Myślę osobiście, że to wynika z tego, że ludzie zaczęli ostatnio bardzo poważnie traktować rozrywkę i nadają temu duże znaczenie.
Zastanawiając się nad tym stwierdzeniem przyszło mi do głowy, że być może kwestią jest również skala konsumpcji.
Z ekonomii wiemy, że każda kolejna jednostka dobra sprawia nam mniejszą satysfakcję niż poprzednia. Inaczej otwiera się swój pierwszy omnibus a inaczej pięćdziesiąty z kolei.
Może jest tak, że jeżeli ktoś w swojej karierze przerzucił tony komiksów, kto czytając je "widzi Matrix" i wie, które schematy z czego wynikają, dostrzega zapożyczenia i nawiązania i generalnie nie daje się niczym zaskoczyć, bo "widział wszystko", to zwyczajnie ma to już w poważaniu.
Inaczej na Pająka patrzy ktoś kto przeczytał 790 numerów a inaczej ktoś, kto lekturę rozpoczął od #790.
My point is: nie wiem czy przywiązuję bardzo dużą wagę do rozrywki, wiem natomiast, że jeżeli już mam na nią czas to chcę się nią cieszyć w pełni i nigdy nie potrafiłbym zacząć czytać książki od ostatniej strony. Na ten przykład.
Ale o czym tu wogóle jest mowa? Z takim myśleniem to nikt, nigdy, nic by nie napisał. Mojżesz rozbił tablice które otrzymał od Boga, Romeo się truje a Julia przebija sztyletem, Rambo się poddaje i oddają go do obozu pracy, Zygfryd de Lowe się wiesza a Krzyżacy przegrywają bitwę pod Grunwaldem, Dorian Gray tnie swój portret nożem i umiera, to wszystko są spoilery z definicji
Ale wszystkie te komiksy zostały już wydane w Polsce i są od dawna dostępne, nieraz po cenie 50% okładkowej.
