Skończyłem nowy tom Rosy. Jakkolwiek wrażenie nadal pozostaje pozytywne, tak tym razem podobało mi się trochę mniej. Może to dlatego, że mamy tu tylko 9 historii (w tym większość krótkich ok. 10-stronnych), ale wydało mi się, że jakoś mało tutaj do poczytania. Chociaż nie da się ukryć, ze poniżej pewnego poziomu autor nie schodzi i to, co jest zazwyczaj czyta się dobrze.
Większość zawartych tu komiksów była dla mnie nowa. Na początek dostaliśmy przyjemnego "Architekta krajobrazu", nawiązującego do tradycji barksowskich historii osadzających Donalda w przeróżnych zawodach, doprowadzając go do perfekcji w danej dziedzinie, by następnie upokorzyć go przez jego własną zuchwałość i zadufanie. Następne "Gdy czas się zatrzymał" to kolejna krótka historia, z tym że oparta na kreatywniejszym i bardziej abstrakcyjnym pomyśle. Tytułowe "Pod kopułą" spełnia natomiast swoją rolę jako solidna przygodówka ze Sknerusem poszukującym skarbów. Generalnie początek tomu wypada pozytywnie.
"Siedem dni w Tybecie" to był mój pierwszy przeczytany w dzieciństwie komiks Rosy (a przynajmniej pierwszy, o którym wiedziałem, że jest jego) i zawsze bardzo lubiłem tę historię. Powtórka była całkiem w porządku, uderzyło mnie natomiast, jak dużo pamiętałem z tej fabuły (nawet niektóre kwestie w dymkach - częste powracanie do ulubionych historii za młodu robi swoje) i w sumie czytało mi się, jakbym całkiem niedawno go powtarzał. Kolejne w tomie "Kaczor, który spadł na Ziemię" i "W wysokiej wieży" to krótkie i przyjemne humorystyczne historie. Obie raczej na plus, choć z naciskiem na tę drugą.
Średnio wypada końcówka. Tak sobie podobała mi się "Złota wyspa", która wymęczyła mnie tą nachalną narracją i nawiązując do słów Rosy z komentarza - nie dziwię się redaktorowi, który zażartował sobie z długości tego komiksu. Niby to tylko 14 stron, ale strasznie się dłużyło. Średnio przypadło mi też do gustu "Na wojennej ścieżce", dosyć długi komiks, którego wcześniej nie znałem. W czasie lektury miałem wrażenie, że to historia trochę na siłę, robiona na zamówienie pod konkretny temat i przesłanie - no i w sumie się nie pomyliłem. Za to na sam koniec dostajemy jeszcze bardzo fajne i zabawne "Jak zostać herosem", utrzymane w formie prztyczka w nos dla komiksów superhero.
Bardzo pozytywnie oceniam dodatki. W końcu czuć w nich tę pasję Rosy do pracy, którą tworzy, czego trochę mi brakowało w poprzednich tomach. Jak wcześniej te dodatkowe teksty mnie trochę nużyły, tak tutaj jest całkiem odwrotnie i chyba nawet zrobiły na mnie większe wrażenie niż same komiksy. W tomie trzecim dostajemy standardowo komentarz do każdej zamieszczonej historii (część z nich naprawdę rozbudowana), kolejną część mini-autobiografii oraz galerię rysunków, które w latach 70. Rosa umieszczał na kopertach wysyłanych do kolegi listów - bardzo fajny dodatek.
W kolejnym tomie rozpoczynamy już powtórkę ŻiCSM, które czytałem dosyć niedawno i będzie to już moja któraś z kolei lektura tej historii (i kolejne posiadane wydanie), więc mam nadzieję, że będzie mi się dobrze czytało, bo w sumie gdyby nie to wydanie, to raczej nie zabierałbym się póki co za kolejną powtórkę. Za to fajnie będzie w końcu przypomnieć sobie "Pierwszą dziesięciocentówkę". No i trzeba przyznać Egmontowi, że bardzo wyraźnie zaznacza, że kolejne dwa tomy będą w głównej mierze powtórką ich innego albumu - bardzo uczciwe podejście z ich strony wbrew niektórym komentarzom.