Jestem na świeżo po przeczytaniu Sagi Scotta Snydera (to co jest na polskim rynku), Kryzysu Bohaterów i Zegara Zagłady. Uwaga na możliwe SPOILERY poniżej.
- Trylogia Metal – bardzo lubię, jest dobrze! Czytałem ją już dwukrotnie, za każdym razem bawiłem się świetnie. Znam run Snydera w Batmanie (również lubię), przed lekturą zapoznałem się z Multiwersum Morrisona (w ogólnym rozrachunku ten album jest okej, ale traktuje go jako suplement, nic ponadto. Raczej oddanym fanem twórczości Morrisona nie będę), podoba mi się, że Egmont wydał tę serię z tie-inami, bo mamy szerszy wgląd w sytuację i wydarzenia. Nie podobało mi się jedynie to, że główna akcja dzieje się w Gotham na głównej Ziemi. Te wszystkie zniszczenia są przerysowane. Dla czytelnika lepszym w odbiorze byłoby przeniesienie akcji na inną Ziemię ,bo po takich zniszczeniach jakich doświadczyło miasto , wątpię, że zostałoby odbudowane. Kreska w porządku, choć Capullo nigdy nie będzie moim top artystą.
- Bez sprawiedliwości – słabizna. Album, który jest wstępem do JL Snydera. Jedyne co mnie cieszyło to nagromadzenie postaci, które lubię, a które są mniej popularne od Nietoperza (Zatanna, Brainiac, Deathstroke, Lobo, Sinestro, Starfire, Raven). Gdyby nie fakt, że jest małą cegiełką w Sadze, to sprzedałbym.
- Liga Sprawiedliwości Snydera (tomy 1-4) – średniak. Momentami mnie męczyło (tom 1), mimo że lubię rozmach z jakim Snyder buduje całą historię. Przeciwnicy tacy jak Tytani Omega (album Bez sprawiedliwości), czy Totalność do mnie nie przemawiali. Podobnie było z tym całym Potopem i przemianą ludzi (zamysł historii dla mnie okej, jedynie znowu takie potężne zniszczenia… Znów za wielki rozmach, aczkolwiek i tak lepiej mi się to czytało niż tom 1). Najlepszym, co wykreował Snyder to Mroczne Multiwersum z Batmanem, który się śmieje na czele. Inne plusy to np. Jarro i to w jaki sposób rozmawia z Batmanem, romans Hawkgirl z Marsjańskim Łowcą, zamiana Dobra ze Złem w jednym istotnym momencie (związanym z uwięzieniem Supermana), kreacja Luthora i Legionu, jak również dołączenie Kowala do JL. W moim odczuciu to tom 4 był zdecydowanie najlepszy, a pozostałe tomy miały momenty lepsze i gorsze. Aha, jakoś nie umiem przekonać się do kreski Jimeneza. Twarze które rysuje podobają mi się w większości dopiero na zbliżeniach. Jego Wonder Woman niestety mnie nie przekonuje.
- Batman który się śmieje (tomy 1-2) – super! Pierwszy tom moim zdaniem jest jedną z lepszych opowieści z Batmanem w ostatnich latach. Jest ponury i brutalny, dobrze opowiedziany, mocno czuć klimat horroru. Jeśli chodzi o rysunki to mnie bardziej od Jocka przypadły do gustu te od Marqueza z drugiego tomu, ale złego słowa nie mogę powiedzieć. Całość trzyma w napięciu, czyta się płynnie i nie mogłem się oderwać od lektury (podobnie jak w przypadku trylogii Metal). W drugim tomie natomiast jeden czy dwa tie-iny o zarażeniu mi nie przypadły do gustu, ale główny nurt Batman / Superman (i większość tie-inów) już tak. Zdecydowanie, po trylogii Batman Metal, must have dla fanów Batmana który się śmieje.
- Zegar Zagłady – dobry, choć ja osobiście nie jestem fanem Strażników. Patrzę na ten komiks raczej przez pryzmat Supermana. Ten komiks pokazuje jak ważnym on jest bohaterem w uniwersum DC. Narracja Doktora Manhattana troszkę irytująca, ale w ogólnym rozrachunku Johns miał ciekawy pomysł na osadzenie Jona w omniwersum DC. I we fajny sposób tłumaczy pojawienie się pewnych anomalii. Oczywiście Strażnikom to nie było potrzebne, ale Uniwersum DC myślę że tak (w końcu ci bohaterowie pojawiają się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, a ciągle [w większości] są młodzi). Rysunki natomiast są cudowne! Jak dla mnie to Gary Frank mógłby zawsze rysować przygody bohaterów z JL. Ta precyzja, szczegółowość, otoczenie, lokacje, sylwetki i twarze. Obok Jasona Faboka mój ulubiony rysownik.
