Z reguły nie oglądam filmów, w przypadku których nic nie wskazuje na to, że mogą mi się spodobać. Filmów, których nie obejrzałem do końca pamiętam może z pięć (Warcraft, amerykańska wersja The Grudge, Star Trek Insurrection, Wercyngetoryks z Lambertem i coś tam Osage County).
A na 1/10 oceniłem ich całkiem dużo - w skali procentowej to wszystkie które dostałyby 1-10% więc 1/10 nie oznacza, że nie widziałem gorszych filmów, choć w chwili obecnej naprawdę trudno mi je wskazać, bo TLJ to jest ścisły top najbardziej wkurwiających filmów z jakimi kiedykolwiek miałem do czynienia. Nawet Batman i Robin dostarczył mi lepszej rozrywki i był bardziej satysfakcjonujący.
Jak się tak zastanowić to może Mortal Kombat Annihilation było gorsze. No i AVP-Requiem, choć jako fan serii i tak chętniej do tego wrócę niż do TLJ.
A za co polubiłeś Leię, Hana I Luke'a po Nowej Nadziei?
Za całokształt.
Lei aż tak bardzo nie polubiłem
Archetypicznie te postaci są kopią ze starej trylogii.
Co z tego?
postaci w ST były lepiej poprowadzone, ale po pierwszym filmie różnicy wielkiej nie ma.
Więc mamy słabszą podróbkę oryginału. Za co mam to lubić?