Podobnie jak taniaksiazka, matfel czy tantis. Same niepoważne sklepy.
Jakby Ford zapytał ludzi czego chcą, to by powiedzieli, że szybszych koni ;-)
Jak prowadzisz sklep internetowy i nie chcesz się ujawniać konkurencji, to robisz losowe numery zamówień.
A sklepy chyba jakoś szczególnie ze sobą nie rozmawiają ani o sprzedaży, ani o wielkości rynku.
Dla nas brak losowych numerów zamówień jest dobry, bo można próbować coś szacować.
Ale z perspektywy prowadzenia biznesu, to jest jakiś żart, skoro w światku nakłady są tajne przez poufne.
Zawsze mnie zastanawiało, czy właściciele tych sklepów mogliby wyrać jakąś zaufaną firmę, czy osobę, dostarczyć im dane na temat sprzedaży po tytułach i raz na zawsze ustalić wielkość rynku.
Ciekawych rzeczy możnaby się dowiedzieć - co się sprzedaje, jak mocno manga bije komiks (w USA chyba 20 razy większa sprzedaż?) + trochę trendów.
Ale z drugiej strony taka sprzedaż, nawet zanonimizowana tylko pokazywałaby konkurencji co trzymać na magazynie, a czego nie. Zresztą pewnie osoby prowadzące te sklepy wiedzą co im nie schodzi miesiącami, czy latami. (samemu też można nieco zobaczyć po dacie wydania)
Zresztą dobre pytanie czy gdyby wziąć sprzedaż gildii, yatty + paru innych mangowych sklepów, to czy z tego nie dałoby się już oszacować całego rynku.