Ale tak zachowuje się normalna dziewczyna. Rozbita emocjonalnie po śmierci ojca, potrzebowała kogoś kto ją przytuli i da jej poczucie bezpieczeństwa. I pojawił się czarujący, charyzmatyczny i odrobinę wrażliwy tatuś kolegi, który dał jej miłość jakiej potrzebowała. Nie wiem co Wy wymyślacie, że obleśne.
...
Nie wiem, czy to trolling, czy Ty tak na poważnie, ale nie - takiej miłości w tym czasie na pewno nie potrzebowała.
Nie piszę tego z intencją jechania po Gwen, bo tak jak wspomnieliśmy - była wtedy wstrząśnięta po śmierci ojca, a wtedy można robić różne głupie rzeczy, ale obiektywnie patrząc, nie powinna była angażować się w relację, w której od początku nie było mowy o jakimś partnerstwie i równości obu stron ze względu: 1) właśnie na jej czasowe rozchwianie psychiczne, które uniemożliwiało jej rozsądne podejmowanie tak istotnych decyzji; 2) na to, że z uwagi na swój wiek, pozycję, wpływy i pieniądze Norman z miejsca zdobywał w tym związku pozycję dominującą, stawiając Gwen w niekorzystnej sytuacji (nawet wtedy, gdy nie wiedziała jeszcze, że jest niebezpiecznym szaleńcem).
Gdyby podjęła taką decyzję po dłuższym zastanowieniu, w stanie większej równowagi psychicznej, wtedy to przynajmniej byłby jej wolny wybór - ale w takiej sytuacji wplątała się w niebezpieczny związek z facetem, którego tak naprawdę nie znała, psując sobie tym jednocześnie relacje ze swoimi bliskimi, którzy mogli zapewnić jej wsparcie psychiczne w tym trudnym okresie.
Żeby to nie było obleśne, to Norman musiałby a) nie być psychopatą, b) zachować się jak prawdziwy tatuś, czyli co najwyżej przytulić ją, pogłaskać po głowie i wysłuchać.
Poza tym Bazyl zarzucił temat Wolverina, który zamordował rodziców Petera. Widzę, że jeśli wrażliwi fani będą oburzeni, to znowu będzie jakiś retcon i się okaże, że to nie Logan, a zwykły wypadek.
Przecież jeśli dobrze kojarzę, ta miniseria jeszcze się nawet nie skończyła, sądzę, że są duże szanse, że w ostatnim numerze okaże się, że to był jakiś fotomontaż albo zmiennokształtny.