Autor Wątek: Ogólnie o filmach.  (Przeczytany 119299 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Harlequinka

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #675 dnia: So, 02 Grudzień 2023, 22:49:15 »
Zegler.
Wołami by mnie do kina nie zaciągnęli.

Spytam z ciekawości...A co Ci dziewczyna takiego zrobiła?  :o
Adar...Soul so pure...Perfect and beautiful. Yet still...A TRAITOR. Who the f...you think YOU ARE!? You think you can do ANYTHING YOU WANT!? KILL A GOD? A FU*KING GOD OF DARKNESS?! ARE YOU LOST YOUR MIND, BOY!?

Offline death_bird

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #676 dnia: So, 02 Grudzień 2023, 23:34:12 »
Nie kojarzę w tym momencie bardziej bezczelnej i aroganckiej małolaty w całym tym Hollyłódź wraz z okolicznymi przysiółkami.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Harlequinka

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #677 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 00:04:31 »
A czy to ważne co sobie tam wygaduje aktor prywatnie? Oni są od grania. Jeśli odgrywana przez nią postać na ekranie jest świetna, to co ma mnie obchodzić jaka Zeglerowa jest w życiu? :o I tak moją psiapsi nie zostanie.  ;D
Adar...Soul so pure...Perfect and beautiful. Yet still...A TRAITOR. Who the f...you think YOU ARE!? You think you can do ANYTHING YOU WANT!? KILL A GOD? A FU*KING GOD OF DARKNESS?! ARE YOU LOST YOUR MIND, BOY!?

Offline death_bird

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #678 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 01:06:04 »
Dla mnie to jest ważne. Nie zamierzam dokładać się do horrendalnych pensji ludzi, których poglądy mnie odrzucają, zwł., że to oni rozwalają przemysł rozrywkowy w proch i pył sprawiając, że tworzy się coraz mniej przyzwoitej rozrywki za to coraz więcej ideologicznego dziadostwa.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline Danio

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #679 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 08:11:30 »
A ja ją bardzo lubię jako aktorkę, tylko w tym Mad Maksie mi nie pasuje. A jako osobę prywatną nie mam pojęcia bo skąd niby mam ją znać. To Hollywood, nawet jak ktoś tam ma coś w głowie to nie może tego za bardzo pokazywać.

Offline Harlequinka

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #680 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 09:05:33 »
Death_Bird, przyznam że ciekawa koncepcja. Aczkolwiek, idąc tym tropem...Prawdopodobnie niemal nigdy niczego nie mogłabym w swoim życiu obejrzeć czy przeczytać. Czy w coś zagrać. Bo istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że prawie przy każdym tworze z ramienia sztuki pracował ktoś, kogo poglądy czy czyny prywatne mnie odstręczają czy wręcz brzydzą, by nie ująć tego dosadniej...
Wyszło by na to, że np. nie mogę obejrzeć "Księcia w Nowym Jorku", czy żadnej części "Gliniarza z Beverly Hills", ponieważ Eddie Murphy podobno pobił kiedyś strasznie swojego psa. Nie mogłabym obejrzeć żadnej części Mission Impossible (a uwielbiam tę serię), ponieważ Tom Cruise jest scjentologiem, i jako taki dopuścił się prawdopodobnie szeregu działań, które mnie totalnie brzydzą. (Jak np. zmuszenie Kate Holmes, wówczas swojej żony, do zjedzenia łożyska po ciąży). Nie mogłabym obejrzeć żadnego filmu Romana Polańskiego, a którego twórczość artystyczną, i tylko jego twórczość - sobie cenię. Raz że wiadomo gwałciciel, dwa, zabił kiedyś kotka na planie jednego ze swoich debiutanckich filmów, i było to celowe! działanie. Takie "poświęcenia" dla sztuki brzydzą i przerażają. Wreszcie, nie mogłabym obejrzeć żadnej części "Młodych Wilków", które owszem, nie są żadnym arcydziełem; jednak mam do nich wielki sentyment, bo pokazują naszą polską rzeczywistość i świat lat 90, którego już nigdy nie będzie, mają boską muzykę Varius Manx. A nie mogłabym ich obejrzeć, gdybym nie oddzielała aktorów od postaci; ponieważ ten pocieszny kolega Cichego, który w filmie mówi że:"Z zawodówki zostały mu tylko papiery na ciężarówkę", w życiu prywatnym zabił swoją matkę.
Także no. Jakby prześwietlić każde dzieło i każdego pojedynczego człowieka który przy nim pracował, to z dużym prawdopodobieństwem nie moglibyśmy tknąć chyba niczego.
Tak tylko mówię, bo ciekawy temat poruszyłeś.
« Ostatnia zmiana: Nd, 03 Grudzień 2023, 09:07:09 wysłana przez Harlequinka »
Adar...Soul so pure...Perfect and beautiful. Yet still...A TRAITOR. Who the f...you think YOU ARE!? You think you can do ANYTHING YOU WANT!? KILL A GOD? A FU*KING GOD OF DARKNESS?! ARE YOU LOST YOUR MIND, BOY!?

