Zakazany Port to lekko baśniowa, romantyczna historia, w której wątki fantastyczne mieszają się z realiami początku XVIII wieku w portowym brytyjskim mieście Plymouth i na morzach, gdzie toczy się konflikt między Brytanią i Hiszpanią. Najsilniejszą siłą tego komiksu, moim zdaniem, jest jego warstwa graficzna, która zapiera dech w piersiach od pierwszej do ostatniej strony. Całość jest narysowana jakby szkicem, ołówkiem, co pozwala podziwiać pracę rysownika na zupełnie innym poziomie, niż zwykle. Drugą zaletą i niesamowitą siłą tego komiksu jest wprowadzenie w świat brytyjskiej, morskiej poezji, która jest równoległym narratorem wobec tego, co dzieje się na kadrach opowieści.
Sama historia okazała się dla mnie rozczarowująca i zdecydowanie nie zbliżyła się nawet do świetnych, morskich komiksów, które przeczytałem w tym roku: Płaszcz i szpony oraz Pasażerowie Wiatru. 6/10