No, dla niektórych to była umowa I nawet musiał być w niej jakiś punkt, że komiks już nigdy nie będzie wznowiony. Klienci wiedzą co podpisywali i nie watpie, że jak wydawca za nic będzie miał te umowy, to puszczą go z torbami.
Jak uczy Kodeks cywilny, nie każdą umowę trzeba podpisywać, aby zostala zawarta, a tylko tę, ktorej zawarcie w formie pisemnej jest pod rygorem nieważności.
Z drugiej strony Kodeks Sithów wyraźnie stwierdza, że jak można kogoś wydymać, to bezwzględnie należy to zrobić i czerpać przyjemność z rozpaczy, chyba że niewydymanie z jakichś względów bedzie się nam bardziej opłacało niż wydymanie - np. taki frajer może się nam jeszcze do czegoś przydać.
Ogólnie chodzi o to, żeby - jak napisales - puszczać, a nie być puszczanym z torbami, bo choć torbacze, dajmy na to taka wiewiórka workowata, mogą budzić chwilowe zainteresowanie, to jednak tę chwilę w swietle reflektorow okupują trudnym, niewygodnym i zwykle krótkim życiem.
@death_bird: nie martw się, ja też jestem frajerem, ale nie jakoś ideologicznie, tylko z natury jestem po prostu głupi. Ale się tym zbytnio nie przejmuję, bo sie już do swojej głupoty przyzwyczaiłem, i jak ktoś zrobi coś, co wydaje mi się "nie tak", to to ze bylo "nie tak" zrzucam raczej na swoją głupotę, a nie szafuję oskarżeniami o oszustwo etc; mysle wtedy że po prostu wszyscy od poczatku wiedzieli, że to bedzie "nie tak", tylko mnie sie wydawalo, przez głupotę, ze bedzie inaczej, czyli że to że tak myslalem jest tylko i wylacznie moja winą