Pokemony też już szły ku zapomnieniu, a jednak gra na komórki wyciągnęła markę znów na szczyt. Ze zjawiskiem superhero było tak w 2012, gdzie Avengers (mające support wielu całkiem niezłych filmów) sprowadziło gatunek na szczyt zainteresowań, a ludzie tłumnie zaczęli interesować się historyjkami obrazkowymi. U nas ten hype podbiło Hachette, a Egmont całkiem nieźle wskoczył na falę zainteresowań i żeruje na niej do dziś. Gdyby istniało TM-Semic, to oni by wskoczyli do gry.
Z tego co kojarzę, to Semic zaczął mieć problemy w 1998. Była to spółka półamatorska i zabrakło im profesjonalizmu. Gdy zwijał się Pegazus, to twórcy zainwestowali w napoje gazowane i do tej pory piję ich pyszną Colę Original z Biedronki. Gdy Semic miał problemy, to należało już wtedy łapać srokę za ogon. Gdyby wiedzieli, że jeśli przetrwają 15 lat, to będą na szczycie, wtedy może by się ogarnęli. Byli wydawnictwem. Mogli pójść w książki, a komiksy trzymać jako dodatek. Uważam, że zabrakło im zmysłu biznesowego. Na prowizorce można było lecieć w latach 90-tych, gdy ustrój się zmienił i ludzie to łykali. Potem już mieli wymagania.