Offline Piterrini

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #681 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 14:57:56 »
W sumie spodziewałem się, że Hunger Games będą doić, żeby popularna franczyza mogła "odpocząć" to dosłownie musi minąć kilkadziesiąt lat, tj. aż pokolenie jakie poznało franczyzę w dzieciństwie nie miało już sił iść do kina na kolejną odsłonę (ew. jak już nie rozpoznają kształtów w telewizorze)... Ciekawostką że ten nowy film kręcony był częściowo w Polsce ;)
Aczkolwiek mało polskich nazwisk, niemieckich znacznie więcej (czy faktycznie więcej było kręcone w Niemczech?).

Plus gdyby nie powyższa wymiana zdań o Zegler to pewnie jeszcze przez długi czas nie miałbym pojęcia o kogo chodzi, nie kojarzyłbym ani imienia, ani twarzy... Twarz jest zresztą ładna, ewidentnie wpisuje się w to, co ludzie chcą oglądać (jak herbata, "znajoma, ale z nutą egzotyki", typu Ortega, Zendaya itd.).
Szybki rzut oka na google i widzę skąd krytyka osoby - rzecz w tym, że to się sprzedaje, tylko nie w "naszym" (na pewno nie w moim) środowisku. Ba, dzieciaki (i nie tylko, z tego co wiem) robią kariery w miejscach, których nazw bym nawet nie kojarzył gdyby nie wszechobecna naprzemiennie krytyka i promowanie np. aplikacji typu tiktok itd.. To jest ewidentnie ten styl bycia, cała osobowość ukształtowana wg tego, co chcą widzieć ci co płacą.
To nie jest przecież nic nowego, ale zdaje się być zauważane tylko w przypadkach, gdy osoba stara się mieścić w różnych "kontrowersyjnych" ramach. Tyle że tu przypadek z Hollywood, czyli nie działa to po amatorsku, duże pieniądze to są i ludzie wprost kierujący taką osobą i jej wizerunkiem. I o ile te "kontrowersyjne" aspekty rozumiem (bo jest dla nich widownia), to śmieszy mnie druga strona medalu, czyli osoby publiczne sprzedające swój wizerunek jako osób ceniących prywatność - dziesiątki wywiadów przy każdej produkcji, godzinne wywiady w podcastach czy innych mediach, gdzie osoba wcale nie mówi mniej niż inni "Hollywoodzcy", a jednak podkreślając przy każdej możliwej okazji to jak ceni prywatność, publicznie postrzegana jest jako osoba skromna, ułożona i "prywatna" (mimo że "fakty" temu przeczą). Chyba najbardziej "znany" reżyser świata, Kubrick - to była prywatność (znikoma ilość publicznie dostępnych materiałów z jego życia), albo Brando po latach świetności (prawda że to odcięcie od społeczeństwa to i choroba, chociaż wcale niemało ludzi żyje tak lub podobnie, ale tylko w "Hollywood" było to anomalią). Więc śmieszy mnie, że ktoś jest kreowany w zbliżony sposób i ludzie to kupują... Te "kontrowersyjne" osoby nie śmieszą, Kardashiany, tiktoki, Zegler... Życie jest za krótkie żeby myśleć o czymś, co nie ma dla mnie osobiście żadnego znaczenia.

Co do Mad Maxa, z ciekawości spojrzałem czy George Miller jest zaangażowany w produkcję, i jest, tj. scenarzysta i reżyser (jak przy poprzednich czterech Mad Maxach). Spodziewałem się, że może zmniejszył swój udział i dlatego film zapowiada się... średnio. Tyle że Miller przecież zrobił też Beyond Thunderdome, także twórca nierówny, ale sam film raczej nie będzie najgorszy. A porównywanie z poprzednim... Mad Maxy od początku miały przecież to do siebie, że opowiadały nie historię Maxa, a historię jakiej Max stawał się uczestnikiem. Do tego w mniejszym lub większym stopniu wszystkie filmy były tylko luźno powiązane ze sobą, pierwsze trzy filmy to przecież trzy różne gatunki (jak często przywoływane przeze mnie filmy z Riddickiem). Nie wiem czy jest jakiś powód dlaczego Miller robi ten film (poza $ oczywiście), ale poprzednie sequele też w ogólnym rozrachunku były "niepotrzebne", a jednak z 2 i 4 wyszło świetne kino akcji...

