Gdzie szukać oszczędności, a gdzie nie.
90% dodatków nam serwowanych można zastąpić kodem do pobrania pdf. Są rzeczy warte drukowana, jak pełnowartościowe grafiki, których gdzie indziej nie znajdzemy, warianty okładek, okolicznościowe rzeczy, ale nie zapchaj szkice średnich artystów. Tutaj porównanie Hellboy do BBPO. W pierwszym chcę dodatki, a w pobocznych seriach niekoniecznie. Wydawcy pewnie dlatego decydują się na dodatki, bo to dużo stron b&w potaniających koszt na stronę. Sam jednak nie zwracam na to uwagi, nie przeliczam jak gruby jest tom i ile kosztuje. Dodatki to tykająca bomba, wydawca zapychając mi półkę doprowadzi do sytuacji, że skończy mi się miejsce na hobby i odpadnę z puli nabywców. Także więcej skondensowanej treści bez rozwadniania.
Stare superhero spokojnie bym chciał na offsecie. Do takiego papieru były te komisy przygotowywane, a błyszczące epiki Egmontu są trochę dziwne przez to w odbiorze.
Na miękko ze skrzydełkami zamiast dużej części hc i sc z obwolutą. Na twardo duże integrale, skrzydełka tam gdzie redukcja do sc może odbić się na stabilności komiksu w pionie, a zwykłe sc gdzie się da. Taki typowy amerykański TBP to optymalna forma.
Obwoluty to dodatkowy koszt i element komiksu który bardzo łatwo uszkodzić. Osobiście ich niecierpię.
Nie warto szukać oszczędności na formacie. Lubię powiększone komiksy, bo sam jestem duży. Mikroskopijnego Berserka od JPF nie da się czytać i kupuję wydanie angielskie pomimo istniejącego wydania polskiego. Strata dla wydawcy. Niech top komiksowy będzie w powiększeniu, a reszta w standardzie.
Co kuleje w komiksowie?
Nie mamy średnich wydawców. Mali nie chcą współpracować ze sobą. Odbija się to na możliwościach zakupu licencji, nakładach i ich cenach oraz na braku pewności kiedy spodziewać się kolejnych części.