Autor Wątek: Ogólnie o filmach.  (Przeczytany 114660 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Popiel

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #690 dnia: Śr, 06 Grudzień 2023, 07:15:42 »
Ale czy to czasem nie jest tak, że "Napoleon" nie może zostać zgłoszony do Oscarów, bo nie odhacza wszystkich równościowych wytycznych? Scott coś tam mówił, że nie robi filmu pod Oscary i chyba chodziło mu o ten mniejszościowy bełkot.

Nie. Nie jest czasem tak. I nie ma żadnych "wytycznych". I do Twojego bełkotu raczej się nie odnosił.

Offline misiokles

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #691 dnia: Śr, 06 Grudzień 2023, 07:46:48 »

Offline death_bird

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #692 dnia: Śr, 06 Grudzień 2023, 16:58:15 »
Nie. Nie jest czasem tak. I nie ma żadnych "wytycznych". I do Twojego bełkotu raczej się nie odnosił.

Taka życzliwa rada: zanim klikniesz "Wyślij wiadomość" przeprowadź chociażby minimalny research w zakresie tego o czym piszesz. Zaoszczędzisz sobie w przyszłości trochę kompromitacji.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline komiks

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #693 dnia: Pn, 25 Grudzień 2023, 01:04:11 »
Rebel Moon - Dziecko ognia Snyderowska wersja Nowej Nadziei, ze scenariuszem kompletowania drużyny rodem ze StarCraft II, całość utrzymana w mrocznej stylistyce (ale brutalność wycięta, ma podobno być w wersji reżyserskiej). Strong women na pełnej, biali mężczyźni są źli albo ciapy, dialogi infantylne, walki w slow motion, przedstawionego świata bardzo mało, całość nudna. Nie polecam, chyba, że chcecie oglądnąć, żeby z czystym sumieniem wyrażać niezadowolenie.
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Offline Pan M

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #694 dnia: Pn, 25 Grudzień 2023, 01:51:51 »
Snyder to matkbosko się podnieca, ze stworzył sw z przemocą, seksem i takie bardziej mocniejsze.  Po tej gadce to ja już wiem, że koleś nigdy nie słyszał o Riddicku, Mass effecie nie wspominając o Warhamerze 40k. Do tego wątpliwe, żeby światowórczo czy scenariuszowo to dorównywało jakkolwiek wszystkim wyżej wymienionym IP.  Snyder jest typowym sobą. Generalnie gościu z tą jego ciężką ręką do DC mnie skutecznie do siebie zraził na tyle, że  nie miałbym zamiaru tego nawet oglądać ale niestety seans mnie czeka z racji prośby wspólnego seansu z kimś bliskim.

Offline Gieferg

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #695 dnia: Pn, 25 Grudzień 2023, 11:54:05 »
Bardzo sobie cenię DC w wykonaniu Snydera, ale po obejrzeniu zwiastunów tego czegoś i zapoznaniu się z paroma opiniami, raczej nie znajdę żadnego powodu, by po to sięgać. Wygląda jak tanie generic Star Wars wannabe posklejane z losowych elementów, a ja nawet nieszczególnie lubię Star Wars.

Offline komiks

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #696 dnia: Pn, 25 Grudzień 2023, 12:23:55 »
Snyder to matkbosko się podnieca, ze stworzył sw z przemocą, seksem i takie bardziej mocniejsze.

Nie ma żadnego seksu, a przemoc jest taka, że krwi nie widać, podobno ma być w wersji reżyserskiej. Według mnie niczego to nie poprawi, dodanie seksu i przemocy uczyni ten film jeszcze mroczniejszym ale nie naprawi generycznego scenariusza i  braku fabuły, film będzie dłuższy, więc jeszcze nudniejszy.

Trudno porównywać do SW, jest wyraźna inspiracja, do tego stopnia, że można przewidzieć co się wydarzy, ale Rebel Moon jest lata świetlne za SW pod każdym względem. Może aktorsko jest porównywalny, bo w SW też nie mieliśmy jakiś wybitnych aktorów.
« Ostatnia zmiana: Pn, 25 Grudzień 2023, 12:29:12 wysłana przez Zwirek »
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Offline Tymon Nadany

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #697 dnia: Pn, 25 Grudzień 2023, 14:20:56 »
Żaka Sznajdera najbardziej nie lubię za 300 tym filmem zniszczył kino sandałowego, potem ten Syfiasty serialik Spartakus był tak samo sztuczny komputerowy jak ten film.