Offline death_bird

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #682 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 15:02:23 »
@Harlequinka
Temat generalnie jest niewyraźny z pozacieranymi granicami. Co do zasady nie szperam ludziom w życiorysach i nie szukam na siłę skaz, ale w momencie gdy ktoś natężeniem, skalą czy powtarzalnością swoich wybryków przebija się do powszechnej świadomości tzw. opinii publicznej to wtedy zadaję sobie pytanie czy chcę wspierać kogoś takiego wydając pieniądze na jego/jej filmy. Jeżeli dochodzę do wniosku, że nie to odpuszczam sobie i nie interesuje mnie, że czegoś nie obejrzę.
Choć czasami zdarzają się wyjątki - nawet jeżeli może to wyglądać na mniejszą czy większą hipokryzję - za takim Cruisem nie przepadam, bo sekciarz, ale na ostatnią "M:I" jednak się wybrałem. Fakt, że ze względu na Rebeccę, ale jednak.
Natomiast nie. Nikt nie zaciągnie mnie na filmy takich ananasów jak E. Murphy, A. Heard, Polański, K. Spacey czy teraz tej gówniary Zegler. Z tego samego powodu generalnie odpuszczam sobie po całości Di$neya. Jeżeli mam do wyboru wydać kasę na rzecz kogoś/jakiejś firmy tego typu czy odpuścić sobie daną produkcję to wolę sobie odpuścić. Jakoś przy dzisiejszym poziomie produkcji wychodzących z Hollywood nie czuję się przez to uboższy duchowo.
« Ostatnia zmiana: Nd, 03 Grudzień 2023, 15:06:20 wysłana przez death_bird »
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline misiokles

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #683 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 16:24:51 »
Aż mi się chce zajrzeć do tematu Piłka Nożna by zobaczyć kto pompuje wielomilionowe gaże kopaczy :)

Offline death_bird

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #684 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 17:20:41 »
Ja już raczej nie bardzo.  8) Piłka kopana znudziła mnie kilka lat temu. Ograniczam się do przeglądania wyników lig na telegazecie przy poniedziałkowym śniadaniu. Wyjątek stanowią jeszcze MŚ i ME. To drugie bardziej niż to pierwsze.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".

Offline sir Nick

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #685 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 18:23:38 »
Dawno dawno temu żyła sobie królewna. Miała czarne włosy i błękitne oczy, a skórę białą jak śnieg. Nazwano ją Śnieżką.

Zegler zagrala w nowej wersji Śniezki, którą wielu w juesej określa jako "Sandbrown and seven woke-activists". Najpierw wypłynęła fota niejakich Bandits, przerobionych na grupę czarnoskórych i innych grup etnicznych, którzy mieli zastąpić "dwarfs" żeby nie urażać niskorosłych. Zrobił się dym wśród fanów klasyka, ale benzyny i tak dolała Zegler twierdząc, że w nowej wersji nie będzie Księcia bo jej Śnieżka jest mocno sfeminizowana i samowystarczalna. Plus trochę innych treści "filozoficznych". Diznej złapał się za głowę, przesunął premierę o rok, przerabiają Bandits na animowanych krasnoludków. A Gal Gadot gra tam złą królową, która jest zazdrosna od wdzięki Sniezki Zegler. I to jest dopiero komiczne, zwłaszcza jak się zobaczy Zegler z jej "weird, weird" Tego się nie do odzobaczyć. ;D
Zobacz - to jest pułapka
Dla ciebie i mnie
Zastawiona przez system
Czas dopełnia się
Byśmy byli bezbronni
Jak dzieci we mgle
I już nigdy nie mogli rozróżnić
Co dobre, co złe

Nie daj, nie daj ręki swej
Nie daj, nie daj duszy swej

Houk "Pułapka"

Offline Martin Eden

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #686 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 18:45:05 »
Dawno dawno temu żyła sobie królewna. Miała czarne włosy i błękitne oczy, a skórę białą jak śnieg. Nazwano ją Śnieżką.

Zegler zagrala w nowej wersji Śniezki, którą wielu w juesej określa jako "Sandbrown and seven woke-activists".

