(...)przecież on trzyma dłonie na ramionach Jokera(...)
Trzyma dłonie na ramionach/barkach/klatce piersiowej (tutaj bym nie sugerował jednej opcji, bo przecież nie można stwierdzić), na pewno nie obejmuje jego karku, to widać. Z tym że nie wiadomo gdzie Batman trzyma dłonie w kadrze następnym
Plus tak jak wyżej wspomniałem - z perspektywy czasu i tego, że oczywiście Joker żyje, w animacji opartej na komiksie jest jasno pokazane, że Batman nie ma intencji zabicia Jokera.
(...)Batman "ostatnio dużo myślał" o tym jak nie dopuścić do tego by się nawzajem pozabijali i o tym jak mógłby Jokerowi pomóc(...) A nie o tym jak go zabić.
Zgadza się (może zbyt niejasno się wyraziłem, staram się pisać zwięźle, ale wtedy powstają niejasności), moim zdaniem to o czym myślał Batman ma dużo sensu, doszedł do wniosku, że albo mu pomoże, albo dojdzie do tragedii, w świetle całej historii przedstawionej w
Zabójczym żarcie na końcu Batman nie może pomóc Jokerowi, więc zostaje druga opcja.
Batman przede wszystkim dostrzega w nim człowieka. Osobę, której trzeba pomóc (i w świetle tej opowieści wydaje się to możliwe).
Może tutaj jest częściowa przyczyna takiej a nie innej interpretacji z mojej strony, nie wydaje mi się bowiem, aby pomoc była możliwa, a nawet jeśli (różne są przypadki), to w moim raczej ścisłym sposobie myślenia nie widzę sensu dla takiej pomocy. Joker po samych wydarzeniach z
Zabójczego żartu i tak spędziłby całe życie w zakładzie zamkniętym, a gdyby nie był "szalony", to dostałby krzesło... Nie to, że nie widzę sensu w rehabilitacji, ale są pewne przypadki, gdzie próby rehabilitacji są nieracjonalne (odpowiada im tutaj "szaleństwo" Batmana).
Aha, jeszcze jedna rzecz - czytając komiks my dostrzegamy w Jokerze człowieka, w historii zaimplementowane są retrospekcje, które sprawiają, że czujemy właśnie jakąś sympatię do postaci, Batman nie ma tej wiedzy, na końcu komiksu ma w głowie sparaliżowaną Barbarę i "zniszczonego" Gordona (plus wcześniejsze ofiary Jokera)...
A jak wyjaśnić Batmana śmiejącego się i zabijającego Jokera?
Tak samo jak Batmana śmiejącego się i pozwalającego aby Joker żył - "szaleństwo". Dokonując, łagodnie ujmując, samosądu na Jokerze, Batman tak czy inaczej jest "szalony", w tym śmiechu Batmana widzę załamanie (w przypadku jeśli dokonuje on aktu) lub bezradność (nie może go zabić, nie może mu pomóc...).
(...)to nie jest przypadkowy dowcip(...)
Oczywiście że nie, przełożenie dowcipu na sytuację jest w pewien sposób oczywiste, ale... Podobnie jak już wcześniej ktoś wspomniał,
Zabójczy żart oceniam jako samodzielny komiks, logiczne że schemat "zabili go i uciekł" to chleb powszedni komiksu superbohaterskiego, ale Moore tutaj nie napisał tego typu historii (albo po prostu chcę wierzyć, że tak było). Niewinne ofiary itp. są na porządku dziennym w Gotham, może i tak, ale patrząc w kontekście samej tej jednej pozycji nie jestem w stanie uwierzyć w szczery śmiech Batmana z opowiedzianego przez Jokera żartu. Ludzie ważni dla Batmana ucierpieli, Batman nie wie co powinien zrobić, śmiech po zakończeniu dowcipu wynika albo z ww. załamania, albo z bezradności, nie z tego, że żart jest śmieszny