Offline Danio

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #698 dnia: Cz, 18 Styczeń 2024, 10:54:49 »
Od początku roku obejrzałem:

Won't You Be My Neighbor? (W odwiedzinach u pana Rogersa) - dokument o tytułowym Rogersie, który z małego, lokalnego programu dla dzieci zrobił fenomen znany w całej Ameryce, gdzie nie bał się poruszać bardziej dorosłych, trudniejszych tematów. Ładny i ciepły film, ale to wg mnie temat bardziej na ~40 minutowy odcinek niż 1.5h, trochę nudziło.

Straight Outta Compton - klasyczny gangsta rap z tego okresu bardzo lubię, same postacie też znam, trochę o historii NWA czytałem i wiem, że jest naprawdę interesująca i można z tego zrobić dobry film, ale tutaj to się moim zdaniem nie udało. Kompletnie mnie nie obchodziły losy postaci i czułem, że wszystko tu potraktowane było po łebkach by zrobić laurkę całej grupie, zamiast skupić się na jednym członku, ale i to się nie udało, bo po napisach końcowych można zapomnieć, że MC Ren czy DJ Yella się tu w ogóle pojawili. Typowa biograficzna wydmuszka ugrzeczniająca co się da pod publiczkę.

Night of the Living Dead (1968) - szanuję ten film za wymyślenie znanych nam do dzisiaj zombie, ale to jest teraz już straszna ramota ze słabym aktorstwem. Bardziej mi to przypomina nawet coś z lat 30/40 niż 60 tak się zestarzało. Jedyna wartość tutaj jest historyczna, bo po obejrzeniu lepiej możemy wyłapywać nawiązania do niego w nowszych horrorach (grach też).

Galaxy Quest (Kosmiczna Załoga) - kosmici przejęli transmisję odpowiednika Star Treka myśląc, że jest prawdziwa i przybywają na Ziemię prosząc obsadę o pomoc. To zajebisty pomysł na komedię, ale niestety nie jest aż tak śmiesznie jakbym sobie tego życzył, jedyne co mnie za każdym razem rozbrajało to sposób mowy i śmiechu tej najważniejszej rasy kosmitów, świetnie zagrani. Początek fajny, środek z akcją nudny, ale końcówka znowu ok. Obsada super, biust Sigourney Weaver super, CGI bardzo słabe, niektóre wątki i zagrania niestety typowe dla wysokobudżetowego filmu z początku lat 2000. Ale podsumowując podobało mi się, po prostu mogłoby być lepiej.

The Princess Bride (Narzeczona dla księcia) - 10/10, dawno się tak nie uśmiałem. Wiem, że to kultowy klasyk, sam oczywiście kojarzyłem jakieś fragmenty, ale od początku do końca obejrzałem dopiero teraz i cieszę się, że to zrobiłem. Niby historia dla dzieci, a dużo bardziej do mnie trafił tu humor niż większość czegokolwiek z kategorii tylko dla dorosłych. I dopiero teraz wiem jak dużo Shrek zabrał z tego filmu, ciekawe czy bez niego w ogóle by powstał?

Requiem for a Dream - nie podobało mi się wcale. Nie powiem, że to zły film, ale przereklamowany to na pewno. Masa głupich decyzji postaci czy innych durnych zagrań zrobionych tylko by szokować i wkurzająca muzyka z non stop w kółko powtarzaną jedną piosenką. Jedynym pozytywnym zaskoczeniem był Marlon Wayans, znałem go tylko z głupich komedii więc nie wiedziałem, że naprawdę potrafi grać! 😮 A tutaj on i jego postać podobały mi się najbardziej.

Saw (Piła) - myślałem, że to będzie tylko durna rzeźnia, krew i flaki, a bawiłem sie bardzo dobrze. Podobał mi się też wątek śledztwa z Danny Gloverem w roli detektywa. Ale seria ma chyba już 8 sequeli, więc nie spodziewam się, że poziom będzie utrzymany. 😅 Pojawi się w jakimś moim abonamencie to sprawdzę dwójkę.