Przywołałeś skromny uśmieszek na mojej twarzy. Była jeszcze wersja "Snow white and seven Portland baristas". Niestety nie wiem, na czym polega lokalny żart z baristami z Portland :)

I jeszcze jakaś konkurencyjna wytwórnia, która już wrzuciła teaser własnej "Śnieżki", takiej bardziej prawilnej xD.

Tam było więcej kwiatków tej Zeglerowej, zaczynając od jej otwartych żądań "skanselowania" Giny Carano, udawaną obecność na strajkach aktorów (fotka cyk i szybka ewakuacja), a potem wzięcie udziału w promocji właśnie tych "Igrzysk", która to promocja została wyjęta spod blokady związku aktorów. Jej filmy za dużo popularności nie generują, chociaż te obecne "Igrzyska" ponoć trochę odrabiają. Będzie więcej wiadomo pewnie jutro.
Sprzedażowo to ona chyba najwięcej zysku generuje tym wszystkim Youtuberom, którzy skwapliwie z tej okazji korzystają i jechali z nią bez litości.
BTW: Gorętszy teraz temat to Elon Musk mówiący "wypierdalać" do firm, które bojkotują reklamowanie się na platformie X, z wymienieniem przez niego Boba Igera :D.
I zanim ktokolwiek zarzuci mi zbędne przesiadywanie na Pudelku: słuchanie podcastów o tym, jak tam się w Hollywood gotuje, dostarczyło mi w tym roku więcej rozrywki, niż wszystkie filmowe premiery (Godzilli jeszcze nie widziałem). Pozwala to również poprawić język i nawiązać nowe znajomości - polecam!

Offline Harlequinka

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #687 dnia: Nd, 03 Grudzień 2023, 20:27:01 »
Zrobił się dym wśród fanów klasyka, ale benzyny i tak dolała Zegler twierdząc, że w nowej wersji nie będzie Księcia bo jej Śnieżka jest mocno sfeminizowana i samowystarczalna.

Tak?? Hah, to w takim razie szalenie zabawne że przyjęła rolę w Hunger Games, bo tam gra takie bezbronne dziewczę w opałach; co to musi się niemal całkiem na swoim księciuniu facecie opierać, a bez niego by ją zżarli żywcem i wypluli.😂😂 

No i myślę że jedna ze scen zadowoliłaby każdego antyfana Zeglerowej...😏

Zresztą kij z nią.

W Igrzyskach pierwsze skrzypce gra Tom Blyth jako młodociany Eminem Coriolanus Snow, i to na nim skupia się fabuła i uwaga. Słusznie, bo koleś wymiata. 8)

A jak komuś podobał się dość przygnębiający i powiedzmy 'doroślejszy' jak niektórzy mawiają - klimat Andora SW; (mnie ten serial podszedł za re-watchem i od połowy sezonu,) to TBOSAS też powinien siąść, na luzie.
Po prostu szkoda nie widzieć tego na ciut winkszym ekranie!
« Ostatnia zmiana: Nd, 03 Grudzień 2023, 20:34:24 wysłana przez Harlequinka »
Adar...Soul so pure...Perfect and beautiful. Yet still...A TRAITOR. Who the f...you think YOU ARE!? You think you can do ANYTHING YOU WANT!? KILL A GOD? A FU*KING GOD OF DARKNESS?! ARE YOU LOST YOUR MIND, BOY!?

