Dla mnie problemem było zakończenie każdej z części RGO, a końcowa to już całkowity chaos i klejenie wątków na siłę i na szybko. Wszystko przez mnogość postaci, które musiały być tutaj ważne (w każdej części trzeba było "odstrzelić"przynajmniej jednego wodza Decepticonów, co czytało się jak jakieś deja vu).
Jeśli chodzi o tych wodzów, to dla mnie niepotrzebne było użycie Scorponoka, który miał kapitalny finisz w oryginalnym Marvelu, a tu cały efekt został zepsuty przez słabą historię w tomie drugim. Zupełnie niepotrzebnie wepchnięto też Jhiaxusa, który nie dość, że należy do Drugiej Generacji, to jeszcze tu jego występ był bladym cieniem tego z lat 90. W to miejsce wolałbym więcej Galvatrona, choć niekoniecznie w bitwie z Magnusem, która była tylko rebootem walki z "Cel:2006". Ogólnie, dużo było tu zapożyczeń, Jak ktoś czytał IDW, to wie, że Odrodzenie jest bladą wersją Last Stand of the Wreckers, tom drugi to wariacja na temat Maximum Dinobots itd. Dlatego wolę G2, bo przynajmniej była oryginalna, spójna i niczego nie imitowała. Tylko te irytujące ilustracje..
RGO byłoby świetne, gdyby po prostu skupiło się na transformacji Hot Roda w Rodimusa i na jego walce z Galvatronem. Coś jak Optimus z Megatronem w G2, plus jakis nowy, ciekawy wątek (nowa moc/broń). A tak, dla mnie głównym plusem są ilustracje oraz sam fakt, że historia została po 20 latach zamknięta bez żadnych niedomówień.