WILDC.A.T.S #50

Zabójczy żart zawierało wydanie DC Universe: The Stories of Alan Moore z 2006 roku, tylko że tam jest mniej materiału.

Zawartość DC Universe: The Stories of Alan Moore (304 strony):
Cytuj
ACTION COMICS #583, BATMAN ANNUAL #11, BATMAN: THE KILLING JOKE, DC COMICS PRESENTS #85, DETECTIVE COMICS #549-550, GREEN LANTERN #188, THE OMEGA MEN #26-27, SECRET ORIGINS #10, SUPERMAN #423, TALES OF THE GREEN LANTERN CORPS ANNUAL #2 & 3, SUPERMAN ANNUAL #11 and VIGILANTE #17-18.

Jim Baikie jest rysownikiem w seriach Vigilante i Deathblow.  :)

Edit: Jest jeszcze hiszpańskie wydanie z 2021 roku i tam jest chyba wszystko (512 stron).
https://www.goodreads.com/book/show/58490829-universo-dc-por-alan-moore
« Ostatnia zmiana: Cz, 27 Styczeń 2022, 09:09:49 wysłana przez Simon »
"I've... seen things you people wouldn't believe...
Attack ships on fire off the shoulder of Orion.
I watched C-Beams glitter in the dark
Near the Tannhäuser Gates.
All those... moments... will be lost in time,
Like tears... in... rain.
Time... to die..."

Offline laf

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #321 dnia: Cz, 27 Styczeń 2022, 09:41:50 »
@Gazza
Strażnicy są już zdecydowanie za mną. Tak samo jak Miracleman, Top 10 (od tego komiksu zaczęła się moja miłość do Moore'a  :D) i Zabójczy żart. Teraz po prostu biorę się za Moore'a w sposób kompleksowy.
Z dostępnością Ligi niestety jest różnie, tak więc podobnie jak Kompletne szoki przyszłości też musiałem sobie ten tytuł odpuścić  :(

@Simon
Tak, mam świadomość, że nasz DC Deluxe będzie bez Zabójczego żartu. Sam kiedyś popełniłem taki oto post:
Uniwersum DC wg Alana Moore'a: Zeszyty Vigilante #17-18 (maj-czerwiec 1985), Superman Annual (vol. 1) #11 (sierpień 1985), DC Comics Presents (vol. 1) #85 (wrzesień 1985), Action Comics (vol. 1) #583 (wrzesień 1986), Batman Annual (vol. 1) #11 (lipiec 1987) oraz pojedyncze historie z Detective Comics #549-550 (kwiecień-maj 1985), Green Lantern (vol. 2) #188 (maj 1985), The Omega Men (vol. 1) #26-27 (maj 1985), Superman (vol. 1) #423 (wrzesień 1986), Tales of the Green Lantern Corps Annual (vol. 1) #2-3 (grudzień 1986, sierpień 1987) oraz Secret Origins (vol. 2) #10 (styczeń 1987) - https://pl.wikipedia.org/wiki/DC_Deluxe
Bez Zabójczego Żartu.
W mojej rozpisce nie ma wymienionych przez Ciebie: VOODOO #1-4, DEATHBLOW: BY BLOWS #1-3, WILDSTORM SPOTLIGHT #1 AND WILDC.A.T.S #50

Offline jalawnik

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #322 dnia: Cz, 27 Styczeń 2022, 13:12:57 »
W kwestii DCU by Moore: opóźnienie wynika - jak zwykle, chciałoby się powiedzieć (choć prawda bywa różna) - z opieszałości strony amerykańskiej, która - co dla nich typowe i jest idealną wymówką - ma "problem z materiałami".
Tłumaczenie jest gotowe od ponad pół roku i cierpliwie czeka na zielone światło zza oceanu. Czy się doczeka? Tego nie wiem.
Jeżeli się doczeka, tom będzie zawierał wszystko to, co w komentarzu powyżej, łącznie z Voodoo, Deathblow itd.

