Walizka okazała się sporym zaskoczeniem i to zdecydowanie pozytywnym. Historia osadzona jest w fantastycznym dystopijnym wszechświecie stylizowanym na 20-30 lata XX wieku i od samego początku przyciąga swoją oryginalnością. Obok dobrze rozwiniętej technologii występuję w tym świecie magia. Twórcy nie tłumaczą zasad jej działania czytelnikowi, a jedynie opierają jej działanie na bazie spektrum kolorów (czerni, bieli, złota, zieleni itp.).
Jest to świat po pladze, która zdziesiątkowała populację ludzką. Jego mieszkańcy schronili się w murach miasta rządzonym przez Naczelnik, który władający cieniami uratował ludzkość od zagłady. Obecnie, wiele lat po zakończeniu plagi, wykorzystuje on jednak swoje moce do ciemiężenia tych, którzy sprzeciwiają się jego reżimowi. Jedyną możliwością ucieczki poza mury jest tajemniczy przewoźnik wykorzystujący do tego magiczną walizkę. Tajemnicza kobieta, która prowadzi podwójną grę z reżimem dyktatora. Wszystko zmienia się gdy zgłaszają się do niej bojownicy oporu chcący dostać się do miasta, aby obalić tyrana.
Intrygująca historia przykuwa uwagę czytelnika od samego początku opowiadając o dyktaturze, stawianiu oporu i ogólnie o władzy by finalnie przerodzić się w pesymistyczną opowieść o naturze człowieka. W której nie ma znaczenia kto stoi u władzy, bo zawsze będą ludzie, którzy będą jej pragnąć zaślepienie ideami i nie wyciągający wniosków z przeszłości. To także historia biernego obserwatora jakim jest główna bohaterka - przemytniczka, która jest znużona powtarzającymi cyklami w historii i jedyną interesującą ją rzeczą jest je przetrwanie, umilane rozrywką jaką dają jej ścierające się strony. I pomimo tego pesymistycznego nastroju twórcy w finale ukazują nadzieje, że istnieje możliwość zmiany w ludzkości. A same zaistniałe wydarzenia potrafią odcisnąć piętno na tych, którzy tą historię przeżyją. I aż chciałoby się przeczytać ciąg dalszy.
Ten komiks urzeka nie tylko w warstwie wizualnej kreską, ale także niesamowicie dobranymi kolorami. Wygląda niczym mroczna baśń z animacji 2D.
Bardzo podobał mi się też zabieg, że twórcy nie tłumaczą czytelnikowi na początku wszystkiego, a wrzucają go w zaistniałą intrygę. Czytelnik do samego końca układa sobie informacje jakie otrzymuje, aby poznać wykreowany świat. I kiedy opowieść dobiega końca twórcy serwują coś w rodzaju kroniki, która rozszerza historię świata i potwierdza czytelnikowi jego przypuszczenia, jakie ma podczas lektury. W nich też pojawiają się fakty, które rzucają nowe światło na wydarzenia, przez co zmienia się postrzeganie czytelnika na niektórych z bohaterów tej opowieści.