Możemy walić w trenera kolejnego, a później kolejnego. Ja nie rozumiem tego, że przeciwnik zazwyczaj jest od nas bardziej agresywny, szybszy, bardziej mu się chcę. Wolne żarty, że na poziomie reprezentacji trener jeszcze ma motywować piłkarzy, aby im się chciało. Jeżeli samo występowanie w reprezentacji nie wystarczy, to nie powinni dostać powołania. Niestety dziennikarze wciąż do tego nie dorośli i wciąż mają o to pretensje do trenera, że w zasadzie starych chłopów nie wychowuje. W żadnej reprezentacji nie ma tak, że wszyscy się lubią i klepią po plecach, w każdej są mniejsze, czy większe grupy czasem są kłótnie, ale reprezentanci są profesjonalistami i przyświeca im ten sam cel, więc potrafią odłożyć wzajemne pretensję i grać. Nas reprezentanci do jakiegoś czasu potrafili to robić, ale w którymś momencie z robili sobie z tego wymówkę i ktoś im na to pozwolił. Piłkarze to zazwyczaj goście, którzy jak poczują luz, to wykorzystają to maksymalnie, wezmą całą rękę. Tak nie jest od dziś, nie od Santosa, tylko od dziś jest to jakaś kwestia wymówki.
Nie wiem wiem, jak to możliwe, ale piłkarze znowu spowodowali, że najwięcej wali się w trenera, a oni znowu pod parasolem ochronnym. W sumie nikt się ich za mocno nie czepia, a oni ciągle, że im wstyd, że przepraszają, że tak nie można i w przyszłości będzie lepiej. Ostatecznie wychodzi, że on niewinni, odstawi się na jakiś czas ze dwa, trzy nazwiska da się polskiego trenera i dalej można będzie robić to samo. Gdyby takie cyrki działy się w klubach, których grają, to od razu by polecieli na zbity pysk, bez sentymentów, a u nas już dziennikarze, że nie można, bo to przecież kręgosłup, że nie mamy tyle materiału, aby załatać. Irytuje mnie to, że wymówki dziennikarzy są jeszcze bardziej naiwne niż piłkarzy.