W sumie spodziewałem się, że
Hunger Games będą doić, żeby popularna franczyza mogła "odpocząć" to dosłownie musi minąć kilkadziesiąt lat, tj. aż pokolenie jakie poznało franczyzę w dzieciństwie nie miało już sił iść do kina na kolejną odsłonę (ew. jak już nie rozpoznają kształtów w telewizorze)... Ciekawostką że ten nowy film kręcony był częściowo w Polsce

Aczkolwiek mało polskich nazwisk, niemieckich znacznie więcej (czy faktycznie więcej było kręcone w Niemczech?).
Plus gdyby nie powyższa wymiana zdań o
Zegler to pewnie jeszcze przez długi czas nie miałbym pojęcia o kogo chodzi, nie kojarzyłbym ani imienia, ani twarzy... Twarz jest zresztą ładna, ewidentnie wpisuje się w to, co ludzie chcą oglądać (jak herbata, "znajoma, ale z nutą egzotyki", typu Ortega, Zendaya itd.).
Szybki rzut oka na google i widzę skąd krytyka osoby - rzecz w tym, że to się sprzedaje, tylko nie w "naszym" (na pewno nie w moim) środowisku. Ba, dzieciaki (i nie tylko, z tego co wiem) robią kariery w miejscach, których nazw bym nawet nie kojarzył gdyby nie wszechobecna naprzemiennie krytyka i promowanie np. aplikacji typu tiktok itd.. To jest ewidentnie ten styl bycia, cała osobowość ukształtowana wg tego, co chcą widzieć ci co płacą.
To nie jest przecież nic nowego, ale zdaje się być zauważane tylko w przypadkach, gdy osoba stara się mieścić w różnych "kontrowersyjnych" ramach. Tyle że tu przypadek z Hollywood, czyli nie działa to po amatorsku, duże pieniądze to są i ludzie wprost kierujący taką osobą i jej wizerunkiem. I o ile te "kontrowersyjne" aspekty rozumiem (bo jest dla nich widownia), to śmieszy mnie druga strona medalu, czyli osoby publiczne sprzedające swój wizerunek jako osób ceniących prywatność - dziesiątki wywiadów przy każdej produkcji, godzinne wywiady w podcastach czy innych mediach, gdzie osoba wcale nie mówi mniej niż inni "Hollywoodzcy", a jednak podkreślając przy każdej możliwej okazji to jak ceni prywatność, publicznie postrzegana jest jako osoba skromna, ułożona i "prywatna" (mimo że "fakty" temu przeczą). Chyba najbardziej "znany" reżyser świata, Kubrick - to była prywatność (znikoma ilość publicznie dostępnych materiałów z jego życia), albo Brando po latach świetności (prawda że to odcięcie od społeczeństwa to i choroba, chociaż wcale niemało ludzi żyje tak lub podobnie, ale tylko w "Hollywood" było to anomalią). Więc śmieszy mnie, że ktoś jest kreowany w zbliżony sposób i ludzie to kupują... Te "kontrowersyjne" osoby nie śmieszą, Kardashiany, tiktoki, Zegler... Życie jest za krótkie żeby myśleć o czymś, co nie ma dla mnie osobiście żadnego znaczenia.
Co do
Mad Maxa, z ciekawości spojrzałem czy George Miller jest zaangażowany w produkcję, i jest, tj. scenarzysta i reżyser (jak przy poprzednich czterech Mad Maxach). Spodziewałem się, że może zmniejszył swój udział i dlatego film zapowiada się... średnio. Tyle że Miller przecież zrobił też Beyond Thunderdome, także twórca nierówny, ale sam film raczej nie będzie najgorszy. A porównywanie z poprzednim... Mad Maxy od początku miały przecież to do siebie, że opowiadały nie historię Maxa, a historię jakiej Max stawał się uczestnikiem. Do tego w mniejszym lub większym stopniu wszystkie filmy były tylko luźno powiązane ze sobą, pierwsze trzy filmy to przecież trzy różne gatunki (jak często przywoływane przeze mnie filmy z Riddickiem). Nie wiem czy jest jakiś powód dlaczego Miller robi ten film (poza $ oczywiście), ale poprzednie sequele też w ogólnym rozrachunku były "niepotrzebne", a jednak z 2 i 4 wyszło świetne kino akcji...