Pozytywna opinia pozytywną, ale też nie do końca chwytam Twojego problemu z tym komiksem. Wtedy był przełomowy, ale dziś takich Batmanów jest wiele? Możesz podać jakieś przykłady? Czytałem go w latach 90-ych, gdy nie można było mówić o jakiejkolwiek nostalgii i czytałem go z rok temu i wciąż wydaje mi się wybitny. Owszem, jest trochę świetnych Batmanów, ale takich jak ten? Nie bardzo.
Ale ja z tym komiksem nie mam żadnego problemu. We fragmencie, który zacytowałeś, miałem na myśli, że w momencie premiery "Zabójczy żart" musiał być zupełnie inaczej odebrany niż gdyby ukazał się dzisiaj. Sam napisałeś - Moore wziął groteskowe postacie, płytkie relacje i na tej bazie stworzył nową jakość. Po raz pierwszy albo jeden z pierwszych. Ja temu komiksowi tego nie odbieram. Nie chodzi mi o samo porównanie do innych Batmanów. Doceniam to, co ten tytuł wniósł, ale patrząc ogólnie - to, że historia jest przemyślana, psychologia bohaterów zarysowana, a całość wiarygodna, to nie jest jeszcze przesłanka, że dana historia jest wybitna - to powinna być norma. W kwestii nostalgii nie chodzi przecież o czytanie w latach 90. Ale dzisiaj wracając do pewnych rzeczy, które się znało mając 30 lat mniej łatwiej dać pewne fory - no chyba, że coś jest bardzo słabe.
Dla porównania ja "Zabójczy żart" pierwszy raz czytałem kiedy Egmont wznowił go w MK (może nie zaraz po premierze, ale będzie już z 5-6 lat). W tamtym czasie komiksy czytałem raczej sporadycznie, jak trafiłem na coś, co mocniej mnie zaciekawiło, a bardziej interesowałem się filmem. O komiksie naczytałem się dużo dobrego, przeczytałem... i odłożyłem na półkę bez większych refleksji. Po paru latach obejrzałem filmową wersję i odebrałem ją podobnie (ok, opinie o filmie są różne, ale jako adaptacja fabuły jest akurat bardzo wierny). Jakiś czas temu mocniej wszedłem w komiksy i oprócz poznawania nowości, sukcesywnie zacząłem odświeżać rzeczy, które już miałem i jakiś rok temu doszedłem właśnie do komiksu Moore'a - siadłem, przeczytałem i moją reakcją był "to już?" To tak naprawdę jedyny problem, jaki mogę powiedzieć, że mam z tym komiksem - jak solidny by nie był, to jest to lektura bardzo prosta i na chwilę, trochę jak opowiadanie czy krótkometrażówka, które ktoś wyrwał z jakiejś antologii. Gdyby to było wydane jako część większej publikacji, pewnie stwierdziłbym, że to jej bardzo mocny albo i najlepszy moment, ale dostając to jako osobny album, serio moim odczuciem było to, że ktoś wziął jeden kultowy zeszyt i wrzucił w hc. Akurat ostatnio naszło mnie na sięgnięcie po coś z Batmanem, a akurat miałem pod ręką "Zabójczy żart", więc stwierdziłem, że czemu nie, w końcu to góra godzina na całość. Przeczytałem na spokojnie, trochę bardziej zwracając uwagę na różne szczegóły i doceniłem kilka rzeczy, których nie widziałem albo może nie chciałem zobaczyć wcześniej.
Nie wymienię wszystkich zalet KJ, ale zwróćmy uwagę na kilka. Po pierwsze dopracowanie tej historii w szczegółach. Wszystko jest tu przemyślane, pełni jakąś rolę, każdy kadr istnieje po coś i układa się w logiczną całość. Nie znam wielu Batmanów, czy też nawet komiksów superhero (oczywiście w podobnej krótkiej formie) tak pieczołowicie domkniętych. Po drugie psychologia bohaterów. Z groteskowych i niewiarygodnych postaci (szczególnie Joker) i płaskiej relacji między nimi Moore wyciąga głębię, tworzy postacie pełnowymiarowe, psychologicznie realistyczne, przekonująco uzasadnione. Z którymi można się utożsamiać i im współczuć. Zamiast po prostu przewidywać intrygę Jokera i prać go po gębie Batman przede wszystkim dostrzega w nim człowieka. Osobę, której trzeba pomóc (i w świetle tej opowieści wydaje się to możliwe). Po trzecie Moore przemyca tutaj też filozofię, bo całą tę historię można czytać jednakowo dobrze jako analizę pewnej konkretnej ludzkiej tragedii jak i jako metaforę. Warto zwrócić również uwagę na nietypową formę opowiadania (dystans - stopniowe zbliżenie - powrót do dystansu), czy precyzję rysunków. A nie wyczerpałem przecież wszystkiego.
W 100% się zgadzam i częściowo o tych właśnie rzeczach wspomniałem pisząc o tym, że komiks jest "sprawnie i inteligentnie napisany. Doceniłem, że scenariusz daje pewne sugestie co do motywów i charakteru Jokera, ale równie dużo pozostawia w obszarze niedopowiedzeń i pozostawia czytelnikowi pole do własnych przemyśleń i interpretacji."
Czy więc mamy wiele Batmanów tak doskonale dopracowanych na przeróżnych płaszczyznach?
Ponownie - nie obchodzi mnie, co jest w innych Batmanach. Czytając dany komiks interesuje mnie to, co jest zawarte w nim samym. Przeczytałem dobre opowiadanie ze zwięzłą fabułą, dobrze przedstawionym konfliktem, udanie nakreślonymi charakterami postaci i relacji między nimi. I oceniłem całość jako dobrą lekturę, zgodnie z tym, jakie odczucia miałem po jej skończeniu. To, że z tą samą postacią wyszła cała masa rzeczy na słabszym poziomie, nijak nie wpływa na poziom "Zabójczego żartu" - który jest dla mnie dobry, ale po prostu nie robię z niego arcydzieła.