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #688 dnia: Wt, 05 Grudzień 2023, 21:55:32 »
  "Napoleon" obejrzany i niestety nie mam dobrych wiadomości dla fanów Ridleya Scotta, to nie jest dobry film, chociaż to chyba nie jest jakieś wielkie zaskoczenie bo on już od całkiem długiego czasu nie zrobił takiego. Nie udało się Scottowi wznieść ponad swoje pochodzenie i dostajemy w gruncie rzeczy swego rodzaju paszkwil na cesarza Francuzów godny niegdysiejszych brytyjskich gadzinówek, chociaż powątpiewam, żeby nawet one  były aż tak surowe. Bonaparte to wycofany introwertyk na dodatek bufon i mitoman z przerośniętym ego, który nie słucha nikogo i z nikim nie rozmawia, najczęściej zajmujący się popłakiwaniem i siorbaniem nosem, tyranizowaniem otoczenia oraz "nicnierobieniem" z jedną posępną miną (coś czuję nominację do Złotej Maliny dla Phoenixa). Jakiekolwiek jego pozytywnych cech nie stwierdzono.
  Film, można by powiedzieć leci dwiema ścieżkami jedna to biografia Cesarza, druga to jego miłosne perypetie z Józefiną. Jako film historyczny, ten film to kompletne dno. Niewątpliwie ma na to wpływ obszerność materiału, przycięta na rzecz kin, pewnie w wersji reżyserskiej dłuższej o ponad godzinę będzie to trochę lepsze. Natomiast nie chce mi się wierzyć, że lepsze będzie odpowiednikiem dobre. Na ten moment, do kina najlepiej wybrać się z książką od historii, kompletnie nie wiadomo o co chodzi, pomiędzy poszczególnymi scenami nie ma żadnych łączników, kolejne wojny wybuchają z niewiadomo jakich powodów i kiedy, postacie pojawiają się i znikają, jeżeli widz ich nie zna sam z siebie to najprawdopodobniej w większości wypadków nie zorientuje się jakie pełnią funkcje.
  Wątek romansowy, płaski i nie mający podstaw w rzeczywistości. W filmie wykorzystano fragmenty listów Napoleona i Józefiny do siebie, ale Scott całość skroił tak, że Cesarz ostatecznie wychodzi na rogacza, pantoflarza i oczywiście brutalnego mizogina bo jakżeby inaczej co to i tak koniec końców "bez Ciebie jestem nikim" (ku...a poważnie?). Co gorsza wątki obyczajowe wpływają na wątki historyczne (Bonaparte porzuca armię w Egipcie, żeby przyłapać żonę na zdradzie, ręce opadają). Pomiędzy postaciami chemii nie czuć właściwie żadnej.
  Kostiumy, scenografie rewelacja, nominacja do Oscarów murowana, kto wie czy nie zwycięstwo. Muzyka wcale nie gorsza, niestety poza tym film technicznie nie zachwyca. Sceny batalistyczne szału nie robią, brakuje im jakiejkolwiek spektakularności, raczej chwalona praca naszego operatora na mnie wrażenia również nie zrobiła. Bitwa pod Austerlitz to wizualny koszmarek z ciemnym filtrem a la Snyder a moment w którym jeździec ucieka przed lecącymi kulami skojarzył mi się nie wiem dlaczego z Vaderem ścigającym w kanionie Gwiazdy Śmierci Luke'a i Biggsa. Fajnie wygląda szarża pod Borodino, ale to łącznie jakieś 30 sekund (podobno w wersji reżyserskiej ma być całość). Błędów się czepiać nie będę, ani ich wymieniać bo za dużo jest tego, wspomnę tylko o Waterloo. Ogólnie wiadomo jak ważna była w tym temacie artyleria, wie o tym nawet Scott bo często ją pokazuje (zresztą rola Napoleona na polu bitwy sprowadza się do wykrzyknięcia "ognia"). Armaty tam działają mniej więcej jak zwykła artyleria, jedną z przyczyn francuskiej porażki był padający deszcz, zresztą Scott nawet zaznacza, że deszcz Napoleonowi nie pasuje, dlaczego? No jak nie wiesz to się nie dowiesz, bo armaty strzelają jak strzelają i takich nawet nie szczegółów bo to raczej znaczący fakt spieprzonych jest tutaj od groma.
  Nie chce mi się już pisać więcej i znęcać nad tym gównem. Film, możliwe, że po części miał być satyrą na co wskazuje chociażby scena ścięcia Marii Antoniny przy wtórze wesołej pioseneczki Edith Piaf i w sumie mogłoby to się udać, patrząc chociażby na takie filmy jak "Barry Lyndon" czy "Faworyta", ale co to za satyra co się tyczy jednej postaci i dlaczego miałbym się uśmiechnąć na widok Phoenixa, który wygląda jakby zjadł garść psychotropów? Ot Ridley chciał wiele srok za ogon złapać naraz i nie chce mi się wierzyć, żeby ktokolwiek był zadowolony z tego "widowiska". No, ale tę dłuższą wersję i tak obejrzę, ot chociażby z poczucia wewnętrznego obowiązku.


Offline death_bird

Odp: Ogólnie o filmach.
« Odpowiedź #689 dnia: Śr, 06 Grudzień 2023, 00:26:25 »
Kostiumy, scenografie rewelacja, nominacja do Oscarów murowana, kto wie czy nie zwycięstwo.

Ale czy to czasem nie jest tak, że "Napoleon" nie może zostać zgłoszony do Oscarów, bo nie odhacza wszystkich równościowych wytycznych? Scott coś tam mówił, że nie robi filmu pod Oscary i chyba chodziło mu o ten mniejszościowy bełkot.
"Właśnie załatwiliśmy Avengers i to bez kiwnięcia palcem".