Ach, ten Marvel! Wydawnictwo ogłosiło, że Franklin Richards jest najpotężniejszym mutantem w dziejach historii obrazkowych przez nich kreowanych! Tak znamienne, chwalebne słowa padły na kartach jednego z komiksów, z ust samego Galactusa. Sęk w tym, że Franklin jest, jak i nie jest, najpotężniejszym ,,posiadaczem genu X" w historii marvelowskiego komiksu, i ze względu na jego siłę, jedną z najpotężniejszych postaci tego Uniwersum w ogóle. Można by spierać się, czy Jean Grey, jako awatar Phoenixa lub David Haller a.k.a. Legion, są w jakimś aspekcie od niego potężniejsi, czy w ogóle mogą dorównać - jeśli tak się da to określić - jego przebijającej każdą skalę mocy - potęgi polegającej m. in. na urzeczywistnianiu konstruktów myślowych, jak ten w postaci tworzenia nowej rzeczywistości, wymiarów itp. Franklin Richards i David Haller powinni zostać włączeni do V albo VI Fazy filmowej MCU; po prostu z tak wyróżniających się pod względem mocy mutantów bezwzględnie trzeba skorzystać. Już widzę, jak Franklin i Legion ukazują się w scenie po napisach filmu "Fantastyczna Czwórka"; jak któryś z nich mierzy się z jakimś niesamowicie mocarnym przeciwnikiem. Zresztą w "Infinity Saga" od MCU mieliśmy aż trzy pstryknięcia Rękawicą Nieskończoności. Zakrawa więc na cud ostateczne odgadnięcie, jak takowe akty uwolnienia potężnej formy energii wpłyną na całe Multiversum. Gdzie tam dopiero kombinowanie, jak w tym wszystkim w MCU odnaleźć ,,miejsce" dla Franklina Richardsa.
https://naekranie.pl/aktualnosci/kto-jest-najpotezniejszym-mutantem-marvel-oficjalnie-potwierdzil-1568978582