Online Leyek

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #323 dnia: Pt, 28 Styczeń 2022, 22:35:17 »
Historia Moore'a z Calyfacem zawarta w kolekcyjnym tomie 5 z Batmanem Gaimana świetna.
Niby prosta, dość kameralna, a jednak dająca się odczytać na różnych poziomach.
W dodatkach jest opisane, że Moore'a uważa, że to jego najlepsza historia jaką stworzył w świecie Batmana. I szczerze mówiąc jestem w stanie się z tym zgodzić. Jedna z lepszych rzeczy jakie przeczytałem w tym roku.

Muszę sobie w tygodniu powtórzyć, bo czytałem koło 2 w nocy, a zauważyłem od kilku lat, że to co przeczytam po północy to bardzo szybko zapominam.

Tak więc polecam, się zapoznać. A jak ktoś ma awersję do kolekcji wszelkich musi poczekać, bo pewnie w końcu wyda Egmont Uniwersum DC wg Moore'a, gdzie ma być ta historia też zawarta.

Przeczytałem tak jak planowałem ponownie historię Moore'a z Clayfacem i dalej polecam, teraz chyba jeszcze mocniej. Mistrzostwo krótkiej formy. Więcej tutaj treści, uczuć i rzeczy do przemyśleń niż w większości obecnie tworzonych masowo historyjek na 5-6 zeszytów.

Przy okazji przeczytałem również główną historię Gaimana "Co się stało z zamaskowanym krzyżowcem" (nowe tłumaczenie tytułu mniej mi się podoba). Ujdzie, ale wielkiego szału nie ma. Wygląda trochę jakby Neil chciał się zabawić w Morrisona, ale za mało kwasa sobie zarzucił ;) Dzięki czemu jest może czytelniej, ale brakuje tej szczypty szaleństwa.

Offline Koalar

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #324 dnia: Wt, 01 Luty 2022, 03:21:00 »
Za mną Smax. Niezbyt mi się podobał. Pierwsza historia jakaś taka bez jaja charakterystycznego dla Top 10, miejscami jakby zbyt patetyczna, z dość przewidywalnym i banalnym wątkiem miłosnym. Za to rysunki dopracowane, pierwsza klasa (czasem tylko miałem wrażenie braku dynamiki; ale to też kwestia narracji). Dalej jest historia w świecie Smaxa, gdzie rysunki są z kolei do bólu uproszczone (acz niektóre kadry bardzo fajne). Tutaj zabawa konwencją fantasy, humor, podobało mi się, choć bez szału. Trzecia część to już nie Moore i to niestety widać, bo daleko tej historii do oryginału. Już na początku okazuje się, że tajemnica Smaxa nie jest już żadną tajemnicą, co nie ma większego sensu. Mało ciekawe wątki poboczne (OK, jest parę fajnych momentów), dialogi niezbyt wciągające, główny wątek też gdzieś rozmyty. Może lepiej bym odebrał tą historię, gdybym był świeżo po głównym tomie. Na duży plus Jerry Ordway, którego dobrze pamiętam z TM-Semicowego Supermana (choć czasem gesty postaci nieco za bardzo przerysowane). Po tej ostatniej historii pierwsza jawi się jako cymes.
pehowo.blogspot.com - blog z moimi komiksami: Buzz, Fungi, PEH.

Offline laf

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #325 dnia: Pt, 04 Marzec 2022, 13:56:46 »
Kolejny komiks mistrza Moore'a za mną