Halloween (1978) - ten sam przypadek co wcześniej wspomniana Noc Żywych Trupów, na pewno w swoich czasach ten film był rewolucyjny, ale dzisiaj to już nieoglądalna sztampa. + Nawet wtedy nie wierzę, że te tragiczne aktorstwo i okropne dialogi były ok. Tylko soundtrack doceniam, muzyka Carpentera zawsze mi się podobała.

The Mist (2007) - opowiadanie Kinga czytałem dawno temu i było tylko ok, do tego film ma raczej przeciętne oceny więc zupełnie nie spodziewałem się tego, jak bardzo mnie wciągnie i się spodoba. Dużo, dużo lepszy od materiału źródłowego. Jedynie słabe CGI trzeba przełknąć, ale i tak najważniejsi są tu ludzie. Wiadomo że wszyscy to przerysowane stereotypy, ale sprawdzają się tu wg mnie bardzo dobrze, świetnie zagrani. I dzwięk super, muzyki mało, ale każdy stuk brzmi tu bardzo autentycznie, totalnie się nie znam na technikaliach jak to osiągnęli, po prostu wiem, że działało strasznie.
Na filmwebie Mgła ma tylko 5.8/10 i po
Spoiler: PokażUkryj
zakończeniu wiem dlaczego. :D Bardzo odważne, ale mi się ono też mega podobało.
Ja dałem 9/10.

Once Upon a Time in America - a tu mocne zaskoczenie w drugą stronę, spodziewałem się mega gangsterskiego klasyka na miarę Ojca Chrzestnego czy Scarface'a, a to nie sięga tym filmom do pięt. Najgorsze były dialogi i aktorstwo dzieciaków, pisałem się na film z De Niro, a przez prawie połowę dostałem przedszkole z pistoletami. Ale ta dorosła część też nie jest jakaś idealna, najważniejsza dwójka postaci ok, ale dwaj pozostali z tego gangu zupełnie bez charakteru, do tego inne niby ważne postacie poboczne też jakieś takie niezbyt (szczególnie ta ukochana "Kluchy" słabiutka, jedyny przypadek w tym filmie gdzie aktorka dziecięca była lepsza od dorosłej). Historia mi się nie podobała, nie obchodziła mnie, nie kibicowałem głównemu bohaterowi, ani się nie przejmowałem jego rozterkami. Zakończenie z
Spoiler: PokażUkryj
Maxem rzucającym się do śmieciarki-niszczarki (nie wiem jak to inaczej nazwać) i głównym bohaterem nieprzyjmującym do wiadomości prawdy fajnie rozegrane, ale poprzedzający to twist wręcz śmieszny.
Joe Pesci pojawia się i znika bez sensu, tu jestem przekonany, że zostało wycięte z nim wiele scen z którymi jego wątek miałby znaczenie, no ale oceniam to co dostałem w ostatecznej wersji filmu.
Może trochę za mocno jadę, ale to dlatego bo spodziewałem się geniuszu, a dostałem średniaka. Muzyka i zdjęcia bardzo dobre, i choć sam scenariusz mi się nie podobał, to też zdziwiłem się jak szybko minęły te 4h, myślałem że przy tak długim czasie będzie gorzej. Ale i tak wolałbym go spędzić grając w Fortnajta, czytając Batmana czy coś. :P

Spider-Man: Across the Spider-Verse - tutaj równiez zawód. Świetna muzyka, styl graficzny i animacja, ale fabularnie to jest typowy komiksowy plastik, z masą wkurzających, sarkastycznych docinek w poważnych momentach rodem z MCU, tą samą nudną nastolatkową dramą, dylematami typu nie mogę nic nikomu powiedzieć bo rodzice mnie nie rozumieją, uwu. 😢 Do tego to nie jest nawet kompletny film tylko część pierwsza. Generalnie jako superbohaterska młócka jest ok, artystyczne aspekty mocno ciągną ten film w górę, ale spodziewałem się więcej. Poprzednia część była lepsza, świeższa, kompletniejsza. Tu dałem 6/10 (a poprzedniemu 9).
« Ostatnia zmiana: Cz, 18 Styczeń 2024, 10:57:37 wysłana przez Danio »

Offline grzegorz.cholewa

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #699 dnia: Cz, 18 Styczeń 2024, 15:20:38 »

Night of the Living Dead (1968) - szanuję ten film za wymyślenie znanych nam do dzisiaj zombie, ale to jest teraz już straszna ramota ze słabym aktorstwem. Bardziej mi to przypomina nawet coś z lat 30/40 niż 60 tak się zestarzało. Jedyna wartość tutaj jest historyczna, bo po obejrzeniu lepiej możemy wyłapywać nawiązania do niego w nowszych horrorach (grach też).

