Ja się już z dyskusji wyłączyłem, @bibliotekarz piszesz wiele rzeczy oczywistych, żeby odpowiedzieć musiałbym powtarzać to, co już wcześniej napisałem
Jesteś jednak pewny tego co piszesz, ja to rozumiem, odbiór zakończenia ewidentnie zależy od tzw. punktu siedzenia, z tym że muszę Cię wyprowadzić z błędu:
Problem ze śmiercią Jokera (kto ją wymyślił?(...)
Nikt nie wymyślił, ta opcja była w komiksie od samego początku, jeśli masz dostęp do polskiego wydania Egmontu, to w posłowiu Bolland sobie trochę żartuje z tego właśnie
@Rekinn a tutaj nie wiem czy mogę się z Tobą zgodzić, w animacji jest jasno pokazane, że Batman kładzie ręce na klatce piersiowej Jokera, ma przy tym ramiona zagięte, a pozycję ciała rozluźnioną, co kontrastuje z tym momentem pokazanym w komiksie. Na błyskawicę również zwróciłem uwagę, rozumiem twórców, którzy chcieli pozostawić niejasność jak w materiale źródłowym, jednak to co wyżej napisałem o zakończeniu tej sceny jest dla mnie znacznie silniejsze i nie poddaję zakończenia w wątpliwość.
Edit: dla mnie w teorii o dalszym losie Jokera kluczowy jest ostatni kadr komiksu na którym widzimy obie postaci, animacja w tym miejscu pokazuje dokładnie, że Batman nie zamierza Jokera zabić (jw. rozumiem że błyskawica może to sugerować, ale pozycja ciała dla mnie jest "silniejszym" argumentem).I wracając, a jednocześnie, mam nadzieję, kończąc ze swojej strony...
Batman bez szczególnego powodu nagle popadł by w szaleństwo i zaczął mordować łamiąc wszelkie dotychczasowe zasady?
Dobrze pokazujesz, że znasz komiks, naprawdę nie widzisz w nim żadnego "szczególnego powodu" dlaczego Batman nie mógłby w tym momencie w pewien sposób pęknąć? Ponownie - niby w komiksach superbohaterskich niewinni cierpią bez przerwy, ale jak już sam napisałeś, jesteśmy w tej historii jakby w innym świecie, mniej kreskówkowym, bardziej realnym, także to co w komiksie zostało przedstawione jest wystarczającym powodem, Batman oczywiście tego nie chce, ale został postawiony pod ścianą... (a resztę argumentów już wcześniej wypisałem). Dla mnie więc ta opcja jest najbardziej logiczna
A przy okazji - był taki serial
Oz,
mam wrażenie, że może się Tobie spodobać ze względu na to, że w każdym możliwym miejscu przedstawia takie dylematy o jakich piszemy. Niby mainstream, ale nie narzuca jednego podejścia do przedstawianych sytuacji. Uprzedzam jednak, że może trochę zmienić Twoje spojrzenie odnośnie ogólnie pojętego humanitaryzmu (o ile oczywiście media/fikcja mogą mieć jakiś wpływ na Twoje poglądy).
Coś krótko zachęcającego - założenie serialu to oddział więzienny, gdzie pioniersko próbowane są różne indywidualne podejścia do więźniów celem ich resocjalizacji. A dlaczego właśnie ta produkcja mi przyszła na myśl - założyciel ww. oddziału to człowiek z misją, tak samo inni pracownicy są względnie kompetentni, z tym że dobre intencje i wiara w możliwość zmiany tak ohydnych ludzi, jacy się przez Oz przewijają, są ostatecznie zgubne. Oczywiście z perspektywy całej serii dużo rzeczy bywa przerysowane, wręcz jak seria komiksowa (niejako szokowanie widza i wrzucanie masy wątków/zdarzeń aby można było dalej sprzedawać produkt tj. serial czy komiks), a winą różnych tragedii jest faktyczna głupota osób decyzyjnych (coś takiego jak ww. oddział nie powinno istnieć, są osoby, którym pomóc nie można, a próby pomocy wynikają z "szaleństwa"). Ale de facto dobrze kontrastuje to z Twoim @bibliotekarz spojrzeniem, zresztą sporo sytuacji przedstawionych w serialu nie ma problemu z przełożeniem na sytuacje rzeczywiste, gdzie np. ludzie potrafią wybaczyć swoim oprawcom, oczywiście w wielu przypadkach (też zależnie od sytuacji) takie osoby dalej są krzywdzone, bo wierzą, bo kochają...