Ale to nie to samo, bo nie piszę o zniknięciu komiksów tylko o innym ich nośniku. Tak jak były gry na Commodore 64 na kasetach, później dyskietki, CD, DVD, teraz blu-ray. Zresztą z tymi kinami to jeszcze zaczekajmy, największe gwiazdy grają w serialach, a filmy pełnometrażowe, które trafiły od razu na streamingi są nominowane do Oskarów. Mój kolega z pracy już do kina dzieciaków nie zabiera. Kupiliśmy sobie w kilka osób Disneya, zdaje się jakoś po 75 zł się składaliśmy na cały rok. Jedna wyprawa do kina z dziećmi kosztuje więcej. A Disney swoje nowości wrzuca bardzo szybko po premierze. Jego dzieciaki sobie oglądają przepastną bibliotekę kreskówek, moja koleżanka Gumisie, ziomek Star Treki z Leią i Lukiem, a ja jestem w połowie szóstego sezonu Z archiwum X. I wszyscy daliśmy po 75 zł na rok.
A winyle to inna bajka. Akurat też tego nie rozumiałem, ale wytłumaczył mi to ojciec. Jakość i głębia dźwięku z winyli jest o wiele lepsza niż z innych nośników. Zawsze myślałem, że wróciły, bo fajnie sobie wypić latte ucząc się do egzaminu z prawa, zarzucić szaliczek do tyłu i słuchać muzy z winyla. Ale się okazało, że chodzi o jakość. Czyli przeszłość okazała się przyszłością. Wyjątek od reguły.