To był film niezależny i z niskim budżetem. Tak się rodziło większość klasyków horrorów które teraz dostają wielką kasę. Klimat dalej daje radę a film ma nieprzemijającą wartość w postrzeganiu ludzi. I to Romero wymyślił i był tu pionierem.

Halloween (1978) - ten sam przypadek co wcześniej wspomniana Noc Żywych Trupów, na pewno w swoich czasach ten film był rewolucyjny, ale dzisiaj to już nieoglądalna sztampa. + Nawet wtedy nie wierzę, że te tragiczne aktorstwo i okropne dialogi były ok. Tylko soundtrack doceniam, muzyka Carpentera zawsze mi się podobała.

A ten film jest wybitny i dziś ale to jedyny dobry film z serii. Wszystko przez wyniesienie postaci Myersa ponad zwykłego seryjnego mordercę. On jest tu mroczną częścią każdego człowieka. Halloween wyraża myśl, że każdy ma w sobie jakiegoś Myersa. Nie jest coś w tym, że Jamie Lee widzi go gdy inni nie widzą? Coś jej się w głowie świta. Do tego klimat jest po prostu mistrzowski.


Once Upon a Time in America - a tu mocne zaskoczenie w drugą stronę, spodziewałem się mega gangsterskiego klasyka na miarę Ojca Chrzestnego czy Scarface'a, a to nie sięga tym filmom do pięt. Najgorsze były dialogi i aktorstwo dzieciaków, pisałem się na film z De Niro, a przez prawie połowę dostałem przedszkole z pistoletami. Ale ta dorosła część też nie jest jakaś idealna, najważniejsza dwójka postaci ok, ale dwaj pozostali z tego gangu zupełnie bez charakteru, do tego inne niby ważne postacie poboczne też jakieś takie niezbyt (szczególnie ta ukochana "Kluchy" słabiutka, jedyny przypadek w tym filmie gdzie aktorka dziecięca była lepsza od dorosłej). Historia mi się nie podobała, nie obchodziła mnie, nie kibicowałem głównemu bohaterowi, ani się nie przejmowałem jego rozterkami. Zakończenie z
Spoiler: PokażUkryj
Maxem rzucającym się do śmieciarki-niszczarki (nie wiem jak to inaczej nazwać) i głównym bohaterem nieprzyjmującym do wiadomości prawdy fajnie rozegrane, ale poprzedzający to twist wręcz śmieszny.
Joe Pesci pojawia się i znika bez sensu, tu jestem przekonany, że zostało wycięte z nim wiele scen z którymi jego wątek miałby znaczenie, no ale oceniam to co dostałem w ostatecznej wersji filmu.
Może trochę za mocno jadę, ale to dlatego bo spodziewałem się geniuszu, a dostałem średniaka. Muzyka i zdjęcia bardzo dobre, i choć sam scenariusz mi się nie podobał, to też zdziwiłem się jak szybko minęły te 4h, myślałem że przy tak długim czasie będzie gorzej. Ale i tak wolałbym go spędzić grając w Fortnajta, czytając Batmana czy coś. :P

A to też nigdy mi się nie podobało. Smętne bleblanie kompletnie nieciekawych klaunów. Zdecydowanie lepszy jest Człowiek z blizną.

Offline Piterrini

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #700 dnia: So, 20 Styczeń 2024, 14:26:33 »
To co piszecie o Once Upon a Time in America... Profanacja!
Ok, bez przesady ;) Trochę się wyleczyłem z rankingu najlepszych/ulubionych filmów, za dużo zmiennych itp., ale zarówno Scarface jak i Once Upon a Time in America znalazłyby się w moim top topów, oba z różnych względów, a przy dokładniejszej analizie to i w różnych kategoriach tych ww. rankingów.

