I teraz w każdej takiej księgarni (mniejszej, większej, giga wielkopowierzchniowej), taki Kurc wstawia po jednym egzemplarzu każdego wydanego tytułu, każdy tom, tak żeby można było sobie wejść, pobrać z półki, przekartkować i odstawić z powrotem.
Plus ponosi koszty dystrybucji 1-2 egzemplarzy do każdej z takich księgarni. Bo że przez to wzrosną koszty dystrybucji, to przecież logiczne. A dystrybutor przerzuci te koszty na wydawcę, a wydawca na...
Tak jak teraz o tym myślę, to to jest dla mnie bicie piany wydawcy, który nie będzie się stosował do swoich własnych postulatów - szczególnie utrzymywania małych księgarń.
Jedyna mała księgarnia, o którą oni walczą, to ta ich własna.
Bo przecież nakładu nie ma na to, żeby rozdrabniać, a i żeby sprzedać, to albo zwiększy ruch u siebie, albo będzie pchać do punktów zapewniających najlepszy zbyt. Czyli dalej punktowo i do już dużych.
Teraz grunt to dostać do czytania projekt tej ustawy. Tam będzie wszystko zmierzone, zważone, policzone