Batman Morrisona to jeden z najlepszych runów tej postaci i być może nawet najodważniejszy.
Jest cholernie dziwny, więc przeciwnicy stylu Morrisona nie będą zachwyceni.
Taki "Batman i Syn" wydany w WKKDC to był dość słaby początek całej batepopei szalonego szkota, więc może nie chwytać, ale potem się rozkręca.
Namiastkę runu Morrisona polscy czytelnicy dostali też w "Ostatnim Kryzysie", który zazębia się z nietoperzowymi historiami Morrisona.
Jego run to czysty absurd, dziwactwa i wrażenie obcowania z niesamowitością w końcu to
batmite,powrót do motywów sprzed dziesiątek lat jak batman zur en arrh, siatka batmanów działających globalnie, batman podróżnik w czasie
a nie wyłącznie kolejna, bezpieczna historia o batmanie detektywie. Ja sam lubię historyjki jak batman rozwiązuje kameralne sprawy, ale czytanie o nich 250 razy już męczy.
Za to takie rzeczy jak Batman Morrisona sprawiają, że jeszcze chce mi się czytać superhero, bo jest tam jednak miejsce na szalone eksperymenty, a nie tylko szablon.
Snydera nie zestawiałbym z Morrisonem, ten pierwszy nie ma tak mocnej zdolności pisania rzeczy tak kompletnie absurdalnych w taki sposób by zachować przy tym całą dramaturgię i wiarygodność przedstawionych sytuacji.
Coś jak taki komiksowy Kojima, który opowiada poważne historie o wojnie, ale też każe łazić protagoniście w kartonowym pudle i talent twórcy sprawia, że to się nie gryzie.
Morrisona mamy ostatnio dużo na rynku- Doom patrol, Animal man, Multiwersum, Green Lantern. Wrzucenie go na Polski rynek własnie teraz jest najlepszym momentem. No i forum by przynajmniej posprzeczało się o coś ciekawszego niż głupoty Toma kinga ;p