Scarface to prosta historia wykonana w sposób ponadprzeciętny, od muzyki, przez zdjęcia, aktorstwo, scenografię, na postaciach kończąc. Wymiernie wśród ogólnie-pojętych najlepszych filmów Scarface nigdy nie był i nie będzie, ale jeśli chodzi o wartość rozrywkową i do tego wpływ filmu na inne produkcje to jak najbardziej jest on w okolicach szczytu. Co bym nie napisał to nie ujmę tego wystarczająco dobrze, a i rozpisywać się nie ma sensu, zwłaszcza że punktem wyjścia inny film...

Once Upon a Time in America to jest innego typu film, jest w nim tyle estetyki Leone, że gdyby nie gangsterski setting to nie traktowałbym go jako film z tego gatunku (bez sensu pisać taką oczywistość? To i tak jest bardzo nie-gangsterski film gangsterski, melancholijna wręcz historia życia, więc...). Rozumiem krytykę, są elementy jakie zdają się być wciśnięte na siłę, ten film nie potrzebował silnej symboliki i enigmatyczności w scenach jw. ze śmieciarką czy np. telefon na początku filmu... Sam zresztą doświadczyłem takiego uczucia jednocześnie przesytu, jak i niekompletności po oglądaniu dawniej, zdaje się to być coś, co było obecne i przy tworzeniu filmu, bo ewidentnie nie tylko jego długość była problemem dla studia/cenzorów itd..
W każdym razie - na nośnikach miałem dwie wersje, a chyba oglądałem kiedyś też trzecią, krótszą(?)... Pierwsza wersja na dvd jaką miałem to stonowane, ale ciepłe kolory, zdecydowanie mające przypominać estetykę Godfathera, i chyba tą wersję lubię najbardziej, dodane później sceny, które gdzieś zostały znalezione kilka (a może i już kilkanaście?) lat temu (a to i tak była tylko część materiału, którego większa część wciąż jest niedostępna z tego co wiem) nie zmieniły znacząco w zasadzie niczego co w filmie znajdowało się wcześniej (dodatkowa ekspozycja, która moim zdaniem nie była niezbędna), do tego nowa, zimniejsza gradacja kolorów (która chyba była poprawiana w jeszcze nowszym wydaniu?) nie przypadła mi do gustu... Chociaż to na pewno subiektywne odczucie, nawet bezpośrednie porównanie niewiele wyjaśnia...
Dygresja, bo zmierzam do tego, że o ile dawniej film zdawał się być dla mnie w pewnym stopniu "niewystarczający" (a jednocześnie bardzo go lubiłem i oceniałem wysoko, bo i wtedy nie wymieniłbym lepszego filmu w tym "gatunku" [Godfather 2 to też inny gatunek moim zdaniem, poza tym, mimo wszystko preferuję pierwszy film z tej serii]), to dopiero po którymś seansie ten "kształt" Once Upon a Time in America odebrałem jako spójny - to jest czysto subiektywne oczywiście. Mam wrażenie że wynika to z mniejszej reakcji na konkretne wydarzenia, może to brzmieć niezgodnie z zamierzeniem twórców, ale kiedy mniejsze jest zaangażowanie emocjonalne (w historię, bohaterów itp.), tym większa uwaga (widza) jest przykładana do całości niż do wybranych scen, a to z kolei sprawia, że w moich oczach obecnie film wydaje się spójniejszy, łatwiej wymiernie ocenić całokształt pracy twórców (ale i aktorstwo chociażby). Znów - subiektywnie, wyżej piszecie że i tak nie byliście "zaangażowani" w postaci itp., i wcale to nie pomogło w pozytywnej ocenie filmu...
Nie wiem jaki teraz status ma ten film, czy jest popularny, wysoko oceniany, polecany jako jeden z najlepszych itp., jak się z nim zapoznałem dawniej to niewiele o filmie wiedziałem, teraz jakby ktoś mi polecał "arcydzieło", które nie spełniłoby moich oczekiwań to prawdopodobnie oceniałbym niewymiernie do faktycznej wartości właśnie przez zawyżone (a może nie zawyżone, a po prostu odmienne) oczekiwania.

PS. Nie jestem pewien czy oglądałem pierwszy raz na TCM, ale na pewno Once Upon a Time in America był kiedyś w ich ramówce, masę świetnych filmów na tym kanale poznałem. Widuję nagłówki w zachodnim internecie że niby TCM znika, teraz patrzę na wiki i były takie obawy niedawno, ale jeszcze istnieje, tzn. w Polsce chyba od lat nie ma, ale centrala w USA jest. Chciałem dodać odnośnie Scarface'a, że jak "przypadkiem" włączę to ciężko mi wyłączyć, bo tak "wciąga", i trochę w tym analogii do kanału TCM - był czas że kiedykolwiek by się nie włączyło to na ekranie świetny film. No ale nie zatrzymamy "postępu", telewizja (w klasycznym znaczeniu) dla demografii budującej PKB od lat umiera...

