Moje trzy grosze:
Nie będę ani cisnął na Egmont, ani go bronił, a reakcje co niektórych są tu mocno przesadzone. Popełniono błąd, duży błąd, pięć rozkładówek jest skopanych - zdarza się. Nie powinno, szczególnie przy komiksie za 209,99 zł, ale zdarza się. Jednak patrząc na to z perspektywy wydawnictwa - nie pojmuję jak można oczekiwać czegokolwiek względem naprawienia tego wydania, typu odstawienie/zniszczenie całego nakładu, robienie natychmiastowego dodruku, wyciąganie kartek i składanie tego od nowa z poprawnie wydrukowanymi trzema zeszytami, itp. Komiks ten nadal jest zdatny do przeczytania, nie styka się w nim tylko 5 dużych obrazków na 528 stron albumu (dla nich to wydanie jest w 99% poprawne). Wydawnictwo, które włożyło grubą kasę w wydanie tego tomu nie wyda jej po raz drugi, nie będzie robić nic, aby być na nim stratnym, albo wyjść na zero, bo to produkt, który ma dla nich zarabiać. Sprawa się rypła, mleko jest rozlane, ale teraz wyje*ane mają w jakiś % klientów, którym ta wada się nie podoba, lub które nie kupią / zwrócą ich komiks. Dla mnie wystarczającym rozwiązaniem byłoby: zwykłe przeproszenie za zaistniałą sytuację i oświadczenie od wydawcy (co już miało miejsce), dodanie pogrubionej informacji o tej wadzie komiksu w każdym możliwym sklepie internetowym (tak jak to było z odbarwieniami na pierwszych BATMAN NOIR), aby każdy kupujący był świadomy defektów, a także karteczki/notki pod folią w każdym egzemplarzu, aby widoczne było to również w sklepach stacjonarnych. Do tego dorzucałbym ten tytuł przy każdej możliwej wyprzedaży w jak największym rabacie (nawet 50-70%), wiedząc, że jest to niedoskonałe wydanie. I tyle wg mnie by wystarczyło, niepotrzebne są jakieś dodatkowe karteczki, które nie będą dobrze wyglądać choćby nie wiem co.
Z tym, że - to moje zdanie o tej jednej, konkretnej sytuacji. Ale jak dodamy do tego sprawę Superkwęka, okładkę Sprawiedliwości z DC Limited, nową stronę Egmont.pl z jej upośledzonymi zapowiedziami, wyciekami danych, brakiem możliwości zamówień i wszelkimi innymi problemami, wydawanie pakietów w etui i wypięcie się na tych, którzy kupowali np. takiego Knightfalla na bieżąco, a także wszystkie inne krzywe akcje, które wydawnictwo zaliczyło w ciągu ostatniego roku-dwóch lat, to łatwo wyciągnąć wnioski, że w Egmoncie nie dzieje się dobrze. Dlatego tak, jak ktoś to ładnie ujął, najlepiej głosować swoim portfelem. Ja tak robię. Przez te niecałe osiem miesięcy 2025 kupiłem ich 7 komiksów, tylko 4 tegoroczne premiery i na liście planowanych zakupów mam jeszcze 6 pozycji. Czekam na zapowiedzi podczas festiwalu w Łodzi, ale zmniejszam listę zakupową u nich coraz bardziej, bo nie chcę wydawać swojej kasy u wydawcy, który odwala w ten sposób. Dla nich to może być malutki procent błędów (kilka wydań na ponad 300 premier rocznie), ale dla mnie - kupującego 40-50 komiksów rocznie - to już wielki procent wad, zaniedbań i podejść niefajnych w stosunku do klienta. Może pan Kołodziejczak powinien wrócić i zrobić tam porządek? Jeśli dalej będzie tak, jak jest, z roku na rok będę kupował od nich coraz mniej, aż w końcu całkiem dam sobie spokój.
Dlatego wciąż trzymam kciuki za jakąś kolekcję z Batmanem, nawet Carrefourową, bo bez tego chcąc czytać coś z ulubionym bohaterem po polsku jestem skazany na Egmont.