Zbierałem się do napisania tego postu naprawdę długo (jestem już ponad 2 tygodnie po lekturze), a to tylko dlatego, że ... jest to najgorszy Moore, jakiego do tej pory przeczytałem.
V jak Vendetta, nie tylko przez ludzi obeznanych z komiksowym światem, oceniany jest zgodnie jako arcydzieło i klasyk. I nawet rozumiem ich zachwyt, bo wbrew wszechogarniającej i odmóżdżającej papce jaką jesteśmy codziennie karmieni, ten komiks jest zdecydowanie o czymś, ma głębokie przesłanie i skłania do myślenia. Ale niestety do mnie jakoś nie przemówił  :(.
Całe zawiązanie akcji (łącznie z wydarzeniami prowadzącymi do aktualnej sytuacji politycznej w komiksie) jest nazbyt proste i naiwne, choć muszę przyznać, że pierwsza część była dla mnie najciekawsza. Później kiedy powinien nastąpić naturalny rozwój opowieści Moore uderza w jakieś dziwne, niezrozumiałe tony. Wprawdzie potęgowana jest tajemnica okrywająca głównego bohatera, jednak wszystko zaczęło być dla mnie zbyt niezrozumiałe czy wręcz bełkotliwe (vide: kuriozalne zachowanie wodza  ::)). Nastąpiło naturalne w takiej sytuacji przewracanie kartek w celu oceny "ile mi tam jeszcze zostało do końca" czy przysypianie, czyli po porostu zmęczenie materiałem.
Nie pomagały również rysunki, które są niewyraźne (w posłowiu Lloyd wspomina o konkretnej technice jaką stosował rysując ten komiks), jakby zamazane, z ograniczoną paletą kolorów, niejednokrotnie bez możliwości rozpoznania twarzy. Możliwe, że miały potęgować klimat osaczenia i wszechobecnego zagrożenia, ale jak dla mnie psuły tylko odbiór opowieści.
Moje uwielbienie w stosunku do Moore'a oczywiście nie przygasa (w końcu nie wszystkie dzieła tego genialnego artysty muszą mi przypadać do gustu), niemniej jednak właśnie trafiłem na najgorszą pracę w jego wykonaniu. Bardzo możliwe, że jestem po prostu odbiorcą znacznie lżejszych gatunkowo komiksów i od tego medium potrzebuję raczej oderwania od otaczającej rzeczywistości? Nie wiem. Wiem natomiast, że do tego komiksu z pewnością kiedyś wrócę, aby dokonać ponownej ewaluacji  ;).

Moja ocena: 5/10.
« Ostatnia zmiana: Pt, 04 Marzec 2022, 14:05:26 wysłana przez laf »

Offline Pan M

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #326 dnia: Pt, 04 Marzec 2022, 15:06:13 »
Ja tam V w cholerę cenię- chociaż odrobinę mnie niż Watchmen-  za świetne literackie dialogi, ikoniczną postać, bezkompromisowość przekazu  a obecnie to ten komiks tylko u mnie zyskuje  jak aktualny jest w świetle ostatnich wydarzeń na świecie. Watchmen jeszcze bardziej bo bezpośrednio odnosi się do widma zagrożenia Rosji. Generalnie  komiksy Moore są prześwietnie i jako historie same w sobie i  punkty  odniesienia do prawdziwego świata. Przy tym ciekawe jest, że ludziom po latach  wydawało się, że wymowa polityczna i społeczna tych opowieści wygasła, żeby potem uderzyć z większą siłą.


Kolejny komiks mistrza Moore'a za mną


 Później kiedy powinien nastąpić naturalny rozwój opowieści Moore uderza w jakieś dziwne, niezrozumiałe tony. Wprawdzie potęgowana jest tajemnica okrywająca głównego bohatera, jednak wszystko zaczęło być dla mnie zbyt niezrozumiałe czy wręcz bełkotliwe (vide: kuriozalne zachowanie wodza  ::))

Tylko co tam jest nienaturalnego? Przecież ten wątek jest świetny w swojej wymowie. Gość jest chory z władzy, dla niego wszystko inne zeszło na dalszy plan.  To jest jego fetysz, jego szaleństwo i paranoja. To już nie jest człowiek, którego by nawet jakkolwiek poruszały pieniądze i  seks. Wątek bardzo dosadny w wymowie i znowu odnosząc się do aktualnych wydarzeń to akurat gość gadający do jakiegoś systemu kontroli niczym swoistego bożka, odizolowany od normalnych ludzi żyjący chorą, plugawą wizją "lepszego jutra" mi świetnie przypomina takiego jednego kolesia z Kremla co ostatnio poleciał po całości.

Ten wątek jest uniwersalny i prawdę powiedziawszy oddaje stan choroby umysłu każdego dyktatora zaczynając od Stalina,  Hitlera i Tsetunga a kończąc na współczesnych czasach.