Offline Gieferg

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #701 dnia: Nd, 21 Styczeń 2024, 06:22:01 »
Nie lubię ani Scarface ani tym bardziej Once Upon a Time in America. Po prostu nie moje klimaty ("Chłopców z ferajny" też nie lubię) i nie bawi mnie to, ale jednak Ojca Chrzestnego potrafiłem docenić (I i III, bo w dwójce cały wątek Michaela mnie nudzi totalnie i najchętniej wracałbym tylko do linii czasowej z DeNiro).

W ogóle styl Leone toleruję tylko w westernach.
« Ostatnia zmiana: Nd, 21 Styczeń 2024, 06:25:56 wysłana przez Gieferg »

Offline Leyek

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #702 dnia: Wt, 23 Styczeń 2024, 17:39:11 »
Złych Chłopów zgłosiliśmy do Oskarów to i nie ma nominacji :) A takie arcydzieło pominięte:


Offline komiks

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #703 dnia: Wt, 23 Styczeń 2024, 17:43:24 »
Lista filmów, które w tym roku nie zakwalifikowały się do Oskarów w kategorii "Najlepszy Film", bo nie spełniły nowych wymagań diversity and inclusion.

Oczywiście większość z tych filmów i tak nie miała szansy na nagrodę w kategorii "Najlepszy Film", ale dobrze wiedzieć ;)
  • Amanda
  • Ant-Man and the Wasp: Quantumania
  • As We Know It
  • Blue Giant
  • Butcher’s Crossing
  • Canary
  • Chang’an
  • Common Ground
  • Concrete Utopia
  • The Creator
  • Dostojee
  • Dumb Money
  • Ernest & Celestine: A Trip to Gibberitia
  • The Face of the Faceless
  • The First Slam Dunk
  • Fool’s Paradise
  • Full Circle
  • Godland
  • Going to Mars: The Nikki Giovanni Project
  • Hadik
  • Here. Is. Better.
  • The Hill
  • The Home Fairy
  • In the Company of Rose
  • Joe Haladin: The Case of the Missing Sister
  • Knights of Santiago
  • Lift
  • Lonely Castle in the Mirror
  • Lyvia’s House
  • Mami Wata
  • The Marvels
  • Miraculous: Ladybug & Cat Noir, the Movie
  • The Monkey King
  • Moon Garden
  • The Mother
  • My Sailor, My Love
  • Nefarious
  • 1946: The Mistranslation That Shifted Culture
  • Perlimps
  • Prisoner’s Daughter
  • Rebel
  • Simone, Woman of the Century
  • Sisu
  • A Song Film by Kishi Bashi – ‘Omoiyari’
  • State of the Unity
  • Taylor Swift / The Eras Tour
  • They Shot the Piano Player
  • This Much We Know
  • Titina
  • 20 Days in Mariupol
  • Unicorn Wars
  • Warrior King
  • We Dare to Dream
  • What the Hell Happened to Blood, Sweat & Tears?
  • Wild Beauty: Mustang Spirit of the West
  • Your Fat Friend

https://www.thewrap.com/oscars-best-picture-eligible-films-list-2024/
« Ostatnia zmiana: Wt, 23 Styczeń 2024, 18:01:36 wysłana przez Zwirek »
Xenozoic, Death Dealer, The Maxx, Thrud The Barbarian, Army of Darkness

Offline Danio

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #704 dnia: So, 24 Luty 2024, 17:31:46 »
Ostatnio obejrzałem:

Shrek - po wieeelu latach powtórzyłem, tylko tym razem z oryginalnym dubbingiem. Pamiętam jaki był szał pał na to gdy wychodziło, mi się też wtedy jako dzieciakowi podobało, ale dzisiaj już nudzi dosyć mocno. Wierzę, że to była pod wieloma względami nowatorska animacja, chyba pierwsza z fali pozornie w kategorii dla dzieci, a jednak z wieloma żartami dla dorosłych. Tylko dzisiaj już mnie te żarty nie śmieszą, co drugi film ma humor tego typu, nie lubię postaci (zarówno osła jak i ogra), popowe utwory wplecione w różne sceny tez już raczej wywoływały u mnie przewracanie oczami. Daję 5/10.

