Rozumiem zamysł Disneya, Predator ma być jak chłopak z sąsiedztwa, mieć te same problemy i marzenia jakie przeżywają nastolatkowie.
Nie wiem skąd to porównanie do nastolatków z problemami. Nic takiego w filmie nie ma. Dek jest prawdziwym badassem. To nie jest tak, że coś mu się udaje przypadkiem. Jest wyszkolony. Jest pomysłowy i zaradny. Jest prawdziwym motherfuckerem, który musi coś udowodnić nie tylko komuś, ale także sobie, ale nie będę tego spoilerował.
Porównanie do Epoki lodowcowej ma całkowicie inne znaczenie. W filmie jest taki odpowiednik irytującego Sida, który przyłącza się do Predatora (jest to w zwiastunach więc powiem wprost chodzi o Thie), ale.... to też jest w pomysłowy sposób rozwiązane, bo wiadomo, że Predatory polują samodzielnie.
Prawda jest taka, że ten film jest bardzo brutalny, bo trup ściele się gęsto i leje się jucha albo zielona albo biała. W ten sposób mogli zejść do PG13, bo nie ma tu pokazanej prawdziwej krwi. Ten film odchodzi od schematu potwora, który czai się na swoje ofiary jak w poprzednich filmach. Zarazem jednak nadal mamy bestię która czai się na swoją ofiarę, tylko tym razem tą bestią jest planeta, a ofiarą Predator, który jest jak wspomniałem wcześniej badassem, zachowującym wszystkie cechy predatorów (kierujący się zasadami honoru, polowania i kodeksu Predatorów).
Czy film jest skierowany do nastolatków? Nie koniecznie. Wg mnie jest skierowany do wszystkich. Bo osoba które widziała go latach 90, będąc nastolatkiem może teraz zabrać ze sobą swoje dziecko do kina i przeżyć przygodę wspólnie. Film jest bardziej przygodowy, ale familijnym bym go nie nazwał.