- Kryzys Bohaterów – średniak. Takiego rozwiązania się nie spodziewałem, ale przynajmniej King jakoś zamknął tę historię. W tym przypadku znów podkreślona jest rola Flasha, jako tej istotnej dla wszelakich kryzysów postaci. Ja narracji Kinga nie lubię (ten długi dialog między Harley a Ivy, czy przemowa eSa jakoś nie przypadły mi do gustu), ale komiks mimo że średni (z dobrym zamysłem) to jednak mi się podobał. Oczywiście, powtórzę to co niejednokrotnie już inni zarzucali – większy wydźwięk zrobiłoby to wydarzenie, gdyby uśmiercono więcej istotnych postaci. Ci co zostali zabici, to w większości mnie nie obchodzili. Gdyby było to np. 2 bohaterów nic nieznaczących, a zginęło powiedzmy z 5 postaci rozpoznawalnych to odbiór komiksu byłby dużo lepszy. Rysunki Clay Manna piękne! Stawia go to zaraz za Fabokiem i Frankiem w moim prywatnym zestawieniu rysowników DC.
p.s. lubię ten kostium Batgirl i to w jaki sposób ją narysowano w tym komiksie (zwracam na to uwagę, bo jednym z zarzutów do tego komiksu był oczywiście jej obcisły kostium).
- Flash Forward – słabizna. Nigdy nie byłem fanem Flasha i nie potrafię się przekonać. Po przeczytaniu Kryzysu Bohaterów (który jak wspomniałem mi się podobał) chciałem dowiedzieć się więcej o Wallym, myślałem, że będzie to interesująca kontynuacja jego wątku. Nic bardziej mylnego. Ot taka sobie nawalanka, w której najciekawszymi momentami były plansze z ujęciami z poprzednich wydarzeń w całym uniwersum (na przestrzeni kilkudziesięciu lat). Fabularnie niestety słabizna, do zapomnienia.
- Wojna totalna / Rok łotrów – bardzo lubię! Zwieńczenie fabularne dla Ligi Sprawiedliwości oraz Batmana który się śmieje + kilka zeszytów z Roku łotrów. Nie podoba mi się jedynie forma wydania tego tomu, ponieważ śmiało można było podzielić go na konkretne serie; no i dostaliśmy dubel w postaci 2 czy 3 zeszytów z czwartego tomu JL. Ale szczerze, to czytałem z wypiekami podobnie jak wspomniany czwarty tom, Batmana który się śmieje oraz Metal i Death Metal.
- Death Metal (tomy 1-2) – bardzo lubię i czekam na ostatnie 2 tomy! Jestem pod wrażeniem zespołu Scotta Snydera i ich tytanicznej pracy. Jest epicko, wybuchowo i zaangażowane w ten Antykryzys są wszystkie siły uniwersum. Dla mnie to godne zwieńczenie pewnego etapu w Uniwersum DC. Smaczku dodaje szereg nawiązań do przeszłości, kryzysów i innych serii. To przede wszystkim jest opowieść o Lidze Sprawiedliwości i kolejnym kryzysie (nie o Batmanie! Nietoperz jest tu tylko jedną składową). No i w tym jednym tie-inie tj. Speed Metal w końcu podobała mi sie kreacja Flashów - pierwszy raz mnie nie nudzili. Rysunki w obu tomach naprawdę na najwyższym poziomie. Aż miło się przegląda plansze.
W mojej opinii cała Saga jest jedną z lepszych historii o JL. Są oczywiście słabsze momenty, o czym wspomniałem wcześniej, jednakże patrząc na to całościowo jestem zadowolony. Nie rozdzielałbym poszczególnych tomów, tylko czytał tak jak Egmont sugerował na jednej z grafik.
Ja niepotrzebnie w międzyczasie czytałem Zegar, Kryzys Bohaterów i Flash Forward. Mogłem te pozycje wcześniej nadrobić, zwłaszcza że znam Strażników i komiksy z Odrodzenia.