Shrek 2 - a tutaj zaskoczenie bo całkiem mi się podobało, dużo bardziej od jedynki. Parę żartów trafiło, fabuła trochę wciągnęła, nareszcie jest ważna postać którą lubię czyli świetny Kot w Butach. I w finałowej scenie dzisiaj już mocno ograne "Holding Out For A Hero" o dziwo nadal działało i nie irytowało. Oceniłem na 7/10.

Casino Royale (2006) - czwarty raz oglądam ten film i za każdym razem podoba mi się coraz bardziej, dzisiaj to już na pewno mój ulubiony Bond. Świetny Daniel Craig, po maratonie z klaunowatym Brosnanem doceniam go jeszcze bardziej, ciekawa i najładniejsza i najlepsza pod względem aktorskim wybranka w postaci Evy Green, super Mads Mikkelsen, świetna pierwsza scena pościgu, muzyka, zdjęcia, wszystko mega. Tylko zakończenie trochę durne. 9/10

The King of Comedy - parę razy już tu pisałem, że Scorsese doceniam, ale nie lubię aż tak jak reszta. Król Komedii to jeden z niewielu jego klasyków, których wcześniej nie obejrzałem. Podobał mi się bardziej niż chyba wszystko inne od niego, wspaniały Robert De Niro, fajnie pokazany zarówno problem sławy i stalkingu, urojeń, okłamywania samego siebie, jak i niedawania szansy początkującym w danej branży, pomimo dobrych umiejętności. Pierwsze ~pół godziny trochę wolne, ale potem film przyspiesza i dzieje się dużo i mocno. Tylko pomimo tego, że film jest zrobiony bardzo dobrze, to nie powiem, że tak mi się go oglądało, bo postać De Niro jest tak świetnie zrobiona, że aż nieprzyjemnie było mi go oglądać gdy robił z siebie debila, dawno nie miałem aż takiego potężnego uczucia "wstydu z drugiej ręki". Ale na tym polega sztuka, nie zawsze musi być przyjemnie i rozrywkowo dla odbiorcy. 8/10
I kurde, myślałem, że Joker "ukradł" dużo z Taxi Drivera, ale tutaj to jest momentami jota w jotę to samo. :O

Quantum of Solace - tak naprawdę to nie jest samodzielny film z Bondem, ale sequel Casino Royale. Bardzo słabiutki. Mam wrażenie, że w scenach akcji jest 2x więcej cięć niż potrzeba, fabuła jest zwyczajnie durna, postacie kobiece i ich wątki nieciekawe (a jedna z nich potraktowana typowo jak w starych filmach jako kolejna lalka do spania), główny zły też nijaki. Niektóre nie do końca wyjaśnione aspekty poprzednika są tu banalnie podane na tacy, do tego jakieś gmatwanie typu jakiś pomniejszy zły w poprzedniczce jednak jest dobry, ale po chwili kolegowania się z Jamesem zabili go i umar, conspiracy goes deeper, blablabla. :rolleyes: To nie powinno tak działać, ale trochę istnienie tego filmu psuje mi też Casino Royale. 3/10

Brick (polski tytuł okropny, "Kto ją zabił?") - niby fajny twist na gatunek noir, bo wszystko jest dopasowane do realiów współczesnego liceum (główny bohater, szkolny samotnik to detektyw, najpopularniejsza dziewczyna w szkole to femme fatale itd) ale prócz tego nie ma ten film nic sobą do zaoferowania. Jeśli ktoś oglądał jakikolwiek stary klasyk z tego gatunku, to tu ma to samo tylko w szkole. Dobry pomysł na filmik na youtubie, za mało by utrzymać moją uwagę przez prawie dwie godziny. Bardzo dobrze zrobione nudy. 5/10

Coś (The Thing) - przezajebisty film. Świetny setting, muzyka, napięcie, design stworów, zakończenie. Jedyny duży minus - scena na samym początku. Ci Norwegowie ścigający psa byli takimi niedorajdami, że to aż śmieszne. :D Ale 9/10.