Offline laf

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #327 dnia: Śr, 30 Marzec 2022, 15:04:36 »
Kolejna cegiełka w moim ogarnianiu Alana Moore'a odhaczona. Tym razem był to Miracleman



Kolejny piękny album od absolutnego mistrza komiksu W Miraclemanie jak chyba w żadnym innym komiksie widać uwielbienie Moore'a opowieściami science-fiction.
Historia zaczyna się banalnie i wręcz naiwnie: w sytuacji zagrożenia nasz bohater, Michael Moran, wymawia magiczne słowo (nie, nie to, o którym myślicie  ;)) i przemienia się w superbohatera, o wręcz nieograniczonych mocach. Przypomina sobie swoje dawne dzieje, kiedy pewien stary czarownik (nie, nie ten, o którym myślicie  ;)) obdarzył go magiczną mocą, dzięki której Michael może w dowolnej chwili zmieniać się w superbohatera o imieniu Miracleman. Do Michaela dołączają nowi bohaterowie, którzy na podobnej zasadzie uzyskali swoje moce i razem przeżywają fantastyczne przygody zwalczając zło, które szerzy się na Ziemi. Głupie to wszystko, ale prostota i wtórność tego pomysłu jednak chwyta za serce.
Oczywiście jak to na Moore'a przystało nic w tej przygodzie nie jest takie jak się wydaje i już wkrótce autor odkrywa przed nami drugie zupełnie zaskakujące dno tej opowieści. Parę twistów fabularnych konsekwentnie odkrywanych co jakiś czas i oryginalny rozwój postaci wręcz wbijają w fotel. Z głupawej opowiastki dość szybko tworzy się uniwersalna historia o relacjach międzyludzkich, destrukcyjnych skutkach posiadania władzy i o tym, że z wielką mocą naprawdę idzie wielka odpowiedzialność. Wszystko co przeczytaliśmy na początku tej opowieści można wrzucić między bajki (dosłownie), a Moore dość sprawnie kieruje snutą opowieść na tory, które uwielbia: międzygwiezdne relacje pomiędzy ludźmi i kosmitami oraz kwestia utopijnego, doskonałego świata. Ten komiks to zdecydowanie coś więcej niż prosta superbohaterka historyjka rodem z lat 50' (jakby się z początku wydawało). Ten komiks to arcydzieło!  :)
Rysownikami są starzy znajomi Moore'a czyli Davis, Tottleben i Leach, którzy świetnie czują się w światach wykreowanych przez czarownika z Northampton.

Moja ocena: 9/10. Zaniżenie absolutnie nie wynika ze scenariusza  czy rysunków, lecz z wydania, o czym poniżej:
- zje....na okładka. Jak można coś tak pięknie narysowanego tak totalnie popsuć???
- zbyt mała czcionka w częściach 1 i 2. W 3. części czcionka jest już prawidłowa, a więc jednak dało radę zrobić to właściwie.
- ustawienie zeszytów dotyczących Kowali Przestrzeni. Pomiędzy częścią 1 i 2 dostajemy dwie krótkie historie o międzygwiezdnych Kowalach Przestrzeni, którzy pojawiają się dopiero pod koniec części 2. Mucha powinna te zeszyty uwzględnić chronologicznie.

Online donT

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #328 dnia: Śr, 30 Marzec 2022, 16:01:40 »
Kurcze pioro! Zacheciles mnie do ponownej lektury tego tutylu. Miracleman to moj ulubiony komiks Moore'a. Tak, wiem - bluznie (przeciez Straznicy sa lepsi!), ale nic na to nie poradze.
You know nothing. Hell is only a word. The reality is much, much worse.

Offline Simon

Odp: Alan Moore
« Odpowiedź #329 dnia: Śr, 30 Marzec 2022, 16:14:28 »
Miracleman to moj ulubiony komiks Moore'a. Tak, wiem - bluznie (przeciez Straznicy sa lepsi!), ale nic na to nie poradze.
Mój też ulubiony. ;)
"I've... seen things you people wouldn't believe...
Attack ships on fire off the shoulder of Orion.
I watched C-Beams glitter in the dark
Near the Tannhäuser Gates.
All those... moments... will be lost in time,
Like tears... in... rain.
Time... to die..."