Ten Killer Croc jest w ogóle warty zakupu? Dobrze się to czyta czy cierpi na syndrom ramotkowatości?
Ja bawiłem się przy lekturze świetnie. Też obawiałem się wspomnianej wyżej ramotkowości, ale okazało się, że historia całkiem dobrze poradziła sobie z upływem lat. Fajnie było zobaczyć genezę Killer Croca, choć nieustanne powtarzanie w kolejnych zeszytach jak to Waylon walczył z krokodylami w Tampie było ciut nużące. Dodatkowe uprzyjemniacze to debiut Jasona Todda (w przedkryzysowej wersji swojej genezy) oraz spora galeria przeciwników Batmana. Czasem przedkryzysowa, ale w dużej mierze też pierwszoligowcy w starszych i ciekawych wydaniach (np. Mister Freeze w kostiumie wypożyczonym z garderoby Captaina Colda).
W dialogach także nie czuć, że pozycja jest sprzed dekad - pewnie też duża zasługa tłumacza. Choć tu przyczepiłbym się do jednej niekonsekwencji w tłumaczeniu pseudonimów. Mianowicie nie rozumiem czemu uparcie pojawiała się Kobieta-Kot, gdzie pozostałe postaci w przeważającej większości pozostały (i słusznie) w wersji oryginalnej. Tłumaczony z tego co pamiętam był też Strach na Wróble czy Szalony Kapelusznik, ale te twory brzmią w miarę naturalnie, więc w mojej opinii jeszcze się bronią. Natomiast Batman też nie jest tłumaczony jako Człowiek-Nietoperz, Batgirl jako Dziewczyna-Nietoperz, czy Catman jako Człowiek-Kot. Czemu Catwoman stanowi wyjątek? Ciężko mi znaleźć uzasadnienie.
Niemniej to szczegóły nie mające większego znaczenia, gdyż pozycja świetna i ma moją pewną polecajkę.