Aberzen powyżej średniej
Nie żeby arcydzieło, ale na pewno na plus. Najbardziej robotę robi sam pomysł na motyw przewodni. Oryginalny*, interesujący, wzbudzający ciekawość jak się historia zakończy. Można go też bardzo szeroko interpretować, ale można też przyjąć, że żadnych metafor tam nie ma. Ja wolę trzymać się tej pierwszej opcji, bo poszczególne wątki poboczne w świecie przedstawionym (podobnie jak postacie) nie były dla mnie specjalnie interesujące. Dlatego dorabiając sobie do nich drugie dno, staje się to dla mnie ciekawsze. O warstwie graficznej mam podobne zdanie - całościowo na plus, ale nie bez wad. Widać dużą wyobraźnię autora i pracę, którą włożył. Jednocześnie brakuje mi tam przestrzeni. Prawie każda strona to dużo małych kadrów, jedynie z rzadka trafi się podział na trochę mniejszą ich liczbę. A całostronicowych, albo dwustronicowych, nie ma w ogóle, co przy takiej konsekwencji i jednak rozmachu w wymyśleniu świata jest błędem niewybaczalnym. To, plus fakt, że jest sporo scen nocnych, sprawiało również, że niekiedy było mocno nieczytelnie. Czyli podsumowując - dla mnie komiks z górnej półki, ale do najwyższej nie ma podjazdu. Choć na pewno go zapamiętam, nie zginie w mojej pamięci pośród innych klepanych od kalki tytułów, co samo w sobie jest sporym osiągnięciem i dużą wartością. SHA nadal bezkonkurencyjna w tym roku od SL.
* Oryginalność podtrzymuję, ale widzę spore podobieństwa z jedną z historii z Doctora Who Capaldiego. Nie chcę spoilerować, ale ciekawi mnie czy ktoś jeszcze miał takie skojarzenia.