A czyta ktoś Wonder Woman? A dokładnie, mam na myśli runy Steve'a Orlando, a następnie G. Willow Wilson. Runy Rucki, Fontany oraz Robinsona mnie nie interesują. O ile doczekamy się w Polsce albumów z zeszytami #51+, o tyle chciałbym wiedzieć, czy warto się nastawiać
Nadmienię tylko, iż miałem jedno spotkanie z WW, raczej mało przyjemne - mianowicie z chwaloną serią Rucki, wydaną u nas w Deluxe'ach. Te całe problemy społeczne; kwestie polityki, rasizmu, homofobii itp to nie dla mnie i szczerze się zraziłem tą postacią w jej solowym wykonaniu. Może zabrałem się za zły run. WW w wykonaniu Azzarello ponoć była bardzo dobra.