4 tom Inzoguda (gdy już nie pisał Goscinny) to już jest mordęga, dalej już nie miałem ochoty próbować.
Tu się zgadzam, nastawiałem się na zebranie całości, ale po zmianie scenarzysty seria zaliczyła taki spektakularny pad na łeb, na szyję, że zakończyłem na integralach z Goscinnym. Najpierw inteligentne i wyszukane gry słów oraz zwięzłe fabuły, a potem nagle puf! rozwlekła, zamotana historia z jakimś niewyżytym dziadkiem goniącym młodą kobietę i żartami z męskich piersi.
Jeśli chodzi o "Cliftona", to ja akurat lubię tę serię, ale może to zależy od tego, kto ma jaki gust w kwestii humoru - mnie bardzo przypadają do gustu takie sarkastyczne żarty słowne, które tam są częste. Jednak zgodzę się, że seria jest nierówna: najlepsze dla mnie są integrale chronologicznie 2-5 (De Groot, Turk, Bedu). Pierwszy chronologicznie (Macherot, Greg, Azara) słabszy, ale jestem w stanie to wybaczyć, bo to same początki serii, która szukała swojego kierunku i dopiero się rozkręcała. Natomiast tom 6 (De Groot i Rodrigue) to dla mnie zdecydowany spadek - rysownik z za bardzo realistycznym stylem (zwłaszcza w zakresie postaci kobiecych - wg mnie zbyt seksualne przedstawienie kłóci się z charakterem serii), a scenarzysta też jakby złapał czkawkę.
Te dwa tomy "Sprycjana i Fantazjusza", które u nas wyszły od Taurusa, to niestety mnie nie urzekły. To chyba akurat nie był humor mojego typu. Ale chętnie przeczytałbym te wcześniejsze albumy Jije, Franquina i Grega. Muszę przyznać, że mam też pewne obawy co do "Gastona", ale cóż - kupię i tak, i się zobaczy

Natomiast co do serii humorystycznych, to oprócz "Cubitusa" jeszcze chętnie bym zobaczył np. "Achille'a Talona" i "Robina Dubois".
EDIT:
Ale jeśli po wydaniu czterech albumów Cedryka (seria liczy aż 35 tomów) zastanawiają się, czy jej nie zakończyć, to musi niestety się słabo sprzedawać.
Takie małe sprostowanie - Egmont to wydaje w swojej linii "Komiksy są super", a więc jako miniintegrale - w tych czterech tomach od E. jest chyba łącznie 12 albumów serii.