Może jak o tym będziemy pisać 10 lat jak o NML i KC to też wreszcie ujrzymy i początek i ciąg dalszy jedynie słusznych przygód Superkwęka.
Jedyne słuszne to są te Guido Martiny, twórcy postaci, w których Superkwęka bohaterem nazwać ciężko, raczej sprawcą sprawiedliwości społecznej w trybie instant, co czasem kończyło się dla miliarderów w szpitalu. Tę wizję kontynuuje Gervasio dodając przy tym jeszcze genialny prequel z Kwantomasem (i jego prequel w Paperbridge), które obecnie ma TAAAAAAKI wątek o Forsancie, ale w Gigancie zobaczycie to pewnie za kilka lat dopiero.
Po Martinie postać Superkwęka straciła wszelkie jaja i zrobiono z niego basic superbohatera. Były próby (i to skuteczne, jak właśnie PKNA czy komiksy duetu Negrin/Leoni) stworzenia czegoś dobrego w tych warunkach, ale jedynymi słusznymi przygodami bym tego nie nazywał. We Włoszech nawet jest rozróżnienie między Paperinikiem a PK.
A co do błędów w Gigantach - jest ich porównywalna ilość do jakiego rocznika byś nie zajrzał (TAK, miałem przez pewien czas wszystkie giganty i inne wydania tomikowe, nie zamieniaj mnie w kamień
), a z perspektywy amatorskiego tłumacza muszę powiedzieć, że mimo tego, że wyłapie się te 10 Donladów czy Skenrusów, to zawsze ten 11 gdzieś umknie, nieważne ile razy sprawdzisz.