I ja tego się nauczyłem, jak musiałem się dopominać o zwroty, albo dostawałem z powrotem poniszczone egzemplarze jak gdyby nigdy nic.
Cholera, jak mnie to drażniło zawsze. Nie dość że sam z siebie nikt nie pamiętał o pożyczonych komiksach, to zawsze oddawali jakiś pogięty. Różne wydania przewijały mi się, czasem ale w większości przypadków pozycje które pożyczałem były cucuś glancuś, o rzeczy zawsze dbałem, może nie jakoś pedantycznie, ale mam to w nawyku. Zawsze musiała wrócić jakaś zgięta kartka, wygięty róg okładki, itp. Dlatego ja nic nikomu już nie pożyczam, chyba że to już podniszczona rzecz.
Ale najbardziej to się wkurzałem sam na siebie. TM-Semice w plecaku mi się szarpały w ten sposób, że okolice papieru wokół zszywacza się nadrywały. Niestety jedynie przewoziłem parę w plecaku. Jakoś rok temu spontanicznie wziąłem sobie parę Spider-Manów do pociągu, miałem ochotę na oldschoolowego Pajączka. Wyjmuje później z torby i od razu wściek na twarzy, utrata ochoty na czytanie.
Semiców to już nie będę skupować nigdy, więcej przy nich nerwów zjadłem niż miałem frajdy. Strony klubowe z Marvel Arkiem znajdę w internecie jak będę chciał, zamiast tego lepiej zainwestować w amerykańskie wydania, zwłaszcza że prawie wszystko można dorwać to co my znamy z Semic na Atomie i Multiversum.
Miałem jakiegoś Lobo, do którego miałem spory sentyment. Nie potrafię sobie przypomnieć co to była za historia. Pożyczyłem znajomemu punkowcowi, co niby był zakochany w Lobo i Żółwiach Ninja (On mi wtedy uzmysłowił, że istnieje taki komiks jak
Tank Girl, i kilka innych "trashowych" komiksów z UK) nigdy już go nie odzyskałem, On też zniknął razem z moim Lobo, pewnie komiks posłużył jako zwijka do blanta na jakimś skłocie a kolega się zaćpał na śmierć.